O nietypowej porze dla rozgrywek szóstek naprzeciwko siebie stanęły drużyny Drink Team oraz FC NaNkacu. Rywalizację obu zespołów śmiało można nazwać klasykiem, a do tej pory komplet punktów częściej padał łupem gości. Na ich korzyść powinien działać również fakt, że gospodarzom nie jest po drodze z większym boiskiem przy ul. Obrońców Tobruku. Pierwsze minuty spotkania nie przybliżały żadnej ze stron do objęcia prowadzenia, a początkowe 10 minut posłużyło do „rozbudzenia” się zawodników. Jedyną okazję miał Dominik Baćko, który otrzymał podanie z rzutu rożnego od Jakuba Małachowskiego, lecz znajdując się około dwóch metrów przed bramką nie trafił w piłkę. Takie sytuację trzeba wykorzystywać, zwłaszcza w spotkaniach, które zapowiadają się na wyrównany bój. Można powiedzieć, że niewykorzystana sytuacja się zemściła na drużynie. W 13. minucie dobre podanie prostopadłe z własnej połowy boiska posłał Norbert Taras, a z zimną krwią akcję wykończył Paweł Paczek. Premierowe trafienie nieco otworzyło nam grę i chwilę później Drink Team mógł podwyższyć prowadzenie. Po dośrodkowaniu futbolówka trafiła na głowę Norberta Sławczyka, który skierował ją na słupek. Odpowiedź FC NaNkacu była natychmiastowa, ale ponownie nieskuteczna. Dogranie Jakuba Małachowskiego na długi słupek zamykał wślizgiem Łukasz Żendzian i zabrakło mu centymetrów, aby lepiej ułożyć nogę i trafić do siatki. Goście odważniej próbowali doprowadzić do remisu i osiągnęli efekt w 22. minucie, kiedy swego dopiął Łukasz Żendzian. Chwilę po wznowieniu gry mogli już prowadzić, ale w sytuacji sam na sam górą z pojedynku wyszedł bramkarz Drink Teamu, Maciej Misiałkiewicz. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i druga połowa rozpoczynała się od wyniku 1:1. Inicjatywa nieznacznie była po stronie gości i to oni jako pierwsi zagrozili bramce rywali. W 29. minucie sprzed pola karnego, z „karola” uderzał Dominik Bodych, ale i tym razem dobrze w bramce ustawiony był golkiper. Kolejna bramkowa okazja była efektem uderzenia z pierwszej piłki przez Dominika Bodycha. Ten strzał był nieco łatwiejszy do obrony i wynik pozostał bez zmian. Mecz toczył się w szybkim tempie, na boisku oglądaliśmy rywalizację w duchu fair play i jedyne czego brakowało, to były gole. W 40. minucie po raz pierwszy prowadzenie objęli goście, a do siatki trafił Jakub Małachowski. Wraz z kolejnymi akcjami coraz bardziej spieszyli się zawodnicy Drink Teamu, którzy zdecydowanie nie chcieli stracić punktów w meczu na styku. Gra nabrała rumieńców, a gospodarze wyrównali na niespełna trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Bramka na wagę remisu była dziełem Rafała Niedbały. Radość była duża, lecz do końca spotkania pozostała jeszcze chwila czasu. Okazało się, że wystarczyła Łukaszowi Żendzianowi aby przechylić szalę zwycięstwa na korzyść swojej drużyny. Na to trafienie Drink Team nie zdążył odpowiedzieć i na inaugurację rozgrywek podtrzymał kiepską serię z sezonu zimowego. FC NaNkacu natomiast w bieżących rozgrywkach zwyciężyło po raz drugi i z pewnością nie ma zamiaru się zatrzymywać.
|