Nie zabrakło niespodzianek i meczów na szczycie - podsumowanie 6. kolejki Ligi Bemowskiej!

Po szóstej serii gier na Bemowskich murawach wiemy jedno - koniec sezonu będzie naprawdę emocjonujący. W pierwszej lidze siódemek Dynamo dość nieoczekiwanie uległo debiutantom z Campeones Varsovie, w drugiej z kolei nadal łeb w łeb idą Legion ze Zmarnowanymi Talentami. Na trzecim szczeblu na szczycie utrzymał się Team Ivulin, na czwartym zaś nadal niepokona jest załoga Ukraine United. W piątej klasie rozgrywkowej wciąż na czele pozostaje FC Kazubów, w szóstej za to szósty skalp z rzędu zgarnęli UKS Wilanowskie Wilki. Na mniejszych boiskach, w SuperLidze6 prowadząca trójka In-Plus Pojemna Halina, KS Browarek i eXc Mobile Ochota solidarnie wygrali swoje mecze, na pierwszym froncie z kompletem punktów prowadzi FC NaNkacu. Na drugoligowych murawach na zwycięski szlak powrócili Union Off Boys, level niżej w spotkaniu na szczycie St. Varsovia zwyciężyła z Byczkami Stare Babice. Na czwartym poziomie nie zawiódł lider, El Barrio Mexa, na piątym Teraz Kolska znalazła sposób na rozpędzony Team Ivulin. Zapraszamy na podsumowanie 6. kolejki w Ligi Bemowskiej!

 

1. Liga Siódemek:

Sensacyjne porażki liderów na tym etapie sezonu to coś rzadko spotykanego. W zeszły weekend przy Obrońców Tobruku 11 emocji nie zabrakło. Rozgrywki w ekstraklasie siódemek zaczęliśmy od starcia Chemika Bemowo z Civasem. Trzecią porażkę z rzędu zanotowała ekipa Adriana Bery, którą rozwścieczona ostatnim potknięciem drużyna Kamila Jurgi pokonała 3:6. Dla „zielonych” jest to praktycznie koniec marzeń o finiszu w ścisłej czołówce. Już od pierwszego gwizdka sędziego to goście wyraźnie dominowali na boisku i wyszli na czterobramkowe prowadzenie, które jednak gospodarzom udało się w części odrobić i złapać kontakt. Jednak po zmianie stron Civas zdołał odskoczyć przeciwnikom i dobrze organizując grę defensywną nie pozwolił już na powrót. Równolegle na drugim placu, Haratacze wygrali ze Zjazdem 5:2. Po ostatnim zwycięstwie drużyna Tomka Drzała z pewnością liczyła na kolejne punkty, jednak zderzyli się z bolesną rzeczywistością. Bardzo szybko do głosu doszli gospodarze, jednak z czasem wydawało się, że to gracze w żółtych trykotach przejmują inicjatywę. Nic dziwnego - w końcu przegrywali. W drugiej połowie udało im się doprowadzić do wyrównania za sprawą dubletu Emila Piwnika, jednak z tego rezultatu nie cieszyli się długo, bowiem podopieczni Patryka Rosłańca przetrwali gorszy moment i w porę obudzili się, co zaowocowało przechyleniem szali zwycięstwa na swoją stronę. Następnie, Moszna Squad dała prawdziwą lekcję futbolu zawodnikom FC Warsaw United, wygrywając z nimi aż 12:0! Zespół Michała Burzyńskiego jest naprawdę w gazie, co udowodnili dobitnie również tym razem, gromiąc swoich rywali. Już od pierwszych momentów spotkania wiadomo było, kto zejdzie z boiska z kompletem punktów. Gospodarze rozkręcali się z każdą minutą, a prawdziwy koncert zagrali po przerwie. Głównymi egzekutorami FCWU okazali się być Filip Szewczyk i Karol Nowak, którzy pną się w górę w indywidualnych klasyfikacjach. W samo południe natomiast byliśmy świadkami ogromnej sensacji, którą sprawili nam gracze Amigos Lindegos, triumfując 5:1 nad pretendującymi do tytułu mistrzowskiego Gladiatorami. Zdziwienie gości widoczne było na ich twarzach już po pierwszej połowie, która zakończyła się wynikiem 0:0, mimo wielu sytuacji ze strony ekipy Rafała Osińskiego. A jak mawia klasyk: „niewykorzystane sytuacje się mszczą”. Tak również było w tym przypadku, bowiem AL niespodziewanie przejęli inicjatywę i nabrali wiatru w żagle, co pozwoliło im zamieniać swoje okazje na bramki z zabójczą precyzją. Co prawda Gladiatorzy zdołali zdobyć bramkę w końcowej fazie meczu, jednak każdy wiedział, że jest już za późno, a na domiar tego, swoich rywali dobił jeszcze Szymon Głowacki. „Biali” utrzymują się jednak na pozycji lidera, ponieważ kilka godzin później jeszcze większą niespodziankę zrobił nam Kristal, wygrywając 3:1 z Dynamo. Kompletnie niewidoczny był tego dnia duet Didenko - Marchenko, co poskutkowało dotkliwą w kontekście końcowego układu sił w tabeli porażką.

