Podsumowanie sezonu zima 2022 – 9. Liga!

Ruszamy z cyklem podsumowań piłkarskiej zimy i zaczynamy od Dziewiątej Ligi Szóstek. Tutaj kwestia mistrzostwa ważyła się do końcowych sekund ostatniego meczu sezonu. Finalnie tytuł powędrował w ręce Gyros Gaming, który rzutem na taśmę wyprzedzili KS Syfon. Skład podium uzupełniła KTS Chimera. Całej medalowej trójce serdecznie gratulujemy i zapraszamy na podsumowanie zimowych rozgrywek w Dziewiątej Lidze Szóstek!

 

Nasze podsumowanie rzecz jasna otworzą złoci medaliści. Tytuł najlepszej ekipy tym razem przypadł Gyros Gaming i za to chłopakom należą się wielkie brawa. Już jesienią ten zespół, jako debiutant, zaczął notować spory progres, ale zima w ich wykonaniu była wprost bajeczna. Po pierwsze, najważniejsze – mistrzowski wazon w ich gablocie. Po drugie tytuł MVP sezonu dla Jakuba Gila. Najlepszy bramkarz? Z Gyrosa, Jan Kryłowicz. Najbardziej wartościowy obrońca? Michał Błędowski. A do tego dodamy Kacpra Pawlika czy Michała Pletty’ego i innych bohaterów drugiego planu. Już na inaugurację GG zaimponowali, ogrywając mocny Le Cabaret 7:4. Później co prawda przyszła porażka w dramatycznych okolicznościach i to nie z byle kim, bo z późniejszym wicemistrzem KS Syfonem. Następnie drużyna w czerwonych koszulkach szła po swoje. Pokona została Ameba, trzecia na finiszu Chimera 5:4 (po bramce Jakuba Gila w samej końcówce), potem zaskakująca przegrana z NKS Piotrovią 3:4, która zadziałała na GG jak zimny prysznic, bo potem GG już do końca rozgrywek zgarnęli komplet oczek. Najwięcej emocji przyniósł sam finał minionej już kampanii. Gyros mierzył się w zaległym meczu z bijącą się o podium Kolską i musiał zgarnąć trzy punkty. Czerwoni rozpoczęli wybornie, bo już po 12 minutach było 5:0. Jednak doświadczenie TK dało swoje i Żółto-czarni zaczęli gonić. I na 120 sekund przed ostatnim gwizdkiem zrobiło się nerwowo, gdyż było wtedy tylko 7:6. Jednak potem Kacper Pawlik uderzył na 8:6 i dzięki temu Gyros mógł odpalić szampany. Po takim spotkaniu i mistrzostwie zdobytym w takich okolicznościach musiał smakować wyśmienicie. Tak jak wyśmienita to była zima wykonaniu Gyros Gaming. Czapki z głów!

gyros.jpg

Wicemistrzem został KS Syfon i to była naprawdę fantastyczna zima w wykonaniu tego młodego zespołu. Na boisku drużyna w czerwonych trykotach wygrała w ośmiu spotkaniach z dziewięciu, ale jeden z nich, chyba najlepszy w ich wykonaniu, czyli zwycięstwo aż 8:0 z KTS Chimerą, został zweryfikowany jako walkower z powodu gry nieuprawnionego zawodnika. I to kosztowało też -1 punkt, którego w ostatecznym rozrachunku zabrakło. Ale od początku. Od pierwszej kolejki KS S prezentowali się wprost wybornie. Zaczęli od pewnego 6:2 z NKS-em, potem przyszła fantastyczna wygrana z Gyros Gaming 5:3 (to było świetne widowisko z efektownym come-backiem Aleksandra Opolskiego i jego świty). Następne cztery mecze również zostały wygrane. I wtedy dość nieoczekiwanie przyszła porażka z Amebami 4:6, później feralny walkower z KTS-em, a na finiszu sezonu triumf Teraz Kolską 7:4. Jak się jednak okazało, do mistrzowskiego wazonu zabrakło naprawdę niewiele. Nie będziemy jednak tego roztrząsać, zamiast tego wolimy chwalić. A jest za co. Król Strzelców Jan Trzaskoma z 20 golami, wszędobylski Javier Peraza, wspomniany Opolski, świetny defensor Mateusz Woźniak, Duarte Gouveia i reszta ekipy, która tak dobrze wyglądała w zimowej kampanii. Jesteśmy pod wrażeniem progresu, jaki zrobił KS Syfon i nie ukrywamy, że liczymy na jeszcze więcej. Duże brawa!

