W hicie czwartej kolejki SuperLiga6 naprzeciw siebie stanęła dwójka kandydatów do złota, czyli Fair Partner oraz KS Browarek. Od początku to spotkanie rozgrywane było w niesamowitym tempie i na pierwsze konkrety nie przyszło nam zbyt długo czekać. Już w 4 minucie po wzorowo przeprowadzonej kontrze Vlad Burda wyłożył piłkę na „pustaka” do Nikolaia Ktitora, a ten dopełnił formalności. Nie minęło 120 sekund, a już było 1:1 po trafieniu Patryka Modzelewskiego, a w 10 minucie, po indywidualnej akcji Tomasza Pietrzaka zrobiło się 1:2. KS B nie zamierzali na tym poprzestawać i po kwadransie odskoczyli na 1:4, dzięki współpracy duetu Michał Koszela – Modzelewski. Następnie byliśmy świadkami brzydszego fragmentu gry, sporo było fauli i niepotrzebnych napięć. Lecz tuż przed przerwą nominalni gospodarze za sprawą Dmytro Kashuby zdołali złapać kontakt i po pierwszej odsłonie było 2:4. Po zmianie stron Fair Partner odważniej ruszył do przodu i szybko znalazło to odzwierciedlenie w wyniku. Po niespełna pół godzinie tych zawodów znakomicie dysponowany tego dnia Vladyspav Cheppa ze skrzydła świetnie wstrzelił futbolówkę w pole karne, a tam formalności dopełnił Yevhen Nazarov. Po kolejnych 2 minutach przypomniał o sobie Kashuba, miał już na koncie dublet, a to oznaczało, że zespół w niebieskich trykotach doprowadził do wyrównania. Po chwili FP po raz drugi w tym starciu wyszedł na prowadzenie (5:4). I tutaj znowu w głównej roli wystąpił Kashuba, który wykazał się wielkim sprytem. Browarek, po tych trzech gongach, musiał podjąć ryzyko i większymi siłami postawić na atak. W 40 minucie ich golkiper Bartek Gwóźdź huknął z dystansu, ale piłka odbiła się od słupka i znalazła się w rękach Artema Solonikova. Bramkarz gospodarzy długim wyrzutem uruchomił Cheppa, który głową skierował futbolówkę do pustej bramki. I mieliśmy już 6:4. Goście jednak nie składali broni i w 42 minucie zrobiło się już tylko 6:5 po tym, jak Modzelewski po raz czwarty tego dnia wpisał się na listę strzelców. KS B nie mieli nic do stracenia i rzucili się na rywali, dwukrotnie obijali obramowanie, ale w końcu udało im się doprowadzić do remisu. W 47 minucie Michał Koszela wypatrzył w „szesnastce” Patryka Modzelewskiego, który w swoim stylu wykończył podanie, zdobywając swojego piątego gola. Na finiszu obie ekipy próbowały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale finalnie było 6:6. Ten podział punktów z pewnością nikogo tu nie satysfakcjonował, ale trzeba przyznać, że było to kapitalne, obfite w emocje i bramki widowisko, które było znakomitą reklamą naszej ligi.