jesien2022_kolejka6_siódemki1.png

2. Liga Siódemek:

Szóstą kolejkę na zapleczu najwyższego poziomu rozgrywkowego rozpoczęliśmy meczem Los Aspirantos - Agil at Agord. W pierwszej połowie żadna ze stron nie była w stanie wyraźnie zarysować swojej przewagi, a walka była wyrównana praktycznie przez całą drugą odsłonę także. Mimo tego, szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy, którzy byli w stanie wykorzystać jedną ze stworzonych sobie sytuacji i dzięki temu mogli cieszyć się z kompletu punktów. Pozostałe spotkania rozegraliśmy w niedzielę. Na początek, KP Kozia bez większych niespodzianek uległa 0:4 BKS-owi 04 Górki, którego do zwycięstwa poprowadził duet Dworakowski - Jaszczak. Praktycznie już w pierwszych minutach meczu widać było, kto będzie nadawał tempo gry. Po szybkim wyjściu na prowadzenie i podwyższeniu go w krótkim czasie, goście zaznaczyli wyraźnie, że inicjatywy już nie oddadzą i mimo wielu prób zmiany wyniku przez ich rywali, zachowali zimną krew i dowieźli korzystny rezultat do końca. Na boisku obok z kolei Legion wymęczył wygraną z Defendersami, których pokonał 1:2. Mecz toczył się pod dyktando gości, którym jednak z trudem przychodziło wykańczanie akcji. Obie bramki dla „legionistów” zdobył Janek Ławcewicz, który kontynuuje swój marsz po koronę króla strzelców. W końcówce spotkania zrobiło się bardzo gorąco, kiedy to gospodarze zdołali zdobyć gola kontaktowego, jednak ostatecznie kolejne oczka trafiają na konto gości. Wieczorem, Zmarnowane Talenty podejmując Old United miało w planach nie tyle samo zwycięstwo, co jego spory rozmiar. Wynik 7:1 jest raczej do zaakceptowania, choć nie dał im samotnego prowadzenia w tabeli. ZT przez cały mecz dominowali i praktycznie już w pierwszej połowie zagwarantowali sobie trzy punkty, jednak na tym nie poprzestali i przycisnęli jeszcze swoich przeciwników w drugiej. W końcówce miał jednak miejsce incydent, który zmusił arbitra do wyciągnięcia aż trzech czerwonych kartek. Trzeba przyznać, że nadmierna agresja może popsuć nawet najlepsze piłkarskie widowisko. Na zakończenie tego tygodnia, Lyreco ograło 3:1 FC Zaborów, choć po pierwszej odsłonie mogliśmy mieć wrażenie, że to raczej goście wyjdą z tego starcia z tarczą. Po przerwie jednak szósty bieg wrzucił duet Górecki - Szewczyk, który dał ekipie Maćka Szpakowskiego kolejne trzy punkty i umocnił ich pozycję w walce o utrzymanie w TOP3.

jesien2022_kolejka6_siódemki2.png

3. Liga Siódemek:

W trzeciej lidze byliśmy świadkami kilku małych sensacji. Na początek, Los Lamusos uległo 1:3 Dynamitowi Warszawa. Pierwsze momenty gry były bardzo szarpane. Przez moment piłka była pod jednym polem karnym, aby chwile później znaleźć się w drugim. Do przerwy gra była bardzo wyrównana, jednak w drugiej odsłonie kontrolę przejęli goście, którzy długo wymieniali piłkę, kończąc większość akcji strzałem, co w końcu dało im zamierzony efekt. W południe, Drink Men przegrali 0:2 z Teamem Ivulin i trzeba przyznać, że rozmiary tej porażki są zaskakująco niskie. Od początku widać było, że Białorusini nie mogą dobrze wejść w mecz. Mieli kilka swoich sytuacji, których nie wykorzystali, a ich rywale jeszcze bardziej murowali dostęp do swojej bramki. Przełamanie nadeszło wreszcie tuż przed przerwą. Analogiczna sytuacja miała miejsce po powrocie zawodników na plac gry i po kolejne trafienie kazali nam czekać aż do 45 minuty. Choć piłkarsko nie był to spektakl, liczy się wynik końcowy. Następnie, swoje pierwsze punkty zdobyło Los Blancos, które pokonało 1:3 ekipę Chyżych Rosomaków. Tu kolejny raz bardzo długo czekaliśmy na otwarcie wyniku, jednak gdy już przyszło co do czego, zawodnicy gości bardzo szybko się rozkręcili. Gospodarzom udało się złapać w drugiej odsłonie kontakt, jednak to było wszystko, na co było ich stać. Prawdziwy horror natomiast oglądaliśmy kiedy Orły Leszka sensacyjnie urwały punkty Tornado UA, remisując z nimi 2:2. Już w pierwszej połowie, która zakończyła się stanem 0:0 wiedzieliśmy, że wszystko może się zdarzyć. Tuż po wznowieniu gry przez arbitra jednak do głosu doszli goście, którzy wyszli na prowadzenie po strzale z rzutu wolnego. I gdy każdy myślał już, że taki stan rzeczy utrzyma się do końca, na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem gospodarze wyrównali, a potem obie ekipy zadały sobie jeszcze cios za ciosem i finalnie zeszły do szatni z podziałem punktów. Identyczny rezultat padł w spotkaniu Wariatów Kuchara ze Szczękami Szczęśliwice, co również jest nie lada zaskoczeniem, zwłaszcza po dobrej grze „czerwonych” w pierwszej odsłonie. W okolicach 40. minuty jednak do gry wrócili gospodarze, którzy zdołali doprowadzić do wyrównania. W tym momencie jednak zawodnicy obu zespołów skupili się bardziej na wzajemnym kopaniu po nogach, aniżeli graniu w piłkę i sędzia musiał wyrzucić kilku z nich z boiska. Gry w przewadze piłkarze gości jednak nie wykorzystali i finalnie muszą zadowolić się jednym punktem.

