Minęliśmy półmetek!

Wydaje się, że nie dalej jak wczoraj inaugurowaliśmy rozgrywki sezonu Zima 2024, tymczasem w miniony weekend – przyznajcie, że nieoczekiwanie – minęliśmy półmetek! Na poszczególnych poziomach rozgrywkowych klarują się powoli grupy drużyn, które rozdzielą pomiędzy sobą miejsca na podium, choć warto zaznaczyć, że nie jest to reguła. Na kilku szczeblach walka trwa bowiem w najlepsze i wciąż nie możemy jasno określić, które z ekip włączą się do gry o czołowe lokaty, a które będą musiały bić się o utrzymanie. Niemniej jednak miniona seria gier – choć nieco okrojona – dostarczyła nam mnóstwo piłkarskich emocji, którymi dzielimy się z wami w poniższym podsumowaniu. Zapraszamy do lektury!

 

SuperLiga6:

Na najwyższym poziomie rozgrywkowym wciąż prowadzi Fair Partner, który w piątej serii gier nie miał najmniejszych problemów z ograniem Amigos Lindegos, zwyciężając 13:4. Gospodarze wraz z pierwszym gwizdkiem przeszli do ofensywy, a na efekty nie trzeba było długo czekać – zespół z Ukrainy już po 11’ prowadził 5:0, a na przerwę obie ekipy zeszły przy rezultacie 9:3, co zamykało nam wszelkie emocje. Po zmianie stron zespół, w którym pierwsze skrzypce grał Maksym Bozhko nie forsował już tak tempa, choć pomimo tego i tak był w stanie powiększyć swoją przewagę.

Tuż za plecami FP wciąż trzyma eXc Mobile Ochota. Obrońcy tytułu z sezonu jesiennego zdobyli w miniony weekend niezwykle cenne 3 pkt, w starciu dwóch bezbłędnych do tej pory drużyn pokonując 3:2 Wilki. Mecz ten zaczął się od małego trzęsienia Ziemi – po 3’ mieliśmy 1:1 – ale potem zawodnicy obu ekip mocno zwolnili ze strzelaniem. Nie oznacza to jednak, że zabrakło emocji. Przeciwnie, byliśmy świadkami świetnego spotkania, w którym jednak nieco większą jakość pokazali gospodarze. Ochota jeszcze w pierwszej połowie odzyskała prowadzenie po golu Brewczyńskiego, a jej triumf przypieczętował po zmianie stron Patoka. Gości stać było już tylko na zmniejszenie rozmiarów porażki.

Trzeci kolejny triumf odnieśli z kolei Połczyn Brothers, którzy nie dali najmniejszych szans Klaunfieście, wygrywając aż 15:3. Co ciekawe, mecz zaczął się zgoła sensacyjnie, już w 4’ prowadzenie nominalnym gospodarzom dał bowiem Matyja. Dwukrotni triumfatorzy Pucharu Lata szybko opanowali jednak boiskowe wydarzenia, dzięki czemu jeszcze przed przerwą udało im się pięciokrotnie trafić do siatki beniaminka. W drugiej odsłonie PB kontynuowali dzieło zniszczenia (tyczy się to szczególnie Adama Andrzejczaka), aplikując rywalowi 10 kolejnych „sztuk”, a samemu tracąc zaledwie dwie.

Na zwycięskie tory powrócili Gladiatorzy Eternis, którzy w wygranym 8:6 starciu z SS Cyrkulatką pokazali doprawdy ogromny charakter. Zespół z Zamojszczyzny może z kolei niezwykle mocno pluć sobie w brodę, w pierwszej odsłonie rozgrywał bowiem koncert, zasłużenie prowadząc aż 5:1 i znajdując się na autostradzie do zdobycia 3 pkt. Po zmianie stron coraz więcej do powiedzenia miał natomiast aktualny zdobywca Pucharu Polski SL6, który mozolnie odrabiał strat i finalnie – za sprawą trafień w końcówce, autorstwa Górki, Kwiatkowskiego i Jóźwiaka – dopiął swego.

Najmniejszych problemów z odniesieniem zwycięstwa nie miała Drużyna Bez Nazwy, która w pokonanym polu pozostawiła Altusa, zwyciężając 13:5. Jako pierwsi do siatki trafili co prawda goście (gol Łukaszyka), ale DBN bardzo szybko odrobiła straty. I to z pokaźną nawiązką, do przerwy gospodarze prowadzili bowiem już 8:3. Także w drugiej połowie ich wyższość nie podlegała dyskusji, choć nie dążyli już do zdobywania kolejnych bramek z taką chęcią jak przed przerwą. Nie zmienia to faktu, że triumf ten był bardzo pewny, a spora w tym zasługa autora 3 goli i 3 asyst – Bartosza Suchory.

superliga6_kolejka_5.png

2. Liga Szóstek:

Na zapleczu SL6 prowadzenie w tabeli utrzymał Team Ivulin Rabona, który w miniony weekend przegrał jednak z Galicią 2:6, ponosząc tym samym drugą porażkę z rzędu. Zespół z Ukrainy od samego początku tego starcia był dobrze dysponowany i choć pierwszy stracił gola, potrafił bardzo szybko doprowadzić do wyrównania. Druga połowa zdecydowanie przebiegała już natomiast pod dyktando nominalnych gospodarzy, którzy – dowodzeni tym razem przez Andriya Voloshchuka – zaaplikowali liderowi aż pięć bramek, tracąc przy tym zaledwie jedną. Dzięki tej wygranej Galicia wciąż poważnie liczy się w grze o medale.

Bardzo cenne zwycięstwo odnieśli z kolei Union of Boys, którzy – tym razem w roli gościa – wygrali 6:5 z Dynamo. Obie drużyny poświęciły pierwszy kwadrans na wzajemne badanie, ale gdy worek z bramkami już się rozwiązał – było co oglądać. Jako pierwsi do siatki trafili Ukraińcy, ale odpowiedź UoB – w dodatku podwójna – nadeszła bardzo szybko. W drugiej odsłonie wciąż trwała wymiana ciosów, w której lepiej odnajdywali się nominalni goście, w których świetną robotę wykonywał duet Goździewski Lenczewski. Gospodarze w końcówce napędzili im co prawda stracha, ale do wyrównania zabrakło nieco czasu.

Wpadkę zaliczył w miniony weekend także aspirujący do czołowych lokat FK Almaz, który w wewnątrz-ukraińskim pojedynku uległ 6:11 FC Prykarpattii. Od samego początku – jak można się było tego spodziewać – byliśmy świadkami zażartej walki o każdy centymetr murawy. Żadna z ekip nie chciała odpuścić, co znajdywało swoje odzwierciedlenie w wyniku – do przerwy Almaz prowadził 4:3. Druga odsłona była już natomiast prawdziwym popisem gości, którzy aż ośmiokrotnie trafiali do siatki, tracąc w tym czasie zaledwie dwa gole. Do wygranej poprowadził ich Oleh Dvoliatyk, który zapisał na swoim koncie 3 gole i 2 asysty.

