Podsumowanie sezonu 4. Liga Szóstek!

Czy da się zdobyć tytuł mistrzowski w swoim premierowym sezonie w Lidze Bemowskiej? Jak najbardziej! Co należy zrobić, by to osiągnąć? Zapytajcie Chłopców z Bielan. Drużyna Tomka Miziurkowskiego to uznana marka na warszawskiej mapie minifutbolu, do tej pory mieliśmy jednak możliwość gościć ją jedynie podczas organizowanych przez nas turniejów. Zimą nastąpił ich debiut w formacie ligowym, gdzie porozstawiali rywali po kątach. Złote medale ChZB zapewnili sobie już na kolejkę przed końcem, potwierdzając tym samym wysoką dyspozycję i ogromne możliwości. Za ich plecami uplasowali się z kolei Unatletico i FC Wtorki, które okazały się najlepsze z całej plejady ekip walczących o dwa pozostałe miejsca na podium.

Ależ to był sezon w wykonaniu Chłopców z Bielan! Drużyna doskonale znana z występów w naszych turniejach tym razem postanowiła spróbować sił w formacie ligowym i już „na dzień dobry” zgarnęła złoto. Co ciekawe, mecz pierwszej serii gier zupełnie nie przebiegł po ich myśli, ulegli wówczas Zielonemu Stolikowi 6:9. Potem było już jednak duuuuużo lepiej. Już tydzień później odkupili oni swoje winy gromiąc Drink Team (13:1), a wygrana ta niesamowicie ich napędziła. Kolejne mecze to zwycięstwa nad FC Lunanem (6:4), FC Wtorkami (17:5), King Stylem (7:5), Maghreb United (11:5) oraz walkower otrzymany od Los Blancos. To wszystko sprawiło, że w pojedynku przedostatniej kolejki przeciwko Unatletico do przypieczętowania złota wystarczał im remis. Ten rezultat – pomimo licznych perturbacji – udało się osiągnąć i gracze ChZB mogli zacząć świętować! Nie sprawiło to jednak, że stracili czujność i mobilizację – w swoim ostatnim meczu pokonali 5:4 Team BM, bardzo pewnie i ze sporą przewagą kończąc zimowe zmagania. Choć w ich szeregach widzieliśmy wielu znakomitych zawodników, bezsprzecznie największą furorę zrobił w minionych trzech miesiącach Bartek Gwóźdź. Gracza tego znamy głównie z występów między słupkami, tymczasem postanowił on wejść w pole i… wyszło znakomicie. 24 gole i 10 asyst sprawiło, że Bartek sięgnął zarówno po koronę króla strzelców, jak i najlepszego asystenta. W defensywie świeżo upieczonych mistrzów dwoił się i troił Paweł Pająk (5 goli i 8 asyst), który zgarnął statuetkę dla najlepszego defensora.

Na drugiej lokacie zimowe zmagania zakończyło Unatletico. Drużyna występująca wcześniej pod nazwą Zielony Alkobus typowana była przez nas jako jeden z faworytów całych rozgrywek i trzeba przyznać, że nie zawiodła. Gracze w pomarańczowych trykotach tylko raz zeszli z boiska pokonani – miało to miejsce w siódmej serii gier, kiedy to dość nieoczekiwanie ulegli 4:5 Teamowi BM. Oprócz tego do kategorii wpadek możemy jeszcze zaliczyć remis przeciwko King Stylowi (6:6). Do tego doliczyć musimy dwa podziały punktów przeciwko drużynom z czołówki – FC Wtorkom (5:5) i Chłopcom z Bielan (6:6). Pozostałe pięć meczów padło już łupem świeżo upieczonych wicemistrzów, choć najczęściej były to naprawdę twarde boje. Większego oporu nie stawiał im chyba jedynie Drink Team (10:4), ale już pojedynki z FC Lunanem (9:6), Los Blancos (7:6) i Zielonym Stolikiem (9:7) były twardą batalią o pełną pulę. Dopełnieniem tego sezonu w kontekście liczbowym był walkower, który otrzymali od Maghreb United. A skoro już przy liczbach jesteśmy, nie sposób nie docenić wkładu w końcowy wynik Karola Nowaka, który ponownie był motorem napędowym poczynań ofensywnych swojego zespołu. Filigranowy rozgrywający zakończył zimową kampanię z bilansem 23 goli i 5 asyst, dzięki czemu sięgnął po tytuł Zawodnika Sezonu.

