Podsumowanie sezonu 6. Liga Szóstek!

W szóstej lidze emocji do samego końca mieliśmy co nie miara, o tytule mistrzowskim zadecydowała bowiem ostatnia kolejka. Co więcej, byliśmy wówczas świadkami bezpośredniego starcia pomiędzy pretendentami – FC Dzikami z Lasu oraz Marchewkami Zagłady. Zwycięsko wyszli z pojedynku ci pierwsi i to na ich szyjach zawisły złote krążki. „Pomarańczowi” z kolei nie tylko stracili szansę na najcenniejsze trofeum, ale w ogóle wypadli poza podium! Ich porażkę w ostatniej serii gier wykorzystali bowiem FC NaNkacu oraz Old Young, zajmując dwie pozostałe lokaty na „pudle”.

Czy miniony sezon był w wykonaniu FC Dzików z Lasu perfekcyjny? Nie. Czy mogą być ze swojej postawy zadowoleni? Bez dwóch zdań – tak! Ekipa ta triumfowała jesienią w 8. Lidze Szóstek, zimą powtórzyła ten rezultat, ale już dwa poziomy rozgrywkowe wyżej. Jest to niewątpliwie ogromny sukces, który rodził się jednak w bólach. Do pewnego momentu wszystko szło perfekcyjnie – pogrom urządzony BKS-owi 04 Górki na inaugurację (14:2), a następnie cztery kolejne zwycięstwa, które sprawiły, że jawili nam się jako główny kandydat do tytułu mistrzowskiego. Wówczas nastąpiła pierwsza strata punktów, gdy po bardzo wyrównanym meczu ulegli 4:5 FC NaNkacu. Już w kolejnej serii gier gracze w bordowych trykotach wygrali kolejne ważne spotkanie – tym razem z Hordą (5:3), ale w przedostatniej kolejce ponownie zeszli z murawy pokonani, przegrywając 8:11 z Old Young. Pozostałe drużyny z czołówki zagrały natomiast „pod nich”, wskutek czego do starcia na szczycie – przeciwko Marchewkom Zagłady – „Dziki” przystępowały z pozycji lidera. Miejsce na szczycie tabeli udało im się utrzymać, a wygrana 6:4 przypieczętowała ich drugi tytuł mistrzowski w drugim sezonie występów w Lidze Bemowskiej! Jest to bez wątpienia duże osiągnięcie i nie możemy się doczekać, aż wiosną zobaczymy ich jeszcze wyżej, wśród jeszcze mocniejszych ekip. Wcale nie będą wówczas bez szans, mają bowiem w swoim składzie kilku naprawdę świetnych zawodników. Wystarczy tutaj wspomnieć o najlepszym obrońcy minionego sezonu – Konradzie Adamczyku (12 goli i 4 asysty) czy Karolu Bieniasie (11 goli i 9 asyst), którzy w dowolnym momencie meczu są w stanie przesądzić o jego losach.

Ze srebrnymi medalami rozgrywki kończą FC NaNkacu. Przyznamy szczerze, że jest to pozytywne zaskoczenie, ten doświadczony zespół przypuścił bowiem znakomity atak z drugiego szeregu, wykorzystując wpadki konkurencji i zasłużenie sięgając po wicemistrzostwo. Początek rozgrywek nie był jednak w ich wykonaniu zbyt udany – już na inaugurację ulegli 5:11 Kyrgyz Global, w czwartej serii gier przegrali natomiast z BKS-em Górki (2:5). Druga część rozgrywek była już w ich wykonaniu zdecydowanie lepsza, ponieważ w ostatnich pięciu meczach potknęli się tylko raz, w starciu przeciwko Jager Masters (2:5). Znamienne jest zresztą to, że „Kace” wszystkie punkty straciły z ekipami z dolnej połowy tabeli, mając jednocześnie na rozkładzie całą czołówkę. Ekipa w czarno-zielonych strojach potrafiła przecież odprawić z kwitkiem Old Young (4:2), Marchewki Zagłady (7:3), FC Dziki z Lasu (5:4) czy Hordę (6:4). Trudno wobec tego nie oprzeć się wrażeniu, że szansa na zajęcie na koniec sezonu pierwszej lokaty była spora. „Mistrzostwo zdobywa się w meczach z teoretycznie słabszymi zespołami” – tak mówi stare piłkarskie porzekadło, a postawa FC NaNkacu w zimowej kampanii jest jego książkową egzemplifikacją. Tak czy inaczej za nimi bardzo dobry okres i mogą być niezmiernie zadowoleni ze swojej postawy. Tym bardziej, że oprócz srebrnych medali powędrowała do nich – a konkretnie do Kamila Bieńkowskiego – statuetka dla najlepszego golkipera sezonu.