Dobrą formę po raz kolejny potwierdzili Gramy Czasami, którzy po wygranej z Husarią Mokotów III 7:4 wciąż mogą myśleć o czołowych lokatach. Wspomniany mecz był w wykonaniu GC naprawdę znakomity, choć krótka chwila rozprężenia w końcówce pierwszej połowy sprawiła, że na przerwę schodzili z zaledwie jednobramkowym prowadzeniem. W drugiej odsłonie ekipa Krzyśka Sobolewskiego nie popełniła już jednak tego błędu, dość pewnie dowożąc wygraną do końcowego gwizdka. Świetne zawody w ich barwach rozegrał tym razem Sebastian Szwaja, który ustrzelił dublet.

zima2024_kolejka5_liga2.png

3. Liga Szóstek:

Na szczycie trzeciej ligi pozostaje MixAmator, który w piątej serii gier wysoko i efektownie pokonał 13:3 Upgrade. Początek meczu nie był natomiast dla faworyta łatwy – ambitnie grający gospodarze napytali im nieco biedy, a po kwadransie mieliśmy remis 1:1. Jeszcze przed przerwą gole dla lidera strzelali jednak Nowakowski (2 trafienia) i Wach, a po zmianie stron worek rozwiązał się na dobre. Ostatecznie zespół Michała Fijołka w drugich 25 minutach aż dziewięciokrotnie trafiał do siatki rywali, samemu tracąc w tym czasie zaledwie dwa gole. MA po raz kolejny potwierdził, że interesuje go jedynie mistrzostwo, Upgrade punktów musi natomiast szukać w kolejnych grach.

Myśli o zdobyciu tytułu mistrzowskiego nie porzucają także zawodnicy Moszna Squadu, którzy po fenomenalnej drugiej połowie wygrali 11:3 z Teamem Ivulin Wola. Trzeba natomiast podkreślić, że – pomimo szybkiego objęcia prowadzenia – pierwsza odsłona nie przebiegała po myśli faworyta. Ambitnie grająca drużyna z Białorusi regularnie odgryzała się rywalowi, wskutek czego po 25’ mieliśmy remis 3:3. W drugiej odsłonie zespół Michała Burzyńskiego był już natomiast bezkonkurencyjny, strzelając aż 8 goli i nie tracąc przy tym żadnego. Po raz kolejny świetną pracą w ich szeregach wykonywał Władysław Oryszczuk (2 gole i 2 asysty).

Miejsce na podium utrzymali za to Gracze Gorszego Sortu, którzy po niełatwym spotkaniu pokonali 7:4 Ukrainian Vikings. O przebiegu pierwszej połowy najlepiej niech świadczy fakt, że zakończyła się ona remisem 1:1. Żadna z drużyn nie potrafiła wówczas przejąć inicjatywy, ale to zmieniło się po zmianie stron, gdy zdecydowanie bardziej aktywnie byli gospodarze. Zespół napędzany przez duet Arkadiusz Waszak Łukasz Kulesza w ciągu zaledwie kilkunastu minut zdobyli pół tuzina bramek, pieczętując tym samym swój triumf. Co prawda UV w końcówce zdobyli jeszcze 3 gole, ale była to jedynie kosmetyka wyniku końcowego.

Bardzo cenny triumf – dający nadzieję na walkę o czołowe lokaty – odnieśli Haratacze, którzy w niewątpliwym hicie tej serii gier wygrali 4:3 z Bad Boysami Zielonki. Tak naprawdę mecz ten od pierwszego do ostatniego gwizdka miał bardzo wyrównany przebieg, a żadna z ekip nie potrafiła wypracować sobie bezpiecznej przewagi. Przed przerwą dwukrotnie na prowadzenie wychodzili goście, ale Haratacze za każdym razem potrafili odpowiedzieć, a chwilę przed zejściem „do szatni” po raz pierwszy objęli prowadzenie. W drugiej odsłonie to BBZ odrobili straty, decydujące słowo należało jednak do gospodarzy, którym triumf zapewnił w 40’ Kamil Kuźniewski.

Bardzo ważną wygraną zapisali na swoim koncie gracze Tornado UA, którzy w meczu o „sześć punktów” pokonali 7:5 Los Aspirantos. Po niespełna pół godzinie gry wiele wskazywało natomiast, że pełna pula padnie łupem „Aspirantów”, którzy prowadzili już 3:0. Wówczas obudził się jednak zespół zza naszej wschodniej granicy – zawodnicy ofensywni TUA z zadziwiającą łatwością zaczęli przedzierać się przez zasieki obronne gospodarzy, strzelając 7 goli w zaledwie 11’ i wyszarpując tym samym zwycięstwo. Kluczowy w tym aspekcie był występ Mykoli Frankiva, który oprócz hat-tricka zanotował również asystę.

zima2024_kolejka5_liga3.png

 

4. Liga Szóstek:

W czwartej lidze odrobiliśmy w miniony weekend część zaległości, a niezwykle zadowoleni z takiego obrotu spraw muszą być zawodnicy Unatletico, którzy dzięki zwycięstwu 9:6 nad FC Lunanem awansowali na pozycję wicelidera. Wspomniany mecz miał jednego bohatera. Karol Nowak od samego początku był wiodącą postacią w szeregach gości, finalnie maczając palce aż przy 7 trafieniach (5 goli i 2 asysty). Zawodnicy z Ukrainy bardzo ambitnie starali się powrócić do tego meczu, ale wobec tak dysponowanego rywala nie byli w stanie nic wskórać i musieli pogodzić się z porażką.

 

5. Liga Szóstek:

Na piątym poziomie rozgrywkowym rozegraliśmy z kolei dwa spotkania, a najważniejszą informacją jest bez wątpienia powrót na zwycięską ścieżkę Inferno Teamu. Lider rozgrywek pokonał 9:6 Walec, a sam triumf przyszedł mu nieco łatwiej niż wskazywałby na to wynik końcowy. Już przed przerwą zespół Igora Patkowskiego wypracował sobie bowiem czterobramkową przewagę (6:2), którą w drugiej odsłonie konsekwentnie powiększał. Efekt? 9:3 w 43’ i w zasadzie zamknięty mecz. Wówczas ewidentne rozluźnienie w szeregach defensywnych IT wykorzystał Łukasz Bubrowski, który ustrzelił hat-tricka w zaledwie 2 minuty. Finalnie nie miało to wpływu na wynik meczu, ale warto docenić ambitną postawę gości.

Na najniższym stopniu podium zameldowała się ekipa Czumy, która w bardzo ważnym dla układu górnej części tabeli meczu pokonała 5:2 East Crew. Nominalni goście zdecydowanie lepiej weszli w ten mecz, ale momenty niefrasobliwości w końcowym etapie pierwszej połowy sprawiły, że do przerwy mieliśmy remis 2:2. W drugiej odsłonie długo żadna z drużyn nie chciała zaryzykować. Pierwsi zrobili to gracze Czumy, co zdecydowanie się opłaciło! Najpierw prowadzenie dał im Sławomir Rosiński, a cenny triumf przypieczętował dubletem najlepszy na boisku Piotr Koźniewski.

