Niespodzianka goni niespodziankę!

Czyżby zbliżający się nieuchronnie finisz sezonu zimowego sprawił, że presja spętała nogi zawodnikom czołowych ekip poszczególnych lig? Po ostatniej kolejce nie możemy wykluczyć takiego scenariusza, skala nieoczekiwanych rozstrzygnięć była bowiem bardzo szeroka. W absolutnie najważniejszym starciu minionego weekendu – eXc Mobile Ochota z Fair Partnerem w SL6 – przy żadnym rozstrzygnięciu nie mówilibyśmy o niespodziance, ale na pozostałych poziomach rozgrywkowych było ich sporo. Dość powiedzieć, że w 16. Lidze punkty straciła cała prowadząca trójka, a potknięcia zanotowały także takie ekipy jak m.in. Team Ivulin Rabona (2. Liga), Laga Warszawa (6. Liga) czy Sokil (10. Liga). W pozostałych ligach także działo się natomiast wiele, a o wszystkim dowiecie się z poniższego podsumowania szóstej serii gier. Zapraszamy!

SuperLiga6:

Bezsprzeczny szlagier SL6 dla Fair Partnera! Drużyna rodem z Ukrainy w najciekawszym spotkaniu tej serii gier pokonała po zaciętym boju eXc Mobile Ochotę 4:3, utrzymując dzięki temu pozycję lidera i dodatkowo odskakując najgroźniejszemu rywalowi w walce o tytuł na 3 pkt. Mecz ten idealnie zaczął się dla nominalnych gości, którzy już po kilkudziesięciu sekundach objęli prowadzenie za sprawą Kashuby. Dwukrotni mistrzowie Polski SL6 zupełnie się tym jednak nie podłamali, a na murawie wciąż trwała zażarta walka. Zespół Kamila Jurgi jeszcze przed przerwą doprowadził do wyrównania, a niedługo po zmianie stron prowadzenie dał im Goździewski. Końcówka zdecydowanie należała już natomiast do graczy w błękitnych trykotach. Zwłaszcza do wspomnianego Kashuby, którego dwa kolejne trafienia dały FP niezwykle cenny triumf – być może kluczowy w kontekście zdobycia złotych medali.

Znakomitą serię kontynuują także Połczyn Brothers, którzy po wygranej 5:3 nad Wilkami (był to ich czwarty triumf z rzędu) plasują się na najniższym stopniu podium. Także tutaj spodziewaliśmy się wyrównanego starcia i – poza krótkim fragmentem – taki w istocie otrzymaliśmy. Do przerwy każda z ekip po razie pokonywała golkipera rywali, co więcej, na początku drugiej połowy to gospodarze objęli prowadzenie po golu Radkevycha. Kluczowy dla losów spotkania okazał się fragment pomiędzy 35’ a 48’, w którym PB – dowodzeni przez Adama Piwońskiego – zdobyli aż 4 bramki, odskakując od rywala na bezpieczną odległość, a następnie pewnie dowożąc wygraną.

Pokaz siły dali natomiast Gladiatorzy Eternis, którzy rozbili w pył Altusa, zwyciężając aż 15:2. W pierwszej odsłonie nominalni gospodarze próbowali jeszcze utrzymywać tempo rywala, choć naturalnie to zdobywcy ostatniego Pucharu Polski SL6 byli stroną dominującą. Rezultat 5:2 do przerwy nakazywał jednak zachowanie pokory. W drugiej odsłonie istniał już natomiast tylko jeden zespół. Gladiatorzy konsekwentnie punktowali rywala, pakując mu aż dziesięć bramek i nie tracąc przy tym żadnej. Prym w tym wiódł Patryk Zych, który zanotował aż 7 trafień, do których dołożył jeszcze asystę.

Wygląda także na to, że na dobre przebudzili się zawodnicy Drużyny Bez Nazwy, którzy po zwycięstwie 5:4 nad Amigos Lindegos na stałe zameldowali się w górnej połowie tabeli. Wygrana nie przyszła im jednak łatwo – choć przed przerwą trzykrotnie obejmowali prowadzenie, rywal za każdym razem potrafił odpowiedzieć. Co więcej, w 30’ to nominalni gospodarze objęli prowadzenie po trafieniu Kryszkiewicza. W decydujących fragmentach więcej zimnej krwi zachowali natomiast „Bezimienni” – wyrównanie dał im Jamróz, a pełną pulę zgarnęli dzięki golowi Kopczyńskiego, strzelonemu w ostatniej minucie meczu!

Premierowe zwycięstwo w sezonie zimowym odniosła wreszcie SS Cyrkulatka, która w pojedynku dwóch drużyn z dolnych rejonów tabeli wygrała 11:5 z Klaunfiestą. Gościom trzeba natomiast oddać, że przez pierwszych 30’ byli równorzędnym rywalem i mogli mieć nadzieję nawet na zgarnięcie pełnej puli. Im bliżej było końca meczu, tym bardziej uwidaczniała się jednak przewaga graczy w granatowych trykotach. Napędzani przez świetnie dysponowanego Dominika Skubisza zawodnicy z Zamojszczyzny konsekwentnie zaczęli odjeżdżać Klaunfieście, odnosząc finalnie pewną wygraną.

zima24_kolejka6_superliga6.png

 

2. Liga Szóstek:

Na zapleczu SL6 liderem pozostał Team Ivulin Rabona, który nie potrafił jednak pokonać Gramy Czasami. Co więcej, to nominalni goście po remisie 4:4 mogą czuć większy niedosyt. Ekipa Krzysztofa Sobolewskiego rozpoczęła ten mecz znakomicie i dość szybko objęła dwubramkowe prowadzenie (dublet Sieciechowicza). Krótką chwilę rozprężenia bezlitośnie wykorzystali Białorusini, którzy bardzo szybko odrobili straty z nawiązką. Nie był to zresztą koniec emocji przed przerwą, bo bardzo szybko na 3:3 trafił Staniszewski. Choć w drugiej odsłonie GC stworzyli sobie więcej klarownych sytuacji do strzelenia gola, obie ekipy trafiały do siatki tylko po razie – dla gospodarzy trafił Simchuk (MVP meczu), dla gości natomiast Szwaja.

Tyle samo punktów co lider – tyle, że przy dwóch meczach rozegranych mniej – mają Union of Boys, którzy w minionej serii gier bezlitośnie ograli Husarię Mokotów 12:4. Do przerwy wiele wskazywało nam na wyrównaną batalię do ostatniego gwizdka – obie drużyny prezentowały się bardzo dobrze, a nominalni gospodarze „do szatni” zeszli przy ledwie jednobramkowym prowadzeniu. W drugiej odsłonie na boisku istniał już natomiast tylko jeden zespół – dowodzeni przez Krystiana Nowakowskiego UoB weszli na nieosiągalny dla Husarii poziom, bardzo pewnie sięgając po komplet „oczek” i wyrastając na głównego faworyta do zdobycia tytułu mistrzowskiego.

