Podsumowanie sezonu Superliga!

W naszym cyklu podsumowań czas na crème de la crème, a zatem rozgrywki SuperLigi6. Choć rywalizacja była w minionym sezonie zażarta i stała jednocześnie na bardzo wysokim poziomie, jeden zespół potrafił wzbić się na wyżyny będące nieosiągalne dla przeciwników. Mowa o Fair Partnerze, który wygrał każdy z dziewięciu swoich meczów i z ogromną pewnością siebie sięgając po medale z najcenniejszego kruszcu. Kroku bardzo długo dotrzymywała im eXc Mobile Ochota, która jednak nie była w stanie wytrzymać narzuconego tempa do samego końca. Zespół Kamila Jurgi sięgnął finalnie po wicemistrzostwo, a stawkę medalistów uzupełnili Połczyn Brothers.

Trudno chyba o bardziej udany sezon niż ten, który zanotowali zimą zawodnicy Fair Partnera. Gracze rodem z Ukrainy już jesienią – w swoim debiucie w LB – pokazali się z bardzo dobrej strony, sięgając po srebrne medale. Teraz poszli jednak o krok dalej, zdobywając mistrzostwo SuperLigi6. I to w jakim stylu! Vlad Burda i jego koledzy wygrali 9 na 9 spotkań, pokonując po drodze kilka czołowych ekip minifutbolu w Polsce. Gracze w błękitnych trykotach pokaz siły dali już na inaugurację, gdy rozsmarowali po murawie Klaunfiestę (21:0). Potem zdarzały im się co prawda przejściowe trudności, ale za każdym razem potrafili wyjść z nich obronną ręką, zgarniając pełną pulę. Szczególnie imponujący jest fakt, że FP ograł całą ligową czołówkę, mając na rozkładzie Połczyn Brothers (4:1), eXc Mobile Ochotę (4:3), a także Gladiatorów Eternis (8:4). To tylko pokazuje, że zdobyty przez nich tytuł był jak najbardziej zasłużony, a ich możliwości są naprawdę ogromne. Warto przy okazji zwrócić uwagę, że ich główną siłą był niesamowity kolektyw. Zawodników Fair Partnera próżno bowiem szukać w ścisłej czołówce klasyfikacji strzelców czy asystentów, ale wzorowa współpraca sprawiła, że to oni mogą cieszyć się z końcowego triumfu. Wielu z nich indywidualnie zasługuje natomiast na docenienie. My skupimy się na dwóch zawodnikach. Pierwszym jest Andrii Bubenko, który oprócz świetnej gry w defensywie, potrafił także zaczarować z przodu, strzelając 6 goli i dorzucając do tego 7 asyst. Nie mieliśmy wobec tego wątpliwości, że zasłużył on na miano najlepszego obrońcy sezonu. Z przodu grę FP napędzał z kolei Dmytro Kashuba (16 goli i 10 asyst), który został przez nas wybrany MVP sezonu.

Pięć punktów za świeżo upieczonym mistrzem rozgrywki zakończyła eXc Mobile Ochota. Dla drużyny Kamila Jurgi każda lokata poniżej pierwszej jest rozczarowaniem, ale wydaje się, że tym razem wicemistrzostwo powinni przyjąć ze zrozumieniem – tym razem rywal okazał się zbyt mocny. Przez długi okres czasu rywalizacja była natomiast niezwykle zacięta. Dwukrotni mistrzowie Polski SL6 podobnie jak Fair Partner wygrali pięć pierwszych spotkań, a pierwsze punkty stracili dopiero w bezpośrednim, przegranym 3:4 starciu. Szanse na ugranie złotych medali mocno wówczas zmalały, ale ekipa w czerwonych strojach nie miała zamiaru złożyć broni. Przeciwnie, dwa kolejne mecze w ich wykonaniu to dwa zwycięstwa i ciągłe wywieranie presji na liderze. Ten wytrzymał próbę nerwów i już na kolejkę przed zakończeniem zmagań mógł otwierać szampany. To sprawiło chyba, że do rozgrywanego w ostatniej kolejce klasyku Ligi Bemowskiej – przeciwko Gladiatorom Eternis – gracze z Ochoty przystąpili bez stuprocentowej „napinki”. Efektem był remis 6:6, który w żaden sposób nie zmienił ich sytuacji w tabeli. Finalnie „Jurgen” i jego koledzy mogli więc zawiesić na swoich szyjach srebrne medale, co – jak już wspomnieliśmy wcześniej – zapewne nie jest dla nich powodem do świętowania. Możemy mieć natomiast pewność, że wykorzystają ten fakt do jeszcze większej mobilizacji i na sto procent podejmą wiosną próbę odzyskania mistrzostwa. Czy im się to uda? Trudno powiedzieć, ale już zacieramy ręce! Indywidualnie możemy – jak zwykle zresztą – wyróżnić Krystiana Nowakowskiego (11 goli i 11 asyst), Damiana Patokę (11 goli i 6 asyst) oraz Karola Bieniasa (12 goli i 7 asyst), a ponadto świetny sezon rozegrał Krzysztof Jabłoński, który został przez nas wybrany Bramkarzem Sezonu.

