Mroźna zima nam niestraszna! – podsumowanie 2. kolejki sezonu zimowego i 1 Kolejki Futsalu

Mroźna zima nam niestraszna! – podsumowanie 2. kolejki sezonu zimowego

Możemy z całą pewnością napisać, że sezon zimowy Ligi Bemowskiej ruszył na dobre! W miniony weekend na boiskach przy ul. Obrońców Tobruku mieliśmy prawdziwe zatrzęsienie meczów i – co za tym idzie – mnóstwo emocji i wiele goli. Na poszczególnych poziomach rozgrywkowych wyklarowały się już grupki mające chrapkę na zajęcie miejsc medalowych, choć wciąż jest jeszcze zbyt wcześnie, aby wysnuwać na ten temat daleko idące wnioski. Nie zmienia to jednak faktu, że w większości przypadków faworyci udowodnili swoją klasę i potwierdzili wysokie aspiracje. Byliśmy natomiast świadkami kilku niespodzianek. Jakich? O tym przekonacie się czytając przygotowane przez nas podsumowanie drugiej serii gier sezonu ZIMA 2024. Zapraszamy!

SuperLiga6:

W najwyższej klasie rozgrywkowej utrzymaliśmy status quo, liderem wciąż jest bowiem Fair Partner, który w ligowym hicie pokonał 4:1 Połczyn Brothers. Szlagier – nie ma co ukrywać – nie zawiódł. Obie ekipy zagrały naprawdę dobre zawody, a mecz toczony był w niezwykle szybkim tempie. Jako pierwsi do siatki trafili dwukrotni zdobywcy Pucharu Lata (gol Randaka), ale po kilkudziesięciu sekundach odpowiedział Cheppa, a rezultat 1:1 utrzymał się do przerwy. Po zmianie stron uwydatniła się natomiast przewaga ekipy zza naszej wschodniej granicy, która już po 5 minutach drugiej odsłony – po trafieniach Kashuby i Nareykiina – wyszła na dwubramkowe prowadzenie. PB do końca ambitnie walczyli o odwrócenie losów spotkania, ale zamiast tego stracili w końcówce czwartego gola, który pozbawił ich złudzeń o choćby remisie.

Tuż za plecami lidera znalazła się eXc Mobile Ochota, która w miniony weekend nie pozostawiła żadnych złudzeń Drużynie Bez Nazwy, wygrywając 11:4. Faworyt co prawda bardzo szybko wyszedł na prowadzenie po golu Nawotczyńskiego, ale już 4 minuty później wyrównał Grabowski. Od tego momentu wyższość obrońców tytułu nie podlegała już jednak dyskusji. Jeszcze przed przerwą Ochota wyszła na trzybramkowe prowadzenie, a w drugiej odsłonie konsekwentnie powiększała swoją przewagę. Ostatecznie skończyło się na siedmiobramkowej różnicy, w czym duży udział miał powracający do najwyższej dyspozycji Damian Patoka – autor 3 goli i takiej samej liczby asyst. Warto również podkreślić kolejny znakomity występ Krystiana Nowakowskiego, który ponownie był wiodącą postacią swojego zespołu. Zespół Kamila Jurgi ponownie pokazał zatem mistrzowskie aspiracje, DBN wciąż muszą natomiast czekać na pierwszą zdobycz w tym sezonie.

Premierowe zwycięstwo zapisali na swoim koncie Amigos Lindegos, którzy – występując w roli gościa – tylko w pierwszej połowie mieli problemy z Altusem. To właśnie gospodarze objęli zresztą prowadzenie, za sprawą Dawida Celta. Gracze w złoto-czarnych trykotach jeszcze w pierwszej połowie odpowiedzieli jednak dwukrotnie, a po zmianie stron nie pozostawili wątpliwości, kto tego wieczora zasłużył na zgarnięcie pełnej puli. Gole Adamczyka, Saby (który tym trafieniem skompletował hat-tricka), Talarka oraz Grzybowskiego sprawiły, że AL sięgnęli finalnie po pewny triumf. Altusa stać było jedynie na drugie trafienie, gdy w samej końcówce na 2:7 trafił Celt. Amigos Lindegos awansowali dzięki tej wygranej na trzecie miejsce w tabeli, Altus wciąż czeka natomiast na premierowe punkty.

 Superliga

 

2.Liga Szóstek:

Na zapleczu SL6 znakomitą dyspozycję potwierdzili zawodnicy Teamu Ivulin Rabona, którzy odnieśli dwa przekonujące zwycięstwa – 9:1 z Dynamem oraz 8:2 z FC Prykarpattią. Gracze rodem z Białorusi w obu tych spotkaniach pokazali ogromną klasę, bardzo pewnie sięgając po pełną pulę. Przeciwko „Granatowym” już do przerwy prowadzili różnicą czterech goli, a w drugiej odsłonie jedynie dopełnili „dzieła zniszczenia”. Jeszcze bardziej jednostronny przebieg miała pierwsza połowa meczu z Prykarpattią, wygrana przez TIR aż 5:0. W obu tych starcia błyszczał Dmytro Zhuk, który łącznie zapisał na swoim koncie 8 bramek i 3 asysty, zgłaszając akces do walki o miano najlepszego zawodnika sezonu. Jego zespół pokazał natomiast, że – podobnie jak jesienią – interesuje go tylko wazon mistrzowski.

Na drugiej lokacie zakotwiczyła Husaria Mokotów III, która po zamkniętej pierwszej i zdecydowanie bardziej emocjonującej drugiej połowie pokonała 5:3 FC Anh Em 37. Jak już wspomnieliśmy, przez pierwszych 25 minut na murawie nie działo się wiele, a efektem tego była zaledwie jedna bramka – dla gospodarzy trafił Kopczyński. Druga odsłona w pełni nam to natomiast zrekompensowała. Gracze z Wietnamu ani myśleli odpuszczać walki o korzystny rezultat, Husaria z kolei za wszelką cenę chciała utrzymać korzystny rezultat. Finalnie obronną ręką wyszli z tego pojedynku zawodnicy z Mokotowa, którzy dzięki dobrej końcówce przypieczętowali bardzo ważne trzy punkty. W dużej mierze był to efekt świetnej gry wspomnianego Kopczyńskiego (2 gole i asysta), choć i koledzy absolutnie nie odstawali poziomem.

Po falstarcie na inaugurację obudziła się także Contra, która ograła 4:1 Galicię. Nie napiszemy jednak, że dla zespołu Michała Raciborskiego był to łatwy mecz. Przeciwnie, zespół z Ukrainy naprawdę wysoko postawił poprzeczkę, czego potwierdzeniem jest to, że po upływie niespełna pół godziny mieliśmy remis 1:1. Ostatnich 20 minut należało już jednak do nominalnych gości – najpierw do siatki trafił Świrk, niedługo później swoje drugie trafienie zanotował najlepszy na placu Tumulec, a wynik chwilę później ustalił Parszewski. Dzięki tej wygranej Contra awansowała na najniższy stopień podium, spychając z niego… Galicię.

Rozczarowujący początek sezonu notują z kolei Gramy Czasami, którzy po ubiegłotygodniowej porażce z FC Anh Em 37, tym razem – po prawdziwym thrillerze – musieli uznać wyższość FK Almazu. Początek należał co prawda do gospodarzy, którzy za sprawą Staniszewskiego i Tarczyńskiego dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale potem wyraźnie zaczął dominować rywal, który po 35’ prowadził już 5:2. GC nie zamierzali się poddawać i dwa kolejne trafienia należały do nich, ale już chwilę później ich zapał ostudził najlepszy na murawie Nevdakh. W kolejnych minutach dublet ustrzelił jednak Fejcher, a Gramy Czasami mieli dwie „piłki meczowe”. Nie wykorzystali ich jednak, co w ostatniej minucie wykorzystał Almaz, strzelając zwycięskiego gola i zdobywając tym samym pierwsze zimowe punkty. Zespół Krzysztofa Sobolewskiego po dwóch kolejkach wciąż legitymuje się z kolei zerowym dorobkiem.

 

2 liga

3.Liga Szóstek:

W trzeciej lidze wciąż mamy trzy zespoły z kompletem „oczek”, a pozycję lidera utrzymali Gracze Gorszego Sortu, którzy efektownie – bo aż 11:3 – pokonali Tornado UA. Mecz ten niemal od samego początku przebiegał pod dyktando nominalnych gości, którzy bardzo szybko wypracowali sobie bezpieczną przewagę, a w kolejnych minutach jedynie ją powiększali. W zespole Adriana Kanigowskiego widać było chęć kontynuacji tego, co zapoczątkowali przed tygodniem i plan ten udało się zrealizować w stu procentach. Zespół z Ukrainy poniósł z kolei drugą porażkę i jego zawodnicy muszą jak najszybciej wziąć się w garść, jeśli nie chcą uwikłać się w walkę o utrzymanie.