Świetną dyspozycję po raz kolejny potwierdziła też Galicia, która bardzo pewnie i efektownie pokonała inny zespół rodem z Ukrainy – FC Prykarpattię, aż 11:3. Także i w tym przypadku pierwsza odsłona mogła wskazywać, że będzie to dość wyrównane starcie. Nominalni goście prowadzili co prawda 3:1, ale końcowe rozstrzygnięcie wciąż było sprawą otwartą. Po przerwie na boisku przy Obrońców Tobruku wyraźnie dominowali już natomiast gracze Galicii. Szczególnie tyczy się to Zakhariiego Mora, który z 4 golami i 4 asystami bezapelacyjnie został przez nas uznany MVP meczu.

Broni w walce o „pudło” nie składa także FK Almaz, który tym razem pokonał po ciężkim boju Contrę 5:3. W tym przypadku przez długi czas wydawało się natomiast, że nominalnym gościom nic złego nie grozi. Ekipa Ihara Bakuna już przed przerwą objęła dwubramkowe prowadzenie, a na niespełna 8 minut przed końcowym gwizdkiem prowadziła już 4:0. Wówczas obudzili się jednak gospodarze – najpierw dublet ustrzelił Zagórski, a chwilę później do siatki trafił Kurpias i Contra przegrywała już jedynie jednym golem. Nerwówka trwała aż do momentu, gdy wynik ustalił niezawodny Yury Nevdakh, dla którego był to trzeci gol tego wieczoru, pieczętujący jednocześnie wygraną.

zima24_kolejka6_szostki2.png

 

3. Liga Szóstek:

Na trzecim szczeblu rozgrywkowym wciąż trwa zażarta walka o mistrzostwo, a jak na razie najbliżej tego celu jest Moszna Squad, który w szóstej serii gier rozgromił Tornado UA aż 13:3. Nominalni goście od pierwszego gwizdka arbitra narzucili rywalowi twarde warunki, bardzo szybko obejmując komfortowe prowadzenie, a następnie konsekwentnie je powiększając. Efekt? 9:1 do przerwy i w praktyce przesądzone losy spotkania. Po zmianie stron Michał Burzyński i jego świta mocno spuścili z tonu, ale nie miało to żadnego wpływu na końcowe rozstrzygnięcie – MS odniósł efektowny triumf i awansował dzięki temu na fotel lidera.

Jedynie gorszym bilansem bramkowym Mosznie Squad ustępuje MixAmator, który tym razem nie dał najmniejszych szans Los Aspirantos, wygrywając 11:2. Podobnie jak w przypadku wyżej opisywanego meczu, także i w tym przypadku faworyt bardzo szybko przeszedł do konkretów, wypracowując sobie solidną zaliczkę jeszcze przed przerwą. W przeciwieństwie do MS ekipa Michała Fijołka nie miała natomiast zamiaru odpuszczać i jeszcze poprawiła wynik z pierwszych 25’. Świetnie w ich szeregach prezentował się zwłaszcza duet Starosta i Butenko – pierwszy zanotował 4 gole i 2 asysty, drugi gola i aż 7 ostatnich podań.

Dystans do ścisłej czołówki nieco stracili natomiast Gracze Gorszego Sortu, którzy zaledwie zremisowali 5:5 z Harataczami. Nominalnym gościom oddajmy natomiast, że zagrali kapitalny mecz,  w którym to oni byli zdecydowanie bliżej wygranej. Dość powiedzieć, że dzięki fenomenalnej postawie m.in. Cezarego Uziębło (3 gole i asysta) to gracze w granatowych trykotach na niespełna 10 minut przed końcem prowadzili 5:3. Wówczas kontaktowego gola strzelił jednak Łukasz Kulesza, a w samej końcówce remis dla GGS wyszarpał Mateusz Grabowski.

Do czołówki coraz mocniej zbliżają się z kolei Ukrainian Vikings, którzy w minionej serii gier ograli 6:3 Team Ivulin Wola. Gospodarze dość szybko wyszli w tym meczu na prowadzenie dzięki dubletowi Liubina, ale rywal nie miał zamiaru odpuszczać – jeszcze przed przerwą do wyrównania doprowadził duet Basovich i Duduk. Druga część gry nie pozostawiła już jednak wątpliwości, który z tych zespołów zasługuje na zwycięstwo. Prowadzenie dla UV wywalczył Liubin – kompletując tym samym hat-tricka, a w kolejnych minutach do siatki trafiali jeszcze Mushnin, Dvoliatyk i ponownie Liubin, bezapelacyjny MVP tego starcia.

Marzenia o medalach przynajmniej do wiosny muszą natomiast odłożyć Bad Boys Zielonki, którzy po nieoczekiwanej porażce 6:7 z Upgradem spadli już na siódmą pozycję w tabeli. Wynik ten jest o tyle zaskakujący, że gospodarze zdawali się mieć ten mecz pod kontrolą. BBZ prowadzili do przerwy 4:2, a w drugiej odsłonie dołożyli dwa kolejne trafienia, dzięki którym na 10 minut przed końcem rezultat brzmiał 6:4. Wówczas frontalny atak przeprowadzili jednak goście, którzy po golach Kowalewskiego, Łojka oraz Dworeckiego odnieśli swój drugi triumf w bieżącej kampanii.

zima24_kolejka6_szostki3.png

 

4. Liga Szóstek:

W czwartej lidze z fotelem lidera za nic w świecie nie chcą pożegnać się Chłopcy z Bielan, którzy w ostatnim weekend mieli jednak trudną przeprawę z Maghreb United. To nominalni goście zdecydowanie lepiej weszli w mecz, dzięki czemu po 12’ prowadzili aż 3:0, a przy OT zapachniało sensacją. Faworyt szybko się jednak otrząsnął i jeszcze przed przerwą doprowadził do wyrównania, a w drugiej odsłonie nie pozostawił MU złudzeń, kto zasługuje na zgarnięcie pełnej puli. Po raz kolejny musimy także podkreślić znakomity występ w napadzie Bartka Gwoździa, który tym razem zapisał na swoim koncie 6 goli i 2 asysty.

Broni w walce o tytuł mistrzowski nie składa Unatletico, które rzutem na taśmę pokonało 7:6 Los Blancos. Także w tym przypadku niewiele brakowało jednak do sensacji, goście do przerwy prowadzili bowiem 5:2, a na niespełna 20 minut przed końcem rezultat brzmiał 6:3. Wówczas do roboty wzięli się faworyci – najpierw swoją drugą, trzecią i czwartą tego dnia bramkę zdobył Karol Nowak, a triumf Unatletico przypieczętował Jakub Wróbel. Gospodarze dzięki tej wygranej wciąż zajmują drugą lokatę ze stratą punktu do ChZB, Los Blancos zamykają z kolei ligową tabelę.