 

6. Liga Szóstek:

Fenomenalną formę po raz kolejny potwierdziły FC Dziki z Lasu, które po ograniu 5:1 FC Devs umocnili się na czele tabeli szóstej ligi. Mecz ten nie był natomiast dla lidera łatwy – co prawda przed przerwą udało mu się osiągnąć dwubramkowe prowadzenie, ale rywal krótko po zmianie stron złapał kontakt. Wynik 2:1 utrzymywał nam się aż do samej końcówki, w której „Dziki” zadały aż trzy ciosy. Najpierw do siatki trafił Michał Janowicz, chwilę później w jego ślady poszedł Alek Janiszewski, a rezultat ustalił w samej końcówce MVP tego meczu – Konrad Adamczyk.

Za plecami „Dzików” mocno przerzedziła się grupa drużynami z 9 pkt, a najbardziej z takiego obrotu spraw cieszą się z pewnością Marchewki Zagłady. Gracze w pomarańczowych trykotach pokonali 9:5 Jager Masters, dzięki czemu samodzielnie zameldowali się na pozycji wicelidera. Kluczowa dla takiego rozstrzygnięcia okazała się pierwsza połowa, wygrana przez nominalnych gości aż 7:1. Po przerwie do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić rywale, którzy zmniejszyli nawet nieco rozmiary porażki. Wygrana MZ ani przez moment nie podlegała natomiast dyskusji.

Podium po piątej kolejce zamykają Old Young, którzy po bardzo zaciętym pojedynku wygrali 6:5 z Kyrgyz Global. Obie ekipy ewidentnie miały świadomość rangi tego spotkania, ale wiedza ta zupełnie ich nie sparaliżowała. Oglądaliśmy naprawdę znakomite zawody, których losy ważyły się niemal do ostatniej sekundy. Do przerwy minimalnie lepsi byli OY (3:2), po zmianie stron zespół z Kirgistanu uparcie dążył jednak do wyrównania, co udało mu się w 44’ po trafieniu Galdarova. Ostatnie słowo należało natomiast do gości, którym pełną pulę zapewnił w 47’ MVP meczu ­– Bałysz.

Po dwóch kolejnych porażkach wreszcie obudziła się Horda, która po dobrym i intensywnym spotkaniu wygrała 6:4 z BKS-em 04 Górki. Szczególnie imponujący był w wykonaniu gospodarzy fragment pomiędzy 6’ a 12’, w trakcie którego wypracowali sobie aż czterobramkową przewagą. Nominalni goście nie zrazili się tym jednak, jeszcze przed przerwą odrabiając połowę strat, a chwilę po zmianie stron łapiąc kontakt. Horda wytrzymała ten napór, a w odpowiednim momencie zadała decydujący, podwójny cios (gole Wilczka i Żurawskiego). BKS stać było jedynie na zmniejszenie rozmiarów porażki, czego w samej końcówce dokonał Dworakowski.

W grze o medale broni nie składają również zawodnicy FC NaNkacu, którzy w minionej serii gier pokonali 6:4 Chlejsów FC. Co prawda mecz lepiej rozpoczęli goście – którzy szybko objęli prowadzenie po golu Bardeckiego – ale „Kace” bardzo szybko odpowiedziały. Jeszcze przed przerwą do siatki trafiali Wojsław, Żendzian i dwukrotnie Kubicki, dzięki czemu gospodarze mieli przed drugą odsłoną względny komfort. Chlejsy co prawda mocno ich postraszyły (w pewnym momencie było już tylko 4:3), ale finalnie nie udało im się wywalczyć choćby remisu.

zima2024_kolejka5_liga6.png

7. Liga Szóstek:

Na siódmym szczeblu rozgrywkowym byliśmy świadkami zmiany na szczycie tabeli, a nowym liderem został Retro Squad, który rozbił Land of Fire aż 16:2. Przed meczem mieliśmy świadomość, że to nominalni goście będą faworytem, ale nie spodziewaliśmy się aż tak jednostronnego widowiska. Gracze w czarnych trykotach od samego początku przejęli kontrolę nad meczem, dzięki czemu już do przerwy wypracowali sobie siedmiobramkowe prowadzenie. Druga odsłona była bliźniaczo podobna, z tą jedynie różnicą, że wówczas także gospodarzom udało się dwa razy trafić do siatki. W starciu z będącym w świetnej dyspozycji Grzegorzem Pańskim i jego kolegami było to jednak zdecydowanie zbyt mało.

Retro Squad skorzystał tym samym z wpadki dotychczasowego lidera – FC Obłupanych, którzy zremisowali 5:5 z RKS-em Pendrachy. Trzeba natomiast przyznać, że jest to wynik sprawiedliwy, bo choć w mecz zdecydowanie lepiej weszli gospodarze, rywal – głównie za sprawą najlepszego na placu Olafa Orełko – wciąż pozostawał w grze. Co więcej na niespełna 5 minut przed końcem to RKS prowadził i wydawało się, że zmierza po wygraną. Znakomita końcówka FCO sprawiła jednak, że mecz zakończył się podziałem pkt. Obłupani tracą zatem pierwszą lokatę, ale wciąż mają w zanadrzu zaległy mecz do rozegrania.

Poza podium wylądowały z kolei Kindybały FC, które nieoczekiwanie uległy Drużynie Actimela 0:4. Przed pierwszym gwizdkiem wydawało się, że to gospodarze przystępują do tego starcia w roli wyraźnego faworyta, ale boiskowe wydarzenia kompletnie zadały temu kłam. Nominalni goście od początku mieli plan, którego konsekwentnie się trzymali i który finalnie dał im cenne zwycięstwo. Wynik otworzył w 17’ Dominik Kubicki, a gdy ten sam zawodnik krótko po przerwie podwyższył na 2:0, stało się jasne, że o triumf Kindybałom będzie piekielnie trudno. Gospodarzy dobili w końcówce Piotr Ziółkowski i najlepszy na murawie Jakub Kindlik.

Świetne spotkanie mają za sobą również zawodnicy FC Desantu, którzy w „derbach Ukrainy” pewnie i efektownie pokonali FC Torpedo 6:0. Wyższość nominalnych gości nie podlegała w tym starciu najmniejszej dyskusji, a najlepiej świadczy o tym fakt, że już po pierwszych 25’ prowadzili oni 4:0. Po zmianie stron Desant dorzucił jeszcze dwa gole, pieczętując zasłużenie wywalczone 3 pkt. Choć cały zespół gości zasługuje na uznanie, nie sposób nie wyróżnić Volodymyra Kharina i Vladyslava Bernatskyiego – obaj panowie ustrzelili po hat-tricku, stając się głównymi ojcami zwycięstwa.

