Podsumowanie sezonu Wiosna 2022 – 4. Liga Szóstek!

Piłkarska wiosna przeszła już do historii, ba ruszył już sezon letni, więc czas najwyższy wystartować z naszym cyklem podsumowań. Na pierwszy ogień idzie Czwarta Liga Szóstek. Na czwartym szczeblu działo się w minionej już kampanii i to sporo, więc mamy o czym pisać. Najważniejszy jednak był zdobywca tytułu i tu ukłony należą się ekipie Zofijki FC, która okazała się najlepsza na finiszu. Na drugim miejscu zameldowała się FC Kanwa, a skład podium uzupełnił Szybki Shot. Całej trójce serdecznie gratulujemy i zapraszamy na podsumowanie sezonu wiosennego w 4. Lidze Szóstek!

 

Tradycyjnie nasz artykuł rozpoczniemy od mistrza. Tym została drużyna Zofijki FC i był to tytuł w pełni zasłużony. Beniamin Kuligowski i jego ferajna tylko raz stracili punkty, na inaugurację, gdy przegrali z Teraz Kolską 6:10. Potem, team w białych trykotach był nie do zatrzymania, zresztą imponująca seria ośmiu zwycięstw z rzędu tego najlepszym świadectwem. ZFC odprawiali z kwitkiem kolejnych rywali, czasem po efektownych triumfach (jak z Filarecką Fighters, Mi-Home Team czy Amebą), czasem po zaciętych bojach (z późniejszymi medalistami Szybkim Shotem 2:1 i FC Kanwą 3:2). Złoto Zofijki zapewniły sobie na kolejkę przed końcem, ogrywając wspomnianą Amebę, a w ostatniej serii gier, już na luzie, rozbili mocną Chimerę 5:1, pokazując, że mistrzowski tytuł nie był dziełem przypadku. W zasadzie cały skład zasłużył na to, by pisać o nich w samych superlatywach, ale my chcieliśmy wyróżnić kilka osób. Przede wszystkim Dominika Wrotnego, czyli człowieka, który potrafi zagrać w każdej pozycji w polu, zawsze z takim samym znakomitym skutkiem. Wrotny jednomyślnie został przez nas wybrany MVP Czwartej Ligi Szóstek i w pełni na to zapracował nie tylko bramkami i ostatnimi podaniami, ale też walką na całej długości i szerokości boiska. Do tego grona dołącza też Król Asyst Marcin Krzysztoń (12A), niezawodny Krzysztof Suchenek czy też wspomniany wcześniej kapitan Beniamin Kuligowski. Czapki z głów, Panowie!

zoofijki.jpg

Ze srebrnym medalem rozgrywki zakończyli debiutanci w naszym gronie, czyli FC Kanwa, za co należą im się wielkie gratulacje. Niebiesko-czarni pokazali się wiosną ze znakomitej strony. Nie dość, że ich ofensywa była najskuteczniejsza w lidze (za co odpowiadało głównie trio Paweł Spodobalski – Mateusz Lek – Klaudiusz Górka), to dodatkowo ich defensywa była najszczelniejsza w całej stawce. I tutaj ukłony dla Krystiana Cwyla, którego wybraliśmy Najlepszym Bramkarzem Sezonu. A jak wyglądali jako drużyna? Mówiąc krótko – świetnie, zresztą srebrne medale doskonale tego dowodzą. Jak FCK miała swój dzień, to wygrywała wysoko i efektownie (16:2 z TS Amebą, 7:1 z Zespołem R, 11:2 z Mi-Home Team czy też 5:0 w meczu na szczycie z KTS Chimerą). W zasadzie o tytule zadecydowała minimalna porażka w bezpośredniej konfrontacji z Zofijkami FC (2:3, chociaż FC K prowadzili 2:1 po pół godzinie gry). W samej końcówce minionej już kampanii Kanwa potrzebowała zdobyć punkt, by przypieczętować srebro i awans. I udało im się po bardzo emocjonującym spotkaniu z Teraz Kolską zakończonym wynikiem 5:5. Jesteśmy pewni, że ta ekipa po promocji do Trzeciej Ligi nie będzie walczyła o utrzymanie.

Skład podium uzupełnił Szybki Shot i za to należą im się wielkie brawa. Żółto-czerwoni pokazali wiosną przede wszystkim solidność, zgranie i twardą, walkę. Co nie znaczy, że nie potrafili grać efektownie, bo Shoty kilka razy udowodnili, że piłka przy nodze im nie przeszkadza. Jak choćby w meczach z Zespołem R (wygranym 8:4), Teraz Kolską (taki sam wynik) czy też efektownym zwycięstwem 4:0 z późniejszym srebrnym medalistą FC Kanwą. Na pewno SzSh żałują minimalnej porażki z Zofijkami FC (1:2), kto wie, jakby ułożył się ten sezon, gdyby wtedy byli górą? Jednak nie ma co gdybać, bo brąz dla nich był w pełni zasłużony. Indywidualnie chcielibyśmy wyróżnić golkipera Antona Dychenko, napastnika Macieja Medyńskiego, środek pola w postaci Kacpra Słowikowskiego oraz Kuby Majewskiego, a na końcu Najlepszego Obrońcę ligi Kajetana Słowikowskiego, który nie tylko znakomicie spisywał się w defensywie, ale do tego dorzucał świetne liczby w przodzie. Bez niego miejsce na pudle byłoby niemożliwe.