Drugie zwycięstwo w bieżącej kampanii ma już na swoim koncie także Moszna Squad, który w miniony weekend nie dał żadnych szans Upgrade’owi, zwyciężając 11:4. Tak naprawdę o losach tego starcia rozstrzygnęła pierwsza połowa, wygrana przez nominalnych gospodarzy aż 5:0. Po zmianie stron temperatura meczu z wiadomych względów spadła, choć paradoksalnie oglądaliśmy dzięki temu bardziej wyrównane widowisko. Upgrade czterokrotnie w tej fazie spotkania wykorzystał nadmierne rozluźnienie w szeregach obronnych MS, ale finalnie także w drugiej połowie ekipa Michała Burzyńskiego zanotowała więcej trafień. W ich szeregach błyszczał zwłaszcza Władysław Oryszczuk – autor 3 goli i asysty.

Komplet „oczek” mają na swoim koncie również Bad Boys Zielonki, którzy po bardzo trudnym boju pokonali 5:3 MixAmatora. To właśnie druga z wymienionych drużyn jako pierwsza objęła zresztą prowadzenie, po trafieniu Widelskiego. Dwa kolejne ciosy wyprowadzili co prawda BBZ, ale potem znów trafił Widelski. Co więcej, na gola Rzewuskiego odpowiedział Wach i na niespełna 5’ przed końcem mieliśmy wynik remisowy. Więcej sił najwyraźniej zachowali jednak goście, którzy po bramkach najlepszego na murawie Wiśniewskiego i Nowaka ostatecznie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Ubiegłotygodniową porażkę z nawiązką powetowali sobie Ukrainian Vikings, którzy bez najmniejszych kłopotów ograli 12:3 Los Aspirantos. Wyższość zespołu z Ukrainy ani przez moment nie podlegała w tym meczu dyskusji – dość powiedzieć, że już po kwadransie prowadziła ona 5:0. W kolejnych minutach przewaga pomiędzy oboma zespołami stale się powiększała, a popłoch w szeregach defensywnych „Aspirantów” notorycznie siał Oleh Dvoliatyk. Ostatecznie zakończył on to spotkanie z bilansem czterech goli, a on i jego koledzy potwierdzili, że porażka na inaugurację była jedynie wypadkiem przy pracy.

Pierwsze zwycięstwo tej zimy odnieśli też Haratacze, którzy po znakomitej drugiej połowie wyraźnie pokonali Team Ivulin Wola 9:2. Pierwsza odsłona była jednak całkiem wyrównana, o czym najlepiej świadczy fakt, że nominalni goście zeszli „do szatni” przy prowadzeniu 4:2. W drugiej odsłonie na murawie istniała już natomiast tylko jedna drużyna – Haratacze w każdym aspekcie dominowali nad przeciwnikiem, dokumentując to strzeleniem pięciu goli. Jako, że w tym samym czasie nie stracili ani jednego, mogli po końcowym gwizdku cieszyć się z zasłużonego triumfu. Dla TIW jest to z kolei druga wyraźna porażka w tym sezonie i dla zawodników tej ekipy powinien to być wyraźny sygnał, że pora wziąć się do roboty.

 

3 liga

4.Liga Szóstek:

Na czwartym poziomie rozgrywkowym nowym liderem zostały FC Wtorki, które po zaciętym spotkaniu pokonały 4:2 Team BM. Musimy przyznać, że zespół z Ukrainy zagrał bardzo dobre zawody i wcale nie musiał tego meczu przegrać. Do przerwy mieliśmy bowiem remis 1:1, a rezultat ten dość wiernie oddawał przebieg spotkania. Po zmianie stron nominalni goście podkręcili jednak nieco tempo, a jeśli dodamy do tego fakt, że zachowali więcej zimnej krwi pod bramką rywala, otrzymujemy przepis na drugie w tym sezonie zwycięstwo. Team BM wciąż pozostaje z zerowym dorobkiem, ale ich postawa może napawać optymizmem.

Pierwsze punkty stracił z kolei Zielony Stolik, który po emocjonującym meczu zremisował 3:3 z Maghreb United. Pierwsza połowa tego starcia zdecydowanie należała zresztą do nominalnych gości, którzy po naprawdę dobrej grze – udokumentowanej golami Moufida, Jalila i Tanoulmiego – prowadzili 3:1. W drugiej odsłonie przebudził się jednak Władysław Oryszczuk. Snajper ZS dwukrotnie trafił do siatki rywala, zapewniając swojej drużynie cenny punkt, a sobie tytuł najlepszego zawodnika tego spotkania. ZS utrzymuje zatem pozycję na podium, MU zdobywa z kolei pierwszy punkt tej zimy.

Prawdziwą kanonadę urządzili sobie z kolei Chłopcy z Bielan, którzy zmietli z planszy Drink Team, wygrywając aż 13:1. Zespół Tomasza Miziurkowskiego za wszelką cenę chciał zmazać plamę z zeszłego tygodnia (porażka z Zielonym Stolikiem) i plan ten udało się zrealizować w stu procentach. ChZB  od pierwszego gwizdka grali prawdziwy koncert i już po 25 minutach prowadzili 8:0. Druga odsłona to już spokojniejsze tempo, pomimo którego gospodarze i tak pięciokrotnie byli w stanie pokonać bramkarza rywali. Prym w tym wiódł autor 4 trafień i asysty – Andrzej Łukomski. DT było stać jedynie na gola honorowego, którego strzelił w 27’ Mariusz Sławczyk.

 

4 liga

5.Liga Szóstek:

W piątej lidze świetny weekend zanotował Inferno Team, który dzięki zwycięstwo 7:3 nad Czumy oraz 8:7 nad Zmarnowanymi Talentami mógł wygodnie rozsiąść się w fotelu lidera. Choć rezultat pierwszego meczu wskazuje na dość jednostronny przebieg, wcale tak nie było. Dość powiedzieć, że po 18’ to nominalni goście prowadzili różnicą trzech bramek i wydawało się, że pewnie zmierzają po pełną pulę. Wówczas obudził się jednak IT, który – prowadzony przez Stanisława Tymińskiego – odwrócił losy spotkania, sięgając po niezwykle cenny triumf. Ważący tym więcej, że dzień później ekipa Igora Patkowskiego dopisała kolejne trzy „oczka”. Mecz przeciwko ZT miał kompletnie inny przebieg – to Inferno Team przez większość czasu znajdował się na prowadzeniu, a na 7’ przed końcem prowadził aż 8:3. Wówczas do roboty wzięła się ekipa Artura Jarosza, której do wywalczenia choćby punktu zabrakło jednak nieco czasu.

Skoro wspomnieliśmy już o Czumy, ekipa ta nieco powetowała sobie sobotnie niepowodzenie, wygrywając w niedzielę z Bulbulantusem 4:3. Pierwsza część tego meczu zdecydowanie należała do gości, którzy po golach Gonczarka i Koźniewskiego prowadzili 2:0. Gdy niedługo po przerwie dublet ustrzelił Koźniewski, wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty. Gospodarze nie poddali się jednak – choć na gola Banasiaka szybko odpowiedział Riabov, Bulbulantus w końcówce zbliżył się do rywala na odległość zaledwie jednego gola. Do ugrania choćby remisu zabrakło natomiast czasu i ostatecznie to Czumy mogło cieszyć się ze zgarnięcia pełnej puli, która zapewniła im miejsce na podium.

Wiceliderem po drugiej serii gier została Laga Warszawa, która po emocjonującym meczu pokonała 5:3 FC Shadows. Gospodarze bardzo szybko wyszli na prowadzenie po trafieniu Szalskiego, ale rywal bardzo szybko odpowiedział golem Semereniio. Kolejne minuty należały jednak do Lagi, która za sprawą Bieńka i ponownie Szalskiego wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Jeszcze przed przerwą gola kontaktowego strzelił jednak Kram, a krótko po przerwie do wyrównania doprowadził Tarhonin. Ostatnie słowo należało natomiast do gospodarzy – najpierw hat-tricka skompletował MVP tego spotkania – Hubert Szalski, a wynik ustalił Pogłód.

Po udanej inauguracji gorycz porażki musieli przełknąć zawodnicy UKS-u Południa Czosnów, którzy ulegli 4:5 East Crew. Mecz ten był natomiast bardzo wyrównany i tak naprawdę mógł zakończyć się każdym rezultatem. Decydujący dla jego losów okazał się fragment pomiędzy 25’ a 34’, w którym nominalni goście aż trzykrotnie trafiali do siatki rywala, wychodząc tym samym na prowadzenie 5:2. Choć gracze UKS-u nie poddali się i w końcówce zdołali nawet złapać kontakt, zabrakło im czasu (a może też sił), aby pokusić się o doprowadzenie do remisu. Warto w tym miejscu podkreślić świetny występ w ekipie gości Matsina Roschyka, który dzięki dubletowi zgarnął nagrodę dla MVP meczu.