Na najniższym stopniu podium lądują Połczyn Brothers i patrząc na początek rozgrywek w ich wykonaniu, jest to niewątpliwy sukces. Co prawda terminarz ułożył się dla nich mało korzystnie – już w pierwszych dwóch kolejkach musieli mierzyć się z eXc Mobile Ochotą i Fair Partnerem – ale nie zmieniało to faktu, że zero punktów po dwóch meczach mogło mocno podkopać ich morale. Nic takiego się szczęśliwie nie wydarzyło – gracze w białych trykotach wciąż emanowali spokojem i pewnością siebie, a pozytywne wyniki przyszły błyskawicznie. Przełamanie nastąpiło w trzeciej serii gier, gdy po niesamowitej końcówce – odwróceniu losów meczu w ostatniej minucie – pokonali 6:5 Drużynę Bez Nazwy. Wygrana ta zapoczątkowała zresztą świetną, siedmiomeczową zwycięską passę. Dwukrotni triumfatorzy Pucharu Lata potrafili w jej trakcie pokonywać takie zespoły jak Gladiatorzy Eternis (8:4), Wilki (5:3), Amigos Lindegos (13:1) czy SS Cyrkulatka (13:5). Brązowe medale przypieczętowali dopiero w ostatniej kolejce, zapewne nie do końca w taki sposób, w jaki by chcieli – otrzymując walkowera od Altusa. Tak czy inaczej za nimi naprawdę bardzo dobry sezon, w trakcie którego po raz kolejny udowodnili, że należą do ścisłej warszawskiej czołówki minifutbolu. Oprócz zgranego kolektywu są tu też znakomite indywidualności np. Mikołaj Randak (zimą 12 goli i 11 asyst), Adam Andrzejczak (12 goli i 6 asyst) czy Damian Klepacki (10 goli i 3 asysty).

Przy tak dużej liczbie drużyn o ogromnej jakości ktoś musiał znaleźć się poza strefą medalową, a ten wątpliwy zaszczyt przypadł w udziale Gladiatorom Eternis, którzy finiszowali na czwartej lokacie. Początek sezonu zupełnie na to jednak nie wskazywał, ekipa Michała Dryńskiego najpierw bardzo pewnie rozprawiła się bowiem z Drużyną Bez Nazwy (10:3), a następnie zmasakrowała Klaunfiestę (35:9!). Potem było już niestety zdecydowanie gorzej. Triumfatorzy zeszłorocznych rozgrywek o Puchar Polski wprawdzie regularnie ogrywali niżej notowane drużyny, ale zaliczyli komplet niepowodzeń przeciwko konkurentom do medali. Pierwsza porażka przyszła w czwartej serii gier (1:4 z Połczyn Brothers), druga w dziewiątej (4:8 z Fair Partnerem), a dopełnieniem tego – jakby nie patrzeć rozczarowującego sezonu – był remis na zakończenie przeciwko eXc Mobile Ochocie (6:6). Możemy zatem śmiało stwierdzić, że miejsce tuż za podium jest w przypadku GE w pełni zasłużone – wygrali wszystkie mecze z drużynami z miejsc 5-10, nie potrafili natomiast ani razu zwyciężyć medalistów. Inna sprawa, że tak odległa lokata stanowi dla nich ogromne rozczarowanie, będąc zapewne bodźcem do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Na pocieszenie zostały im dwa wyróżnienia indywidualne – królem strzelców został Patryk Zych (29 goli), natomiast najlepszym asystentem Damian Górka (20 decydujących podań).