56.jpg

Tuż za podium wylądowała KTS Chimera. W zasadzie do ostatnich meczów Paweł Janas i spółka uczestniczyli w wyścigu o złoto, ale na koniec wykoleili się w bezpośrednich starciach z Zofijkami FC i FC Kanwą. I były to porażki dość bolesne. Sam KTS jednak, mimo że do miejsca w top3 troszeczkę zabrakło, wiosną prezentował się bardzo dobrze. Zaczynając od golkipera Piotra Jakubowskiego, przez Sylwestra Gwiazdę (który, co nie będzie kontrowersją wielką, zdobył gola sezonu przewrotką w rywalizacji z TS Amebą) czy też Piotrka Kosa. To tyle indywidualnie. A jako kolektyw Chimera nie grała zawsze super efektownie, ale za to efektywne. Poza małym falstartem i wspomnianym słabszym finiszem Niebiescy w sześciu spotkaniach zdobyli 16 punktów na 18 możliwych i to wszystko dzięki konsekwencji i zaangażowaniu całego zespołu, gdyż większość tych spotkań było naprawdę wyrównanych i swoje na boisku trzeba było wybiegać. KTS Chimera to robiła i to w dobrym stylu, chociaż tym razem medalu to nie przyniosło. Najlepszy występ? Według nas pamiętny triumf 7:5 z Szybkim Shotem.

Pierwsze cztery mecze wiosennej kampanii Zespołu R? Komplet punktów, fantastyczna gra i według wszystkich obserwatorów murowany kandydat do złota. Kolejne cztery? Drastyczny spadek formy, cztery bolesne porażki, w tym jedna walkowerem. W efekcie ZR zakończyli zmagania na piątym miejscu. Był to zatem słodko-gorzki sezon w ich wydaniu, ale mimo wszystko finał był obiecujący. Po pierwsze efektowna wygrana na koniec z TS Amebą 12:4, a po drugie tytuł Króla Strzelców dla Kuby Chorostowskiego (autora aż 24 goli i do tego 10 asyst). We wspomnianym starciu z Amebą Chorostowski dzięki sześciu trafieniom rzutem na taśmę wyprzedził resztę konkurentów i zgarnął dla siebie statuetkę. Poza tym o teamie w błękitnych barwach możemy powiedzieć, że grali ładną dla oka, otwartą piłkę, w której cała ekipa broniła i atakowała, stąd też niemal każdy zawodnik z pierwszego składu mógł się pochwalić niezłymi liczbami w ofensywie (jak choćby Paweł Chorostowski czy Piotr Miszczuk). Gdyby nie mały dołek, to byłoby pewne pudło, ale być może jesienią uda się to poprawić.

Czas na szóstą załogę w stawce, czyli grającą pod naszą banderą od lat, Teraz Kolską. Kolska, jak to Kolska, była wiosną po prostu sobą. Na początku wygrali 10:6 z Zofijkami FC (jak się okazało, z późniejszym mistrzem) i to była jedyna drużyna w lidze, której udała się ta sztuka. By w następnej kolejce zebrać tęgie baty od Zespołu R. Lecz to była jedyna taka duża wpadka TK. Potem co prawda przyszły jeszcze dwie nieznaczne porażki, lecz później Bartek Balik i jego świta się rozkręcili i do końca sezonu tylko raz dali się pokonać. Duża w tym zasługa udanych transferów w postaci Krystiana Leszko, Tomka Siekiery, Karola Kazdrowskiego, ale też weterana Marcina Siniarskiego. Na naszą uwagę zwróciły zwłaszcza boje z topowymi ekipami jak wspomniane Zofijki, Kanwa (emocjonujący remis 5:5), z FC KBDB (7:7), ale też dobrze Żółto-czarni wyglądali w zwycięskich starciach z Filarecką i Mi-Home Teamem. Początkowe problemy kadrowe paradoksalnie mogą im wyjść na dobre, bo po początkowym kryzysie, udało się przeprowadzić udane transfery. Generalnie jesteśmy zdania, że jak Teraz Kolska utrzyma ten skład i jeszcze trochę się zgra, to może jesienią powalczyć o pudło. A wróbelki ćwierkają, ze na jesieni może być nawet lepiej, bo nowych postaci w kadrze mają wrócić starzy wyjadacze, którzy z różnych powodów, głównie zdrowotnych, tej Wiosny pauzowali.