Dystans do czołówki straciły w miniony weekend FC Wtorki. Zespół ten podzielił się punktami z FC Lunanem, remisując 3:3. Spodziewaliśmy się w tym przypadku wyrównanych zawodów i dokładnie takie otrzymaliśmy. Do przerwy o jednego gola – w dodatku samobójczego – lepsi byli zawodnicy w czarnych trykotach, ale początek drugiej połowy należał do przybyszów z Ukrainy, którzy za sprawą trafień Lakotyra i Voloshchuka wyszli na prowadzenie. Wtorki potrafiły natomiast wyrównać za sprawą Pszczółkowskiego i choć chwilę później ponowne prowadzenie dał gospodarzom Mor, mecz ostatecznie zakończył się remisem, punkt gościom zapewnił bowiem Piwko.

Do gry o medale nieco nieoczekiwanie włączył się Team BM, który po wygranej 6:5 nad Zielonym Stolikiem zameldował się tuż za ligowym podium. Mecz ten obfitował w sytuacje bramkowe i – co zrozumiałe – liczne gole. Żaden zespół nie był zresztą w stanie odskoczyć rywalowi na bezpieczną odległość, w efekcie czego do przerwy mieliśmy remis 3:3, a w samej końcówce – 5:5. Wówczas sprawy w swoje ręce (a właściwie nogi) wziął Stewaryd, który fenomenalnym uderzeniem niemal z połowy boiska dał swojej ekipie niezwykle cenne 3 pkt.

Niebezpiecznie blisko strefy spadkowej po porażce z King Stylem znalazł się Drink Team. Mecz ten miał zresztą niesamowity przebieg. Przed przerwą wyraźnie lepsi byli goście, którzy po trafieniach Matiego i Adrii prowadzili 2:0. Taki rezultat utrzymywał się aż do 41’, gdy gola kontaktowego strzelił Ładniak. Prawdziwy roller-coaster mieliśmy natomiast w końcówce – w 48’ na 3:1 trafił Saichuk, a kolejne bramki (Tarasa na 3:2 i Orwaeze na 4:2) dzieliło dosłownie kilkadziesiąt sekund. Ostatecznie jednak – choć nie bez problemów – wygrana padła łupem KS, który awansował dzięki temu na szóstą lokatę.

zima24_kolejka6_szostki4_.png

 

5. Liga Szóstek:

Ogromny krok w kierunku mistrzostwa piątej ligi wykonał Inferno Team, który w pojedynku przeciwko ostatniemu w tabeli Bulbulantusowi nie miał jednak łatwo, wygrywając ostatecznie 9:8. Co prawda przez niemal cały mecz to lider znajdował się na prowadzeniu, ale „czerwona latarnia” rozgrywała zaskakująco dobre zawody, starając się dotrzymać tempa faworytowi i finalnie napędzając im sporego stracha. Zespół Igora Patkowskiego, w którego pierwsze skrzypce zagrał tym razem Bartosz Górnicki, pomyślnie przeszedł jednak tę próbę i jest już bardzo blisko złotych medali.

Stało się tak dlatego, że dotychczasowy wicelider, Laga Warszawa, sensacyjnie przegrał 3:6 ze znajdującym się w strefie spadkowej Walcem. Przed rozpoczęciem meczu stawialiśmy dolary przeciwko orzechom na wygraną nominalnych gości i wygląda na to, że srogo byśmy się wówczas rozczarowali. Gracze przedostatniej drużyny w tabeli od początku byli stroną aktywniejszą, a ich ataki bardzo często napędzał Illia Dehoda, który zakończył to spotkanie z dorobkiem trzech asyst. Wygrana ta sprawiła, że Walec mocno zwiększył swoje szanse na utrzymanie w lidze, Laga spadła z kolei na trzecią lokatę, a jej szanse na tytuł mistrzowski są już bardzo małe.

Nowym wiceliderem został z kolei Dream Team Warsaw, który po świetnej pierwszej i bardzo nerwowej drugiej pokonał ostatecznie East Crew 5:4. Początek meczu był dość wyrównany, ale wraz z upływem minut coraz większą przewagę zaczęli zyskiwać gospodarze, którzy dzięki trafieniom Wysockiego, Luby i Bakuna prowadzili do przerwy 4:1. Zespół zza naszej wschodniej granicy nie miał jednak zamiaru się poddawać, a gole strzelone krótko po przerwie przez Handiaka i Hakiyeda sprawiły, że sprawa zwycięstwa wciąż była otwarta. W końcówce sytuację na chwilę uspokoił Gołos, ale szybka odpowiedź Handiaka sprawiła, że do końca było ciekawie. Gościom do wyrównania zabrakło natomiast czasu.

Ogromnej szansy na zajęcie drugiego miejsca w tabeli nie wykorzystali zawodnicy Czumy, którzy ulegli 5:10 FC Shadows. Faworyt rozpoczął ten mecz znakomicie – od prowadzenia 3:0 – ale potem coś się w jego grze zacięło. Cztery kolejne gole – dwa przed przerwą i dwa w drugiej odsłonie – były dziełem gości, którzy objęli dzięki temu prowadzenie. Choć dość szybko do remisu doprowadził Kucharski, kolejne minuty coraz bardziej uwidaczniały przewagę FC Shadows. Zespół ten, w którego szeregach świetną robotę wykonywał Vlad Raschmaii, z zadziwiającą łatwością przedzierał się przez zasieki defensywne rywala i odniósł dzięki temu tyleż nieoczekiwany, co zasłużony triumf.

Dużo emocji – zwłaszcza w drugiej połowie – mieliśmy podczas meczu pomiędzy Zmarnowanymi Talentami a UKS-em Południe Czosnów, zakończonym rezultatem 4:5. O pierwszej odsłonie nie ma co za wiele pisać – goście byli w niej wyraźnie lepsi, a najlepszym potwierdzeniem tych słów jest fakt, że prowadzili 4:0. W drugą część gry świetnie weszli jednak gospodarze, którzy dzięki bramce Wójcika oraz dubletowi Ł. Jarosza złapali kontakt. Ich radość trwała natomiast króciutko, już po kilkudziesięciu sekundach ich zapał ostudził bowiem Szarpak. Kilka minut później ZT ponownie zdobyły co prawda gola kontaktowego, ale było to wszystko, na co stać ich było w tym meczu.

zima24_kolejka6_szostki5.png

 

6. Liga Szóstek:

Szósta liga szóstek w miniony weekend pauzowała.

 

7. Liga Szóstek:

Siódma liga szóstek w miniony weekend pauzowała.

 

8. Liga Szóstek:

Na ósmym poziomie rozgrywkowym coraz bliżej mistrzowskiego tytułu są z kolei Warsaw Bad Boys, dla których zwycięstwo 7:3 nad Hiszpanią było już szóstym triumfem z rzędu. O wyniku tego spotkania w ogromnej mierze zadecydowała druga połowa, przed przerwą gracze z Półwyspu Iberyjskiego nie tylko byli bowiem dla lidera równorzędnym przeciwnikiem, ale prowadzili nawet 3:2. W drugiej części gry ewidentnie nie wytrzymali jednak tempa narzuconego przez WBB – zespół Bartka Podobasa wszedł wówczas na swój najwyższy poziom, pomyślnie przechodząc próbę charakteru i, jak wspomnieliśmy powyżej, przybliżając się do mistrzostwa.