Pierwsze punkty w zimowym sezonie zdobył w miniony weekend Dream Team Warsaw, który wygrał 4:2 z Walcem. Do pewnego momentu wydawało się zresztą, że ekipa Maćka Szpakowskiego ma ten mecz pod pełną kontrolą. DTW szybko wyszedł na prowadzenie za sprawą Oryszczuka, a kilka minut po przerwie miał już czterobramkową przewagę, za sprawą trafień Kruczyńskiego, Gołosa i Niedźwieckiego. Wówczas w szeregi gości wkradło się chyba zbyt wiele rozluźnienia, coraz częściej do głosu zaczęli bowiem dochodzić gospodarze. Stać ich było jednak tylko na dwa gole, autorstwa Griselaina oraz Kewina.

 

5 liga

6.Liga Szóstek:

Swoją znakomitą serię kontynuują FC Dziki z Lasu, które w miniony weekend musiały jednak mocno napocić się w walce o trzy punkty. Lider 6. Ligi do przerwy przegrywał bowiem 0:2 z Jager Masters, a nawet pomimo dobrego początku drugiej części (gole Ossowskiego i Goździewskiego) nie postawiły ich w komfortowej sytuacji – rywal chwilę później odpowiedział bramką Toczyłowskiego. Kluczowy dla losów meczu okazał się okres pomiędzy 33’ a 39’, w którym nominalni gospodarze trzykrotnie trafiali do siatki przeciwnika, zapewniając sobie zwycięstwo 5:3. Każde z tych trafień był nota bene dziełem najlepszego na placu Konrada Adamczyka.

Bardzo efektowne zwycięstwo zapisały na swoim koncie Marchewki Zagłady, które nadspodziewanie łatwo rozgromiły FC Devs aż 13:1. Trudno silić się w tym przypadku na jakieś karkołomne próby usprawiedliwienia zespołu gości – w sobotę wyraźnie zawiedli, będąc od „Pomarańczowych” wyraźnie gorsi w każdym aspekcie futbolowego rzemiosła. Najlepiej świadczy o tym przebieg spotkania – już po pierwszej połowie MZ prowadziły 7:0. Po zmianie stron gospodarze – dowodzeni tym razem przez Kacpra Banaszka – jeszcze podreperowali swoje konto bramkowe, awansując dzięki temu na pozycję wicelidera. Devsi wciąż czekają natomiast na premierową wygraną.

Trzecią drużyną z kompletem punktów jest Horda, która po prawdziwym piłkarskim horrorze pokonała 9:8 Kyrgyz Global. Mecz ten miał zresztą niesamowity przebieg – dość powiedzieć, że zespół z Kirgistanu po 17’ prowadził już 4:0, a na niespełna kwadrans przed końcem znajdował się w równie komfortowym położeniu (7:4). Końcówka zdecydowanie należała już jednak do MVP tego meczu – Macieja Króla i jego kolegów. Horda przypuściła atak całą… hordą i rzutem na taśmę – po trafieniu Szymona Juskowiaka – zapewniła sobie niezwykle cenny triumf.

Pierwsze zimowe zwycięstwo odnieśli FC NaNkacu, którzy pokonali 4:2 Old Young. Ozdobą meczu był gol Karola Kubickiego, strzelony „krzyżakiem”, ale nie było to pierwsze trafienie w tym starciu. Wcześniej do siatki trafił bowiem gracz gospodarzy Dzmitriy Bałysz, który jeszcze przed przerwą mógł cieszyć się z dubletu. „Kace” okazały się natomiast jeszcze skuteczniejsze – oprócz gola Kubickiego dwukrotnie do siatki trafił Jakub Małachowski, a jeden gol był dziełem defensora OY. Dzięki tej wygranej FC NaNkacu zameldowali się w górnej połowie tabeli, Old Young wciąż czeka natomiast na pierwszą wygraną.

Premierowy tej zimy komplet punktów zapisał na swoje konto również BKS 04 Górki, który wygrał 6:4 z Chlejsami FC. Do pewnego momentu wydawało się zresztą, że będzie to dla gospodarzy niezwykle przyjemny, sobotni poranek. Ekipa Mikołaja Tchorzewskiego prowadziła do przerwy 3:0 i pewnie zdawała się zmierzać po wygraną. Wówczas przebudził się jednak rywal, który na niespełna 10 minut przed końcem doprowadził do stanu 4:4! Końcówka ponownie należała natomiast do gospodarzy, którzy po trafieniach Marcinkiewicza i Dworakowskiego (MVP meczu) sięgnęła finalnie po triumf.

 

6 liga

7.Liga Szóstek:

O fatalnej jesieni zdają się zapominać Kindybały FC, które po wygranej 7:4 z Land of Fire zameldowały się na czele tabeli 7. Ligi. Zespół w bordowych trykotach nie miał w minioną niedzielę łatwej przeprawy, ale mimo to pokazał się z bardzo dobrej strony i zasłużenie sięgnął po pełną pulę. Kluczowa okazała się w tym przypadku postawa Jeremiasza Morawieckiego, który – jak za starych dobrych czasów – był motorem napędowym ofensywnych poczynań swojej drużyny. Gracz ten okrasił swój występ 3 golami i 2 asystami, co dało mu w pełni zasłużoną nagrodę dla MVP meczu. LoF muszą z kolei wziąć się w garść – po 2 kolejkach zajmują lokatę w strefie spadkowej.

Na pozycji wicelidera znalazł się po ostatniej serii gier FC Desant, który pewnie pokonał 7:2 Drużynę Actimela. Nominalni goście od początku prezentowali się nieco korzystniej, ale wynik pierwszej połowy (3:1) nie sprawiał, że mogli być pewni wygranej. Stało się tak dopiero w drugiej odsłonie, gdy zespół z Ukrainy zaczął konsekwentnie podwyższać prowadzenie, doprowadzając do stanu 7:1. Gości stać było jedynie na kosmetykę wyniku – w samej końcówce do siatki Desantu trafił Oleksiuk. W zwycięskiej drużynie na szczególne słowa uznania zasłużył z kolei autor hat-tricka – Vitalij Prokopyk.

Drużyna Actimela udanie zrehabilitowała się już dzień później, ogrywając 8:5 KS Na Pełnej. Mecz ten był jednak bardzo wyrównany – szczególnie mamy tu na myśli jego pierwszą odsłonę. To gracze w pomarańczowych trykotach prowadzili bowiem już 2:0. Kluczowy dla losów meczu okazał się fragment pomiędzy 20’ a 29’ – DA zdobyła wówczas aż sześć bramek, wychodząc na bezpieczne prowadzenie i nie oddając go aż do końcowego gwizdka. W ich formacji ofensywnej błyszczał zwłaszcza Mateusz Piskorski, który do 3 goli dorzucił również asystę.

Dla KS Na Pełnej był to zresztą wybitnie nieudany weekend – oprócz porażki z DA zespół ten zanotował również blamaż przeciwko RKS-owi Pendrachy, zakończony porażką aż 3:14. Nominalnym gospodarzom wychodziło w tym starciu niemal wszystko, gościom – niemal nic. Skłamalibyśmy jednak pisząc, że zadecydowała dyspozycja dnia. RKS prezentował się zdecydowanie lepiej, a rezultat końcowy oddaje mniej więcej to, co działo się na murawie przy OT. W nękaniu defensywy KS Na Pełnej lubował się zwłaszcza Olaf Orełko (5 goli i 2 asysty).

Identycznym rezultatem – 14:3 – zakończył się także pojedynek pomiędzy Retro Squadem a FC Torpedo. Tutaj również dominacja nominalnych gospodarzy nie podlegała dyskusji – RS już do przerwy prowadził sześcioma golami, a po zmianie stron jeszcze mocniej podkręcił tempo. Ostatecznie skończyło się na 14 golach strzelonych, choć gwoli ścisłości należy dodać, że ambitnie grająca ekipa z Ukrainy po przerwie także trzykrotnie trafiała do siatki gospodarzy. W żaden sposób nie było to natomiast w stanie zmienić losów rywalizacji.

 

7 liga

8.Liga Szóstek:

Na czele ósmej ligi zameldowali się FC Screamers, którzy odnieśli dwa przekonujące zwycięstwa – 10:2 nad GLK i 11:4 nad Fuszerką. W obu tych meczach dominacja graczy w czarnych trykotach nie podlegała zresztą dyskusji, choć trzeba przyznać, że „Krzykacze” piąty bieg wrzucali dopiero w drugich połowach tych meczów. Choć na uznanie zasługują wszyscy gracze tego zespołu, w starciu przeciwko GLK zdecydowanie wyróżniał się Maciej Olszewski (3 gole i asysta), w pojedynku przeciwko Fuszerce błyszczał z kolei autor 5 bramek i 2 asyst) – Tomasz Hubner.

Fuszerka zanotowała zresztą fatalny weekend, oprócz wyraźnej porażki z FC Screamers poniosła jeszcze bardziej bolesną – aż 2:11 z Warsaw Bad Boys. Także i w tym przypadku gracze w błękitnych koszulkach nie mieli zbyt wiele do powiedzenia – już do przerwy przegrywali 0:3, a w drugiej odsłonie rywal jeszcze mocniej podkręcił tempo, odjeżdżając im finalnie na odległość aż dziewięciu bramek. Katem Fuszerki okazał się tym razem Piotr Lach, który oprócz sześciu goli dopisał do swojego konta również dwie asysty.