W walce o miejsca medalowe nie ustaje także Reytan, który w minionej serii gier pokonał po piekielnie trudnym meczu KS Na Pełnej 5:4. Nominalnym gospodarzom trzeba natomiast oddać, że postawili poprzeczkę bardzo wysoko – po 40’ to oni prowadzili 4:2 i wydawało się, że zgarną w tym starciu pełną pulę. Niestety, w końcówce zabrakło im sił, co skrzętnie wykorzystał przeciwnik. Gola kontaktowego strzelił w 45’ Paweł Seluk, a o losach spotkania przesądził jego MVP – Ioseb Otskheli, ustrzelając dublet w nieco ponad minutę! Wynik ten sprawia, że sytuacja KS NP staje się coraz trudniejsza.

zima2024_kolejka5_liga7.png

 

8. Liga Szóstek:

W ósmej lidze znakomitą passę kontynuują gracze Warsaw Bad Boys, dla których wygrana 6:3 nad Drink Men była piątym triumfem z rzędu. Nominalni goście mieli co prawda w pierwszej połowie przejściowe problemy, wyszli z nich jednak obronną ręką, a znakomity początek drugiej odsłony sprawił, że w pewnym momencie prowadzili już 6:1. Spora w tym zasługa Piotra Lacha, który z dorobkiem gola i 3 asyst został przez nas wybrany MVP meczu. W samej końcówce DM zdołał co prawda zmniejszyć nieco rozmiary porażki, ale końcowe rozstrzygnięcie nie było w żaden sposób zagrożone.

WBB po piętach wciąż depczą FC Screamers, którzy po niezwykle zaciętym meczu pokonali 2:1 ADS Scorpion’s. Spodziewaliśmy się tutaj wyrównanego starcia, a zawodnicy obu drużyn zdecydowanie nas nie rozczarowali. Do przerwy o jednego gola lepsi byli nominalni goście, którzy prowadzili po trafieniu Bujalskiego. „Krzykacze” przez długi czas nie byli w stanie odpowiedzieć, a sztuka ta udała im się dopiero w 42’ za sprawą Kryłowskiego. Co więcej, ledwie 4 minuty później zwycięskiego gola strzelił dla nich Olszewski, zapewniając tym samym piekielnie ważny triumf.

Na najniższym stopniu podium nieco nieoczekiwanie znalazła się KP Kozia, która po bardzo trudnym meczu wygrała ostatecznie z Fuszerką 6:5. Nominalni gospodarze zagrali naprawdę dobre zawody, zupełnie nie przypominając drużyny, która przegrała wszystkie dotychczasowe spotkania. Finalnie na nic się to jednak zdało, gdyż to rywal – w barwach którego kapitalne zawody rozegrał Mateusz Remez – zgarnął pełną pulę. Dzięki tej wygranej Kozia zameldowała się na trzeciej lokacie i wciąż – pomimo meczu rozegranego więcej – ma realne szanse na zakończenie sezonu na „pudle”.

Szansy na dobicie do czołówki nie wykorzystała natomiast Hiszpania, która dała sobie odebrać dwubramkowe prowadzenie i finalnie uległa 2:4 GLK. Pierwsza połowa zdecydowanie należała natomiast do faworyta – gracze z Półwyspu Iberyjskiego prezentowali się lepiej i dodatkowo mieli w swoim składzie Jaime Gonzaleza, który ustrzelił dublet. Po zmianie stron coś się niestety u Hiszpanów zacięło, co skrzętnie wykorzystał rywal. Sygnał do odrabiania strat dał  Patryk Dominiak, a chwilę później do wyrównania doprowadził najlepszy na murawie Sebastian Dominiak. Jakby tego było mało, w końcówce gracze GLK dołożyli dwa kolejne trafienia, dające im cenną wygraną.

zima2024_kolejka5_liga8.png

10. Liga Szóstek:

Świadkami ogromnej sensacji byliśmy w dziesiątej lidze, gdzie dotychczasowy lider – Sparta uległ 1:2 walczącemu o utrzymanie Razamowi. Mecz ten miał doprawdy niesamowity przebieg – „Zieloni” niemal od początku ostrzeliwali bramkę rywala, tworząc sobie multum sytuacji i wszystkie marnując. Gdy wreszcie w 45’ udało im się objąć prowadzenie po golu Burzyńskiego, wydawało się, że dopięli swego. W samej końcówce dwa zabójcze ciosy wyprowadzili jednak goście – najpierw wykorzystali fatalny błąd golkipera Sparty, a w samej końcówce (grając w osłabieniu!) wyprowadzili świetną kontrę, która zapewniła im niespodziewany triumf.

Wpadkę lidera wykorzystał Team Ivulin TUT, który po wygranej 5:3 nad Oldboys Derby wskoczył na szczyt tabeli. Mecz ten miał zresztą niesamowity przebieg, na kilkadziesiąt sekund przed końcem pierwszej połowy to druga z wymienionych ekip prowadziła bowiem 3:0 i zdawała się pewnie zmierzać po wygraną. Tuż przed przerwą sygnał do natarcia dał jednak Cherlas, a w drugiej odsłonie ekipa z Białorusi skutecznie odwróciła losy spotkania. Kluczowe bramki zdobył bohater tego meczu – Ihar Pakuła – którego trafienia z 44’ i 47’ zapewniły TIT komplet punktów.

Na pozycji wicelidera zameldował się z kolei Sokil, który po bardzo ostrym i prowadzonym w napiętej atmosferze meczu wygrał 10:4 z KS-em Syfon. Dość powiedzieć, że na przestrzeni całego meczu arbiter tego spotkania pokazał zawodnikom aż sześć żółtych i dwie czerwone kartki. Choć w przypadku napomnień gracze obu ekip byli zgodni – każda z drużyn otrzymała po trzy żółte i jeden czerwony kartonik – o tyle w kwestiach piłkarskich Sokil nie pozostawił rywalowi złudzeń. Znakomite zawody rozegrał zwłaszcza Oleh Martsyniuk (4 gole i 3 asysty), którego dzielnie wspierał Dmytro Petriichuk (5 goli i 2 asysty).

Mocno osobliwy przebieg miał z kolei mecz pomiędzy Meksykiem 16 a FC Alliansem, zakończony rezultatem… 2:26! Nominalni gospodarze stawili się na to spotkanie jedynie w pięcioosobowym składzie i od początku było wiadome, że nie mają większych szans na ugranie jakichkolwiek punktów. Ich rywal wyszedł natomiast niezwykle zmobilizowany, przez co tak naprawdę już po 6 minutach mogliśmy z pełnym przekonaniem stwierdzić, że sięgnie po pełną pulę (6:0. W kolejnych minutach gracze FC Allians konsekwentnie miażdżyli „Meksykanów” a prym w tym wiódł Volodymyr Holovchenko (4 gole i 5 asyst).