Puchar za trzecie miejsce trafił w ręce FC Wtorków, za którymi dość sinusoidalny sezon. Początek zdawał się być optymistyczny – wygrane nad Los Blancos (5:3) i Teamem BM (4:2) zwiastowały, że mogą to być naprawdę udane rozgrywki. Potem było już zdecydowanie bardziej chimerycznie, a zaledwie jedno zwycięstwo w pięciu kolejnych spotkaniach sprawiło, że nie tyle wizja tytułu mistrzowskiego, a nawet podium, stała się dość odległa. Szczególnie bolesny był dla nich mecz siódmej kolejki, w którym bezapelacyjnie i bardzo wysoko przegrali z Zielonym Stolikiem (3:13). Reakcja była jednak właściwa – już w kolejnej serii gier pewnie pokonali Maghreb United (6:0), a walkower otrzymany w ostatniej kolejce od King Style w połączeniu z korzystnymi rozstrzygnięciami w innych meczach dał im miejsce na najniższym stopniu podium. Czy jest to wynik satysfakcjonujący? Zdecydowanie, choć wydaje nam się, że przy nieco większej stabilizacji formy mogli pokusić się o coś więcej. Niemniej każdy medal trzeba szanować i tak też zapewne jest w przypadku FC Wtorków. Tym bardziej, że zdecydowanie bardziej jest to zgrany kolektyw niż „teatr jednego aktora”. Dość powiedzieć, że aż trzech zawodników uzbierało w klasyfikacji kanadyjskiej przynajmniej 10 punktów – są to Jakub Filutowski (8 goli i 6 asyst), Tomasz Chlebowski (6 goli i 5 asyst) oraz Filip Błuś (5 goli i 5 asyst).

Na czwartej pozycji sezon zimowy zakończył Drink Team. Patrząc na początek rozgrywek w wykonaniu jednej z najbardziej doświadczonych drużyn w całych rozgrywkach, jest to naprawdę bardzo dobry wynik. Terminarz co prawda nie ułożył się dla nich dobrze, ale mimo to sromotne porażki z Unatletico (4:10) i Chłopcami z Bielan (1:13) musiały mocno nimi wstrząsnąć. Reakcja była natomiast znakomita – wygrane nad Zielonym Stolikiem (9:6) i FC Lunanem (7:6) sprawiły, że DT wrócił na właściwe tory. A przynajmniej tak się wydawało, bo w następnych tygodniach ich dobrą dyspozycję brutalnie zweryfikowały FC Wtorki (3:13) i King Style (2:4). W tym drugim meczu Norbert Taras i spółka po raz ostatni w sezonie stracili jednak punkty. Końcówka rozgrywek była w ich wykonaniu bardzo dobra – najpierw pokonali 4:1 Maghreb United, następnie po meczu pełnym walki wyszarpali 4:3 z Teamem BM, a na sam koniec otrzymali walkowera od Los Blancos. Dziewięć punktów zdobytych w tych starciach sprawiło, że finalnie przesunęli się aż na czwartą lokatę. Rezultat ten należy chyba uznać za bardzo dobry, wyniki bezpośrednich meczów pokazały bowiem, że „pudło” tym razem było poza zasięgiem. Gracze Drink Teamu po raz kolejny pokazali wszak, że pomimo upływu lat wciąż potrafią świetnie grać w piłkę.