Za plecami FC Screamers uplasował się Drink Men, który w miniony weekend najpierw dość nieoczekiwanie pokonał 5:3 KP Kozią, a następnie zremisował 4:4 z Hiszpanią. W pierwszym z tych meczów prawdziwy popis dał Łukasz Skwarko, który – jak do tego przyzwyczaił – był motorem napędowym swojej drużyny, dokładając przy tym konkrety (hat-trick). Co ciekawe, DM byli blisko ugrania w ten weekend dubletu, przeciwko ekipie z Półwyspu Iberyjskiego prowadzili bowiem już 3:1 i wydawało się, że pewnie zmierzają po triumf. Hiszpanie po zmianie stron ostro wzięli się jednak do roboty i finalnie udało im się uratować punkt.

Punkt Hiszpanii zdobyty w starciu przeciwko DM może okazać się bardzo cenny, chwilę później gracze w czerwonych trykotach pokonali bowiem 3:2 FC Mriję, zrównując się tym samym punktami z Drink Menem i wskakując na trzecią lokatę w tabeli. Nominalni gospodarze zdawali się nie przejmować zmęczeniem wywołanym poprzednim meczem i bardzo szybko przeszli do konkretów – po niespełna 20 minutach prowadzili już 3:0. Taki rezultat utrzymywał się dość długo, ale w końcu faworytowi zaczęło brakować „paliwa”. Wykorzystała to ekipa z Ukrainy, która strzeliła dwa gole i w końcowych minutach wywarła na rywala niemałą presję. Ostatecznie nie udało jej się jednak doprowadzić do remisu i to Hiszpania zgarnęła pełną pulę.

Nieco wcześniej wspomnieliśmy o KP Koziej, która jak do tej pory mocno rozczarowuje. Gracze w białych trykotach wygrali co prawda na inaugurację, ale w miniony weekend oprócz porażki z Drink Menem musieli jeszcze podzielić się punktami z GLK. Co więcej, remis 4:4 uratowali w samej końcówce spotkania, za sprawą trafienia Łukasza Ryza. Nominalni goście zdobyli dzięki temu swój pierwszy punkt w Lidze Bemowskiej, który – mamy nadzieję – doda im animuszu i pozwoli z większym luzem podejść do kolejnych meczów. Potencjał niewątpliwie bowiem jest!

 

8 liga

9.Liga Szóstek:

Mistrzowskie aspiracje pokazali w miniony weekend Crimson Boys, którzy nie pozostawili żadnych złudzeń Energetykowi, zwyciężając aż 14:4. Gracze w bordowych trykotach na samym początku mieli co prawda drobne problemy, ale szybko udało im się opanować sytuację na murawie, dzięki czemu prowadzili do przerwy 7:3. Po zmianie stron dorzucili kolejnych siedem bramek, tracąc w tym czasie tylko jedną i pieczętując tym samym efektowne zwycięstwo. Warto podkreślić kolejny świetny występ w ich barwach Damiana Kucharczyka, który tym razem zanotował 3 gole i aż 5 asyst.

Dla Energetyka nie był to natomiast aż tak zły weekend, dzień wcześniej zespół ten pokonał bowiem 9:7 Fortecę Bielany. Pierwsza połowa była jeszcze „w miarę” spokojna i zakończyła się prowadzeniem „Energetycznych” 3:2. Po zmianie stron obie ekipy wyraźnie zapomniały jednak o defensywie, wszystkie siły rzucając do przodu i idąc na wymianę ciosów. Efekt? Aż jedenaście bramek po przerwie – pięć dla gospodarzy, sześć dla gości. Łatwo zatem policzyć, że w efekcie to gracze w granatowych strojach – prowadzeni przez Kacpra Woźniaka – zakończyli mecz z dwoma trafieniami więcej.

Także Forteca Bielany potrafiła jednak odkuć się za niepowodzenie – dzień później, występując w roli gościa, pewnie ograła Semper Victorię 9:3. Trzeba natomiast przyznać, że pierwsza odsłona tego pojedynku była dość wyrównana. Gospodarze radzili sobie całkiem nieźle i pomimo wyniku 1:3 mogli mieć nadzieję na osiągnięcie korzystnego rezultatu. Po zmianie stron zespół z Bielan mocno podkręcił natomiast tempo i nie pozostawił złudzeń, kto zasługuje na pełną pulę. Świetny mecz zagrał szczególnie Wojtek Kucharek, który oprócz hat-tricka zapisał na swoim koncie również asystę.

W mało komfortowej sytuacji znalazł się po ostatnim weekendzie Żoliball, który przegrał dwa kolejne spotkania – 4:9 z Munją i 6:11 z Finansovą – przez co zajmuje ostatnią lokatę w tabeli, wciąż czekając na pierwsze punkty. Musimy zresztą uczciwie przyznać, że gracze w zielonych strojach na pewno nie zaprezentowali się na miarę możliwości, a końcowe rezultaty dość wiernie oddają to, co działo się na murawie. W starciu przeciwko Munji ich koszmarem okazał się Dawid Orzechowski, który zapisał na swoim koncie 4 gole i 3 asysty. Przeciwko Finansovej nie byli natomiast w stanie powstrzymać Łukasza Rysza (5 bramek i asysta). Gwoli ścisłości – zarówno Munja jak i Finansova należą do grona drużyn, które po 2 kolejkach mają na koncie komplet pkt.

Premierowe zwycięstwo odniosły z kolei Orły Leszka, które rozprawiły się z Interem Warszawa, wygrywając 4:0. Od samego początku inicjatywa należała zresztą do nominalnych gospodarzy, którzy długo nie potrafili jednak przekuć jej w konkrety. Udało się to dopiero w 14’ za sprawą gola Krzysztofa Konopki. Taki rezultat utrzymywał się dość długo, a worek z bramkami rozwiązał się co nieco dopiero w ostatnim kwadransie. Do siatki trafiały natomiast tylko Orły – najpierw sztuka ta udała się Wojciechowi Klemińskiemu, a następnie dublet ustrzelił Krzysztof Ziejewski.

 

9 liga

10.Liga Szóstek:

Na dziesiątym szczeblu rozgrywkowym mistrzowskie aspiracje potwierdziła Sparta, która po zaciętym pojedynku wygrała 7:4 z KS-em Syfon. Obie drużyny wysoko wygrały swoje pierwsze potyczki i do tego meczu przychodziły z nastawieniem na zwycięstwo. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli nominalni goście (gol Cyryłowskiego), ale szybko odpowiedział Kubicki. Przed przerwą obie ekipy jeszcze po razie trafiały do siatki, co sprawiło, że o losach meczu zadecydować miała druga część gry. Tę po mistrzowsku rozegrali bardziej doświadczeni gracze Sparty, którzy zdołali zdominować środek pola, co okazało się kluczem do zgarnięcia pełnej puli.

Sparcie kroku wciąż dotrzymuje Meksyk 16, który w drugiej serii gier wygrał 5:2 z Razamem. Losy tego spotkania rozstrzygnęła dopiero druga połowa, przed przerwą mecz był bowiem bardzo wyrównany i ta część gry sprawiedliwie zakończyła się rezultatem 2:2. Najwyraźniej graczom z Białorusi nie wystarczyło jednak sił, aby utrzymać wysokie tempo narzucone przez rywala. W drugiej odsłonie „Meksykanie” byli już wyraźnie lepsi, choć swoją przewagę udokumentowali dopiero w ostatnich 6 minutach meczu. Do siatki trafiali wówczas Oryszczuk, Troczek i Niedziółka, zapewniając swojej ekipie komplet „oczek”.

Na najniższym stopniu podium zakotwiczył Team Ivulin TUT, który po wygranej 4:2 nad Warsaw Gunners FC także ma w dorobku 6 punktów. Mecz ten był natomiast dla Białorusinów bardzo trudny – choć to oni objęli prowadzenie za sprawą gola Malauki, jeszcze przed przerwą do siatki dwukrotnie trafił Ojrzyński, odwracając sytuację o 180 stopni. W drugiej odsłonie gracze Teamu Ivulin TUT zakasali jednak rękawy i byli w stanie zgarnąć trzy „oczka”. Do wyrównania doprowadził Jarmolenka, a pełną pulę swojej ekipie zapewnili Ihar i Maćviej Pikuła.

Premierowe punkty tej zimy zdobył Sokil, który po niesamowitym spotkaniu pokonał 8:7 FC Allians. Pierwsza połowa zupełnie nie zwiastowała natomiast takich emocji – Sokil był w niej wyraźnie lepszy, schodząc na przerwę przy prowadzeniu 5:1. Po zmianie stron obudzili się jednak gospodarze, którzy konsekwentnie zaczęli odrabiać straty. Niewiele zresztą zabrakło, a udałoby im się dopiąć swego. Imponował zwłaszcza Volodymyr Holovchenko, który aż czterokrotnie trafiał do siatki. Finalnie na nic się to jednak zdało, o jednego gola okazał się prowadzony przez Zakhariiego Mora Sokil.