Na najniższym stopniu podium sezon zakończyli Old Young, którzy – podobnie jak „Kace” – wyszarpali to miejsce rzutem na taśmę. Jest to tym bardziej godne podziwu, że początek rozgrywek był w ich wykonaniu słabiutki – remis z FC Devs (6:6) i porażka z FC NaNkacu (2:4) sprawiła, że znaleźli się w okolicach strefy spadkowej. Kolejne tygodnie były zdecydowanie bardziej optymistyczne – najpierw wygrana nad Hordą (9:3), a następnie zwycięstwa z Jager Masters (5:3) oraz Kyrgyz Global (6:5) pokazały, że stać ich na walkę o czołowe lokaty. Niestety, w kolejnych dwóch seriach gier ponownie przyszła zadyszka, okupiona remisem z Marchewkami Zagłady (6:6), a także porażką z Chlejsami FC (2:4). Wydawało się wówczas, że to koniec ich marzeń o medalach. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna – wygrane z FC Dzikami z Lasu (11:8) i BKS-em 04 Górki oraz wpadki konkurencji sprawiły, że drużyna w granatowych koszulkach zakończyła rozgrywki na najniższym stopniu podium. Tak jak wspomnieliśmy, biorąc pod uwagę słaby start, jest to znakomity wynik. Mamy natomiast świadomość, że ten niezwykle ambitny zespół na tym nie poprzestanie i już wiosną będzie chciał wykonać kolejny krok naprzód. Wydaje nam się to możliwe, szczególnie jeśli w swojej talii wciąż dysponować będą asem w osobie Dzmitry Bałysza. Snajper OY strzelił w minionym sezonie 19 goli, zgarniając statuetkę dla króla strzelców. Czy w kolejnej kampanii powtórzy ten wyczyn? Nie powinniśmy tego wykluczać.

Ogromne rozczarowanie zakończonymi niedawno rozgrywkami mogą czuć Marchewki Zagłady. Ekipa ta jeszcze na kolejkę przed końcem miała realną szansę na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Co więcej, wystarczyło im do tego zwycięstwo w bezpośrednim meczu przeciwko FC Dzikom z Lasu. Finalnie lepszy okazał się jednak rywal (4:6), który zasiadł na tronie, spychając drużynę w pomarańczowych trykotach aż na czwarte miejsce! Stało się tak z powodu zwycięstw FC NaNkacu i Old Young, które w ostatnim możliwym momencie wyprzedziły MZ. Jest to niewątpliwie potężny cios dla tej sympatycznej ekipy, ale odnosimy wrażenie, że o braku podium w ogromnej mierze zadecydowały potknięcia we wcześniejszych fazach sezonu. „Pomarańczowi” nie potrafili ani razu pokonać drużyny z czołowej trójki (3:7 z FC NaNkacu, 6:6 z Old Young i 4:6 z FC Dzikami z Lasu), a dodatkowo w przedostatniej serii gier nie wykorzystali znakomitej okazji do awansu na fotel lidera, nieoczekiwanie ulegając Kyrgyz Global (6:10). Przegrana w ostatnim meczu sezonu przeciwko późniejszemu mistrzowi była już swego rodzaju dopełnieniem błędów popełnionych wcześniej. Być może pewną osłodą po wypuszczeniu z rąk medali będą jednak trzy nagrody indywidualne. Znakomity sezon w ich barwach rozegrał bowiem Dawid Banaszek (19 goli i 6 asyst), który nie tylko zgarnął statuetkę dla króla strzelców, ale ponadto zapracował w naszych oczach na miano Zawodnika Sezonu. Świetnie prezentował się również Konrad Dobrowolski (2 gole i 10 asyst), który wygrał klasyfikację najlepiej podających.