jesien2022_kolejka6_siódemki3.png

4. Liga Siódemek:

Pasjonująco zapowiada się walka o mistrzostwo 4.Ligi Siódemek. Po piątej kolejce mamy jedną roszadę na podium, jednak to co do niej doprowadziło zapewni nam emocje do ostatniej kolejki. Wydarzeniem weekendu było gładkie i bardzo zaskakujące zwycięstwo GS Raptusów Ursus nad Teamem Ivulin, który przed tą serią plasował się na najniższym stopniu podium. Ekipa w czarnych strojach w końcu trafiła ze składem i już w pierwszej odsłonie osiągnęła dwie bramki przewagi. Wprawdzie rywal jeszcze przed przerwą złapał kontakt, ale podczas odpoczynku lepsze humory dopisywały gospodarzom. Większość drugiej połowy była bardzo zacięta i dopiero w ostatnich 10 minutach Raptusy rozbiły bank. Zdobyły w tym czasie aż pięć goli, na co rywal odpowiedział tylko raz i sensacyjne zwycięstwo GSRU 7:2 stało się faktem. Najlepszym zawodnikiem meczu okazał się Łukasz Piechurski. To bardzo istotny wynik dla układu tabeli. Białorusini spadli aż na szóstą pozycje, zaś Raptusy zakotwiczyły pozycję niżej. Obie ekipy mają po 9 punktów i wciąż są w grze o grupę mistrzowską. Tymczasem także 9 oczek na koncie ma Reytan, który pogodził te dwie ekipy, wskakując na czwartą lokatę. Przegrał jednak w sobotni poranek walkę o podium z Zielonym Stolikiem i to zdecydowanie. Ci drudzy z kolei wykorzystali potknięcie TI i zajęli ich miejsce na końcu strefy medalowej. Ekipa w zielonych trykotach miała tego dnia więcej argumentów. Świetne zawody rozegrał Filip Szewczyk, który miał udział aż przy pięciu trafieniach dla Zielonego Stolika, który zwyciężył 6:2. Nie zawiodła także ścisła czołówka, która pokonała swoich rywali. Żadnych problemów z rywalem nie mieli Ukraine United, którzy rozbili w pył Cool Team 12:2. Do przerwy ekipa Andrzeja Krawczyka jeszcze jako tako się trzymała. W końcu przegrywała tylko dwoma trafieniami. Po zmianie stron wątpliwości już nie było. Ukraińcy włączyli piaty bieg, a do tak efektownego zwycięstwa poprowadził ich Pavlo Chervonohrodskyi, który 5 razy wpisał się na listę strzelców. UU z kompletem 5 zwycięstw pozostają na czele tabeli. Tuż za ich plecami czyhają Chlejsy FC, którzy może nie zachwycili grą, ale jak to mówią, wykonali zadanie i pokonali Bemovię, najsłabszy zespół w tabeli, 4:2. Gracze w czarnych trykotach nie mieli łatwej przeprawy. Po pierwsze odsłonie prowadzili tylko 1:0, a po 6 minutach drugiej połowy był remis. Dopiero zryw miedzy 32 a 41 minutą dał Chlesjom spokojny oddech. Wbili wtedy trzy gole nie tracąc żadnego. Rywal w samej końcówce wbił jeszcze jedną bramką, ale ustaliła ona tylko wynik tego meczu. Na wyróżnienie zasłużyło trio Jakub Gonera – Krzysztof Stokalski – Patryk Świsłowski.

jesien2022_kolejka6_siódemki4.png

5. Liga Siódemek:

Na piątym szczeblu ligi siódemek czołowa trójka nie zawiodła, wygrała swoje mecze i pozostała na swoich miejscach. Za jej plecami jest jednak bardzo ciasno, a do tego dwie kolejne drużyny pozostały w walce o medale. Zaczniemy od sobotnich starć, które zainaugurowała konfrontacja GKS-u Tachimetr Warszawa z Gyrosem Gaming. Obie ekipy przed tym meczem miały na koncie po 9 punktów, a biorąc pod uwagę fakt, że gospodarze plasowali się na trzecim miejscu stawką meczu było miejsce w strefie medalowej. Mecz nie był jednostronnym widowiskiem ale to „Pomarańczowi” byli tego dnia skuteczniejsi i wypunktowali rywala 3:0. Pierwsze skrzypce zagrał Patryk Ciołek, który miał bezpośredni udział przy wszystkich trafieniach. GKS przez chwile był nawet liderem, ale tylko przez kilka godzin po w tą samą sobotę wygrał także wicelider, Team Ivulin III. Białorusini mierzyli się z doświadczoną ekipą Nie Ma Mocnych, którą chyba troszkę zlekceważyli, bo musieli wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności by wywieźć z tego meczu 3 punkty. Po szalonej pierwsze połowie to ekipa Piotra Burdacha prowadziła 3:2, a po kilki minutach drugiej odsłony ich przewaga wynosiła dwa gole. Sensacja wisiała w powietrzu, ale goście pokazali charakter. To co zrobili w ostatnich trzech minutach można zapisać w annałach LB. Wbili trzy gole, odwracając losy meczu i ostatecznie zwyciężyli 5:4. Wśród gospodarzy szalał duet Sylwester Świerczyński – Przemek Mazurek, zaś w zwycięskim obozie najlepszy okazał się Mark Kachno. Team Ivulin tym samym obronił drugą pozycję w tabeli, a do niedzieli był nawet liderem. Pozostawał na pierwszej pozycji dokładnie do pierwszego niedzielnego starcie, gdy FC Kazubów rozbiło w pył Abnegat i wróciło na pozycję lidera. Popularne Kazubki były od swojego rywala lepsze pod każdym względem, a do zwycięstwa po raz piąty w sezonie poprowadził ich Władysław Oryszczuk. Tymczasem tuż za podium utrzymała się Warszawa UTD, która w trzecim sobotnim meczu bez większych problemów pokonała FC Stałą Gwardie 8:1. Prawdziwy popis strzelecki dali Alex Bamba oraz Christophe Kalaba, którzy praktycznie podzielili się zdobyczą bramkową. Wszystko było by idealnie gdyby nie chamskie i bezsensowne zachowanie kapitana zwycięskiej drużyny, który opluł rywala oraz w sposób nieodpowiedni wyrażał się do obsługi technicznej za co wyleciał z boiska i z pewnością odpocznie kilka meczów. Kolejną drużyną, która zachowała bezpieczny dystans do podium są Żółwiki, które w meczu zamykającym 6.kolejkę pokonały NKS Piotrovię 3:2. Całe spotkanie było bardzo zacięte. Pierwsi do głosu doszli goście, ale rywal jeszcze przed przerwą wyrównał. Po zmianie stron rolę się odwróciły. Pierwszy cios zadali gospodarze,  zaś rywal wyrównał kilka chwil potem. To wszystko działo się już w ostatnich minutach. Więcej zimnej krwi zachowali gospodarze, którym 3 punkty zapewnił Vlad po zagraniu najlepszego na boisku Felixa Trana. Żółwiki wskoczyły na 5 pozycję i mają tylko 3 punkty straty do podium.