Bardzo słaby początek sezonu notują z kolei gracze X Force For Ever, który w minioną niedzielę ponieśli drugą kolejną porażkę, tym razem ulegając 4:7 Oldboys Derby. O wyniku końcowym w ogromnej mierze zadecydowała dyspozycja ofensywnego duetu gości – Jacka Pryjomskiego i Ruslana Jakubiva. Pierwszy zapisał na swoim koncie 3 gole i 4 asysty, drugi zakończył natomiast mecz z bilansem 4 bramek i tytułem MVP meczu. Dzięki tej wygranej OD zanotowali pierwsze zwycięstwo tej zimy, XFFE wciąż legitymują się natomiast zerowym dorobkiem punktowym i jeśli wciąż marzą o walce o medale, muszą jak najszybciej się obudzić.

 

10 liga

11Liga Szóstek:

Na jedenastym szczeblu rozgrywkowym po drugiej kolejce wykrystalizowała nam się dwójka liderów, a pierwszą lokatę zajmują FC Dziki z Lasu II, które w minioną niedzielę pewnie ograły KTS Chimerę 6:2. Losy tego spotkania na dobrą sprawę rozstrzygnęły się w pierwszej, wygranej przez gospodarzy 4:0 połowie. Gościom trzeba natomiast oddać, że nie zrazili się tym faktem i po zmianie stron uparcie dążyli do odrobienia strat. Udało im się nawet zdobyć dwie bramki, co wywołało w szeregach rywala lekką konsternację. Dziki pokazały jednak klasę i w samej końcówce – po golach Mateusza Oleszczuka i Michała Ossowskiego – przypieczętowały wygraną.

Komplet punktów ma na swoim koncie również Virtualne Ń, którego zawodnicy w drugiej kolejce okazali się lepsi od Nie Ma Mocnych, wygrywając 10:7. Jak doskonale pokazuje rezultat końcowy, byliśmy tutaj świadkami prawdziwej wymiany ciosów. Co warte podkreślenia, nieco lepiej od początku odnajdywali się w niej goście, którzy prowadzili do przerwy 3:2. Po zmianie stron goli padło jeszcze więcej, ale ponownie skuteczniejsi okazali się zawodnicy Virtualnego Ń, a zwłaszcza Szymon Kolasa, który zakończył to spotkanie z bilansem 4 goli, 3 asyst i w pełni zasłużonym tytułem MVP meczu.

Na najniższym stopniu podium zakotwiczyła TS Ameba, która pokonała 6:4 Na Wariackich Papierach. Zwycięstwo to nie przyszło jednak łatwo – goście już w 1’ wyszli na prowadzenie, którego długo nie chcieli oddać. Przełamanie nastąpiło dopiero w 13’ po golu Gemzy, a jeszcze przed przerwą na 2:1 trafił Nachiło. W drugiej odsłonie mecz jeszcze bardziej się otworzył, ale ponownie więcej zimnej krwi pod bramką rywala zachowali gospodarze, zgarniając tym samym pierwszy komplet „oczek” tej zimy. W ich szeregach świetne zawody rozegrał autor dubletu – Mateusz Ciupek, choć nie sposób nie docenić także Adriana Pętera, który zanotował 3 asysty.

Tuż za „pudłem” zameldował się Abnegat, który bardzo pewnie wygrał z AJS-em Parts. Gracze w granatowych trykotach bardzo szybko zaznaczyli swoją dominację, już w 2’ wynik otworzył bowiem Bazyluk. Jeszcze przed przerwą na 2:0 podwyższył Starzyński, a w drugiej odsłonie gospodarze dopełniali dzieła zniszczenia. Dubletem popisał się najlepszy na murawie Rieder, a swojego gola strzelił też Wierzbicki. Ostatecznie Abnegat zwyciężył zatem 5:0 i może z optymizmem patrzeć w przyszłość. AJS natomiast – wręcz przeciwnie. Gracze w białych strojach przez tę porażkę znaleźli się w strefie spadkowej.

Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie, tym razem Cool Team musiał zadowolić się podziałem punktów. Powstrzymała ich KK Wataha Warszawa, remisując po interesującym meczu 6:6. Fenomenalna była zwłaszcza pierwsza połowa, zakończona rezultatem 5:3. Co jednak z tego, skoro nie minęło 120 sekund gry po zmianie stron, a na „tablicy świetlnej” – za sprawą trafień Fejchera i Surackiego – mieliśmy już remis? Co prawda kilka minut później ponowne prowadzenie CT dał Kuropatwa, ale ostatnie słowo w tym meczu należało do Watahy – wynik w 46’ ustalił Buraś.

 

11 liga

12.Liga Szóstek:

Kolejny efektowny triumf ma na swoim koncie Legion, który tym razem rozgromił FC Cały Czas Bomba 16:4. Tak naprawdę gospodarze problemy mieli jedynie w pierwszym kwadransie, gdy po hat-tricku Jakuba Dzieciątko przegrywali 2:3. Potem na murawie istniała już tylko jedna drużyna – gracze z „eLką” na piersi jeszcze przed przerwą wyszli na czterobramkowe prowadzenie, a w drugiej odsłonie jeszcze bardziej podkręcili tempo. Nękanie defensywy gości upodobał sobie zwłaszcza Stanisław Kędzierski, który zapisał na swoim koncie aż pół tuzina goli!

Tyle samo punktów co Legion mają również BRD Young Warriors, którzy w minioną niedzielę pokonali 8:3 Beasts. W kontekście tego meczu śmiało możemy napisać, że to co najważniejsze działo się po przerwie. Pierwsza odsłona zaczęła się bowiem od gola Adamca i – jak się okazało – było to jedyne trafienie w tej części gry. Po zmianie stron oglądaliśmy natomiast dużo ciekawsze widowisko, w którym wciąż dominowali jednak goście. W ich szeregach po raz kolejny świetnie prezentował się Rafał Dobrosz, który zakończył to spotkanie z dorobkiem 3 goli i asysty.

Na najniższym stopniu podium melduje się kolejny zespół z sześciopunktowym dorobkiem – Raptusy Ursus. Gracze w biało-czarnych trykotach nie mieli w minionej kolejce łatwego zadania, ale ostatecznie udało im się wygrać z GKS-em Tachimetr Warszawa 4:2. W mecz zdecydowanie lepiej weszli gospodarze, którzy za sprawą Krzywkowskiego i R. Grzesiaka wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Chwilę przed przerwą gola kontaktowego strzelił natomiast Ciołek, a taki rezultat utrzymał się niemal do samego końca. Dopiero w 47’ na 3:1 trafił bowiem A. Grzesiak, a pomimo, że bardzo szybko bramkę kontaktową zdobył Ciołek, ostatnie słowo należało do Raptusów. Wynik meczu w przedostatniej minucie ustalił R. Grzesiak, zgarniając tym samym nagrodę dla MVP meczu.

Bez porażki wciąż jest również FC Melange, który w drugiej serii gier po bardzo wyrównanym starciu pokonał 5:4 KS Centrum. Tak naprawdę od samego początku obie ekipy prezentowały bardzo zbliżony poziom, co doskonale odzwierciedlał przebieg spotkania. Do przerwy mieliśmy bowiem remis 2:2, na niespełna 3 minuty przed końcem – 4:4. Właśnie wtedy po raz kolejny dał jednak o sobie znać Łukasz Słowik, po raz trzeci tego dnia trafiając do siatki i zapewniając tym samym swojemu zespołowi niezwykle cenne zwycięstwo.

„Lisie Derby” na remis! W starciu pomiędzy Lisami Bez Polisy a Moonfoxem nie udało się wyłonić zwycięzcy – mecz zakończył się rezultatem 3:3. Trzeba natomiast przyznać, że z perspektywy całych 50 minut jest to rezultat zasłużony, żadna z ekip nie była bowiem w stanie udowodnić swojej wyższości nad oponentem. W zespole nominalnych gości dwoił się i troił Łukasz Rysz, który zdobył wszystkie trzy bramki dla Moonfoxa, ale finalnie przyczynił się jedynie do wywalczenia przez swój zespół punktu. W ekipie gospodarzy świetne zawody rozegrał natomiast ich bramkarz – Krystian Załucki.

 

12 liga

13.Liga Szóstek:

Na trzynastym szczeblu rozgrywkowym nowym liderem został FC Samand, który rozgromił Mistrzów Chaosu aż 11:2. Nominalni goście od pierwszego gwizdka arbitra prezentowali się zdecydowanie lepiej i zasłużenie sięgnęli po efektowny triumf. Szczególnie dobre zawody rozegrał w ich barwach Sharif, który aż sześciokrotnie umieszczał piłkę w bramce przeciwnika. Dzięki wysokiej wygranej FC Samand wskoczył na pierwszą lokatę w tabeli i jesteśmy pewni, że nie będzie chciał jej oddać aż do samego końca. MCh muszą z kolei mieć się na baczności – po drugiej wyraźnej porażce zajmują w tabeli ostatnią lokatę.

