Za nami wiele emocji – nie tylko tych pozytywnych!

Sezon zimowy Ligi Bemowskiej nieubłaganie zbliża się do końca. W miniony weekend rozegraliśmy już siódmą kolejkę, co oznacza, że na poszczególnych poziomach rozgrywkowych mamy coraz mniej niewiadomych. Co ciekawe, poznaliśmy już pierwszego mistrza. Została nim Copanina, która nie miała sobie równych w 17. Lidze Szóstek. Ogromne gratulacje! Nie wszędzie sytuacja jest jednak tak klarowna, czego najlepszym potwierdzeniem jest 14. Liga Szóstek, w której pierwszy oraz czwarty zespół dzieli zaledwie punkt.

Z przykrością musimy również odnotować, że w zakończonej kilka dni temu serii gier doszło do kilku nieprzyjemnych incydentów, na które nie ma w Lidze Bemowskiej przyzwolenia. W naszych rozgrywkach nie ma miejsca na chamskie czy też – pisząc dobitniej – chuligańskie zachowania, a ich sprawcy muszą liczyć się z szeregiem konsekwencji, z dożywotnią dyskwalifikacją włącznie. Mamy jednak nadzieję, że było to jedynie incydenty, a podobnych zdarzeń unikniemy w przyszłości.

 

Rozgrywki SuperLigi6, 2. Ligi Szóstek i 3. Ligi Szóstek w miniony weekend pauzowały.

4. Liga Szóstek:

Przodownictwo w tabeli utrzymali Chłopcy z Bielan, którzy w miniony weekend nie musieli nawet wychodzić na murawę, otrzymali bowiem walkowera od Los Blancos. Ekipa Tomka Miziurkowskiego powiększyła natomiast przewagę nad resztą stawki, pozostałe drużyny z podium solidarnie przegrały bowiem swoje mecze. Dużą niespodzianką była zwłaszcza porażka wicelidera – Unatletico, który uległ 3:5 Teamowi BM. Trzeba jednak przyznać, że zespół rodem z Ukrainy zagrał bardzo dobry mecz i zasłużenie sięgnął po 3 pkt. TBM już do przerwy prowadził 3:1 i choć po zmianie stron rywal uparcie dążył do odwrócenia losów spotkania, sztuka ta nie udała mu się. Dzięki temu triumfowi gracze w białych koszulkach awansowali zresztą na trzecie miejsce w tabeli.

Z podium spadły natomiast FC Wtorki, którzy ulegli Zielonemu Stolikowi aż 3:13. Pierwsza połowa zupełnie nie zwiastowała natomiast takiego zakończenia – co prawda to nominalni goście zeszli „do szatni” przy prowadzeniu 3:2, ale chyba mało kto wyobrażał sobie, że starcie to zakończy się pogromem. Tymczasem zawodnikom w zielonych trykotach w drugiej odsłonie wychodziło niemal wszystko, co doskonale odzwierciedla rezultat końcowy. Gdyby gracze ZS utrzymywali taką dyspozycję przez cały sezon, nie mamy wątpliwości, że do samego końca biliby się o mistrzostwo.

Bardzo ważną wygraną – przedłużającą nadzieje na ugranie w tym sezonie podium – zanotowali zawodnicy FC Lunan, którzy po niełatwym boju pokonali 5:3 King Style. Losy spotkania na dobrą sprawę rozstrzygnęły się pomiędzy 22’ a 35’ – zespół z Ukrainy zdobył w tym czasie 4 bramki, tracąc jedynie jedną i wypracowując sobie dzięki temu stosunkowo pewną, trzybramkową przewagę. Ambitnie walczący gospodarze zdołali jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki, ale na doprowadzenie choćby do remisu nie wystarczyło im czasu i sił. Dzięki tej wygranej ekipa, którą do zwycięstwa ponownie poprowadził Zakharii Mor (2 gole i 2 asysty) ma już tylko 2 pkt straty do trzeciej lokaty.