jesien2022_kolejka6_siódemki5.png

6. Liga Siódemek:

W 6.Lidze Siódemek mamy roszady na podium i to dość ważne. Z pozycją wicelidera pożegnał się Żyrardów, który nie miał za wiele do powiedzenia w szlagierowym starciu z liderem, Wilanowskimi Wilkami. Stawką meczu było właśnie prowadzenie w tabeli. UKS nie dość, że utrzymał swoją pozycję to zachował 3 punkty przewagi nad nowym wiceliderem, którego notabene już pokonał. Wracając do samego meczu, to ekipa z Wilanowa szybko wbiła dwa gole, ustawiając sobie rywala. W drugiej połowie kluczowy moment był między 33 a 39 minutą gdy gospodarze wbili trzy gole, odskakując na 4 trafienia. Potem obie ekipy dołożyły po trafieniu i całe zawody zakończyły się zwycięstwem UKS-u 5:1. Pierwsze skrzypce zagrał duet Oleh Vasylenko – Borys Ostapenko. Porażkę Żyrardowa skrupulatnie wykorzystali rywale. Na pozycje wicelidera awansował FC Lemberg, który w takim samym stosunku odprawił z kwitkiem FC Screamers. Można śmiało powiedzieć, że mecz rozstrzygnął się do przerwy, a my obejrzeliśmy dwie zgoła odmienne połowy. Pierwsza należała do Ukraińców, którzy rozbili rywala 5:0. Druga to już dominacja gości, którzy jednak walili głową w przysłowiowy mur, zbudowany z defensywy gospodarzy. Udało im się wbić tylko gola honorowego. Tymczasem także Żoliball wykorzystał swoją szansę i przeskoczył w tabeli Żyrardów, ale co ciekawe potrzebował do tego dwóch zwycięstw. Ekipa z Żoliborza w niedzielę nadrabiała zaległości. Najpierw stanęła w szranki z Kopernikiem, dla którego również był to mecz numer 2 w tej serii. Tutaj nie było żadnych wątpliwości. Franek Sulkiewicz i spółka byli drużyną o klasę lepszą, a do zwycięstwa 6:0 poprowadził ich Łukasz Sypiański. Chwile potem gracze w zielonych trykotach podejmowali Random Team, czyli drużynę która musiała wygrać by wrócić do walki o medale. Tutaj już działo się znacznie więcej. Gospodarze szybko wyszli na prowadzenie, a tuż przed przerwą podwyższyli prowadzenie do dwóch goli. Kilka minut po zmianie stron goście złapali kontakt, co sprawiło że emocję mieliśmy do samego końca meczu. W końcówce jednak konkretniejsi okazali się gospodarze, którzy znów wbili dwa gole z rzędu, na co rywal odpowiedział jednym. Żoliball wygrał po raz drugi, tym razem 4:2 i znów bardzo aktywny był Sypiański, ale najlepszym zawodnikiem okazał się Dawid Febrowicz. Młodzież z Żoliborza tym samym awansowała na trzecie miejsce w tabeli, ale pamiętajmy, że ma do rozegrania jeden mecz zaległy. Pozostało nam starcie dwóch najsłabszych drużyny tego sezonu, Izby Wytrzeźwień z WAW-GTW. Faworyta nie było, a stawką meczu były pierwsze punkty w sezonie. Już pierwsza połowa pokazała, że to goście mają więcej piłkarskich argumentów po swojej stronie. Do przerwy udowodnili to dwukrotnie, a po zmianie stron rozkręcili się na dobre. Ostatecznie zwyciężyli 7:2, a poprowadził ich do tego autor hattricka i jednej asysty Maciej Kozakow. Ze świetnej strony pokazał się także Mateusz Pudłowski, który cztery razy pokonała bramkarza rywali.

jesien2022_kolejka6_siódemki6.png

SupeLiga6:

Po 6.kolejce SuperLigi6 w tabeli zachowany został „status quo”. Pierwsza trójka zgodnie wygrała swoje mecze i nawet powiększyła przewagę nad goniącym ich Grottgera Teamem. Zacznijmy od początku, czyli od spacerku Pojemnej Haliny. Podejmowała ona Jednokomórkowców, którzy zjawili się w mocno przetrzebionym składem. In-Plus litości nie miał i rozgromił rywala 16:1. Najaktywniejszą postacią był Bartek Przyborek. Zupełnie inny scenariusz obejrzeliśmy w starciu FC Po Kielichu kontra KS Browarek, gdzie emocji było znacznie więcej. To były bardzo zacięte zawody, w których wynik mógł być odwrotny. Ten oscylował ciągle wokół remisu, ale to Browarek okazał się drużyną bardzie wyrachowaną i konkretniejszą pod bramką rywala. Gdy w 38 minucie gospodarze zdobyli gola kontaktowego zapachniało remisem. W ostatniej minucie jednak swoją świetną postawę podkreślił Patryk Modzelewski, który przycelował z rzutu wolnego, ustalając wynik meczu na 5:3. Tymczasem trzeci w stawce eXc Mobile Ochota zgarnął 3 punkty nie wychodząc nawet na murawę, gdyż po raz kolejny na mecz nie stawili się Warsaw Rangers. Szansy na ich prześcignięcie nie wykorzystał Grottgera Team, który po kapitalnych zawodach zremisował z Połczynem Brothers 5:5. To były bardzo szalone zawody. Pierwsza połowa to absolutna dominacja w gości, którzy do przerwy prowadzili 4:1, a po 6 minutach drugiej odsłony 5:2. Grottgera pokazało jednak doświadczenie i charakter, cierpliwie odrabiając straty. W 43 minucie był już remis 5:5, który mimo wielu okazji w samej końcówce już nie drgnął. Najlepszy na boisku była Daniel Ludynia, ale także postawa Dominika Szarpaka zasłużyła na wyróżnienie. W obozie gości pierwsze skrzypce zagrał Maksymilian Korczak. GT utrzymał 4 miejsce ale traci do podium 2 punkty. Pozostało nam trzecie zwycięstwo w sezonie FK Almazu, który w pokonanym polu zostawił SS Cyrkulatkę. Po szalonej pierwsze połowie, w której goście odrobili kilkubramkową starte mieliśmy remis 4:4 i wielkie nadzieję na przynajmniej podobne emocje w drugiej części. Te rzeczywiście były z tym, że skuteczność pozostała po stronie „Seledynowych”. Ci po przerwie wbili kolejne cztery gole, ale zachowali już przy tym czyste konto. Ostatecznie Almaz wygrał 8:4, a największa w tym zasługa Vladyslava Kulnyka, który miał bezpośredni udział przy 5 trafieniach.

superliga6.png

1. Liga Szóstek:

Przechodzimy płynnie do Pierwszej Ligi Szóstek, kolejne trzy punkty zgarnął lider, FC NaNkacu. Niestety był to walkower oddany przez All4One, ale w pozostałych starciach graliśmy już na pełny etat. W spotkaniu Drink Teamu z East Crew zaczęliśmy dość sensacyjnie, bo od 0:2 dla gości, ale potem Norbert Taras i jego świta przebudzili się i po upływie pierwszej odsłony było 3:2 dla nich. Po zmianie stron nadal oglądaliśmy emocjonującą wymianę ciosów. W 35 minucie EA wyszli na prowadzenie 4:5, ale szybko wyrównał znakomicie dysponowany tego dnia Jarek Łowicki. Wydawało się, że te zawody skończą się remisem, ale na 60 sekund przed ostatnim gwizdkiem Przemek Masztaler trafił na 6:5, zapewniając wygraną Drink Teamowi. W następnym spotkaniu, pomiędzy FC Ulanymi i Gramy Czasami także było 5:6. Tyle że do przerwy. Co tylko świadczy o tym, że byliśmy świadkami prawdziwej, obustronnej kanonady. Przez większą część czasu obie drużyny szły łeb w łeb, ale w drugiej części GC za sprawą Krzysztofa Pawlaka zrobili różnicę i odskoczyli od rywali na niewielki, ale w miarę bezpieczny dystans. I dowieźli triumf (8:11), zgarniając trzeci komplet oczek z rzędu. Oprócz wspomnianego Pawlaka wyróżnimy też Marcina Jabłońskiego z FC U, który zanotował świetny występ. Po dość zaskakującej wpadce na inaugurację Boca Seniors szybko powrócili na odpowiednie tory i teraz wydają się być jednym z głównych kandydatów do złota. Tym razem Boca po naprawdę kapitalnym meczu pokonała Bad Boys Zielonki 8:5. Od pierwszy sekund była to zacięta batalia, zresztą rezultat po pierwszej połowie (3:2) tego najlepszy dowodem. Z czasem jednak BS rozkręcali się i kierowani przez Maksa Czyżewskiego zaczęli punktować oponentów. Po 40 minutach odskoczyli Bad Boysom na 8:3 i już było jasne, kto tutaj będzie górą. Co prawda BBZ nie składali broni, zwłaszcza aktywny tego dnia Piotr Wiśniewski, i nieco zniwelowali straty, ale ostatecznie victoria przypadła Boce i było to zasłużone rozstrzygnięcie. Na koniec obejrzeliśmy w akcji Gramy Swoje i FC Warsaw Team. Tu delikatnym faworytem byli Warszawiacy i po pierwszych 25 minutach sprawdzały się te prognozy, gdyż było 0:3 po hat-tricku Mateusza Pogorzelskiego. Jednak Błękitni nie załamali się takim obrotem spraw i po wznowieniu gry rzucili się w pogoń. Dodamy, że skuteczną. GS po golu Marka Chechata i dublecie Tomka Rębiewskiego zdołali wyrównać na 3:3, co zapewniło im premierowy punkt tej jesieni.