Piąta pozycja dla FC Lunan. Dla ekipy rodem z Ukrainy był to trzeci sezon w historii ich występów w Lidze Bemowskiej – dwa poprzednie kończyły się mistrzostwem i zapewne podobny cel mieli i tym razem. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Gracze zza naszej wschodniej granicy po ograniu Teamu BM (5:2) w pierwszej kolejce, w kolejnych meczach wygrali zaledwie raz, ponosząc w tym czasie trzy porażki. To dość mocno utrudniło im sytuację, ale dzięki niezłomnemu charakterowi podnieśli się – najpierw zremisowali 3:3 z FC Wtorkami, a następnie wygrali dwa mecze – 5:3 z King Stylem i 10:4 z Los Blancos. To sprawiało, że przed decydującą serią gier wciąż mieli jeszcze szanse na zakończenie rozgrywek w czołowej trójce. Marzenia te pękły niczym bańka mydlana po sensacyjnej porażce z Maghreb United (4:5). Ostatecznie nic zatem nie wyszło z próby ugrania „mistrzowskiego hat-tricka”, a swój trzeci sezon w Lidze Bemowskiej FC Lunan zakończył w środku stawki. Niejako na pocieszenie golkiper tego zespołu – Vitalii Voloshchuk – został przez nas wybrany najlepszym bramkarzem sezonu. Wart odnotowania jest fakt, że nie tylko błyszczał on między słupkami, ale potrafił także pokazać to i owo w ofensywie, kończąc sezon z trzema asystami na koncie.

Szóste miejsce zajął Zielony Stolik, który w alternatywnej rzeczywistości odebrałby jednak nagrodę za ten sezon. Byłoby to wyróżnienie dla najbardziej nieobliczalnego zespołu. Drużyna prowadzona przez Kacpra Śmiałka była bowiem niczym „Harvey Dwie Twarze” z filmów o Batmanie. Jeśli mieli swój dzień, potrafili pokusić się o pokonanie (jako jedyni!) Chłopców z Bielan (9:6) czy rozgromienie brązowych medalistów – FC Wtorków (13:3). Niestety, częściej pokazywali nam to mniej imponujące oblicze, objawiające się stratą punktów przeciwko niżej notowanym rywalom. Tak było choćby w pojedynkach przeciwko Maghreb United (3:3), Drink Teamowi (6:9) czy Teamowi BM (5:6). Finalnie sezon zimowy może być zatem dla nich rozczarowujący. Pojawiła się bowiem szansa na naprawdę fajny wynik, tymczasem zakończyło się dopiero szóstą lokatą. Chyba najpoważniejszym zadaniem kapitana przed kolejnym sezonem będzie próba ustabilizowania formy. Potencjał jest naprawdę duży, więc jeśli próba ta zakończy się powodzeniem, mogą dokonać naprawdę ciekawych rzeczy. Tym bardziej, że w ich składzie znajduje się wielu świetnych zawodników. Zimą szczególnie mocno imponował Władysław Oryszczuk (20 goli i 6 asyst), choć dzielnie wspierał go Michał Burzyński (13 goli i asysta). Kto zabłyśnie wiosną?

Dopiero siódma pozycja przypadła w udziale Teamowi BM, który jeszcze na ostatniej prostej znajdował się na ligowym podium. Drużyna zza naszej wschodniej granicy po słabym początku (zero punktów w dwóch meczach) ewidentnie odżyła, wygrywając cztery z pięciu kolejnych gier. Jest to tym bardziej imponujące, że potrafili oni rozgromić Maghreb United (9:0) czy pokonać mocnych rywali w postaci Zielonego Stolika (6:5) czy Unatletico (5:4). Tak dobre wyniki, w połączeniu z bardzo wyrównaną stawką sprawiły, że ekipa w białych koszulkach na dwie serie gier przed końcem znajdowała się w strefie medalowej. Końcówka sezonu była jednak w ich wykonaniu fatalna. Najpierw w meczu „o sześć punktów” dali sobie wydrzeć zwycięstwo pomimo prowadzenia 3:1, przegrywając 3:4 z Drink Teamem. Na zakończenie rozgrywek – pomimo dobrego meczu – okazali się minimalnie gorsi od Chłopców z Bielan, przegrywając 4:5. To sprawiło niestety, że spadli w ligowej tabeli aż o cztery pozycje i musieli zadowolić się siódmym miejscem. Rezultat z pewnością rozczarowujący, choć sama gra daje spore nadzieje na przyszłość. Team BM to ekipa o naprawdę widocznym potencjale, która przy nieco większym wyrachowaniu i umiejętności „zamykania” meczów może aspirować do czołowych lokat. Największy wygrany tego sezonu pod kątem osiągnięć indywidualnych? Prawdopodobnie Yevheni Mushnin, autor 8 goli, 4 asyst i 2 nagród dla MVP meczu.