Bardzo poważną wpadkę zaliczył w minionej serii gier wicelider – FC Screamers, który uległ znajdującemu się w strefie spadkowej Agilowi At Agord aż 2:7. Początek spotkania przebiegał natomiast zgodnie z planem – faworyt dość szybko objął prowadzenie, a następnie je podwyższył i wydawało się, że pewnie zmierza po 3 pkt. Jeszcze przed przerwą gola kontaktowego strzelił jednak Metryka, który po przerwie – wraz z kolegami – kontynuował swój koncert. Do wyrównania doprowadził ponownie Metryka, który w kolejnych minutach jeszcze dwukrotnie trafiał do siatki (łącznie 4 gole), a oprócz niego bramki zdobywali także Domagalski (dwie) oraz Grynczel.

Potknięcia konkurencji wykorzystała FC Mrija, która po niełatwej przeprawie z Drink Men – wygranej 6:4 – zakotwiczyła na najniższym stopniu podium. Także i w tym przypadku o wygranej nominalnych gości zadecydowała druga połowa – do przerwy lepszy był bowiem rywal, który prowadził 3:2. Gracze z Ukrainy piąty bieg wrzucili dopiero po przerwie, choć i tak losy spotkania długo nie były rozstrzygnięte. Mrija decydujące gole strzeliła dopiero w ostatnich minutach – najpierw w 45’ prowadzenie dał im Zagura Glib, a w 50’ rezultat ustalił Roman Piddubrivnyi.

W walce o zakończenie sezonu na „pudle” wciąż pozostają również ADS Scorpion’s, którzy po wygranej 10:2 nad Fuszerką tracą do wicelidera zaledwie 3 pkt, mając w dodatku jeden mecz zaległy do rozegrania. Starcia z „czerwoną latarnią” ligi nie ma natomiast za bardzo co komentować – zespół Artura Kałuskiego jeszcze przed przerwą wypracował sobie pięciobramkową przewagę, dzięki czemu w drugiej odsłonie mógł spokojnie kontrolować boiskowe wydarzenia. Ta część gry była zresztą łudząco podobna do pierwszej, z tą tylko różnicą, że gościom udało się w tym czasie dwukrotnie trafić do siatki i uratować honor.

zima24_kolejka6_szostki8.png

 

9. Liga Szóstek:

Dziewiąta liga stoi pod znakiem absolutnej dominacji Crimson Boys, którzy tym razem nie dali najmniejszych szans Munji, wygrywając 12:2. Tym razem lider potrzebował natomiast nieco czasu, aby rozkręcić się na dobre. Przez pierwszy kwadrans oglądaliśmy dość wyrównany mecz, a dopiero ostatnie minuty pierwszej połowy – okraszone hat-trickiem Szczepanika – sprawiły, że gospodarze mogli podejść do drugiej odsłony z większym luzem. Tak też w istocie było – CB zdobyli w tej części gry aż siedem bramek, nie tracąc przy tym żadnej i odnosząc dzięki temu szóste kolejne zwycięstwo w bieżącej kampanii.

Kroku liderowi stara się dotrzymać jedynie Finansova, która tym razem pokonała w meczu na szczycie Fortecę Bielany 4:2. Trzeba natomiast podkreślić, że przez ponad 40 minut spotkanie to przebiegało w pełni pod dyktando gospodarzy, którzy już w 1’ objęli prowadzenie po golu Rysza, a krótko przed przerwą – tym razem po bramce samobójczej – podwyższyli wynik. Co więcej, po zmianie stron dwa kolejne trafienia dorzucił Rysz i wydawało się, że jest pozamiatane. Forteca potrafiła jednak zebrać się jeszcze w sobie i po dublecie Kanii (gole w 44’ i 45’) chciała postraszyć rywala. Dwa gole były natomiast wszystkim, na co tego dnia było ich stać.

Z marzeniami o medalach pożegnać muszą się z kolei Siopa Strikas, którzy po porażce 2:3 z Orłami Leszka spadli aż na siódmą pozycję w tabeli. Samo spotkanie nie było może porywającym widowiskiem, ale miało dwa fenomenalne fragmenty. Pierwszym jest 3’ meczu, w której najpierw do siatki trafili gospodarze, a chwilę później goście. Drugi kluczowy okres tego starcia miał miejsce pomiędzy 39’ a 40’ – najpierw prowadzenie Siopie dał wówczas Kuligowski, ale odpowiedź OL była piorunująca: w ciągu kilkudziesięciu sekund strzelili oni dwa gole (autorstwa Shynkarenki i Zawiślaka), które pozwoliły im wskoczyć na najniższy stopień podium.

Świetną serię kontynuuje Żoliball, dla którego wygrana 3:2 nad Semper Victorią była trzecim kolejnym triumfem. Ten nie przyszedł natomiast łatwo, choć po 38’ wszystko na to wskazywało. Do przerwy „Zieloni” prowadzili bowiem 1:0 po goli Androsiuka, a w drugiej połowie – za sprawą trafień Janowicza i Więckowskiego – wyszli na komfortowe, wydawałoby się prowadzenie. W ostatnich fragmentach SV nawiązała jednak kontakt po bramkach Jończyka i Wilczyńskiego, choć jak się okazało, było to wszystko na co tego dnia było ich stać. Żoliball dzięki tej wygranej awansował na piąte miejsce, SV wciąż zajmuje natomiast przedostatnią lokatę.

Tabelę wciąż zamyka z kolei Energetyk, który w ekstremalnie ważnym spotkaniu uległ 5:7 Interowi Warszawa. Gracze w granatowych trykotach tak naprawdę zanotowali w trakcie tego meczu tylko jeden kapitalny fragment – pomiędzy 22’ a 29’ zdobyli wszystkie pięć bramek, nie tracąc ani jednej. Problem polega na tym, że mecze w Lidze Bemowskiej nie trwają  7, a 50 minut – a przez pozostałe fragmenty wyraźnie lepszy był zespół rodem z Ukrainy, który do zwycięstwa poprowadził Volodymyr Slipenchuk. Inter oddalił się dzięki tej wygranej od strefy spadkowej, sytuacja Energetyka robi się z kolei coraz trudniejsza.

zima24_kolejka6_szostki9.png

 

10. Liga Szóstek:

Na dziesiątym szczeblu rozgrywkowym odbył się w miniony weekend tylko jeden mecz, w którym nieoczekiwanej porażki doznał Sokil, który uległ 4:6 Meksykowi 16. Nominalni goście po raz kolejny potwierdzili, że jeśli tylko nie muszą naprędce kompletować składu w niedzielny poranek, mogą być groźni dla każdego rywala. Gracze w zielonych trykotach zanotowali naprawdę świetne zawody i choć pełną pulę zgarnęli dzięki golom strzelonym w samej końcówce, nie ma wątpliwości, że ich triumf był zasłużony. Tak samo nie ma również wątpliwości, że największy udział miał w nim autor 3 goli i asysty – Igor Łożycki.