Piąte miejsce dla Drużyny Bez Nazwy, która odrodziła się po fatalnym początku rozgrywek, finiszując w górnej połowie tabeli. Także i w tym przypadku możemy jednak pisać o piekielnie trudnym terminarzu. Nie licząc bowiem meczu przeciwko Klaunfieście (wygranego walkowerem), ich trzema pierwszymi rywalami były: Gladiatorzy Eternis, eXc Mobile Ochota oraz Połczyn Brothers. Maraton ten zakończyli z zerowym dorobkiem punktowym, ale z czasem prezentowali się coraz lepiej. Efekt? Cztery kolejne zwycięstwa, odniesione w starciach z SS Cyrkulatką (7:5), Altusem (13:5), Amigos Lindegos (5:4) i Wilkami (5:4). Ich zwycięski marsz przerwał dopiero świeżo upieczony mistrz – Fair Partner, który na zakończenie zimy wygrał 11:7. Nie zmienia to natomiast faktu, że dla DBN sezon ten był całkiem udany. Co prawda nie mieli oni „podjazdu” do czołowych ekip, ale za to z zadziwiającą regularnością odprawiali z kwitkiem zespoły z dolnej części tabeli. Choć do medali trochę zabrakło, wydaje się, że efekt końcowy i tak jest więcej niż zadowalający. A nie mamy przy tym wątpliwości, że z sezonu na sezon będą oni notować progres. Nie może być inaczej, skoro mają w składzie takich graczy jak Jakub Suchora (10 goli i 4 asysty), Piotr Jamróż (6 goli i 7 asyst) czy Bartosz Suchora (14 goli i 6 asyst).

Drugą połowę tabeli otwiera SS Cyrkulatka. Kapitan tego zespołu zapowiadał przed rozpoczęciem rozgrywek, że udało im się zebrać szeroką, jakościową i pewną kadrę, co rzeczywistość zweryfikowała… neutralnie. Był to bez wątpienia zespół zdecydowanie lepszy niż jesienią ubiegłego roku, z drugiej jednak strony nie wystarczyło to, aby nawiązać realną walkę z czołowymi drużynami SL6. Dość powiedzieć, że drużyna z Zamojszczyzny przegrała komplet spotkań przeciwko ekipom, które rozgrywki zakończyły wyżej od nich. Część z tych meczów była co prawda dość wyrównana, ale efekt finalny – zawsze taki sam. O ich całkiem niezłej pozycji końcowej zaważył fakt, iż bardzo dobrze radzili sobie z dołem tabeli. Spośród zespołów z drugiej połowy tabeli tylko Amigos Lindegos potrafili odebrać im punkty (8:8). Pozostałe trzy starcia kończyły się już wygranymi Cyrkulatki – 11:5 z Klaunfiestą, 10:5 z Altusem i 5:0 (po walkowerze) z Wilkami. To dało im szóstą lokatę, która z pewnością nie jest spełnieniem marzeń, niemniej trzeba ją uznać za przyzwoity wynik. Bardzo jesteśmy natomiast ciekawi ich dyspozycji wiosną, właśnie w tym okresie mieli bowiem najczęściej problemy kadrowe. Jeśli jednak tacy zawodnicy jak Bartłomiej Panas (11 goli i 3 asysty), Marcin Wieliczuk (9 goli i 6 asyst) czy Dominik Skubisz (5 goli i 6 asyst) będą pojawiać się przy ob. Tobruku regularnie, o ich rezultaty jesteśmy spokojni.

Na siódmej lokacie rozgrywki zakończyła ekipa Wilków i w tym przypadku również możemy mówić o pewnym rozczarowaniu. Zespół ten za wszelką cenę chciał zrekompensować sobie nieudaną jesień, a początek kampanii zimowej sugerował, że sztuka ta może im się udać. Drużyna w czarnych trykotach w trzech pierwszych seriach gier zdobyła komplet punktów – pokonując Altusa (7:5), Amigos Lindegos (8:6) i Klaunfiestę (8:2) – zajmując lokatę w czołówce i mogąc liczyć na walkę o medale. Niestety, jak się później okazało, wygrana w kolejce była ostatnimi punktami zdobytymi przez nich w tym roku. Potem przyszła kolejna, dużo mniej chlubna seria – sześciu kolejnych porażek. Pierwsze cztery z nich zostały odniesione na murawie, dwie ostatnie – nad czym ubolewamy szczególnie – wskutek oddania walkowerów. Trzeba natomiast podkreślić, że jeśli już Wilki stawiały się przy Obrońców Tobruku, najczęściej toczyły z rywalami równorzędne boje. Tak było w starciach przeciwko eXc Mobile Ochocie (2:3), Połczyn Brothers (3:5) i Drużynie Bez Nazwy (4:5), a jedyny wyjątek stanowi pojedynek przeciw Gladiatorom Eternis (4:14). Nie zmienia to natomiast fakt, że ledwie 7 punktów i dopiero siódma lokata to wynik grubo poniżej możliwości tej ekipy. Czy już na wiosnę zaprezentują nam swoje najlepsze oblicze? Bardzo byśmy sobie tego życzyli. Tak naprawdę ich jedynym zawodnikiem, który nie zawiódł zimą był Alek Janiszewski, który pomimo 6 występów i tak zdążył strzelić 8 goli, do których dołożył 5 asyst.