Bardzo cenny, pierwszy w tym sezonie triumf odnieśli Warsaw Gunners FC, którzy wygrali 4:3 z X Force For Ever. Dla obu drużyn była to okazja do zdobycia premierowych punktów tej zimy, a stawka meczu była widoczna w poczynaniach zawodników. Jako pierwsi otrząsnęli się gospodarze, którzy krótko po przerwie wypracowali sobie dwubramkową przewagę. XFFE nie mieli jednak zamiaru spuszczać głów, przeciwnie – rzucili się do ataków i udało im się wyrównać. Gdy wszystko wskazywało na podział punktów, w samej końcówce zwycięstwo dał „Kanonierom” Wiktor Ziółkowski.

 

zima2024_kolejka5_liga10.png

11. Liga Szóstek:

Na jedenastym poziomie rozgrywkowym także nadrobiliśmy część zaległości, a powody do radości mają w związku z tym gracze KTS-u Chimera, którzy bez większych trudności uporali się z AJS-em Parts, zwyciężając 6:2. Nominalni gospodarze losy tego starcia na dobrą sprawę rozstrzygnęli jeszcze przed przerwą, gdy udało im się wypracować czterobramkową przewagę. Choć losy spotkania wydawały się wówczas przesądzone, goście po zmianie stron ambitnie próbowali zmniejszyć straty. Wobec świetnie dysponowanego Jakuba Wilczka i jego kolegów nie mieli jednak na to większych szans i musieli pogodzić się z kolejną porażką, która mocno ogranicza ich szanse na utrzymanie. KTS awansował z kolei aż na czwartą pozycję.

 

12. Liga Szóstek:

Szczebel niżej kolejny popis siły i dominacji dał Legion, który przejechał się po KS-ie Centrum, zwyciężając aż 20:4! Trudno silić się w tym przypadku na jakiekolwiek wyszukane opisy meczu – nominalni goście od pierwszego do ostatniego gwizdka arbitra kontrolowali boiskowe wydarzenia, nie pozwalając przeciwnikowi rozwinąć skrzydeł i bezlitośnie obnażając jego braki. Szczególnie konsekwentny w tym był Stanisław Kędzierski, który zakończył mecz z dorobkiem 4 goli i 5 asyst. Gracze z „eLką” na piersi po raz kolejny pokazali zatem iście mistrzowskie aspiracje.

Za plecami lidera dzielnie trzymają się natomiast BRD Young Warriors, którzy w minionej serii gier pewnie pokonali FC Cały Czas Bomba 9:2. „Wojownicy” bardzo szybko przeszli w tym meczu do ofensywy, już po 4’ prowadząc 2:0 po dublecie Saneckiego. Niedługo po upływie kwadransa gola kontaktowego strzelił Chimczuk, ale chwilę później Sanecki skompletował hat-tricka, a w końcówce pierwszej połowy czwarte trafienie dołożył Dobrosz. Taki wynik sprawił, że po zmianie stron gracze BRD mogli grać spokojnie, co też uczynili, konsekwentnie punktując przeciwnika i odnosząc pewny triumf.

Sensacyjnie punkty straciły z kolei Raptusy Ursus, które musiał uznać wyższość Moonfoxa. Trzeba natomiast przyznać, że gracze w czerwonych trykotach zagrali naprawdę świetny mecz, umiejętnie ograniczając atuty rywala. Moonfox objął prowadzenie w 21’ po trafieniu niezawodnego Łukasza Rysza, ale to sprawiło jedynie, że Raptusy ruszyły do kontrnatarcia. Straty udało się odrobić 3 minuty później, gdy do siatki trafił Robert Krzywkowski. Na trafienie Bartosza Borysa z drugiej odsłony gracze z Ursusa nie znaleźli już jednak odpowiedzi, przez co musieli pogodzić się z pierwszą porażką w tym sezonie.

Wpadkę Raptusów wykorzystał FC Melange, który po rozgromieniu Beasts 11:0 zameldował się na najniższym stopniu podium. Nominalni gospodarze bardzo szybko ustawili sobie w tym meczu rywala – po 12’ prowadzili 3:0 – ale potem na murawie oglądaliśmy impas, który został przełamany dopiero w drugiej odsłonie. Gdy jednak w 32’ wynik podwyższył Łukasz Słowik, worek z golami rozwiązał się na dobre, a licznik zatrzymał się ostatecznie na jedenastu. Dzięki tej wygranej Melange wciąż ma realne szanse nawet na tytuł mistrzowski, „Bestie” z kolei muszą skupić się na walce o utrzymanie.

Bardzo cenne 3 pkt wywalczyły również Lisy Bez Polisy, które wygrały z GKS-em Tachimetr Warszawa 8:5. Mecz ten nie układał się natomiast po myśli pierwszej z wymienionych ekip – przed przerwą lepszy był rywal, który zasłużenie prowadził 3:2. Po zmianie stron swój koncert rozpoczął jednak Łukasz Borkowski, który do trafienia z pierwszej połowy dorzucił trzy kolejne, będąc głównym motorem napędowym ofensywnych poczynań „Lisów” i bezapelacyjnie zgarniając nagrodę dla zawodnika meczu. Dzięki tej wygranej goście odskoczyli GKS-owi w tabeli, oddalając się tym samym od strefy spadkowej.

zima2024_kolejka5_liga12.png

 

13. Liga Szóstek:

Niesamowity przebieg miał mecz na szczycie trzynastej ligi, w którym FC Po Nalewce pokonali FC Albatrosa 6:5. Pierwsza połowa była w wykonaniu nominalnych gospodarzy prawdziwym koncertem – Dima Balysch i Ruslan Yakubiv raz za razem trafiali do siatki rywala, czego efektem wynik 6:0! Tuż przed przerwą konto gości otworzył jednak Michał Rzeczkowski, a po zmianie stron „Albatrosy” rzuciły się wściekle do odrabiania strat. Gracze w żółtych trykotach mozolnie odrabiali straty i na niespełna 3 minuty przed końcem zniwelowali przewagę rywala do zaledwie jednego gola. Na ugranie choćby remisu zabrakło im już jednak czasu i sił.

Po trzymeczowej serii bez zwycięstwa, komplet punktów wreszcie mogli zapisać na swoim koncie również gracze FC Samand, którzy wygrali 7:5 ze Stadem Szakali. Nominalni gospodarze od początku byli stroną bardziej aktywną, co zaowocowało szybkim prowadzeniem. „Szakale” nie miały natomiast zamiaru odpuszczać, a słowa te tyczą się zwłaszcza Aleksandra Osowskiego, który zakończył ten mecz z hat-trickiem. Rywal dysponował jednak duetem Hikmatullo i Firuz – pierwszy strzelił 3 gole i zanotował asystę, drugi zapisał na swoim koncie aż 4 decydujące podania, a obaj byli kluczowi dla końcowego rozstrzygnięcia.