Komplet punktów ma w dorobku także FC Albatros, który – występując w roli gościa – ograł 7:3 Stado Szakali. Choć wynik wskazuje na stosunkowo łatwy triumf graczy w żółtych trykotach, wcale tak nie było. Dość powiedzieć, że na niespełna kwadrans przed końcem „Albatrosy” prowadziły zaledwie 3:2. Końcówka meczu okazała się natomiast w ich wykonaniu zabójcza, a katem okazał się Marek Pietrzak, który zapisał na swoim koncie dwa gole i tyle samo asyst. Co do „Szakali”, w ich drużynie mocno dało się odczuć brak Kamila Cerana, na którym w dużej mierze opierała się do tej pory gra ofensywna zespołu.

Stado Szakali ma zresztą za sobą niezwykle rozczarowujący weekend, dwie godziny po porażce z FC Albatrosem ulegli bowiem 2:5 TSP Szatańskiemu Pętu. Także i w tym przypadku możemy powiedzieć, że do pewnego momentu było to starcie niezwykle wyrównane. Do przerwy mieliśmy rezultat 2:2 i wydawało się, że walka o 3 pkt trwać będzie do samego końca. W drugiej odsłonie znacznie lepiej prezentowali się jednak gracze TSP, którzy swoją wyższość udokumentowali golem Wojciecha Gronczewskiego oraz dwoma trafieniami Rafała Golarskiego, który skompletował tym samym hat-tricka.

Tempa nie zwalnia również NKS Piotrovia, która wygrała 6:4 z FC Po Nalewce. Bezsprzecznym bohaterem tego meczu okazał się Władysław Oryszczuk, który zdobył pięć pierwszych bramek dla zespołu gospodarzy. Choć przeciwnicy wyraźnie nie mieli zamiaru odpuszczać walki o zwycięstwo, to NKS punktował zdecydowanie lepiej, prowadząc po trzech kwadransach już 6:2. W końcówce gracze w błękitnych trykotach zmniejszyli co prawda rozmiary porażki, ale do odwrócenia losów tego spotkania zabrakło im już czasu.

Ubiegłotygodniową, wysoką porażkę zrekompensowali sobie gracze Teamu Ivulin 2023, którzy po świetnej drugiej połowie zwyciężyli FC KBDB 5:2. Przed przerwą lepsze wrażenie pozostawili po sobie natomiast nominalni goście, którzy po golach Marszała i Ninha znajdowali się na dwubramkowym prowadzeniu. Zespół z Białorusi wytrzymał natomiast tę próbę charakteru i potrafił odwrócić losy meczu. Sygnał do odrabiania strat dał Cauryk, a chwilę później do siatki trafił Kozhedub. W kolejnych minutach swoje gole strzelili jeszcze Rahmonov (dwukrotnie) oraz Zaharovich, pieczętując triumf TI2023. Warto też zauważyć, że wszystko to działo się w ostatnim kwadransie meczu!

 

13 liga

14.Liga Szóstek:

Pierwszym liderem na czternastym poziomie rozgrywkowym został Gur-Bud, który najpierw pokonał 7:4 Skepton Bonito, a następnie rozprawił się z Futgol Academy, zwyciężając 8:3. W pierwszym z tych spotkań dość długo trwała jednak zacięta walka, o czym świadczy fakt, że do przerwy gospodarze prowadzili zaledwie 2:1. W drugiej odsłonie mocniej podkręcili jednak tempo i – prowadzeni przez Michała Buczyńskiego – dość pewnie dowieźli prowadzenie do końcowego gwizdka. Dużo bardziej jednostronny przebieg miał natomiast mecz przeciwko FA, w którym już po 25’ G-B prowadził 6:2. W drugiej odsłonie – co zrozumiałe – tempo meczu mocno siadło, a nominalni goście bezpiecznie dowieźli przewagę. Tym razem ojcem tego sukcesu możemy okrzyknąć Macieja Jurczaka, który maczał palce w 7 z 8 goli strzelonych przez jego zespół.

Przeciwnicy Gur-Budu kończą natomiast ten weekend w różnych nastrojach. Futgol Academy oprócz wyżej opisanej porażki doznało także kolejnej, ulegając 2:3 St. Varsovii. W tym przypadku o losach rywalizacji zadecydował fragment pomiędzy 12’ a 25’, w którym zespół Korneliusza Troszczyńskiego strzelił swoje wszystkie gole, mogąc po przerwie bronić wypracowanej przewagi. Choć w drugiej połowie do ich siatki dość szybko trafił Sadlakowski, gracze w różowych trykotach ostatecznie dowieźli satysfakcjonujący ich wynik do końcowego gwizdka. W lepszych nastrojach będą z kolei gracze Skepton Bonito, którzy mają już na swoim koncie premierowe punkty, uzyskane po pokonaniu 9:4 Huragan Old Boys. W tym przypadku śmiało możemy napisać, że o wyniku zadecydowała pierwsza część gry, wygrana przez gospodarzy 4:0. Po zmianie stron oglądaliśmy już bardziej wyrównane widowisko, ale wypracowana przewaga sprawiła, że SB nie musieli martwić się o wynik końcowy.

Ambiwalentne odczucia po zakończonym weekendzie mogą mieć także zawodnicy Po Gwarancji. Jeden z faworytów do końcowego triumfu mocno rozczarował na inaugurację, zasłużenie przegrywając 3:7 z Legoslowianiami. Jest to natomiast tym bardziej zaskakujące, że PG – choć nie grali dobrego meczu – kilka minut po zmianie stron prowadzili już 3:1. Wraz z upływem minut ich gra była jednak coraz gorsza, co skrzętnie wykorzystał rywal, w którego szeregach brylował zwłaszcza Dominik Sędrowski. PG częściowo zrehabilitowali się dwie godziny później, wygrywając 11:5 z Partyzantem Włochy. Początek był jednak lepszy w wykonaniu rywala, który szybko objął dwubramkowe prowadzenie. Im dłużej trwał natomiast mecz, tym większą przewagę zyskiwali gracze Pawła Gałązki. W ich szeregach świetnie spisał się zwłaszcza Krzysztof Sobolewski, który 4 golami mocno przyczynił się do końcowego rezultatu.

Wspomniani Legosłowanie po pierwszej, podwójnej kolejce zameldowali się na najniższym stopniu podium. Przed nimi znajduje się jeszcze Elektrowoźniak, z którym w/w zespół podzielił się punktami w sobotnim meczu. I tak naprawdę wszystko co dobre w tym meczu, zaczęło się w drugiej połowie. Do przerwy obie ekipy strzeliły bowiem tylko po golu, a prawdziwy festiwal strzelecki mogliśmy oglądać po zmianie stron. Zdecydowanie bliżej wygranej byli Ukraińcy, którzy na niespełna 3 minuty przed końcem prowadzili 5:3. W samej końcówce do siatki trafiali jednak Yesayan i Tylak, zapewniając Legosłowianom remis. Co do Elektrowoźniaka, ekipa ta dzień później pewnie ograła St. Varsovię, zwyciężając 8:3. Nominalni goście prowadzili do przerwy 2:0, ale ambitna postawa rywala sprawiła, że na 5 minut przed końcem wynik wciąż był na styku. Końcówka ewidentnie należała natomiast do „niebiesko-żółtych”, którzy zdobyli w tym czasie aż 4 bramki.

Zapewne nie tak początek sezonu wyobrażali sobie Sigma Strikers, którzy w dwóch meczach ugrali zaledwie punkt. Najpierw ekipa znana wcześniej jako „AC Podhace” nieznacznie uległa bowiem Huragan Old Boys (4:5), a następnie podzieliła się punktami z Partyzantem Włochy, remisując 4:4. Trzeba jednak przyznać, że mecze te były na tyle wyrównane, iż przy odrobinie szczęścia gracze w biało-czarnych trykotach mogli pokusić się nawet o sześć „oczek”.  W pierwszym z tych spotkań o rezultacie przesądziły dwie zabójcze minuty rywala, gdy w 44’ i 45’ dublet ustrzelił Daniszewski. W drugim natomiast do wygranej zabrakło jeszcze mniej – gdy w 47’ Czaszyński doprowadził do remisu, wydawało się, że to gracze Sigmy pójdą za ciosem. Ostatecznie im się to nie udało, ale i tak może to być dla nich optymistyczny prognostyk przed resztą sezonu.

 

14 liga

15.Liga Szóstek:

W piętnastej lidze niezwykle udany weekend zanotowały Bizony FC, które po dwóch zwycięstwach wygodnie rozsiadły się w fotelu lidera. Gracze w czarno-złotych trykotach swoje zmagania rozpoczęli od meczu z Galicią II, który udało im się wygrać w stosunku 7:6. Było to zresztą znakomite widowisko, w którym jedni i drudzy mogli przechylić szalę na swoją korzyść. Sztuka ta udała się nominalnym gościom, dla których decydującego gola strzelił w 49’ Michał Gutowski. Na osobne zdanie zasługuje natomiast Hubert Dałek, który dzięki hat-trickowi został przez nas uznany graczem meczu.