 jesien2022_kolejka6_szóstki1.png

2. Liga Szóstek:

Schodzimy piętro niżej, do Drugiej Ligi Szóstek, gdzie zmagania otworzyli Zofijki FC i La Zabava. Przez długi czas beniaminek był blisko faworyzowanego rywala, trzymał kontakt, jeszcze w 41 minucie było 3:4, ale w ostatnim etapie tych zawodów Zieloni odskoczyli od przeciwnika i wygrali 3:6. Jednak według przebiegu tego widowiska LZ po prostu byli lepsi i były to zasłużone trzy oczka. My tu docenimy przede wszystkim Łukasza Bimka, ale tak naprawdę cała La Zabava pokazała, że jest w świetnej formie. Union Off Boys po porażce sprzed tygodnia wyszedł na starcie z W1nners bardzo zmotywowany i na efekty nie trzeba było długo czekać. Już do przerwy było 3:0 i wydawało się, że UOB bez kłopotów sięgną po pełną pulę. Nic bardziej mylnego. Tuż po zmianie stron W1 szybko zbliżyli się na 3:2 i od nowa mieliśmy emocje. Union jednak zareagował jak trzeba i końcówce pokazał klasę, ogrywając finalnie mocnego rywala 7:4. Największy w tym udział miał Michał Lanczewski, ale my docenimy też Macieja Kuligowskiego i golkipera Mikołaja Pietrzaka. UOB pozostali na szczycie, ale konkurencja nie spała, gdyż swoje spotkanie zwyciężyła też druga FC Prykarpattia. Komanda rodem z Ukrainy szybko wbiła trzy bramki Kindybałom FC, ale wtedy goście ocknęli się i za sprawą Konrada Wejmana zaczęli gonić oponentów. I już w zasadzie do ostatnich sekund wywierali presję, ale FC P nie pozwolili Kindybałom nawet na remis. Zadbali o to szczególnie bramkarz Nikola Osichnyi, bardzo dobrą pracę wykonali też Oleg Dnoliabyk czy też Yaroslav Nykyforak. I dzięki temu FC Prykarpattia triumfowała 6:4, utrzymując drugą lokatę. Po serii czterech meczów bez sukcesu przełamali się Grinders, ogrywając FC Devs 6:3. Do przerwy jednak obie załogi szły łeb w łeb i do szatni schodziły przy stanie 3:3. Po zmianie połów nominalni gospodarze poprawili ustawienie w defensywie, znaleźli sposób na Władka Dudzica i sami ruszyli do przodu. A tam Aliaksandr Akhramuk zrobił różnice, przez co trzy, jakże ważne punkty wpadły na konto Grinders. Na koniec zostali nam Moonfox i Powiew Czarnobyla. Trzeba przyznać, że był to mocny akcent na finiszu, gdyż oba zespoły stworzyły kapitalne, emocjonuje widowisko. W pierwszej części lepiej prezentowały się Lisy, a największe spustoszenie w obronie PW robił Maks Mazur. Stąd też prowadzenie teamu w Czarnych koszulkach 6:3. Na drugie 25 minut Powiew wyszedł odmieniony i teraz to goście mieli inicjatywę. I na 10 minut przed upływem regulaminowego czasu gry zrobiło się 6:6. Ten zimny prysznic dobrze podziałał na Moonfox, który przebudził się, jeszcze dwukrotnie skutecznie zaatakował i finalnie zanotował victorię 8:6.

