Podsumowanie sezonu 11. Liga Szóstek!

Na jedenastym szczeblu rozgrywkowym niemal od samego początku zarysowała się dominacja dwóch ekip – FC Dzików z Lasu II oraz Virtualnego Ń. To właśnie te ekipy do samego końca walczyły o tytuł mistrzowski. Lepszy okazał się pierwszy z wymienionych zespołów, który z kompletem punktów zgarnął złote medale. Srebro trafiło w ręce ich największego konkurenta, brąz zgarnęli z kolei gracze TS-u Ameba, którzy na finiszu rozgrywek okazali się lepsi od Cool Teamu oraz Na Wariackich Papierach.

 

Czy można wyobrazić sobie bardziej owocny sezon niż ten w wykonaniu FC Dzików z Lasu II? Wydaje się to być niemożliwe. Dziewięć rozegranych meczów, dziewięć zwycięstw, komplet punktów i pierwsze miejsce na koniec sezonu – oto bilans drużyny w bordowych trykotach. „Dziki” rozpoczęły rozgrywki od starcia z KK Watahą Warszawa (11:4), po którym przyszedł triumf nad KTS-em Chimera (6:2), a następnie ten najważniejszy – nad Virtualnym Ń (10:6). Rezultat tego meczu zadecydował w praktyce o mistrzostwie, ale by tak się stało, „Bordowi” wciąż musieli punktować. A szło im to znakomicie – w kolejnych meczach odprawiali bowiem z kwitkiem Na Wariackich Papierach (11:5), TS Ameba (9:4), Cool Team (6:5) oraz AJS Parts (walkower). Tak znakomite wyniki sprawiły, że przed ostatnią, podwójną serią gier byli oni już bardzo blisko tytułu. Do osiągnięcia celu wystarczyło im jedno zwycięstwo w dwóch meczach, ale dobrych sportowców poznaje się po tym, że zawsze chcą wygrywać. Tak też było w tym przypadku, a triumfami nad Abnegatem (4:2) i Nie Ma Mocnych (8:5) FC Dziki z Lasu II przypieczętowały ze wszech miar zasłużony tytuł mistrzowski. Na przestrzeni całego sezonu zespół ten okazał się bezsprzecznie najlepszy, co znajduje swoje odzwierciedlenie zarówno w tabeli, jak i w przypadku nagród indywidualnych. Zdecydowanie najlepsza defensywa w całej lidze (tylko 33 stracone gole) sprawiły, że statuetka dla najlepszego obrońcy trafiła do Roberta Oleszczuka. Nie wolno natomiast bagatelizować wkładu pozostałych członków ekipy w ten sukces, znakomite miesiące mają za sobą także m.in. Michał Ossowski (14 goli i 4 asysty), Piotr Jamróż (6 goli i 7 asyst) czy Jakub Przygoda (8 goli i 7 asyst).

Śmiało możemy natomiast napisać, że w kontekście wyróżnień indywidualnych królami polowania zostali gracze świeżo upieczonego wicemistrza – Virtualnego Ń. Nie mogło być jednak inaczej, skoro mieli w swoim składzie fenomenalnego Szymona Kolasę. Snajper „Zielonych” popisał się niesamowitym osiągnięciem, strzelając w przekroju całego sezonu 29 goli i dokładając do tego 27 asyst, co dało mu pierwsze miejsca w obydwu klasyfikacjach indywidualnych. Nie mieliśmy zatem najmniejszych wątpliwości, że to jemu należy się nagroda dla Zawodnika Sezonu. Niewiele gorsze liczby wykręcił zresztą jego partner z drużyny – Michał Płotnicki, który zakończył rozgrywki z bilansem 24 goli i 17 asyst. Oprócz nich o sile zespołu stanowił także Jerzy Modzelewski, który świetną postawą między słupkami przekonał nas do przyznania mu nagrody golkipera sezonu. Wracając natomiast do wyników drużynowych, Virtualne Ń przez niemal cały sezon było bezbłędne, wygrywając osiem z dziewięciu spotkań. To decydujące, przegrane starcie miało miejsce z liderem (6:10 przeciwko FC Dzikom z Lasu II), a jako że przeciwnik nie potknął się już ani razu, tytuł powędrował do nich. Gracze w zielonych trykotach nie powinni natomiast zbyt długo tego rozpamiętywać. Za nimi świetny sezon, a „tylko” druga lokata spowodowana jest świetną grą konkurencji, a nie ich słabą postawą.