Znacznie bardziej jednostronny przebieg miał drugi mecz z udziałem Bizonów, które dwie godziny później ograły 14:6 Cool Team II. Trzeba natomiast podkreślić, że przed przerwą oglądaliśmy całkiem zacięte zawody. Dość powiedzieć, że na przerwę obie ekipy zeszły przy zaledwie dwubramkowym prowadzeniu BFC. Po zmianie stron najlepszy na murawie Maciej Werczyński (3 gole i 3 asysty) mocno podkręcili tempo, wyraźnie odjeżdżając rywalowi i pieczętując pozycję lidera.

Za plecami Bizonów czają się dwie ekipy z sześcioma punktami na koncie, mające jednak zaległy mecz do rozegrania – Marchewki Zagłady II oraz Borowiki. Ci pierwsi nie dali w miniony weekend szans Galicii II, triumfując w stosunku 9:4. Oddajmy natomiast sprawiedliwość drużynie z Ukrainy, że bardzo długo była dla „Pomarańczowych” równorzędnym rywalem. Po pierwszej odsłonie mieliśmy bowiem remis 3:3, a krótko po rozpoczęciu drugiej odsłony to goście – za sprawą Matishchuka – objęli prowadzenie. Potem na murawie istniała już jednak tylko jedna drużyna – prowadzone przez Krzysztofa Bujalskiego MZ II z nawiązką odrobiły straty i mogły cieszyć się z kolejnej wygranej.

Jeszcze trudniejszą przeprawę mają za sobą Borowiki, które dopiero w drugiej połowie były w stanie przeciwstawić się Szybkiemu Shotowi, zwyciężając finalnie 3:1. Pierwsza odsłona należała jednak do rywali, którzy szybko objęli prowadzenie (gol Medyńskiego), a następnie nie mieli zamiaru go oddawać. Stało się to dopiero po przerwie, gdy bramkę na 1:1 zdobył Anishchenkov. Potem sprawy w swoje… nogi wziął natomiast Daniel Kaczmarek, który ustrzelonym dubletem zapewnił swojej drużynie drugą wygraną w zimowej kampanii.

Pierwsze punkty w zimowej kampanii straciły z kolei ekipy Hiszpańskiego Galeonu oraz Walca II, który w bezpośrednim meczu podzieliły się punktami. Początek meczu zdecydowanie należał do pierwszej z wymienionych drużyn, która szybko wyszła na prowadzenie 3:0. „Zieloni” nie mieli natomiast zamiaru odpuszczać i jeszcze przed przerwą doprowadzili do wyrównania – sygnał do odrabiania strat dał Borzęcki, a następnie dwa trafienia dołożył Pyza. Co więcej, ten sam zawodnik w 35’ wykorzystał rzut karny, kompletując hat-tricka i dając swojej drużynie prowadzenie. Ostatnie słowo należało jednak do gości (choć nie do końca) – w 44’ jeden z zawodników Walca II trafił do własnej siatki, ustalając wynik meczu.

Premierowe punkty mają już na swoim koncie RKS Pendrachy II, którym udało się ograć FC Obłupanych II 6:4. Pierwsza połowa zupełnie nie wskazywała natomiast na tak wyrównaną końcówkę. Gospodarze szybko przeszli do konkretów, dzięki czemu po 25’ prowadzili różnicą aż czterech goli. Co więcej, chwilę po wznowieniu gry w drugiej odsłonie na 5:0 podwyższył Wojno i wydawało się, że jest pozamiatane. Nic bardziej mylnego – FCO II przystąpili do kontrnatarcia i niewiele brakowało, aby finalnie ugrali przynajmniej punkt. Bezpieczna zaliczka z pierwszej połowy wystarczyła jednak RKS-owi i to oni mogli po końcowym gwizdku cieszyć się z wygranej.

 

15 liga

16.Liga Szóstek:

Na szesnastym poziomie rozgrywkowym najbardziej zapracowani byli bezwzględnie gracze Młodych Perspektywicznych, którzy minionego weekendu nie będą mogli jednak zaliczyć do udanych. Zespół Tomka Muszyńskiego poniósł bowiem dwie porażki – najpierw uległ 3:5 Brygadzie 75, a dwie godziny później okazał się minimalnie gorszy od FC Stałej Gwardii (3:4). Może to być dla nich tym bardziej bolesne, że w obu tych starciach mogli przy odrobinie szczęścia pokusić się o jakąś zdobycz. „Brygadziści” mieli jednak w zanadrzu kreatywny i skuteczny duet KostrzyckiSkrzek, „Gwardziści” z kolei ambitnie walczyli do samego końca i zostali za to nagrodzeni, gdy w 48’ gola zapewniającego im triumf strzelił Franek Hass.

W niezbyt dobrych nastrojach są po tym weekendzie także gracze PAOK-u Syfoniki, którzy ulegli 1:2 Le Cabaretowi. Musimy przyznać, że był to dość zamknięty mecz – jedni i drudzy za wszelką cenę nie chcieli stracić gola, przez co oglądaliśmy niewiele sytuacji podbramkowych. Gdy jednak w 37’ prowadzenie dał gospodarzom Tarkowski, wydawało się, że PAOK sięgnie finalnie po pełną pulę. Ich radość trwała natomiast ledwie kilkadziesiąt sekund, właśnie tyle zajęło bowiem Patejce doprowadzenie do wyrównania. Co więcej, w samej końcówce wygraną zapewnił gościom Rojewski.

Świetne wejście w nowy sezon notuje z kolei Szybka Piłka Młociny, która ograła 7:2 TS Amebę II. Gospodarze od samego początku narzucili rywalowi swoje reguły gry, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku – do przerwy zespół z Młocin prowadził 3:0. W drugiej odsłonie gości próbowali jeszcze wrócić do rywalizacji, ale z tak dysponowanym rywalem nie okazało się to możliwe. Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza występ Radosława Mystkowskiego w barwach SPM, który zakończył to spotkanie z dorobkiem aż 4 asyst i w pełni zasłużonym tytułem MVP meczu.

 

16 liga

17.Liga Szóstek:

W siedemnastej lidze kapitalny weekend ma za sobą Copanina. Jeden z faworytów do mistrzostwa dwukrotnie potwierdził swoją klasę, wysoko pokonując Bonifikartę Enjoyers (11:4), a następnie rozbijając w pył Drogę (22:0). Gracze w czarnych trykotach ewidentnie stawili się w sobotę na Obrońców Tobruku z zamiarem pokazania rywalom pełni swoich możliwości. Trzeba przyznać, że sztuka ta udała im się nadzwyczajnie. W meczu przeciwko Bonifikarcie spotkali jeszcze pewien opór, choć poradzili sobie z tym koncertowo. Mecz przeciwko Drodze trudno natomiast określić inaczej niż „pogrom”. W obu tych spotkaniach pierwsze skrzypce grał Zceko Mikayilov, który łącznie zapisał na swoim koncie aż 10 goli i 5 asyst.

Dla obu rywali Copaniny naturalnie nie były to jedyne mecze w minionej kolejce. Nieco lepsze nastroje ma po niej na pewno Bonifikarta Enjoyers, która po dość zamkniętym meczu podzieliła się punktami z Zielonymi Bielanami, remisując 1:1. Nominalni goście szybko otworzyli rezultat i wydawało się, że ich celem jest dowiezienie jednobramkowego prowadzenia do przodu. Sztuka ta finalnie im się jednak nie udała – 8 minut po przerwie do wyrównania doprowadził Mateusz Więckowski, zapewniając BE pierwszy punkt tej zimy. Droga z kolei – pomimo ambitnej postawy i prowadzenia 3:2 do przerwy – uległa ostatecznie Drużynie Bez Nazwy, przegrywając 4:7. Kluczowy dla losów tego starcia okazała się druga połowa, w której gospodarze z zadziwiającą łatwością przedzierali się przez zasieki obronne rywala, aż pięciokrotnie pakując piłkę do ich siatki. Prym w tym wiódł autor 2 goli i asysty – Daniel Dzięgielewski.

Drużyna Bez Nazwy – podobnie jak Copanina – również zanotowała znakomity weekend. Oprócz wygranej nad Drogą gracze w czerwonych trykotach pewnie pokonali również Czupakabry Warszawa (11:3). Trzeba natomiast zauważyć, że do przerwy było to bardzo wyrównane spotkania, goście prowadzili bowiem różnicą zaledwie jednej bramki. Na drugą połowę na murawę wyszedł już jednak tylko jeden zespół – DBN rozpoczęli wówczas swój koncert, zdobywając w 25’ aż 9 bramek i tracąc zaledwie dwie, co finalnie dało im zasłużone trzy punkty.

Także dwa zwycięstwa zapisał na swoim koncie debiutujący w naszych rozgrywkach Ajaks W-wa. Gracze tego zespołu nie mieli łatwego zadania, mecz po meczu musieli bowiem mierzyć się z Gentleman Warsaw Teamem oraz Zielonymi Bielanami. Poradzili sobie jednak wybornie, wygrywając odpowiednio 7:2 i 10:4, dając tym jasny sygnał, że trzeba poważnie rozpatrywać ich w kontekście walki o czołowe lokaty. W ich szeregach zdecydowanie wyróżniał się Bartosz Kopacz, który w pierwszym z tych meczów zapisał na swoim koncie 4 gole, w drugim dorzucił natomiast hat-tricka oraz asystę. Nic dziwnego, że to do niego trafiły dwie nagrody dla MVP meczu.