 jesien2022_kolejka6_szóstki2.png

3. Liga Szóstek:

W Trzeciej Lidze Szóstek zmagania otworzyło mocne uderzenie w postaci hitu kolejki. Mowa tu oczywiście o starciu drugich Byczków Stare Babice z liderującą St. Varsovią. To widowisko nie zawiodło oczekiwań. Strzelanie rozpoczęli Warszawiacy już w 6 minucie, ale po 120 sekundach było 1:1. Potem przez długi czas wynik się nie zmieniał, ale w 22 minucie na 1:2 uderzył Kamil Łukasik. I znowu Byczki potrzebowały 2 minut, by wyrównać, stąd też do przerwy było 2:2. Druga część to był prawdziwy popis wspomnianego Łukasika. Zawodnik Varsovii dołożył kolejne trzy trafienia do swojego dorobku. A że znakomicie fukcjonowała defensywa jego zespołu (którą kierował Maciej Błoński), to skończyło się na 2:5 w meczu na szczycie i pozostaniem na pierwszym miejscu. Co raz lepiej na bemowskich murawach radzi sobie Boiskowy Folkor i trzecia wygrana w rzędu, tym razem 4:2 z Semper Victorią, tego najlepszym dowodem. Pierwszą połowę lepiej zaczęli Pomarańczowi, od bramki Krzysztofa Henrycha, ale szybko inicjatywę przejęli Zieloni. W 13 minucie wyrównali, a potem, za sprawą gola do szatni Michała Tymoszuka wyszli na 2:1. Po pół godzinie gry mieliśmy remis 2:2, gdy Mateusz Jończyk wpisał się na listę strzelców i ten stan utrzymywał się aż do 45 minuty. Wtedy to najlepszy na murawie Tymoszuk skompletował dublet, po chwili poprawił Damian Wójcik i dzięki temu Foklor zgarnął trzeci w tym sezonie skalp. Faworytem konfrotnacji Stada Szakali ze Spartą była ekipa w żółtych trykotach, ale po pierwszej części było 2:2. W czym bardzo duża zasługa golkipera Spartan Mateusza Świątka. Jednak po zmianie stron Szakali ruszyły do ofensywy i prowadzeni przez duet Kamil Ceran - Aleksander Osowski odskoczyli od przeciwników, zadając jeszcze trzy skuteczne ciosy. Zieloni próbowali coś zdziałać, ale zabrakło im nieco atutów, stąd też musieli pogodzić się z kolejną już w tym sezonie porażką (5:2). Rywalizacja FC Albatrosa z zamykającą tabelę Fortecą Bielany zaczęła się sensacyjnie, bo od prowadzenia 0:1 już w minucie. Co tylko rozsierdziło Seledynowych. FC A natychmiast za sprawą Michała Rzeczkowskiego zaczęli odrabiać straty i trzeba przyznać, że byli zabójczo skuteczni. Rezultat 9:2 tego najlepszym świadectwem. Po zmianie połów Albatros zwolnił tempo i spokojnie doprowadził to spotkanie do finiszu, zwyciężając pewnie i w pełni zasłużenie 11:2. MVP? Rzecz jasna wspomniany Rzeczkowski, autor aż pięciu bramek i czterech asyst. Na koniec obejrzeliśmy w akcji FC Kanwę i FC Yelonki. I tu trzeba przyznać, że stawiana na pożarcie załoga Sebastiana Małczyńskiego przez długi czas grała jak równy z równym z faworyzowanym oponentem. Dość powiedzieć, że na 10 minut przed upływem regulaminowego czasu gry wciąż mieli kontakt z FC K (było wtedy 4:3). Lecz ostatni etap tej potyczki to był popis Kamila Kopcia, który skompletował hat-tricka, swoje gole dołożyli też Mariusz Bigaj i Maksymilian Szkop i zrobiło się 8:3. Takie rozstrzygnięcie może było nieco krzywdzące dla Yelonek, którzy pokazali się z niezłej strony, ale Kanwa pokazała lepszą skuteczność i utrzymała się w wyścigu o złoto.

 jesien2022_kolejka6_szóstki3.png

4. Liga Szóstek:

Pora na Czwartą Ligę Szóstek. Tu zaczęliśmy sensacyjnie, bo od wygranej Młodych Perspektywicznych z będącymi w mega gazie Borowikami 4:5. W pierwszej połowie skuteczniejsi byli zawodnicy w niebieskich trykotach i już do przerwy osiągnęli przewagę rzędu 1:3. Lecz po zmianie stron nominalni gospodarze kierowani przez po golach Bartka Folca i dublecie Konrada Zielińskiego wyszli ze stanu 1:3 na 4:3. Wydawało się, że taka sytuacja mogła podłamać gości, ale nic bardziej mylnego. W samej końcówce Młodzi zadali dwa zabójcze ciosy (oba były dziełem Rafała Zbojkiewicza) i dzięki temu zwyciężyli 4:5. Awansując przy okazji na drugą lokatę. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie postawa w bramce Arka Muchy, ale my docenimy też pracę, jaką wykonał Marcin Walczak. Guadalajara FC po dość zaskakującej porażce sprzed tygodnia szybko wróciła na odpowiednie tory, pokonując mocnego rywala, czyli Szybki Shot, 4:8. Od samego startu na placu dominowali Goście i po hat-tricku Witka Świderskiego schodzili do szatni przy wyniku 0:3. Po zmianie stron Shoty starali się odrabiać straty, głównie za sprawą Andrzeja Żochowskiego, ale G FC cały czas trzymali bezpieczny dystans i nie pozwolili oponentom za bardzo rozwinąć skrzydeł. I dzięki temu zaaplikowali niezwykle ważne trzy oczka. Oprócz Świderskiego wyróżnił się też Kacper Wojtyński, ale tak naprawdę cała Guadalajara zasłużyła na duże brawa. Oklaski należą się też Energetykowi. Zespół ze Stegien zagrał perfekcyjne taktycznie zawody i przez to triumfował z KTS Chimerą 3:0. Pierwszy kwadrans był dość chaotyczny, ale potem Grzegorz Kobiałka z zimną krwią wykorzystał karnego i zrobiło się 1:0. Od tego momentu na placu dominowali Niebiescy i po wznowieniu gry od razu podwyższyli na 2:0. KTS próbował odrabiać straty, ale ani razu nie znalazł sposobu na dobrze dysponowanego w bramce Darka Dropa. W 42 minucie było już po zawodach, gdy rezultat na 3:0 ustalił Emil Fudali. Energetyk zgarnął trzeci komplet oczek z rzędu i utrzymał sie w czołówce. Na czele ligi pozostali El Barrio Mexa. Drużyna rodem z Meksyku dość nieoczekiwanie tylko remisowała 1:1 po pierwszej odsłonie z zamykającym stawkę Gołków Crew. A mogli nawet przegrywać, gdyby nie gol do szatni Piotra Mareckiego. W drugiej części obyło się bez niespodzianek. EBM prowadzeni przez najlepszego na boisku Mareckiego (a także Fabiana Riverę) wypunktowali GC na 4:1 i dzięki temu zachowali pozycję lidera. Gołków Crew po tym spotkaniu, w którym dodamy - zaprezentował się bardzo godnie - musiał wyjść na murawę jeszcze razem. Tym razem ich przeciwnikiem była KK Wataha Warszawa. Tutaj Niebieskim zabrakło już sił na wyrównaną walkę, chociaż w pierwszych 25 minutach gospodarze w miarę stawiali opór. Po przerwie jednak Wataha ruszyła do ofensywy i skończyło się na 1:7. W czym największa zasługa duetu Michał Woźniak - Artur Adamiec. Na sam koniec została nam potyczka Airwentu z Gastro Spartą. Tutaj faworytem byli Darek Malewski et consortes, ale w pierwszej połowie Spartanie z Karolem Rodakiem na czele postawili twarde warunki, wynik 3:3 tego najlepszym dowodem. Lecz gospodarze powiedzieli sobie w szatni kilka mocnych słów i po wznowieniu gry w pełni zdominowali boiskowe wydarzenia. Znakomicie zaprezentowało się trio Malewski - Włodek Drowaliuk - Wiktor Mądry i w efekcie Airwent w pełni zasłużenie triumfował 9:3.