 

11. Liga Szóstek:

Coraz więcej wskazuje również na to, że w 11. Lidze po złote medale sięgną gracze FC Dzików z Lasu II, którzy w miniony weekend pewnie pokonali w meczu na szczycie TS Amebę 9:4, bardzo mocno zbliżając się do tytułu mistrzowskiego. Gracze lidera w pierwszej odsłonie mieli co prawda przejściowe problemy – uwidaczniające się, gdy pod ich bramkę zapędzał się zawodnik TS-u Jan Nachiło – ale ostatecznie udało im się z nimi uporać. Druga część gry to już większy spokój w szeregach gości, którzy – dowodzeni przez Szymona Lisieckiego – pewnie dowieźli ważną wygraną do końcowego gwizdka.

Wskutek porażki TS-u Ameba na drugą lokatę ponownie wskoczyli zawodnicy Virtualnego Ń, którzy nie dali najmniejszych szans ostatniemu w tabeli AJS Parts, wygrywając 14:4. Nominalnym gospodarzom musimy jednak oddać, że przez całą pierwszą połowę konsekwentnie próbowali „kąsać” faworyta, co nierzadko im się udawało. Wynik 5:3 do przerwy mógł zresztą sugerować, że także w drugiej odsłonie będziemy oglądać dość wyrównane widowisko. Tak się jednak nie stało – gracze w zielonych trykotach dość szybko odjechali przeciwnikowi, w czym duża zasługa Szymona Kolasy, który skończył ten mecz z dorobkiem 4 goli i 4 asyst.

Trzecie kolejne zwycięstwo, pozwalające wciąż realnie myśleć o ugraniu medali, odnieśli zawodnicy KTS-u Chimera, którzy po niełatwym spotkaniu pokonali 7:5 KK Watahę Warszawa. Początek był co prawda wymarzony dla drugiej z wymienionych ekip (błyskawiczny gol Surackiego), ale KTS dość szybko opanował boiskowe wydarzenia i jeszcze przed przerwą objął prowadzenie. Po zmianie stron „9-minutowy koncert” dał Gwiazda, który skompletował w tym czasie hat-tricka, a po golu dołożyli jeszcze Wilczek i Jabłoński, dzięki czemu wygrana gości zdawała się być pewna. Wataha nie złożyła jednak broni, choć trzy zdobyte przez nich bramki nie wpłynęły w wymierny sposób na rezultat końcowy.

W grze o zakończenie rozgrywek na podium pozostaje także Cool Team, który po znakomitej drugiej połowie wysoko pokonał Nie Ma Mocnych – 7:1. Do przerwy na murawie trwała jednak zażarta walka – oba zespoły długo nie mogły dobrać się rywalowi do skóry, a pierwszego gola zobaczyliśmy dopiero w 17’. Na trafienie Kuropatwy błyskawicznie odpowiedział natomiast Jaroszewski i na przerwę schodziliśmy przy remisie. Druga odsłona była z kolei w pełni kontrolowana przez gospodarzy, którzy swoją wyższość udowodnili strzeleniem kolejnych sześciu goli. Prym wiódł w tym wspomniany Kuropatwa, który zakończył to spotkanie z hat-trickiem na koncie.

Drugą kolejną porażkę, mocno zbliżającą ich do strefy spadkowej, poniósł Abnegat, który uległ 5:8 Na Wariackich Papierach. W przedmeczowej zapowiedzi nieco wyżej ocenialiśmy szanse na triumf gospodarzy, ale rywal zagrał świetny mecz i zasłużenie sięgnął po pełną pulę. NWP już do przerwy prowadzili 3:1, w czym spora zasługa Krystiana Chmielowca, który ustrzelił dublet. W drugiej odsłonie worek z bramkami rozwiązał się na dobre, ale ponownie nieco skuteczniejsi byli nominalni goście, których do zwycięstwa – oprócz wspomnianego Chmielowca – poprowadził Mateusz Sieciechowicz.

zima24_kolejka6_szostki11.png

 

12. Liga Szóstek:

Także na dwunastym poziomie rozgrywkowym miał miejsce tylko jeden mecz – za to jaki! W starciu na szczycie FC Melange uległ 3:5 BRD Young Warriors, ponosząc drugą porażkę w tym sezonie i mocno komplikując sobie sytuację w kontekście ugrania podium. W ich szeregach dwoił się i troił Łukasz Słowik, który ustrzelił hat-tricka, ale nawet jego świetna dyspozycja okazała się niewystarczająca, aby wywalczyć choćby remis w starciu ze świetnym kolektywem BRD YW. Goście dzięki tej wygranej wskoczyli – przynajmniej na jakiś czas – na fotel lidera, a my już nie możemy się doczekać ich bezpośredniego starcia o mistrzostwo przeciwko Legionowi. Będzie się działo!

 

13. Liga Szóstek:

W trzynastej lidze na pierwszym miejscu znajdują się gracze FC Po Nalewce, którzy w starciu z ostatnim w stawce FC KBDB mieli jednak sporo problemów, choć ostatecznie udało im się zwyciężyć 5:4. Zespół z Wietnamu wykazał się w tym starciu ogromnym charakterem, aż czterokrotnie odrabiając straty i mając dzięki temu remis na wyciągnięcie ręki! Ostatecznie nic z tego niestety nie wyszło, a szanse nominalnych gospodarzy na ugranie choćby punktu pogrzebał w ostatniej minucie meczu Sławomir Ogorzelski, którego gol dał niezwykle cenny triumf FC PN. Kto wie, być może w praktyce da on „Błękitnym” mistrzostwo?

Trzy punkty za plecami lidera – mając jednak jeden mecz zaległy – znajduje się NKS Piotrovia, która w minionej kolejce nie dała większych szans TSP Szatańskiemu Pętu, wygrywając 9:3. Losy tego starcia zostały rozstrzygnięte bardzo szybko, już po pierwszych 25 minutach nominalni goście prowadzili bowiem 5:0, co w praktyce kończyło rywalizację. W drugiej odsłonie gracze NKS-u wyraźnie spuścili z tonu, wskutek czego dali sobie wbić trzy gole, ale nie zmieniło to w żaden sposób sytuacji – Piotrovia odniosła bardzo pewny triumf, który wciąż pozwala jej realnie myśleć o tytule mistrzowskim.

Drugą kolejną porażkę poniósł z kolei FC Albatros, który meczem z FC Samandem (7:8) mocno skomplikował sobie sytuację w walce o najwyższe laury. Mecz ten miał zresztą dość osobliwy przebieg – obie ekipy miały w nim fragmenty dominacji, w których wyraźnie górowały nad rywalem. To przodownictwo co jakiś czas zmieniało się, w efekcie czego w samej końcówce mieliśmy ze wszech miar zasłużony remis 7:7. Taki rezultat nie utrzymał się jednak do końcowego gwizdka – w jednej z ostatnich akcji meczu to goście przechylili szalę na swoją korzyść, wyszarpując niezwykle cenne 3 pkt.