Na najniższym stopniu podium rozgrywki zakończył TS Ameba, który od prowadzącej dwójki dzieliła jednak prawdziwa przepaść. Dość powiedzieć, że do drugiej lokaty stracili oni jedenaście, a do pierwszej – trzynaście punktów. Początek sezonu zdawał się jednak pokazywać, że gracze w czarno-pomarańczowych koszulkach mogą być niebezpieczni dla ścisłej czołówki. Na inaugurację co prawda zanotowali potknięcie, remisując 5:5 z Abnegatem, ale trzy kolejne starcia padły ich łupem – odpowiednio z Na Wariackich Papierach (6:4), AJS-em Parts (19:1) i Nie Ma Mocnych (5:3). Kolejny okres był niestety w ich wykonaniu słabiutki, a zaledwie jedna wygrana w czterech następnych meczach sprawiła, że nie tylko stracili szansę na mistrzostwo, ale spadli także z ligowego podium. W kończącym rozgrywki meczu „o wszystko” odkupili jednak swoje winy, nie dając szans Cool Teamowi i po wygranej 13:5, rzutem na taśmę meldując się na trzecim miejscu. Jest to naturalnie wynik bardzo solidny i choć wyprzedzenie złotych i srebrnych medalistów wydawało się niemożliwe, nie możemy oprzeć się wrażeniu, że gracze TS-u Ameba mogli wycisnąć z tego sezonu nieco więcej. Ta trzecia lokata w pewnym stopniu jest bowiem efektem niezwykle wyrównanej stawki i tego, że teoretyczni faworyci dość często tracili nieoczekiwanie punkty. Wydaje nam się, że w stosunkowo niewielu przypadkach 16 pkt na koniec sezonu dałoby medal. Tym razem tak się natomiast stało i za to należą się Amebie duże gratulacje. Indywidualnie po raz kolejny możemy wymienić ich tercet ofensywny: Adrian Pęter (12 goli i 12 asyst), Jan Nachiło (11 goli i 11 asyst), a także Mateusz Ciupek (10 goli i 7 asyst).

Na ostatniej prostej walkę o medale przegrał Cool Team, który musiał finalnie zadowolić się czwartą lokatą. Gracze tej drużyny przez cały czas trwania rozgrywek prezentowali dość sinusoidalną formę, nie potrafiąc złapać dłuższej serii zwycięstw. Rozpoczęło się co prawda od pokonania 5:2 AJS-u Parts, ale kolejne mecze w ich wykonaniu to: remis z KK Watahą Warszawa (6:6), porażka z Virtualnym Ń (5:10), wygrana z Nie Ma Mocnych (7:1) oraz porażka z FC Dzikami z Lasu II (5:6). Dopiero na początku marca udało im się odnieść dwie kolejne wygrane – najpierw z Abnegatem (11:1), a następnie z KTS-em Chimera (4:2). Cóż jednak z tego, skoro potem zremisowali 6:6 z Na Wariackich Papierach, a w bezpośrednim starciu o brązowy medal nie wykorzystali ogromnej szansy i po porażce 5:13 z TS-em Ameba w ostatniej chwili spadli poza „pudło”. Biorąc pod uwagę okoliczności, rezultat ten musi stanowić dla nich porządny niedosyt. Nie dziwimy się temu zresztą, ich potencjał uprawnia ich do osiągania lepszych rezultatów. Pozostaje mieć nadzieję, że kapitan Andrzej Krawczyk i jego koledzy wyciągną wnioski z tej lekcji i wiosną nie popełnią już tych samych błędów. Możliwości z pewnością mają, co potwierdza chociażby postawa Remigiusza Cichockiego (8 goli i 9 asyst) oraz Kasjana Kuropatwy, który z 17 golami na koncie znalazł się w czołówce klasyfikacji najlepszych strzelców.