Piąte miejsce przypadło w udziale Hordzie i także w tym przypadku możemy chyba mówić o lekkim rozczarowaniu. Patrząc natomiast na wyniki osiągane przez drużynę w czarnych koszulkach trudno nie odnieść wrażenia, że jest to wynik ze wszech miar zasłużony. Zespół ten zanotował bowiem komplet punktów w starciach z drużynami, które zakończyły rozgrywki za ich plecami, przegrał z kolei wszystkie spotkania z drużynami z czołowej czwórki. Zawodnicy Hordy nie mieli nic do powiedzenia w spotkaniach przeciwko Old Young (3:9) i Marchewkom Zagłady (3:15), a pomimo dość wyrównanej walki także przeciwko FC Dzikom z Lasu (3:5) i FC NaNkacu (4:6) schodzili z murawy pokonani. Piąta lokata zdaje się być wobec powyższych faktów jak najbardziej adekwatna, choć zapewne apetyty były zapewne nieco większe. Nic zresztą dziwnego, Horda jest bowiem drużyną o naprawdę dużym potencjale, w dodatku wciąż rozwojową. Pozostaje mieć nadzieję, że wiosną zobaczymy jeszcze lepszą wersję, która być może da upragnione podium. Zwłaszcza, jeśli wciąż tak znakomitą dyspozycję prezentował będzie Maciej Król, który z dorobkiem 16 goli i 3 asyst był jednym z najlepszych graczy w całej lidze.

Drugą część tabeli otwierają debiutanci – Kyrgyz Global. Drużyna rodem z Kirgistanu rozgrywki zimowe rozpoczęła bardzo udanie – od wygranej 11:5 z FC NaNkacu – potem grała już jednak w „kratkę”. Ostatecznie do końca sezonu uzbierała jeszcze trzy zwycięstwa, remis i cztery porażki, wobec czego jej dorobek zamknął się na trzynastu punktów. Jest to wynik bardzo solidny, ale patrząc na to jak momentami się prezentowali, pozostaje pewien niedosyt. Wystarczy bowiem zwrócić uwagę na fakt, że KG potrafili ograć dwóch późniejszych medalistów – o triumfie nad „Kacami” już pisaliśmy, w przedostatniej serii gier pewnie pokonali natomiast Marchewki Zagłady (10:6). To tylko pokazuje, że możliwości mają naprawdę duże. Teraz, gdy już okrzepli w Lidze Bemowskiej, możemy chyba spodziewać się po nich większej regularności i walki o najwyższe cele. Drogowskazem może być dla nich postawa Beksultana Tolonbaeva (9 goli i 6 asyst) oraz Imamidina Galdarova (16 goli i 7 asyst), którzy nie tylko byli najjaśniejszymi punktami swojego zespołu, ale przez cały czas trwania rozgrywek prezentowali równą i wysoką dyspozycję.

Siódme miejsce zajął BKS 04 Górki, który do trzecich Old Young stracił jednak tylko pięć punktów. Zimową przygodę ekipy Mikołaja Tchorzewskiego możemy podzielić na trzy etapy. Pierwszym była nieudana inauguracja, zakończona sromotną porażką przeciwko FC Dzikom z Lasu (2:14). Drugą – naprawdę dobra reakcja, która objawiła się trzema kolejnymi zwycięstwami (6:4 z Chlejsami FC, 5:4 z FC Devs i 5:2 z NaNkacu). Niestety, trzeci i ostatni etap znów był mocno rozczarowujący. Gracze w żółtych strojach wygrali zaledwie jedno z pięciu ostatnich spotkań (5:2 z Jager Masters), bezpowrotnie tracąc szansę na zakończenie rozgrywek w czołowej trójce. Warto przy tym zwrócić uwagę, że większość z tych porażek odniesiona była po wyrównanych meczach. Za każdym razem „Mikiemu” i kolegom zabrakło niestety umiejętności przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Nieumiejętność „przepychania meczów kolanem” sprawiła, że ostatecznie zajęli dopiero siódmą lokatę, co niewątpliwie jest dla nich sporym rozczarowaniem. Jest to natomiast dla nich cenna lekcja i solidne przetarcie przed „właściwym” sezonem wiosennym, gdy powrócą już na Siódemki. Nie ma więc chyba powodów do niepokoju, tym bardziej, że z bardzo pozytywnej strony pokazali się w trakcie zimowej kampanii m.in. Adam Marcinkiewicz (7 goli i 8 asyst) czy Yevgeniy Antonov (12 goli i 2 asysty).