Kolejny świetny mecz rozegrał Team Ivulin 2023, który bez najmniejszych problemów pokonał 6:2 Mistrzów Chaosu. Gracze rodem z Białorusi znajdują się ostatnio w dobrej dyspozycji, a pierwsza połowa wspomnianego starcia tylko to potwierdziła. Gracze gospodarzy byli bardziej zwarci w defensywie i niezwykle kreatywni w ataku, a w efekcie po hat-tricku Varapejeu i golu Lauryka prowadzili aż 4:0. W drugiej odsłonie gra nie była już tak jednostronna – obie drużyny zdobyły w niej po dwie bramki – ale wygrana TI 2023 ani przez moment nie podlegała dyskusji.

Ze strefy spadkowej wreszcie wydostali się z kolei zawodnicy Stada Szakali, którzy dzięki zwycięstwu 10:5 nad FC Yelonkami awansowali aż na szóstą lokatę w tabeli. W opisywanym starciu obie drużyny od początku zdecydowanie postawiły na atak, choć lepiej w takiej grze odnajdywali się gospodarze, którzy prowadzili do przerwy 5:3. Warto przy tym zauważyć, że wszystkie ich gole były dziełem notującego świetny mecz Aleksandra Osowskiego. Po przerwie „Szakale” wykazały się identyczną skutecznością, a dodatkowo pozwoliły rywalom na jeszcze mniej, odnosząc dzięki temu cenny triumf i spychając jednocześnie FCY do strefy spadkowej.

zima24_kolejka6_szostki13.png

 

14. Liga Szóstek:

Po ubiegłotygodniowej wpadce wyraźnie odżył Gur-Bud, który dzięki pokonaniu w meczu na szczycie Legosłowian (3:1) powrócili na szczyt tabeli. Pierwsza połowa nieznacznie przebiegała jednak pod dyktando gości, którzy po bramce błyskawicznie zdobytej przez Rafała Falisza zasłużenie prowadzili. Po zmianie stron gracze w czarnych trykotach długo się rozkręcali, ale ostatni kwadrans był w ich wykonaniu piorunujący – najpierw dwukrotnie do siatki trafił Tomasz Nowakowski, a rezultat meczu ustalił Jakub Wszołkowski. Dzięki tej wygranej G-B ponownie zameldował się na szczycie, Legosłowianie spadli z kolei na trzecią pozycję.

Nowym wiceliderem został natomiast Elektrowoźniak, który w starciu przeciwko Futgol Academy problemy miał jedynie w pierwszej połowie. Gracze w zielonych strojach prezentowali się bowiem bardzo korzystnie i nawet objęli prowadzenie po trafieniu Niemczuka. Tuż przed przerwą wyrównał jednak Hawryluk, a druga część gry była już prawdziwym popisem zespołu z Ukrainy. Zawodnicy zza naszej wschodniej granicy – napędzani przez Oleha Martsyniuka – aż siedmiokrotnie trafiali w tym czasie do bramki rywala, odjeżdżając mu na bezpieczny dystans i inkasując kolejny komplet punktów.

Marzeń o zdobyciu medali wciąż nie porzucili również gracze St. Varsovii, którzy w starciu przeciwko Sigmie Strikers musieli się jednak sporo napocić. Początek spotkania zdecydowanie należał bowiem do rywala, który po kwadransie prowadził już 2:0. Niedługo później gola kontaktowego strzelił Kamil Łukasik, a chwilę przed przerwą do siatki trafił Łukasz Kryczko i „do szatni” obie ekipy schodziły przy wyniku remisowym. W drugiej odsłonie dominacja faworyta nie podlegała już natomiast dyskusji – kolejne trzy trafienia dorzucił najlepszy na placu Łukasik, swoją drugą bramkę zdobył również Kryczko, a St. Varsovia sięgnęła finalnie po stosunkowo pewną wygraną.

Tyle samo punktów co St. Varsovia ma ekipa Po Gwarancji, która bez najmniejszych problemów pokonała 8:1 Skepton Bonito. Pierwsza połowa być może nie była w wykonaniu faworyta zbyt widowiskowa – zakończyła się prowadzeniem 2:0 – po zmianie stron zespół Pawła Gałązki pokazał jednak, że tego dnia zdecydowanie zasługuje na zgarnięcie pełnej puli. Dość nieoczekiwanie ich motorem napędowym był w tym meczu Michał Domagała, który zapisał na swoim koncie 3 gole i asystę. „Dogiego” znamy głównie z dobrej gry w defensywie, tym razem pokazał natomiast, że i z przodu potrafi dać konkret.

Zaledwie punkt do dwóch wymienionych powyżej drużyn traci z kolei Partyzant Włochy, który po prawdziwym strzeleckim festiwalu pokonał 9:6 Huragan Old Boys. Kluczowa dla losów tego spotkania była pierwsza połowa, wygrana przez nominalnych gości 5:2. Po zmianie stron oglądaliśmy zdecydowanie bardziej wyrównane widowisko, ale przeciwników stać było jedynie na utrzymanie dystansu dzielącego ich od ekipy z Włochów. Wśród graczy Partyzanta warto docenić świetny występ Maksymiliana Młynarczyka, który miał bezpośredni udział aż przy 5 trafieniach (3 gole i 2 asysty).

zima24_kolejka6_szostki14.png

 

15. Liga Szóstek:

Na piętnastym szczeblu rozgrywkowym mieliśmy do czynienia z prawdziwą „kolejką cudów”, punkty straciły bowiem wszystkie trzy drużyny zajmujące miejsca na podium! Szczególnie dużą niespodzianką była porażka bezbłędnego do tej pory lidera – Marchewek Zagłady II, który uległ 7:9 Cool Teamowi II. Wyraźnym faworytem tego starcia byli „Pomarańczowi”, ale rywal pokazał ogromny charakter i otrzymał za to zasłużoną nagrodę w postaci 3 pkt. Ekipie w czerwonych trykotach w odniesieniu zwycięstwa bardzo mocno pomogła świetna dyspozycja Cezarego Kuka, który strzelił aż pół tuzina goli!

Nieoczekiwanej porażki doznały także Bizony FC, które przegrały z FC Obłupanymi II aż 3:11! Także i w tym przypadku faworyt nie stanął na wysokości zadania, będąc tego dnia wyraźnie słabszym od przeciwnika i ponosząc zasłużoną porażkę. FCO II od samego początku byli stroną dominującą, a doskonale odzwierciedlał to wynik – na przerwę obie ekipy zeszły przy rezultacie 1:4. Po zmianie stron goście kontynuowali swój koncert, a tyczy się to zwłaszcza Bartka Radgowskiego, który – podobnie jak Cezary Kuk z CT II – zakończył ten mecz z bilansem sześciu zdobytych bramek.