Skoro wspomnieliśmy o Gentleman Warsaw Teamie, ekipa ta przed meczem z Ajaksem W-wa mierzyła się jeszcze z Old Stars, remisując 6:6 i zgarniając swój pierwszy punkt w bieżącej kampanii. Trzeba zresztą przyznać, że jest to rezultat ze wszech miar zasłużony. Żadna z drużyn na przestrzeni całego spotkania nie była w stanie odskoczyć rywalowi na bezpieczną odległość, a każda strata – choćby niewielka – była niemal natychmiast niwelowana. Dla jednych i drugich była to pierwsza zdobycz tej zimy, obie drużyny mogą być zatem względnie zadowolone z takiego rozstrzygnięcia.''

 

17 liga

 

Po roku przerwy powróciliśmy z naszymi rozgrywkami futsalowymi. W tym sezonie do rozgrywek przystąpiło w sumie 14 zespołów podzielonych na dwa poziomy rozgrywkowe i musimy przyznać, że początek sezonu zwiastuje nam naprawdę wysoki poziom szczególnie w 1 lidze chociaż na drugim szczeblu rywalizacja zapowiada się równie ciekawie.

1.Liga Futsal

Pierwszoligowe zmagania rozpoczęliśmy od pojedynku tegorocznych debiutantów z mistrzem 2.Ligi Futsal z sezonu Zima 2023. Takie zestawienie zapowiadało świetne widowisko i trzeba przyznać, że nie zawiedliśmy się. Od początku obie drużyny postawiły na dużą intensywność tego meczu przeprowadzając akcję za akcją. Lepiej to spotkanie rozpoczęli  nominalni goście, którzy bardzo szybko otworzyli wynik spotkania. Trzeba tutaj jednak zwrócić uwagę, że Atlet grał w tym meczu bez nominalnego bramkarza co miało bardzo duży wpływ na przebieg tego spotkania i przede wszystkim końcowy wynik. Gospodarze walczyli i próbowali jednak trzeba oddać klasę drużyn FC Legion, która naszym zdaniem jest jednym z głównych faworytów do walki o Mistrzostwo i bezpośredni awans na finały Pucharu Polski SuperLiga6, które odbędą się już w lipcu tego roku. Gospodarze robili co mogli jednak tego dnia byli bezsilni wobec świetnie zorganizowanej drużynie FC Legion, która grała bardzo pewnie w obronie i doskonale wykorzystała brak bramkarza w drużynie rywali pakując im aż 10 bramek.

W kolejnym spotkaniu na parkiecie stanęli starzy dobrzy znajomi z sezonu Zima 2023 czyli FC United oraz Chłopcy z Ferajny. Trzeba zwrócić uwagę, że w zeszłorocznym sezonie to właśnie drużyna Artura Aksamita i Tomka Zaręby była tą jedyną, która zdołała wygrać z Chłopcami z Ferajny. Nominalni goście byli niezwykle zmotywowani przed tym spotkaniem aby zrewanżować się rywalowi i wyszło im to całkiem nieźle. Trzeba jednak przyznać, że nie był to dla nich łatwy pojedynek, pomimo sporej przewagi mieli duże problemy aby wykończyć swoje akcje ofensywne. FC United bardzo dobrze się broniło i czekało na kontry. Przy odrobinie szczęście i zimnej krwi w ekipie United wynik tego meczu mógłby być nawet remisowy. Chłopcy z Ferajny pokazali jednak, że drugi raz nie wypuszczą punktów z rąk i pewnie wygrali to spotkanie 3:1.

Ostatnim z pojedynków w ramach 1 Ligi Futsalu był mecz Pro Serwis z Team Ivulin Exile. Gospodarze to debiutanci w naszych rozgrywkach jednak wiemy, że jest to drużyna z niezwykle doświadczonych futsalowych zawodników, którzy grali lub nadal grają na hali na wysokim poziomie. W starciu z drużyna Antosia Łahvińca byli zdecydowanym faworytem i potwierdzili to na boisku. Od samego początku to gospodarze bardzo dobrze utrzymywali się przy piłce i szybko oddali kilka bardzo groźnych strzałów. W pierwszych minutach Team Ivulin walczył i głównie biegał za swoim rywalem. Goście szukali okazji do kontry i w pierwszych minutach mieli 1-2 dobre sytuacje jednak zbyt szybko oddawali strzały, które były zupełnie niecelne. Pro Serwis kontynuował swoją grę i bardzo konsekwentnie budował swoje kolejne akcje dzięki czemu do przerwy prowadził aż 5:0. W drugiej odsłonie obraz gry niewiele się zmienił, nadal to gospodarze prowadzili grę a goście czekali na kontry. Team Ivulin Exile grał co raz agresywniej przez co  sędzia musiał temperować ich zapędy. Pro Serwis trochę zwolnił tempo i nie był już tak skuteczny jak w pierwszej odsłonie. Wyraźnie w ich grę wkradło się małe rozluźnienie co zaowocowało dwiema bramkami dla Teamu Ivulin Exile. Gospodarze to jednak niezwykle doświadczona drużyna i spokojnie dowieźli prowadzenie do końcowej syreny i zgarnęli pierwszy w tym sezonie komplet punktów.

 

1 Liga Futsal 2.0

2.Liga Futsal

Drugoligowe zmagania rozpoczęliśmy od pojedynku drużyn, które rywalizowały już w ubiegłym sezonie na poziomie właśnie 2 ligi futsalu. W tamtym spotkaniu lepsi okazali się zawodnicy Świniobicia i tak samo było i w tym spotkaniu. Goście bardzo szybko rozpoczęli strzelanie i już w 10 minucie prowadzili 3:0 po dwóch bramkach Huberta Feli oraz jednej Marka Gubicza. Mehisto walczyło i próbowało jednak do przerwy pomimo kilku naprawdę składnych akcji brakowało im skuteczności. W drugiej odsłonie gospodarze podkręcili tempo i w końcu zdobyli pierwszą bramkę, która dała nadzieję że można będzie w tym meczu jeszcze powalczyć. Świniobicie trochę zwolniło grę i popełniało proste błędy czego niestety Mehisto nie potrafiło wykorzystać. Ostatecznie goście dołożyli jeszcze 3 bramki i wygrali to spotkanie w pełni zasłużenie 6:2.

Świadkami sporych emocji byliśmy w drugim niedzielnym pojedynku pomiędzy Kartofliskami a XYZ. Obie drużyny od pierwszych minut ruszyły do ataku co zaowocowało bramkami w 2 i 3 minucie po których na tablicy widniał wynik 1:1. Bo tej szarży spotkanie nieco się uspokoiło, obie drużyny starały się cierpliwie rozgrywać piłkę jednak chyba zbyt cierpliwie ponieważ klarownych sytuacji bramkowych nie było zbyt wiele. W kolejnych minutach gospodarze nieco podkręcili tempo dzięki czemu na przerwę schodzili prowadząc 3:1. Drużyna Maćka Zarzyckiego fenomenalnie rozpoczęła drugą odsłonę i już w 21 minucie zaczęła odrabianie strat. Wszystko wskazywało na to, że goście wrzucą wyższy bieg i za chwilę będziemy mieli remis. Kartofliska grały jednak naprawdę dobrze w obronie w kolejnych minutach i ten pojedynek otworzył się dopiero w samej końcówce. Obie drużyny zwietrzyły szansę na zdobycie kompletu punktów i rozpoczęła się wymiana ciosów z której lepiej wyszli gospodarze dzięki czemu dosyć niespodziewanie zgarnęli komplet punktów w tym meczu.

Na zakończenie drugoligowych zmagań byliśmy świadkami bardzo ciekawego pojedynku Futsal Team z Ukraine United. Od początku to spotkanie było niezwykle wyrównane a obie drużyny stwarzały sobie niezłe sytuacje bramkowe. Jedną z nich dosyć szybko dla drużyny gospodarzy wykorzystał Emil Gadomski. W kolejnych goście powoli zaczynali uzyskiwać przewagę jednak Futsal Team nadal wyprowadzał groźne kontry. W samej końcówce pierwsze połowy Ukraine United było jednak bezlitosne i tuż przed przerwą strzelili dwie bramki, które bardzo mocno wpłynęły na morale drużyny Emila Gadomskiego. Futsal Team grał w tym meczu z jedną zmianą przy aż 4 drużyny z Ukrainy co było bardzo widoczne w drugiej odsłonie. Gospodarze mieli jakość piłkarską aby powalczyć w tym meczu o korzystny wynik jednak najzwyczajniej zabrakło im sił. Ukraine United bardzo dobrze wyczuło, że rywal opada z sił i w drugiej odsłonie wrzucili wyższy bieg pakując rywalowi aż 11 bramek i pewnie zgarniając 3 punkty.

 

2 Liga Futsal

Sponsorzy