Rzutem na taśmę, po świetnej końcówce sezonu, utrzymanie wywalczyły Chlejsy FC. Zespół ten ewidentnie przespał pierwszą część sezonu, przegrywając każdy z pięciu meczów. Gwoli ścisłości należy natomiast dodać, że były to porażki nieznaczne, poniesione po zaciętej rywalizacji. Gracze w czarnych trykotach ulegli w tym czasie kolejno: Marchewkom Zagłady (4:6), BKS-owi 04 Górki (4:6), FC Dzikom z Lasu (6:7), FC Devs (3:6) oraz FC NaNkacu (4:6). Potem zespół ten obudził się najwyraźniej z zimowego snu, a momentem zwrotnym było lanie sprawione konkurentowi w walce o ligowy byt – Jager Masters (14:0). „Czarni” wykorzystali znakomity moment i w kolejnej serii gier wygrali 4:2 z Old Young, wydobywając się wreszcie na powierzchnię. W przedostatniej serii gier zanotowali co prawda porażkę z Hordą (3:4), ale na finiszu sezonu wytrzymali próbę nerwów i po zwycięstwie 7:3 nad Kyrgyz Global zapewnili sobie utrzymanie. Jest to na pewno bardzo pozytywna informacja, choć trudno oprzeć się wrażeniu – szczególnie patrząc na ich postawę w końcówce – że mogli pokusić się o coś więcej. Jest to młoda i wybiegana ekipa, która nigdy nie odpuszcza, ale w zimowej kampanii czegoś im zabrakło. Czego? To już pytanie do samych zawodników, a odpowiedź na nie może stanowić fundament ewentualnego udanego sezonu wiosennego. Potencjał z pewnością jest, o czym świadczy postawa takich graczy jak Krzysztof Gromnicki (12 goli i 8 asyst), Jan Gromnicki (12 goli i 3 asysty) czy Krzysztof Bardecki (9 goli i 6 asyst).

Na przedostatnim miejscu – pomimo zdobycia aż ośmiu punktów – rozgrywki zakończyli FC Devs. Piszemy „aż”, gdyż rzadko zdarza się, aby zespół z takim dorobkiem kończył sezon degradacją. Musimy natomiast podkreślić, że spodziewaliśmy się po nich zdecydowanie więcej. Szczególnie biorąc pod uwagę to, jak znakomicie prezentowali się jesienią. Tymczasem zima zupełnie nie przebiegała po ich myśli – w pierwszych ośmiu kolejkach wygrali zaledwie raz (6:3 z Chlejsami FC), dokładając do tego remisy z Old Young (6:6) i Kyrgyz Global (6:6), a także aż pięć porażek. Co ciekawe wciąż mieli wówczas szanse na zachowanie ligowego bytu, ale do tego potrzebowali wygranej w ostatniej serii gier z Jager Masters, a także straty punktów przez walczące o ten sam cel Chlejsy FC. Pierwszy warunek udało się spełnić (wygrana 6:5), ale rywal wytrzymał ciśnienie i także wygrał swój mecz, spychając Devsów „w otchłań”. Spadek z ligi z pewnością jest dla nich bolesnym ciosem, ale jest to drużyna o naprawdę dużych możliwościach i wierzymy, że wyjdzie z tej sytuacji silniejsza. Kluczem do osiągania lepszych rezultatów w kolejnych sezonach może być częstsza obecność przy Obrońców Tobruku Bartłomieja Piwowarczyka. Gracz ten zaliczył podczas zimowej kampanii 6 występów, a i tak wykręcił imponujący rezultat w postaci 17 goli i 4 asyst, bezsprzecznie wygrywając wewnątrzdrużynową klasyfikację kanadyjską.

Ostatnie miejsce w sezonie Zima 2024 zajęli Jager Masters. Niestety, zespół debiutujący w Lidze Bemowskiej w wielu meczach nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki z przeciwnikami, przegrywając aż osiem z dziewięciu spotkań. Część z nich bardzo wysoko np. 2:10 z Hordą czy 0:14 z Chlejsami FC. Trzeba jednak podkreślić, że w kilku innych meczach byli równorzędnym rywalem, przegrywając nieznacznie, co może być dla nich promykiem nadziei na przyszłość. Co ciekawe, jedyne punkty zdobyli w starciu przeciwko późniejszym srebrnym medalistom – FC NaNkacu, wygrywając 5:2. To też pokazuje, że stać ich na zdecydowanie więcej niż pokazali nam w zakończonych niedawno rozgrywkach. Już w swoim premierowym sezonie musieli przełknąć gorzką pigułkę w postaci spadku z ligi, wierzymy jednak, że wyjdą z tej próby zwycięsko i już w najbliższej przyszłości zaprezentują swoją nową, mocno ulepszoną wersję. Plusy minionej kampanii? Postawa Mateusza Motrenko, który zapisał na swoje konto 5 trafień, do których dorzucił również 4 asysty.

zima_2024_sezon_6.png

 

Sponsorzy