 jesien2022_kolejka6_szóstki4.png

5. Liga Szóstek:

Na zwieńczenie naszego podsumu została nam Piąta Liga Szóstek, gdzie jako pierwsi zameldowali się na murawię FC KBDB i Mam Problemy Zdrowotne. Team w błękitnych trykotach zaczął te zawody z dużą dozą animuszu i po pierwszej części prowadził aż 4:1. Po pół godzinie gry MPZ zbliżyli się na 4:2, ale na kwadrans przed końcem było już 5:2 dla gospodarzy. Goście rzucili się do odrabiania strat, odpowiedzialność wziął za to niezawodny Daniel Dzięgielewski i w 45 minucie zrobiło się już tylko 5:4. Na samym finiszu sporo pracy między słupkami miał Tuyen Uong i trzeba przyznać, że spisał się na medal. I dzięki temu FC KBDB dowieźli zwycięstwo. TS Ameba była pewniakiem w konfrontacji z Zespołem R i dobrze wywiązała się z tej roli. Co prawda to ZR rozpoczęli strzelanie już w 3 minucie, ale po nieco ponad kwadransie było już 1:4 za sprawą duetu Bartek Gemza - Kuba Szafirowicz. W drugiej połowie ZR prowadzeni przez Piotra Miszczuka (autora hat-tricka) zdołali wyrównać na 4:4, ale końcówka należała do Ameb. TS A między 38 i 50 minutą zdołali zdobyć aż pięć goli, przez co triumfowali 4:9. Być może ten rezultat był nieco za wysoki, gdyż ZR mieli sporo dobrych momentów, ale Ameby i tak zasłużyły na trzy oczka. Które pozwoliły im zrównać się punktami z liderem. Team Ivulin, bo o nich mowa, w meczu na szczycie mierzył się z Teraz Kolską i trzeba to uczciwie przyznać, że obie drużyny stworzyły kapitalne widowisko na miarę meczu kolejki. Zanim TI się ocknęli, to Kolska prowadziła już 0:3, ale im dalej trwała pierwsza odsłona, tym lepiej wyglądała komanda rodem z Białorusi. Na przerwę TK schodzili przy stanie 2:5, ale po wznowieniu gry TI z Vladem Shyshatskim na czele rzucili się w pogoń za przeciwnikiem i po 37 minutach przegrywali już tylko 4:5. W 44 minucie po akcji znakomicie dysponowanego duetu Karol Kazdrowski - Dawid Głowacki było już 4:6, ale Ivulin wciąż nacierał i na 120 sekund przed końcem doprowadził do remisu 6:6. Wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem, ale po chwili decydujące trafienie zadał Głowacki i w tak dramatycznych okolicznościach Kolska zwyciężyła 6:7. To była pierwsza porażka Teamu Ivulin w tym sezonie, co tylko sprawia, że, jak mawiał klasyk, liga będzie ciekawsza. TK zaś po tym spektakularnym występie podtrzymali szanse na złoto. Swók sukces, chociaż może nie tego kalibru, odniosło Makabi Warszawa. Debiutanci w miniony weekend zdołali zdobyć premierową victorię po pokonaniu Szybkiej Piłki Młocini (również nowej załodze w naszym gronie) 3:2. Od pierwszego gwizdka były to niezwykle zacięte zawody i do przerwy obejrzeliśmy tylko jednego gola, którego strzelił Daniel Pacocha. W drugiej połowie oba zespoły postawiły na wymianę ognia, wbiły sobie nawzajem po dwie sztuki, co wystarczyło do sukcesu Makabi. MVP? Na pewno autor dubletu Jerzy Tarkowski, ale tak naprawdę cała brygada zapracowała na ten rezultat. Na sam koniec została nam potyczka Le Cabaretu z KS Syfonem. W pierwszy 25 minutach lepsze wrażenie zrobili LC, zwłaszcza zdobywca trzech goli Karol Romatowski robił wrażenie. Dlatego też LC prowadzili 3:2. Po zmianie stron KS S ruszył do przodu, w czym prym wiodła para napastników Jan Trzaskoma - Wojtek Kucharek. I ta dwójka, jak się okazało, zrobiła różnicę, ale trzeba też wspomnieć o Juanie Bravo między słupkami, który notorycznie zatrzymywał ofensywne zapędy Le Cabaretu. KS Syfon ograł LC 4:7, czym potwierdził swoją znakomitą dyspozycję w ostatnich tygodniach.

 jesien2022_kolejka6_szóstki5.png

Sponsorzy