Tuż nad strefą spadkową rozgrywki zakończyli Amigos Lindegos, którzy o ligowy byt musieli drżeć do samego końca. Początek sezonu zupełnie na to jednak nie wskazywał. Zawodnicy w czarno-złotych koszulkach po remisie z SS Cyrkulatką (8:8) i pewnym zwycięstwie nad Altusem (7:2) znajdowali się w czołówce i wydawało się wówczas, że z optymizmem mogą patrzeć w przyszłość. Ta nie okazała się niestety różowa, wręcz przeciwnie – sześć kolejnych porażek sprawiło, że AL znaleźli się niebezpiecznie blisko miejsc zagrożonych spadkiem. Co więcej, w swoim ostatnim meczu mieli zmierzyć się z bezpośrednim konkurentem w walce o utrzymanie – Klaunfiestą. Zwycięzca tego starcia brał wszystko, a pełna pula trafiła ostatecznie do nominalnych gospodarzy. Amigos Lindegos wytrzymali próbę nerwów i po wygranej 11:8 to oni zapewnili sobie pozostanie w elicie. Niemniej jednak sezonu zimowego nie mogą zaliczyć do udanych, potencjał mają bowiem o wiele większy niż tylko ósmą lokata. Wystarczy zresztą spojrzeć na ich skład, w którym widnieją tak mocno nazwiska jak Jan Grzybowski (11 goli i 9 asyst) czy Maciej Saba (8 goli i 8 asyst). Żywimy nadzieję, że już wiosną pokażą się z lepszej strony!

Premierowy sezon w SuperLidze6 był niezwykle trudny dla Klaunfiesty, która zajęła finalnie przedostatnie miejsce. Mistrzowie 2. Ligi Szóstek z sezonu jesiennego przystępowali do rozgrywek ze sporymi nadziejami, ale niestety rywale bardzo szybko pozbawili ich złudzeń. Pierwsze trzy mecze w ich wykonaniu to walkower oddany Drużynie Bez Nazwy oraz dwa potężne blamaże – przeciwko Fair Partnerowi (0:21), a także Gladiatorom Eternis (9:35). Potem było nieco lepiej, ale nie na tyle, by sięgnąć po jakiekolwiek punkty. Drużyna w czarnych strojach przegrywała bowiem kolejno z: Wilkami (2:8), Połczyn Brothers (3:15), SS Cyrkulatką (5:11) oraz eXc Mobile Ochotą (4:13). Przełamanie nadeszło dopiero w przedostatnim meczu, gdy udało im się pokonać 5:3 Altusa. Ten triumf dość nieoczekiwanie otworzył im drogę do utrzymania, aby osiągnąć ten cel, konieczne było jednak zwycięstwo na zakończenie sezonu z Amigos Lindegos. Pomimo niezłego w ich wykonaniu spotkania, Klaunfiesta wróciła „na tarczy”, wiedząc już, że porażka 8:11 kończy ich marzenia o zachowaniu ligowego bytu. Miniony sezon z pewnością był dla nich bolesną lekcją i bardzo jesteśmy ciekawi, jak zareagują na to niepowodzenie. Plusy minionej kampanii? Na pewno postawa Bartłomieja Zawadzkiego (12 goli i 6 asyst).

Stawkę w sezonie Zima 2024 w SuperLidze6 zamknął Altus. Drużyna ta z niezłej strony pokazała się jesienią – jak beniaminek wywalczyła wówczas utrzymanie – ale w minionych rozgrywkach nie potrafiła utrzymać tamtego poziomu gry. Efekt? Dość brutalny – dziewięć porażek w dziewięciu meczach i bezapelacyjnie zajęta ostatnia lokata. Część z tych meczów przegrana była co prawda nieznacznie np. 5:7 z Wilkami czy 3:5 z Klaunfiestą, ale w większości spotkań gracze w granatowych trykotach zwyczajnie nie mieli „podjazdu” do rywala. Dobrze pokazały to choćby spotkania przeciwko eXc Mobile Ochocie czy Gladiatorom Eternis – oba przegrane w stosunku 2:15. Bez wątpienia był to dla nich wybitnie nieudany sezon, mamy natomiast nadzieję, że nie załamią się tym niepowodzeniem i już podczas nadchodzącej kampanii zaprezentują swoje piękniejsze oblicze.

zima_2024_sezon_superliga6.png

 

Sponsorzy