Ogromnej szansy na doskoczenie do czołowego duetu nie wykorzystała ekipa Borowików, która zaledwie zremisowała 2:2 z zamykającą tabelę Galicią II. Jest to dla nich tym bardziej rozczarowujący rezultat, że dwukrotnie to oni wychodzili na prowadzenie. Rywal za każdym razem potrafił jednak znaleźć na to odpowiedź – na bramkę szybko zdobytą przez Adama Kolanowskiego tuż po przerwie odpowiedział Maksym Bobryshev, a gdy w 41’ ponowne prowadzenie dał Borowikom Piotr Jankowski, ledwie 4 minuty później wyrównał Oleh Humen. Ostatecznie mecz zakończył się więc sprawiedliwym podziałem punktów.

Wpadki konkurencji wykorzystał Hiszpański Galeon, który po niełatwym meczu pokonał 5:3 Szybkiego Shota, wywalczając tym samym awans na ligowe podium. Trzeba natomiast przyznać, że „Złoci” po słabiutkim początku (0:2 już po 5’) ostro wzięli się do roboty i w kolejnych fragmentach meczu byli równorzędnym przeciwnikiem dla HG. Co więcej, po golu Macieja Malinowskiego z 38’ mieliśmy remis 3:3 i tak naprawdę kwestia zwycięzcy wciąż była otwarta. Ostatnie minuty należały jednak do gości, którym prowadzenie dał w 46’ Mikołaj Płatek, a ich triumf przypieczętował kilkadziesiąt sekund przed końcowym gwizdkiem Jacek Fijałek.

Sporo emocji mieliśmy także w pojedynku pomiędzy Walcem II a RKS-em Pendrachy II, zakończonym rezultatem 3:3. Z takiego rezultatu zdecydowanie bardziej zadowoleni mogą być jednak goście, którzy wyszli z nie lada opresji. Do przerwy jednym golem prowadził bowiem Walec II (trafienie Zarzyckiego), a chwilę po wznowieniu gry w drugiej połowie wynik podwyższył Kacprzak. Co prawda gola kontaktowego strzelił niebawem Jenczewski, ale bardzo szybko odpowiedział Sienkiewicz i to gospodarze byli zdecydowanie bliżej wygranej. W końcówce dał jednak o sobie znać Igor Owramko – snajper RKS-u dwukrotnie trafił do siatki (w 42’ i 50’), zapewniając swojej ekipie cenny punkt.

zima24_kolejka6_szostki15.png

 

16. Liga Szóstek:

Znakomitą passę kontynuuje Szybka Piłka Młociny, dla której zwycięstwo 7:4 nad PAOK-iem Syfoniki było piątym kolejnym triumfem w bieżącej kampanii. Trzeba natomiast przyznać, że tym razem triumf nie przyszedł im łatwo. Nominalni gospodarze co prawda prowadzili do przerwy 3:0, ale po zmianie stron rywal ewidentnie się obudził, strzelając 4 gole w odstępie 8 minut i wracając tym samym do walki o punkty. Lider wytrzymał jednak ciśnienie, a gole Łukasza Szewczyka i Michała Andrzejewskiego sprawiły, że końcówka przebiegała już w dość spokojnej atmosferze. Wcześniej prawdziwy koncert rozegrał natomiast Piotr Wielgosz – strzelec 5 goli dla SPM.

Tyle samo punktów co lider – tyle, że przy jednym meczu rozegranym więcej – ma Brygada 75, która w minionej serii gier pokonała 6:3 Ojców RKS-u. Spodziewaliśmy się w tym przypadku wyrównanych zawodów i takie otrzymaliśmy… przynajmniej w pierwszej połowie. Świadczy o tym fakt, że na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 2:2. Druga odsłona przebiegała już natomiast w pełni pod dyktando gospodarzy – najpierw hat-tricka skompletował najlepszy na placu Skrzek, następnie dublet ustrzelił Machnicki, a dzieła zniszczenia dopełnił Kostrzycki. Gości stać było jedynie na zmniejszenie rozmiarów porażki – w ostatniej minucie do siatki trafił Gajos.

Na najniższym stopniu podium zameldowała się po zakończonej serii gier FC Stała Gwardia, która w swoim stylu – niezbyt efektownie, ale bardzo pewnie – wygrała 3:1 z TS-em Ameba II. Niewątpliwym bohaterem tego spotkania był zawodnik nominalnych gości – Adam Smoleń. Gracz ten otworzył swoje konto strzeleckie już w 3’, a niedługo później dorzucił drugie trafienie. Po tym golu nastąpił obustronny impas, który trwał aż do 29’, gdy hat-tricka skompletował Smoleń. Losy spotkania zdawały się już wówczas być przesądzone, choć w końcówce honor gospodarzy uratował jeszcze Jan Nachiło, strzelając gola na 1:3.

Tuż za podium znajdują się już gracze WAP-u ’07, którzy po świetnej drugiej połowie ograli 10:2 Rzursów. Trzeba natomiast podkreślić, że przed przerwą na murawie trwała zażarta, wyrównana walka. Co więcej, to goście objęli prowadzenie po golu autorstwa Rostkowskiego. W 20’ wyrównał jednak Wrona, a tuż przed przerwą swój koncert rozpoczął Patryk Mazur, zdobywając pierwszą z siedmiu swoich bramek. W drugiej odsłonie dzielnie sekundowali mu także koledzy, a znakomita gra zawodników w granatowych trykotach poskutkowała strzeleniem aż ośmiu goli, przy ledwie jednym straconym.

Fatalny czas notują z kolei gracze Le Cabaretu, dla których porażka 2:6 przeciwko Młodym Perspektywicznym była trzecim meczem z rzędu z zerowym dorobkiem punktowym. Trzeba zresztą napisać, że wygrana nominalnych gospodarzy była w pełni zasłużona, przez większość meczu kontrolowali oni bowiem boiskowe wydarzenia. Prowadzenie dał im Muszyński, a jeszcze przed przerwą wynik podwyższył Plenzler. Po zmianie stron gola kontaktowego strzelił Rojewski, ale MP szybko odpowiedzieli 4 kolejnymi trafieniami, które w praktyce zamknęły ten mecz. Gości stać było jedynie na delikatną kosmetykę wyniku – w 50’ drugą bramkę zdobył dla nich Rymuszka.

zima24_kolejka6_szostki16.png

 

17. Liga Szóstek:

Na siedemnastym poziomie rozgrywkowym wciąż bezbłędna jest Copanina, która tym razem nie dała najmniejszych szans Gentleman Warsaw Teamowi, zwyciężając 7:0. Warto natomiast odnotować, że nominalni goście bardzo długo stawiali czynny opór faworytowi. Gracze w czarno-złotych trykotach co prawda objęli prowadzenie już po kilkudziesięciu sekundach dzięki bramce zdobytej przez Davonbreka Sattorova, ale taki rezultat utrzymywał się przez długi czas. Gdy jednak Sattorov ponownie trafił do siatki w 20’, a następnie uczynił to tuż po zmianie stron – pewnym było, że gospodarze sięgną po 3 pkt. Nic więc dziwnego, że w kolejnych minutach konsekwentnie powiększali swoją przewagę.