Piątą lokatę zajęli na koniec sezonu debiutujący w naszych rozgrywkach Na Wariackich Papierach. Ekipa ta już na początku musiała zapłacić „frycowe”, ulegając w pierwszych dwóch kolejkach późniejszym medalistom – Virtualnemu Ń (6:10) oraz TS-owi Ameba (4:6). Na pierwszy komplet punktów przyszło im czekać do trzeciej serii gier, gdy okazali się lepsi od Nie Ma Mocnych, wygrywając 5:4. Już tydzień później lekcji futbolu udzieliły im FC Dziki z Lasu II (5:11), ale – jak się później okazało – była to ich ostatnia porażka w zimowej kampanii. Zwycięstwa nad Abnegatem (8:5) i AJS-em Parts (11:2) pozwoliły nawet nabrać nadziei, że swój premierowy sezon w LB zakończą z medalami. Ich zapał ostudziły dopiero remisy przeciwko KTS-owi Chimera (2:2) oraz Cool Teamowi (6:6), przez które stracili choćby matematyczne szanse na awans do czołowej trójki. Zawodnicy w białych strojach nie zrazili się tym i w ostatniej serii gier wygrali 7:5 z KK Watahą Warszawa, pieczętując tym samym lokatę w górnej połowie tabeli. Wydaje się, że mogą uznać to za wynik satysfakcjonujący i stanowiący jednocześnie powiew optymizmu przed kolejnymi rozgrywkami. Na Wariackich Papierach kilkukrotnie pokazali się z naprawdę bardzo dobrej strony, a jeśli Sebastian Roszak (zimą 8 goli i 7 asyst) czy Bartosz Krajewski (11 goli i asysta) wciąż będą utrzymywać wysoką dyspozycję, na wiosnę mogą pokusić się o jeszcze lepszy wynik.

Szóste miejsce zajęła KK Wataha Warszawa i nie będziemy ukrywali, że jest to dla nas negatywne zaskoczenie. Znamy możliwości tej drużyny i przewidywaliśmy, że w najgorszym wypadku do końca będzie się ona biła o miejsce w czołowej trójce. Tymczasem trzy pierwsze mecze w ich wykonaniu to brak choćby jednego zwycięstwa – najpierw porażka z FC Dzikami z Lasu II (4:12), a następnie remisy z Cool Teamem (6:6) i Abnegatem (2:2). Pierwszy komplet punktów przyszedł dopiero w czwartej serii gier (3:2 z AJS-em Parts), ale chwilę później przyszły porażki z KTS-em Chimera (5:7) i Virtualnym Ń (2:7), które na dobre rozwiały marzenia o medalach. Wataha ogarnęła się nieco w końcówce sezonu, notując wreszcie dwie wygrane z rzędu i ratując się tym samym przed spadkiem. Najpierw gracze w czarnych trykotach pokonali 6:4 Nie Ma Mocnych, tydzień później uporali się natomiast z TS-em Ameba, wygrywając 9:1. Na zakończenie sezonu ulegli z kolei Na Wariackich Papierach (5:7), co kosztowało ich lokatę w górnej połowie tabeli. Tak czy inaczej ich postawę w minionym już sezonie możemy wrzucić do szuflady z napisem „rozczarowanie”, co zresztą sami zapewne potwierdzą. Wciąż jest to jednak drużyna o sporych umiejętnościach, która będzie chciała udowodnić w najbliższej przyszłości, że był to jedynie wypadek przy pracy. Czy im się to uda? Przekonamy się. Na plus zimową kampanię mogą zapisać sobie natomiast Dominik Suracki (8 goli i 7 asyst) oraz Maciej Kiełpisz, który pomimo ledwie czterech występów i tak potrafił strzelić tuzin goli.

Kolejny zespół w przegródce z napisem „rozczarowanie” – tym razem zajmująca dopiero siódme miejsce KTS Chimera. W przedsezonowych zapowiedziach typowaliśmy ich jako jednego z faworytów do podium, tymczasem rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te przypuszczenia. „Chimeryczni” dostosowali się do swojej nazwy, będąc minionej zimy drużyną dość… nieobliczalną. Rozpoczęli fatalnie, od wyraźnych porażek z Nie Ma Mocnych (4:9) i FC Dzikami z Lasu II (2:6). Potem przyszły jednak zwycięstwa nad Abnegatem (8:4), AJS-em Parts (6:2) i KK Watahą Warszawa (7:5), które nakazywały sądzić, że obudzili się wreszcie z zimowego snu i być może włączą się jeszcze do walki o „pudło”. Przyszłość pokazała niestety, że były to jedynie mrzonki. KTS w ostatnich czterech meczach wywalczył zaledwie punkt, remisując 2:2 z Na Wariackich Papierach. Do tego doszły porażki z TS-em Ameba (3:5) i Cool Teamem (2:4), a także blamaż na zakończenie rozgrywek przeciwko Virtualnemi Ń (2:13). Ledwie 10 punktów ugranych na przestrzeni całego sezonu i dopiero siódma lokata na pewno stanowi dla nich potężny niedosyt. Cele były bowiem kompletnie inne, aniżeli walka o utrzymanie. Pozostaje wierzyć, że wiosną będą potrafili powrócić do swojej normalnej dyspozycji. Indywidualnie możemy chyba wyróżnić jedynie Sylwestra Gwiazdę, który zakończył tę kampanię z dorobkiem 7 goli i 5 asyst.