teraz_kolska.jpg

Na siódmej pozycji zameldowali się FC KBDB. Zespół w błękitnych koszulkach wiosną był prawdziwym mistrzem dramaturgii i gwarantem mocnych wrażeń. Wymienimy spotkania z Szybkim Shotem (6:5), z Amebą (4:5), remis z Chimerą (4:4) i fantastyczny come-back z Teraz Kolską (z 3:7 na 7:7 w ostatnich sekundach). Na brak emocji w ich meczach nie mogliśmy narzekać. Na poziom też nie, gdyż drużyna rodem z Wietnamu pokazała, że ma dużo umiejętności i wydaję nam się, że jesienią, po zdobytym w wiosennych rozgrywkach doświadczeniu, mogą powalczyć nawet o podium. Z takimi zawodnikami jak Viet (czołowy strzelec ligi) czy też Michał Ninh (jeden z lepiej asystujących na czwartym szczeblu) oraz z szeroką, wyrównaną kadrą wszystko jest możliwe. Trzeba jeszcze tylko poprawić grę w obronie i powinno być naprawdę dobrze. Na koniec jeszcze mała nagana od nas, Panowie, Wy już wiecie za co!

Ósma lokata dla TS Ameby jest według nas małym rozczarowaniem. Zwłaszcza że Dawid Grabarczyk i jego koledzy po pierwszej części sezonu byli jednym z kandydatów do strefy medalowej. Lecz później przyszła bolesna weryfikacja w postaci czterech porażek z rzędu. Oczywiście, można zwrócić uwagę na fakt, że Ameby miały wtedy trudny terminarz, ale jeśli marzy się o TOP3 na finiszu, to trzeba poprawić grę z czołówką, a to tej młodej drużynie nie wychodziło. Niemniej jest też za co TSA można pochwalić. Po pierwsze duet napastników Jakub Szaforowicz – Bartek Gemza, po drugie wszędobylski Jan Podbielski, do tego docenimy też to, że w ich meczach praktycznie zawsze było emocjonująco. Czy to w przegranym thrillerze z KTS Chimerą (4:5), czy w wyszarpanych zwycięstwach z Teraz Kolską (2:1) bądź FC KBDB. Podsumowując – jest nad czym pracować, ale jest i z czego rzeźbić.

aa.jpg

Nie była to udana kampania w wykonaniu Mi-Home Team, to na pewno. Dopiero dziewiąte miejsce i ledwie siedem oczek (w tym trzy za walkowera), to jest rezultat daleki od wymarzonego. Zwłaszcza że Pomarańczowi mają spore możliwości oraz kilku naprawdę niezłych zawodników jak Krzysztof Szafrański, Michał Wołowczyk czy golkiper Kacper Cmiel. Coś jednak wiosną im nie poszło, chociaż zaczęło się nieźle, od remisu 3:3 z mocną załogą TS Ameba. Potem przyszły seria pięciu porażek z rzędu, kilku naprawdę dotkliwych (zwłaszcza z czołówką, czyli Kanwą i Zofijkami FC) i dopiero z czerwoną latarnią ligi, Filarecką, udało im się wygrać. Później przyszedł wspomniany walkower, a rozgrywki zakończyła przegrana z FC KBDB. Jesienią liczymy na poprawę.

Jako ostatnia finiszowała Filarecka Fighters. Z jednej strony FF nie zdobyli nawet punktu, z drugiej jednak mieli kilka razy minionej wiosny dużego pecha. Wspomnimy tylko starcia z TS Amebą (w którym Czerwoni dominowali na placu), zacięte, choć przegrane boje z FC KBDB (5:7) i Mi-Home Team (3:4). Z gry Filarecka zasłużyła na lepszy dorobek, no ale czasem taki jest futbol, okrutny. Lecz trzeba też uczciwie dodać, że Filarecka parę razy zwyczajnie odstawała od rywali. Niemniej widzimy w tej drużynie potencjał na lepsze wyniki, a tacy zawodnicy jak Filip Skrzęta czy Cezary Blank kilka razy pokazali się z naprawdę dobrej strony.

Na sam koniec chcieliśmy serdecznie podziękować wszystkim ekipom, za ten fantastyczny i pełen emocji sezon. Jeszcze raz gratulujemy wszystkim medalistom, jak i indywidualnie wyróżnionym. Większość z Was cały czas mamy okazję regularnie oglądać w trakcie rozgrywek ligi letniej, ale mamy też nadzieję, że zostaniecie z nami na dłużej. Dziękujemy i do zobaczenia! Król Strzelców Jakub Chorostowski (Zespół R)

Obrońca sezonu: Kajetan Słowikowski z Szybki Shot

Bramkarz Sezonu: Krystian Cwyl (FC Kanwa)

Najlepszy asystent Marcin Krzysztoń (Zofijki FC)

MVP: Dominik Wrotny (Zofijki FC)

4_liga_szóstek_druzyna_sezonu.png

 

 

Sponsorzy