Po sensacyjnym zwycięstwie nad NKS-em Piotrovia gorzką pigułkę musieli w minioną niedzielę przełknąć zawodnicy FC Yelonek, którzy ulegli Teamowi Ivulin 2023 aż 1:10. Zespół Sebastiana Małczyńskiego przystępował do tego starcia z dużymi nadziejami, ale rywal szybko wybił im z głowy marzenia o nawiązaniu równorzędnej rywalizacji. Białorusini byli szybsi, bardziej kreatywni i zdeterminowani, dzięki czemu odebrali zasłużoną nagrodę. Świetne zawody rozegrał w ich barwach autor 3 goli i asysty Raman Dubicki, ale także jego koledzy prezentowali bardzo wysoki poziom.

Premierowe punkty zapisali z kolei na swoim koncie FC KBDB, którzy dość nieoczekiwanie ograli 5:4 TSP Szatańskie Pęto. W zapowiedzi przewidywaliśmy, że to łupem gości padną w tym meczu trzy „oczka”, ale zawodnicy z Wietnamu rozegrali zdecydowanie najlepsze spotkanie w tym sezonie, zasłużenie zgarniając pełną pulę. Dość powiedzieć, że gdy w 47’ Michał Ninh trafił do siatki (po raz trzeci tego dnia), gospodarze prowadzili już 5:2. W samej końcówce rywal napędził im co prawda nieco stracha, zbliżając się na odległość jednej bramki, ale do wyrównania zabrakło im już czasu.

zima2024_kolejka5_liga13.png

 

14. Liga Szóstek:

W czternastej lidze sensacyjnej porażki doznał bezbłędny do tej pory lider – Gur-Bud, który został rozgromiony przez Partyzanta Włochy, przegrywając aż 0:6! Nominalni goście byli murowanym faworytem do wygrania tego meczu, ale bardzo szybko zostali zaskoczeni przez rywala – już w 2’ wynik otworzył Niewiadomski, a kilkanaście minut później do siatki trafił Radko. Po zmianie stron Partyzant dopełnił dzieła zniszczenia, aplikując G-B cztery kolejne „sztuki”. Warto przy tym podkreślić, że dla gospodarzy było to dopiero drugie zwycięstwo w bieżącym sezonie. Gur-Bud porażkę przypłacił z kolei utratą pozycji lidera.

Miejsce na szczycie zajęli natomiast Legosłowianie, którzy bez najmniejszych problemów pokonali 8:0 Futgol Academy. Wyższość nominalnych gospodarzy ani przez moment w trakcie trwania tego meczu nie podlegała dyskusji. Gracze w białych trykotach jak zwykle imponowali przygotowaniem motorycznym, a do tego dołożyli sporą jakość piłkarską. Efekty przyszły bardzo szybko – już po 17’ prowadzili 5:0, zamykając tym samym dywagacje nt. końcowego rozstrzygnięcia. Po przerwie Legosłowianie dołożyli jeszcze 3 trafienia, a najjaśniejszym punktem w ich zespole był autor 4 asyst – Robert Krzywkowski.

Efektowny triumf odnieśli także zajmujący trzecią pozycję w tabeli gracze Elektrowoźniaka, którzy odprawili z kwitkiem Skepton Bonito, zwyciężając 12:4. Niekwestionowaną ozdobą tego meczu był gol strzelony przez Vasyla Baibukha, który popisał się niesamowitą techniką, fantastycznie przerzucając sobie piłkę nad pilnującym go obrońcą, a następnie głową kierując ją do siatki. Baibukh był zresztą głównym motorem napędowym akcji ofensywnych gospodarzy, notując 2 gole, 2 asysty i wywalczając tym samym tytuł MVP meczu.

Mocno jednostronny przebieg miało także spotkanie pomiędzy Huraganem Old Boys a St. Varsovią, przegrane przez gospodarzy 3:11. Tak na dobrą sprawę losy meczu były rozstrzygnięte już po 25’, gdy gracze w złotych trykotach prowadzili różnicą aż 7 goli. Po zmianie stron mecz nieco się wyrównał, ale wygrana gości ani przez moment nie była zagrożona. Po raz kolejny musimy także wyróżnić znakomity występ Kamila Łukasika, który maczał palce aż przy 9 trafieniach, notując 7 goli i 2 asysty. Zaimponował również Maciej Błoński, który może pochwalić się 2 bramkami i 3 asystami.

Po porażce z St. Varsovią szybko otrząsnęli się zawodnicy Po Gwarancji, którzy nie dali większych szans Sigmie Strikers, zwyciężając 8:3. Nominalni gospodarze nie zagrali być może wielkiego spotkania, ale ich wyższość nad rywalem nie podlegała dyskusji. W pierwszej odsłonie PG wypracowali sobie trzybramkową przewagę, którą po zmianie stron jeszcze powiększyli. Warto w tym miejscu podkreślić, że ambitnie grający goście trzykrotnie wykorzystali rozprężenie w szeregach defensywnych Po Gwarancji, strzelając 3 gole i „pudrując” nieco rezultat końcowy.

zima2024_kolejka5_liga14.png

 

15. Liga Szóstek:

Na piętnastym poziomie rozgrywkowym znakomitą dyspozycję po raz kolejny potwierdziły Marchewki Zagłady II, które po pokonaniu 12:4 RKS-u Pendrachy II z kompletem 15 punktów wciąż przewodzą tabeli. Gospodarze opisywanego starcia potrzebowali co prawda nieco czasu na rozkręcenie, ale gdy już im się to udało, rywal nie miał większych szans na nawiązanie równorzędnej rywalizacji. Od momentu gdy Dawid Banaszek trafił w 36’ na 5:3, gra nominalnych gości zupełnie się posypała, przez co MZ II raz za razem bezlitośnie obnażały ich błędy w defensywie. Ostatecznie skończyło się na tuzinie goli.

Tempo lidera starają się wytrzymać Bizony FC, które w minionej serii gier dość pewnie pokonały Walec II 7:3. Także w tym przypadku faworyt długo się rozkręcał, ale gdy już mu się to udało, przeciwnik był bezradny. Bizony prowadziły do przerwy 2:0, a gdy po zmianie stron wrzuciły piąty bieg, w pewnym momencie mieliśmy już 6:1. W końcówce nieco więcej do powiedzenia mieli zawodnicy Walca II, ale w żaden sposób nie mogli już zagrozić przeciwnikowi, w szeregach którego świetne zawody rozegrał zdobywca jednego gola i autor czterech asyst – Jakub Godlewski.

Na najniższy stopień podium awansowały Borowiki, które dzięki fenomenalnemu początkowi meczu pokonały finalnie FC Obłupanych II 6:5. Pierwsze fragmenty tego starcia zapowiadały jednak łatwy triumf nominalnych gości – Borowiki od razu ruszyły do ultraofensywy, dzięki czemu już po 6 minutach prowadziły 4:0. Im dłużej trwał natomiast ten pojedynek, tym więcej do powiedzenia miał rywal. FCO II mozolnie próbowali odrabiać straty i sztuka ta niemal im się udała. Ostatecznie zabrakło im jednak jednego gola i musieli pogodzić się z porażką, która chyba na dobre skazuje ich na walkę o utrzymanie.