Trzy punkty za liderem znajduje się Ajaks W-wa, który w meczu na szczycie pewnie pokonał Bonifikartę Enjoyers 6:1. Co ciekawe, prowadzenie w tym spotkaniu objął rywal – w 10’ do siatki trafił Jasztal. Odpowiedź nominalnych gości przyszła jednak bardzo szybko – ledwie minutę później wyrównał Tarnawski, a tuż przed przerwą gola strzelił Kopacz. Ten sam zawodnik trzykrotnie zdobywał bramki także w drugiej połowie, a w między czasie jedno trafienie zanotował także Pawłowski. Dzięki temu Ajaks pewnie zwyciężył, pozostając na drugim miejscu i jednocześnie spychając BE na pozycję nr 4.

Na najniższym stopniu podium znajdują się gracze FC Bez Nazwy, którzy w miniony weekend po zaskakująco jednostronnym meczu rozgromili Zielone Bielany aż 12:1. Spodziewaliśmy się tutaj wyrównanego boju, tymczasem nominalni gospodarze stawili się na mecz „gołą” szóstką, już na starcie stawiając się w bardzo trudnej sytuacji. Rywal skrzętnie to zresztą wykorzystał – dowodzeni przez Daniela Dzięgielewskiego (4 gole i 2 asysty) FCBN w obu połowach zaaplikowali ekipie z Bielan po pół tuzina goli. Różnica polegała jedynie na tym, że po przerwie gospodarze byli w stanie zdobyć bramkę honorową.

zima24_kolejka6_szostki17.png

Działo się też na parkietach przy ulicy Felińskiego. W meczu na szczycie Pierwszej Ligi Pro Serwis po świetnym widowisku, który możemy określić kwintesencją futsalowej piłki, pokonał FC Legion. A do tego do wyścigu po złoto wrócili Chłopcy z Ferajny. Na drugim szczeblu Futsal Team tyleż niespodziewanie, co w pełni zasłużenie zwyciężył ze Świniobiciem. Z porażki lidera skorzystał drugi Ukraine United, pewnie triumfując w swoim starciu z Kartofliskami. Zapraszamy na podsumowanie 5. kolejki Ligi Futsalu!

 

1. Liga Futsal:

Zmagania w Pierwszej Lidze Futsalu zaczęliśmy z wysokiego „C”, od meczu na szczycie pomiędzy niepokonanymi dotąd Pro Serwisem i FC Legionem. Tutaj od pierwszego gwizdka na parkiecie działo się bardzo dużo pod obiema bramkami i obaj golkiperzy Mikołaj Chudzik i Volodymir Chumak mieli sporo pracy. Na pierwszego gola nie musieliśmy długo czekać. Już w 8 minucie wynik otworzył niezwykle aktywny tego dnia Maciej Piwowarczyk. Po niespełna kwadransie na 2:0 poprawił Dominik Michałowski i ten stan utrzymał się do końca pierwszej odsłony. Na początku drugiej niezawodny Andri Shyian dał kontakt na 2:1, ale niedługo później Piwowarczyk po indywidualnej akcji podwyższył na 3:1. Zieloni potem już do ostatniej syreny, mimo ambitnej walki Legionistów, dowieźli zwycięstwo i zostali samotnym liderem.

W spotkaniu o przełamanie pomiędzy Dakfilem i FC United do przerwy gra toczyła się na połowie gości, ale nie było z tego żadnych konkretów. Po zmianie stron FC U kierowani przez duet Oskar Kwapisz – Taras Hawryluk zaczęli wykorzystywać błędy przeciwników i dość szybko wypunktowali ich na 0:3. Gospodarze walczyli do końca, w 39 minucie Karol Jankowski efektownie uderzył na 1:3, ale po chwili najlepszy na placu Hawryluk zamknął zawody, strzelając na 1:4. Dla FC United była to premierowa victoria tej zimy, jeśli zaś chodzi o Dakafil, to szczęścia będą musieli poszukać w następnych grach.

Na koniec zostali nam Team Ivulin Exile i Chłopcy z Ferajny. Spodziewaliśmy się, że obrońcy tytułu nie będą mieli łatwego zadania, ale pierwsza cześć przebiegała pod ich dyktando. Dzięki współpracy Daniela Kaczyńskiego, Konrada Gołosa i Pawła Pająka było 0:3, a rezultat ten mógłby być wyższy, gdyby nie postawa Leanida Isayeni między słupkami. Po wznowieniu gry Chłopcy dalej robili swoje, co rzecz jasna przełożyło się na ich zdobycze bramkowe. Mimo ambitnej postawy komandy rodem z Białorusi goście triumfowali aż 0:6 i wydaje się, że wrócili do rywalizacji o złoto.

 

 futsal_1_zima_2024.png

 

2. Liga Futsal:

Przechodzimy do Drugiej Ligi Futsalu, gdzie także nie brakło nam interesujących wydarzeń. Na otwarcie 5. kolejki gier Ukraine United podejmowali Kartofliska. Wiceliderzy byli tu pewniakiem do triumfu i szybko zabrali się do pracy. Już po 4 minutach było 3:0 po współpracy Danila Bohmana, Kostii Vesolovskiego i Rostyslava Rudyi’a, a „im dalej w las”, tym ta trójka rozkręcała się jeszcze mocniej. Efekt? Dość spektakularny, gdyż Pomarańczowi wygrali aż 12:2 i dzięki temu zrównali się punktami z pierwszym zespołem w stawce.

Następnie na parkiecie zameldowali się Futsal Team i Świniobicie. Chociaż faworytem byli nominalni goście, to spodziewaliśmy się, że FT sprawią im sporo problemów. I to się sprawdziło. Po pierwszej połowie było 1:0 po trafieniu Emila Gadomskiego, a na początku drugiej Czerwoni, kierowani przez swojego kapitana, odskoczyli na 3:0. Lider walczył, odpowiedział bramką na 3:1, ale na więcej nie pozwolił im znakomicie dysponowany bramkarz Wiktor Koc. A do tego w przodzie imponował Gadomski, który wraz z Patrykiem Więckowskim, Bartłomiejem Rybakiem i Sebastianem Sobieszkiem na finiszu wypunktowali rywali. Zwyciężając może i dość niespodziewanie, ale w pełni zasłużenie aż 6:1.

Na sam koniec zobaczyliśmy na placu XYZ i Mehisto. Pierwsze 10 minut to była klasyczna wymiana ognia, podczas której mogliśmy obejrzeć kilka spektakularnych goli (wymienimy tylko indywidualną akcję Piotra Biezanka czy też lob Macieja Zarzyckiego). Załoga w żółtych koszulkach prowadziła wówczas 2:3, a po kwadransie za sprawą Piotra Borska odskoczyła na 2:4. A tuż przed przerwą Bors po raz drugi wpisał się do protokołu i mieliśmy już 2:5. Ten stan utrzymywał się aż do 34 minuty. Wtedy gospodarze kierowani przez Jacka Kaziora zbliżyli się nawet na 4:5, ale finalnie Mehisto nie dali sobie odebrać 3 punktów.

 zima24_kolejka5_futsal2.png

 

Sponsorzy