Rzutem na taśmę utrzymanie wywalczyli Maghreb United, którzy zimowego sezonu nie mogą jednak zaliczyć do zbyt udanych. Inna sprawa, że początek był jeszcze dla nich przyzwoity – na inaugurację minimalna porażka z King Stylem (7:8), a następnie remis z Zielonym Stolikiem (3:3) i minimalna wygrana z Los Blancos (4:3). Potem przyszła niestety wszechogarniająca niemoc, skutkująca pięcioma kolejnymi porażkami. Gracze występujący w trakcie ostatniego sezonu w białych trykotach ulegali kolejno: Teamowi BM (0:9), Unatletico (walkower, 0:5), Chłopcom z Bielan (5:11), Drink Teamowi (1:4) i FC Wtorkom (0:6). Tak fatalna passa musiała znaleźć swoje odzwierciedlenie w ligowej tabeli – MU spadli do strefy spadkowej, a ich jedyną szansą na utrzymanie było zwycięstwo nad FC Lunanem, przy jednoczesnym potknięciu konkurencji. Sensacyjnie scenariusz ten faktycznie zaistniał – Maghreb pokonał walczący o medale FCL (5:4), natomiast sytuacja w pozostałych spotkaniach ułożyła się tak, że w ostatniej chwili udało im się wydostać na powierzchnię. Sześciopunktowy dorobek w przekroju całego sezonu nie powinien być natomiast powodem do zadowolenia, a co najwyżej bodźcem do jeszcze bardziej wytężonej pracy, której celem będzie poprawa wyników. Czy tak się stanie? Oby!

Przedostatnie, dziewiąte miejsce zajęli Los Blancos. Ekipa ta dała prezentowała naprawdę solidny futbol, ale jej problem polegał na tym, że w żaden sposób nie potrafiła przekuć tego w wymierny dorobek punktowy. Gracze w czerwonych trykotach tylko raz w trakcie trwania sezonu podnieśli z murawy komplet punktów (5:4 z Teamem BM), choć trzeba do tego dorobku doliczyć także walkower otrzymany od King Style. Warto natomiast zauważyć, że tylko jedna porażka została poniesiona w dość pokaźnych rozmiarach. Był to mecz ostatniej kolejki przeciwko FC Lunanowi (4:10), który i tak nie mógł już wiele zmienić w kontekście utrzymania. Pozostałe mecze z ich udziałem toczone były już „na styku” i wcale nie musiały potoczyć się w taki sposób, jak finalnie to oglądaliśmy. Kamyczkiem w ich ogródku niech będzie jednak fakt, że sami także nie ułatwili sobie walki o zachowanie ligowego bytu, oddając walkowery przeciwko Chłopcom z Bielan i Drink Teamowi.

Ostatnia lokata należy do King Style, którzy walkę o utrzymanie przegrali na finiszu sezonu. Zespół ten dał się poznać jako mocno chimeryczny, potrafiący jednak pokazać się z dobrej strony i zaprezentować duże umiejętności. To wszystko zobaczyliśmy już na inaugurację, gdy pokonali oni Maghreb United (8:7). Niestety, w kolejnych meczach jeszcze tylko raz udało im się zgarnąć z murawy pełną pulę. Było to w szóstej serii gier, gdy wygrali 4:2 z Drink Teamem. Oprócz tego zremisowali jeszcze z Unatletico (6:6), co także pokazuje, że potencjał w tym zespole jest spory. Niestety, cieniem na ich dobrej momentami grze kładzie się fakt, że trzy ostatnie spotkania oddali bez gry. Trzy walkowery, trzy minusowe punkty i w efekcie zaledwie czteropunktowy dorobek. Oto jak w prosty sposób przegrać rywalizację o ligowy byt. Po raz kolejny nadmienimy zresztą, że takie zachowanie jest nie fair nie tylko wobec organizatorów, ale przede wszystkim wobec rywali.

zima_2024_sezon_4.png

 

Sponsorzy