Z „pudła” spadł z kolei Hiszpański Galeon, który podzielił się punktami z Cool Teamem II, remisując 1:1. Spodziewaliśmy się w tym przypadku wyrównanego starcia i takie w istocie otrzymaliśmy. Żaden z zespołów nie chciał popełnić błędu skutkującego stratą gola, w efekcie czego oglądaliśmy dość zamknięty mecz. Impas przerwał dopiero w 38’ Damian Michalczyk, który dał prowadzenie gościom. Taki rezultat nie utrzymał się jednak długo – 7 minut później do wyrównania doprowadził Mikołaj Płatek, ustalając tym samym rezultat. Wydaje się, że piłkarskie przysłowie o „dwóch rannych” sprawdzi się tutaj znakomicie.

Drugi punkt tej zimy zdobyli zawodnicy Galicii II, którzy zremisowali 2:2 z Szybkim Shotem. Gracze zza naszej wschodniej granicy muszą natomiast pluć sobie w brodę, dwukrotnie w tym meczu wychodzili bowiem na prowadzenie i dwukrotnie nie udało im się go utrzymać. Głównie za sprawą Jakuba Majewskiego, który pakując rywalowi dublet, sumiennie zapracował na tytuł MVP meczu. Szybki Shot może być względnie zadowolony z takiego rozstrzygnięcia, wciąż znajduje się bowiem ponad strefą spadkową. Galicia II w dalszym ciągu okupuje z kolei ostatnią pozycję w tabeli.

zima2024_kolejka5_liga15.png

 

16. Liga Szóstek:

Na szesnastym szczeblu liderem pozostała Szybka Piłka Młociny, która w meczu na szczycie zaskakująco łatwo uporała się z Ojcami RKS-u, zwyciężając 6:1. Możemy śmiało napisać, że pierwsza odsłona tego meczu była prawdziwym „one man show” w wykonaniu Piotra Wielgosza. Zawodnik ten zapisał na swoim koncie hat-tricka, dzięki czemu jego drużyna zeszła „do szatni” przy komfortowym, trzybramkowym prowadzeniu. Po zmianie stron sygnał do ataku dał gospodarzom Jacek Łeszczyński, ale odpowiedź SPM była piorunująca – Damian Orłowski, Michał Andrzejewski i najlepszy na murawie Wielgosz sprawili, że Szybka Piłka wciąż posiada status bezbłędnej.

Tyle samo punktów co Szybka Piłka Młociny – tyle, że przy jednym meczu rozegranym więcej – ma Brygada 75, która w drugim, toczonym równolegle meczu na szczycie wygrała 6:3 z Le Cabaretem. Starcie to co prawda lepiej rozpoczęli gospodarze (szybko do siatki trafił Kaczmarek), ale koncert „Brygadzistów” miał dopiero nadejść. Stało się to pomiędzy 20’ a 42’, gdy goście strzelili aż pół tuzina goli, rozstrzygając tym samym kwestię tego, kto bardziej zasługuje na triumf. „Kabareciarzy” stać był jedynie na zmniejszenie rozmiarów porażki, ale w starciu ze świetnie dysponowanym Maćkiem Skrzekiem i jego kolegami nie mieli szans na ugranie jakichkolwiek punktów.

Bardzo cenny triumf zapisał na swoim koncie także WAP ’07, który po znakomitej drugiej połowie pokonał TS Amebę II 4:1. Pierwsza połowa raczej nie wskazywała jednak na taki rozwój wypadków – obie drużyny długo wzajemnie się „badały”, a gdy już zobaczyliśmy gola, był on dziełem zawodnika gospodarzy – Adriana Ulińskiego. W drugiej odsłonie swój popis zaczął natomiast duet Piotr Zaręba i Patryk Mazur – obaj gracze zdobyli po 2 bramki, będąc w dużej mierze odpowiedzialnymi za fakt, że Warszawska Akademia Piłkarska odniosła drugą kolejną wygraną.

Ze strefy spadkowej wydostał się z kolei PAOK Syfoniki, który w starciu dwóch drużyn znajdujących się „pod kreską” wygrał 8:5 z Rzursami. Przez długi czas wiele w tym meczu wskazywało jednak na remis – obie drużyny prezentowały zbliżony poziom, a na kwadrans przed końcem na „tablicy świetlnej” widniał rezultat 3:3. Wówczas piąty bieg wrzucili nominalni gospodarze, którzy – prowadzeni przez Aleksandra Opolskiego (3 gole i 4 asysty) wyszarpali pierwsze w zimowej kampanii 3 pkt. Dzięki tej wygranej PAOK awansował na ósmą lokatę, sytuacja Rzursów powoli staje się natomiast tragiczna.

zima2024_kolejka5_liga16.png

 

17. Liga Szóstek:

W siedemnastej lidze pauzę prowadzącej Copaniny wykorzystał Ajaks W-wa, który pokonał 6:4 Zespół R, dzięki czemu zameldował się na pozycji wicelidera. Niedzielny pojedynek nie był natomiast dla nominalnych gospodarzy łatwy – „eRka” przez długi czas była w stanie dotrzymać im kroku, czego najlepszym potwierdzeniem jest fakt, że do przerwy Ajaks prowadził zaledwie 3:2. W drugiej odsłonie wciąż trwała zażarta walka, w której nieco lepiej radzili sobie jednak gospodarze. Ostatecznie korzystny wynik udało im się dowieźć do końcowego gwizdka, a duża w tym zasługa autora hat-tricka i asysty – Bartosza Kopacza.

Na trzecie miejsce awansowała z kolei Bonifikarta Enjoyers, której zawodnicy nie dali najmniejszych szans Gentleman Warsaw Teamowi, wygrywając 10:2. Pierwsza połowa tego starcia była jeszcze stosunkowo wyrównana – goście co prawda dominowali na murawie, ale na przerwę schodzili przy prowadzeniu 3:0, a to oznaczało, że „Dżentelmeni” wciąż mogą mieć nadzieję na korzystny rezultat. Druga odsłona w pełni przebiegała już jednak pod dyktando BE, która – dowodzona tym razem przez Damiana Wolaka – wywalczyła pewne i efektowne zwycięstwo.

Brzemienna w skutkach może okazać się dla FC Bez Nazwy wpadka przeciwko Old Stars. Rezultat 4:4 sprawił bowiem, że pierwsza z wymienionych ekip spadła za podium, ustępując miejsca wspomnianej Bonifikarcie. Musimy natomiast przyznać, że opisywany przez nas mecz był naprawdę dobrym widowiskiem – obie ekipy chciały grać ofensywnie, wobec czego byliśmy świadkami ofensywnej, obfitującej w liczne sytuacje podbramkowe gry. Wynik remisowy trzeba zresztą uznać za sprawiedliwy, choć Wojciech Kalata po stronie gospodarzy i Tomasz Kalinka u gości robili wszystko, aby to ich zespół sięgnął po pełną pulę.