Na trzecim stopniu podium zameldowała się KTS Chimera. Zespół w niebieskich barwach mógł nawet być wyżej, mistrzowski wazon był w ich zasięgu, ale o wszystkim zadecydował niemrawy początek zimowych zmagań. Co prawda na inaugurację KTS zwyciężył 10:1 z Gwardią, ale potem przyszły dwie nieznaczne porażki: z Teraz Kolską 2:3 i Gyros Gaming 5:4 (między tymi meczami Niebiescy ograli NKS 4:3). Później było już znacznie lepiej. Najlepszy bramkarz zimy Piotr Jakubowski spisywał się doskonale między słupkami, przed nim kapitalną robotę robił Jakub Jabłoński, w przodzie Piotr Kos i Sylwester Gwiazda dokładali dobre liczby. Miało to przełożenie na rezultaty. Przyszły wygrane z Czupakabrami i Mi-Home Team, następnie remis z bardzo mocnym Le Cabaretem 3:3 po kapitalnym i obfitym w dramaturgię widowisku. I przegrana z KS Syfonem zweryfikowana jednak jako walkower dla Niebieskich. W ostatnim akcencie zimy Chimera pokonała TS Amebę 7:4, co dało im w konsekwencji brązowe medale. Jak wspominaliśmy, ten wynik mógł być jeszcze lepszy, ale my doceniamy kolejny, dobry sezon w wykonaniu Pawła Janasa i jego ferajny. Gratulacje!

syfon.jpg

Za Le Cabaret naprawdę udana kampania, w której ta drużyna była o włos od medali. Zadecydowała różnica goli, ale i tak możemy w samych superlatywach mówić o LC. Zacznijmy od tego, że po słabszej wiośnie team w niebiesko-żółtych koszulkach zaprezentował się tej zimy jako prawdziwy kolektyw. Skład był zgrany, frekwencja była zawsze dobra, a dodatkowo każdy zawodnik notował dobre liczby w ofensywie. Oczywiście królował tu Hubert Sadowski, za którym świetny sezon, znakomicie prezentowali się też Mateusz Sadowski, Kuba Romatowski czy też golkiper Bartek Łuczkiewicz, ale tak naprawdę wszyscy w barwach Le Cabaretu zasłużyli na wielkie brawa. To musiało mieć przełożenie na rezultaty, a te były więcej niż zadowalające. Poza tylko dwiema porażkami (z mistrzem i wicemistrzem) oraz remisem z trzecią Chimerą, Niebiesko-Żółci wygrywali wszystko. Najbardziej ich postawa podobała nam się w starciach z Teraz Kolską (2:1), z TS Amebą (7:4) czy też z Mi-Home Team. Na pewno LC żałują, że nie zgarnęli miejsca w top3, ale naszym zdaniem to kwestia czasu, kiedy im się to uda. Być może już wiosną?

Nie wiemy do końca jak rozpatrywać piątą pozycję Teraz Kolskiej. Z jednej strony miewali znacznie słabsze sezony, z drugiej jeszcze do siódmej kolejki Żółto-czarni bili się o złoto. Zaczęło się od minimalnej porażki z Amebą 5:6, a potem przyszła wspaniała seria pięciu triumfów z rzędu. TK ograli mocną Chimerę 3:2, a potem poszło z górki. Na uwagę zasługują zwłaszcza efektowne 13:1 z Piotrovią czy też 20:3 z Czupakabrami, gdzie sam siebie przeszedł Paweł Chrabonszcz, strzelając sześć goli i notując dziesięć ostatnich podań. Co wydatnie mu pomogło zdobyć statuetkę Króla Asyst z wynikiem 16A. W ostatnich trzech grach jednak Kolska trzykrotnie przegrała, czym straciła szansę nie tylko na złoto, ale na podium. W finale sezonu Bartek Balik i jego świta mogli jeszcze zatrzymać Gyros Gaming, ale po kapitalnym i pełnym dramaturgii widowisku to GG zwyciężyli, dzięki czemu wygrali rozgrywki. Niemniej, mimo gorszej końcówki, możemy z czystym sumieniem za ten sezon Teraz Kolską pochwalić. Owszem, niedosyt jest, ale forma wspomnianych Balika, Chrabonszcza, ale też Marcina Siniarskiego i Pawła Trzepizura była budująca.