Na ósmej pozycji rozgrywki kończy Abnegat, który po bardzo solidnym początku także mógł mieć chyba apetyt na coś więcej. Ten doświadczony zespół w pierwszych trzech meczach nie poniósł bowiem ani jednej porażki, remisując z TS-em Ameba (5:5) i KK Watahą Warszawa (2:2), a także pokonując AJS Parts (5:0). Kolejne tygodnie były natomiast w ich wykonaniu zdecydowanie słabsze, czego efektem jest zaledwie jedna wygrana w sześciu następnych starciach. Pełną pulę udało im się zgarnąć w meczu siódmej kolejki, przeciwko Nie Ma Mocnych (6:2). Oprócz tego pięciokrotnie schodzili z murawy pokonani, kolejno przeciwko: KTS-owi Chimera (4:8), Na Wariackich Papierach (5:8), Virtualnemu Ń (2:8), Cool Teamowi (1:11) i FC Dzikom z Lasu II (2:4). Słaba końcówka sezonu być może zaciemnia cały obraz, ale warto podkreślić, że pierwsza część rozgrywek była w ich wykonaniu naprawdę solidna. Abnegat całkiem przyzwoicie wyglądał w defensywie, z przodu natomiast popłoch siał Jakub Bazyluk (łącznie 10 goli i 5 asyst). Pary nie wystarczyło jednak do końca i niewątpliwie jest to nauczka na przyszłość. Panowie, w przerwie świątecznej solidny obóz przygotowawczy, a na wiosnę walka o zdecydowanie wyższe cele!

Ogromnym rozczarowaniem jest także postawa Nie Ma Mocnych, który sezon zimowy zakończyli sensacyjnym spadkiem. Przed startem rozgrywek być może nie upatrywaliśmy w nich kandydatów do medali, ale wydawało nam się, że spokojne miejsce w środku tabeli jak najbardziej jest w ich zasięgu. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Po wygranej z KTS-em Chimerą na inaugurację (9:4), NMM ponieśli sześć kolejnych porażek, które postawiły ich w piekielnie trudnej sytuacji w kontekście utrzymania. Nadzieję chwilowo wlało w ich serca zwycięstwo nad AJS-em Parts (9:3), ale żeby zapewnić sobie ligowy byt, konieczne było także pokonanie świeżo upieczonego mistrza – FC Dzików z Lasu II. Sztuka ta już się nie udała, a porażka 5:8 oznaczała degradację do niższej klasy rozgrywkowej. Plan na sezon wiosenny jest zatem prosty – odbudować morale i ponownie zacząć grać na miarę możliwości. Plusy minionej kampanii? Postawa Jana Kozakiewicza, który w zaledwie 5 występach zdołał strzelić aż 17 goli, do których dołożył 8 asyst. Być może gdyby zawodnik ten częściej pojawiał się na „bemowskim Old Trafford”, jego drużyna zakończyłaby rozgrywki w bezpiecznej strefie.

Na ostatniej lokacie zimowe zmagania zakończyli gracze AJS Parts. Z przykrością musimy zresztą napisać, że jest to zasłużone rozstrzygnięcie, ekipa ta wyraźnie odstawała bowiem od reszty stawki. Dość powiedzieć, że gracze w białych koszulkach ponieśli w zakończonej niedawno kampanii komplet porażek, a walkower oddany w przedostatniej serii gier FC Dzikom z Lasu II sprawił, że sezon zakończyli z ujemnym dorobkiem punktowym. Tak naprawdę nie mamy chyba nic na ich obronę – AJS zdobył zaledwie 16 bramek, co jest zdecydowanie najgorszym wynikiem spośród całej stawki. Podobnie sytuacja ma się w przypadku liczby goli straconych (aż 77). Sezon Zima 2024 kończy się dla AJS Parts fatalnie, ale przecież pamiętamy tę ekipę z ich debiutu w Lidze Bemowskiej, gdzie pokazali się z naprawdę dobrej strony. Czy wiosną uda im się nawiązać do tamtych wyników? Mamy nadzieję, że tak.

zima_2024_sezon_11.png

 

Sponsorzy