Do gry o miejsca medalowe wciąż mają szansę dołączyć Zielone Bielany. Zawodnicy tej ekipy pokonali w miniony weekend Czupakabry Warszawa 9:2, dzięki czemu ich strata do trzeciej lokaty wynosi już tylko trzy „oczka”. W starciu przeciwko Czupakabrom wyższość drużyny z Bielan nie podlegała natomiast dyskusji – goście byli lepsi w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, a wynik końcowy doskonale to obrazuje. Świetne zawody rozegrał szczególnie Bartłomiej Paczkowski, który strzelił aż pół tuzina goli, bezapelacyjnie sięgając po tytuł najlepszego zawodnika meczu.

zima2024_kolejka5_liga17.png

 

Przechodzimy płynnie do wydarzeń na parkietach przy ulicy Felińskiego. Na obu poziomach w czubie tabeli został zachowany status quo. W Pierwszej Lidze czwarty skalp z rzędu zgarnął, i to bardzo efektownie, Pro Serwis, po 3 punkty sięgnął też FC Legion, chociaż Team Ivulin Exile sprawili im mnóstwo kłopotów. A do tego z dobrej strony pokazali się też zawodnicy Atlet. Na drugim froncie lider Świniobicie niesamowicie męczył się z XYZ, ale finalnie zwyciężył. Drudzy w tabeli Ukraine United także nie zawieli, swoją wygraną zanotowała także ekipa Futsal Team. Zapraszamy na podsumowanie 4. kolejki Ligi Futsalowej!

 

1.  Liga Futsal:

 

W Pierwszej Lidze Futsalu na otwarcie 4. kolejki los zmierzył FC Legion i Team Ivulin Exile. Przed tym meczem pisaliśmy, że wiceliderom nie będzie łatwo pokonać komandy rodem z Białorusi i to się w pełni potwierdziło. W pierwszej, bezbramkowej połowie w głównej roli wystąpili obaj bramkarze, czyli Volodymyr Chumak i Leanid Isayenia. Zwłaszcza Isayenia miał mnóstwo pracy przy strzałach Andrija Shyiana. Niedługo po wznowieniu gry Shyian, po kapitalnej akcji, dopiął swego i znalazł drogę do siatki. Miał też okazje na następne trafienia, ale z drugiej strony Exile cały czas starali się wyrównać. Finalnie jednak Legioniści zwyciężyli 1:0, notując trzeci komplet oczek z rzędu tej zimy.

Drugie spotkanie było znacznie mniej zacięte. Prowadzący w tabeli Pro Serwis był pewniakiem w rywalizacji z czerwoną latarnią ligi FC United i szybko ta prognoza przełożyła się na wynik. Już po pierwszej części Zieloni po hat-tricku Michała Madeja i dublecie Szymona Szymańczuka odskoczyli na 0:5 i nie było to ich ostatnie słowo. Po zmianie Madej po raz czwarty wpisał się na listę strzelców, po pół godzinie tego starcia na 0:7 poprawił Maciej Piwowarczyk i było już „po jabłkach”. FC U atakowali z rzadka, ale jak tylko dochodzili do dogodnych sytuacji, to byli nieskuteczni. Czego nie można powiedzieć o najlepszym na parkiecie Madeju, który w samej końcówce dołożył jeszcze 2 gole (łącznie 6 w tym występie) i Pro Serwis wygrali aż 0:9.

Jako ostatni na placu stawili się Atlet i Dakafil. Od początku Atleci ostrzeliwali bramkę Karola Sławińskiego, ale dopiero po kwadransie udało się go pokonać (co było dziełem Igora Petlyaka). Drużyna w żółtych trykotach przed przerwą mogła wyrównać po okazjach Rafała Kalinowskiego i Filipa Domagalskiego, ale brakowało im nieco celności. W drugiej odsłonie Petlyak po raz drugi znalazł sposób na Sławińskiego, ale niedługo Albert Stankiewicz huknął jak z armaty i goście złapali kontakt. I mogli nawet zremisować, ale w 40 minucie piłkę zmierzającą do sieci w ostatniej chwili zatrzymał nie kto inny jak Petlyak i ostatecznie Atlet dowieźli rezultat 2:1. A to pozwoliło im wskoczyć do czołowej czwórki.

 futsal1_zoma_2024_kol4.png

2. Liga Futsal:

 

Schodzimy piętro niżej, do Drugiej Ligi Futsalu. Czwartą kolejkę zaczęliśmy spotkaniem Mehisto z Ukraine United. Gospodarze postawili faworyzowanej komandzie rodem z Ukrainy twarde warunku, zwłaszcza w pierwszej połowie. Dużo pracy miał golkiper UU Mykhailo Bilyk. Ostatecznie jednak Ukraińcy kierowani przez Petro Zolotiy’a do szatni chodzili przy stanie 1:2. Po zmianie stron Pomarańczowi odskoczyli na 1:3, ale po chwili Rafał Hołubicki huknął jak z armaty i zrobiło się 2:3. Lecz od tego momentu goście za sprawą Rostyslava Rudyi’a i Żenii Buhajenko zaczęli punktować rywali i finalnie wygrali 2:6.

Pierwsze dziesięć minuty rywalizacji Karoflisk z Futsal Teamem było dość zacięte, po wymianie ognia po tym czasie na tablicy świetlnej widniał rezultat 2:2. Ale im dłużej trwał ten mecz, tym mocniej Czerwoni zaczęli przejmować inicjatywę. Już po pierwszej części FT prowadzili 2:4 (co było zasługą duetu Damian Drapsa – Artur Lepianko), a tuż po wznowieniu gry Futsal podwyższył na 2:5. Ten wynik utrzymywał się niemal do samego końca. Na finiszu zespół w czerwonych barwach zadał jeszcze dwa skuteczne uderzenia, dzięki czemu zwyciężył 2:7. A to pozwoliło Emilowi Gadomskiemu i spółce wskoczyć do top3.

Jako ostatni na parkiecie zameldowali się Świniobicie oraz XYZ. Liderzy byli tu pewniakiem do triumfu, tymczasem Maciej Zarzycki i jego świta nie położyli się przed przeciwnikiem. Przez co gospodarze męczyli się przez całe te zawody. Do przerwy obejrzeliśmy tylko jednego gola, za to niezwykłej urody. W 7 minucie Mariusz Sobotka po podaniu Huberta Feli zdjął pajęczynę z okienka świetnie dysponowanego tego dnia Macieja Boczara. Świniobicie potem długo bili głową w mur, goście także mieli swoje szanse, ale ostatecznie było 2:0 (po trafieniu Marka Gubicza przy którym ponownie asystował Fela). Gospodarze, nie bez problemów, ale zgarnęli czwarty z rzędu skalp i, rzecz jasna, pozostali na szczycie stawki.

futsal2_zoma_2024_kol4.png

 

Sponsorzy