kolska.jpg

Szóstą TS Amebę zapamiętamy z tej zimy jako tych, którzy sensacyjnie powstrzymali KS Syfon, co dla ich rywali było przemienne w skutkach. TS A w wielkim stylu ograli ówczesnego lidera 6:4, któremu potem zabrakło naprawdę niewiele do mistrzostwa. Skupmy się jednak na zespole w czarno-pomarańczowych barwach. Tak naprawdę przy lepszych wiatrach i odrobinie większym farcie, mogli skończyć spokojnie na podium. O tym, że tak się nie stało zadecydowały na pewno remisy z niżej notowaną Gwardią 2:2 i z Mi-Home 4:4 oraz porażki z czołówką (boli zwłaszcza ta z KTS-em, w której Ameby przespały pierwszą połowę). Niemniej naszym zdaniem możliwości na medale wiosną są, Bartek Gemza i Jakub Szafirowicz nadal dobrze rozumieją się w ataku, Jak Podbielski także robi dobrą robotę, na frekwencję nie można narzekać. Zatem jeśli chęci nie zabraknie, to wszystko jest realne. Chociaż na pewno sporo jeszcze trzeba poprawić, zwłaszcza w kwestii skuteczności, gdyż poza wspomnianą parą snajperów, trochę szwankowała skuteczność.

Dopiero siódma pozycja Mi-Home Team na finiszu, patrząc po potencjale tej załogi, jest małym rozczarowaniem. Pomarańczowi w piłkarską zimę weszli z buta, od dwóch efektownych zwycięstw, ale potem się posypało. Seria minimalnych porażek (między innymi 6:8 z Syfonem czy 2:3 z Kolską) przerwana remisem 4:4 z Amebą – to było sporo poniżej umiejętności M-HT, w których składzie grają przecież tak utalentowani zawodnicy jak Daniel Dzięgielewski, Mateusz Gajda czy Michał Wołowczyk. Potem jeszcze przyszło zwycięstwo na przełamanie z NKS-em i wysoka porażka z późniejszym mistrzem Gyrosem. Czego zatem zabrakło Mi-Home Team? Na pewno trochę szczęścia, by przechylać wyrównane boje na swoją korzyść, no i mimo wszystko niestabilna dyspozycja. Mamy nadzieję, że jednak to była rozgrzewka przed wiosną i już niebawem ich zobaczymy w pełni formy.

ameba.jpg

Na ósmej lokacie rozgrywki ukończyli FC Stała Gwardia. W pierwszej połówce minionej już kampanii FC SG przegrywali mecz za mecze i przede wszystkim kulała u nich skuteczność. Następnie zła passa została przerwana po pasjonującym thrillerze przeciwko Piotrovii wygranym 4:6. Końcówka zimy była już lepsza. Dwa dość zacięte boje ze ścisłą czołówką Gyrosem i Syfonem (co prawda przegrane, ale po walce), potem remis 2:2 z nieobliczalną Amebą uratowany w dramatycznych okolicznościach, a na samym finiszu wpadł jeszcze walkower z Czupakabrami. Według nas Gwardziści muszą zdecydowanie popracować nad wykończeniem akcji, gdyż to była ich największa bolączka, a duet Adam Smoleń i Michał Polak był nieco osamotniony na szpicy. Niemniej, gdy poprawi się ofensywa, to FC SG mogą w następnym sezonie zaskoczyć.

Za przedostatnią NKS Piotrovią II przedziwny sezon. Zaczęło się fatalną serią pięciu przegranych z rzędu (chociaż, musimy uczciwie oddać, że trzy z nich były nieznaczne), by potem przełamać się i to nie z byle kim. Ekipa w jasnozielonych barwach po fantastycznym widowisku zwyciężyła z Gyros Gaming 4:3. A, jak dobrze wiemy, GG sięgnęli później po złoto. Po tym sukcesie NKS rozbił Czupakabry 10:3, ale potem, następne dwa spotkania, były w plecy. Co nam to wszystko mówi o drużynie, w której prym wiedli Bartek Judka i Kamil Waszka? Ano to, że jak mają swój dzień, to mogą pokonać każdego, zatem potencjał jest, a poprawa wyników naszym zdaniem przyjdzie z czasem.

Na samym końcu uplasowały się Czupakabry Warszawa. Team w granatowych trykotach przegrał wszystkie mecze, ale w kilku z nich pokazał się z dobrej strony. Piotr Pełka i spółka stoczyli dość wyrównany bój z późniejszym mistrzem Gyros Gaming, nieźle zaprezentowali się też zwłaszcza drugiej części starcia z drugim na koniec KS Syfonem, prowadzili do przerwy z TS Amebą 1:0 (ostatecznie zakończyło się na skromnym 3:1). Naszym zdaniem argumenty, żeby zanotować progres są, między innymi w postaci Michała Janowskiego, potrzeba może jeszcze ze dwóch-trzech wzmocnień i powinno być lepiej.druzynasezonu9.png

 

 

Sponsorzy