Ojcowie RKS-u mają za sobą zadziwiająco złą pierwszą część sezonu, przez co widmo spadku było coraz bardziej realne. Jeśli mieliby przerwać serię porażek, to rywalizacja z chimerycznym Energetykiem była ku temu dobrą okazją. Okazją, którą początkowo wydawali się panowie wykorzystywać. Solidna gra pozwoliła na objęcie prowadzenia po golu Łukasza Wieczorka i utrzymanie go przez pewien czas. Później jednak powróciły złe demony i w niespełna dwie minuty rywale odwrócili wynik wychodząc na prowadzenie 1:2. W drugiej połowie ponownie nadzieję drużynie dał Łukasz Wieczorek, kolejny raz wykorzystując podanie Andrzeja Przeradzkiego. Wynik oscylował wokół remisu, aż sprawy w swoje ręce wziął Jan Pawlicki zapewniając prowadzenie 3:5. To nie był koniec emocji, ponieważ w 44. minucie jedna z jaśniejszych postaci w szeregach gospodarzy, Andrzej Przeradzki zmniejszył straty. Ostatecznie niewielką przewagę do ostatniego gwizdka arbitra dowiózł Energetyk, a Ojcowie RKS-u byli naprawdę bliscy pierwszych w tym sezonie punktów.