Widmo spadku z ligi bardzo mocno oddalił od siebie Drink Team, który po wygranej 4:1 nad Maghreb United jest już niemal pewny utrzymania. W starciu „o sześć punktów” długo żadna z drużyn nie potrafiła „napocząć” rywala, ale końcówka pierwszej połowy zdecydowanie należała do DT, który po golach Sławczyka i Tarasa zszedł „do szatni” z komfortowym prowadzeniem. Nominalni goście krótko po przerwie podwyższyli prowadzenie (gol Tippe) i choć chwilę później także MU trafiło do siatki, ostatnie słowo należało do Drink Teamu. Wynik ustalił w 39’ Szlaga, pieczętując triumf swojej ekipy i sprawiając, że sytuacja Maghreb United jest już ekstremalnie trudna.

 

zima2024_kolejka7_liga4.png

5. Liga Szóstek:

W piątej lidze pauzę lidera wykorzystał Dream Team Warsaw, który po zwycięstwie 4:3 nad FC Shadows traci do prowadzącej ekipy jedynie 3 pkt. Wygrana nie przyszła jednak ekipie Maćka Szpakowskiego łatwo – to goście przez większość spotkania znajdowali się o krok z przodu, trzy razy wychodząc na prowadzenie. Dwukrotnie skutecznie odpowiadał jednak najlepszy na murawie Jonatan Politowicz, a dzięki golom w 45’ i 46’ dublet ustrzelił również Oskar Górecki, zapewniając DTW bardzo cenny komplet punktów. Wygląda na to, że losy tytułu mistrzowskiego może przesądzić przyszłotygodniowy hit, w którym Dream Team Warsaw zmierzy się z Inferno Teamem.

Niemal do minimum spadły szanse na zdobycie mistrzostwa przez Lagę Warszawa, która zaledwie zremisowała z ostatnim w tabeli Bulbulantusem 6:6. Z przebiegu meczu nominalni gospodarze mogą być natomiast zadowoleni z takiego rozstrzygnięcia, do przerwy przegrywali bowiem 2:5, a straty udało im się odrobić dopiero w ostatnich minutach. Warto przy tym pochwalić drużynę nominalnych gości, która wreszcie zebrała się w mocnym składzie i mocno postraszyła faworyta. Gdyby Adam Dobromysławski dysponował taką paczką przez całe rozgrywki, Bulbulantus zapewne byłby teraz w zupełnie innym miejscu tabeli.

Po słabym okresie ewidentne odrodzenie notuje natomiast UKS Południe Czosnów, który po wygranej 9:5 nad Walcem znalazł się tuż za ligowym podium. Gracze w trykotach w biało-granatowe pasy od początku tego meczu byli stroną dominującą, choć rywal wcale nie miał zamiaru ułatwiać im zadania. Do przerwy UKS prowadził różnicą dwóch goli, w drugiej odsłonie – pomimo ambitnej postawy graczy Walca – udało mu się jeszcze podwoić tę przewagę. Ogromna w tym zasługa Mateusza Szarpaka, który zapisał na swoim koncie 2 gole i 2 asysty.

Aż na ósme miejsce spadli z kolei East Crew, którzy – niejako na własne życzenie – ulegli 4:5 Zmarnowanym Talentom. Zespół z Ukrainy od początku chciał zdominować rywala i trzeba przyznać, że początkowo udawało mu się to znakomicie. „Różowi” po 18’ minutach prowadzili 3:0, a gol „do szatni” dla gości zdawał się nie robić na nich wrażenia. Chwilę po przerwie ten sam zawodnik trafił do siatki, ale niedługo później odpowiedział Fedko i wydawało się, że EC ma ten mecz pod kontrolą. Nic bardziej mylnego – trzy szybkie bramki w końcówce sprawiły, że ostatecznie to ZT zgarnęły pełną pulę, wyprzedzając niedawnego rywala w tabeli.

 

zima2024_kolejka7_liga5.png

6. Liga Szóstek:

Do niemałej sensacji doszło na inaugurację siódmej kolejki szóstej ligi, gdzie prowadzące w tabeli FC Dziki z Lasu przegrały 4:5 z FC NaNkacu. Bezbłędni do tej pory goście trafili tym razem na świetnie dysponowanego rywala, który był w stanie wykorzystać ich każdy, nawet najmniejszy błąd. Wśród „Kaców” znakomite zawody rozgrywał Rafał Szewczyk, który strzelił dwa pierwsze gole dla swojej ekipy, a także Karol Kubicki, który w 48’ zapewnił swojej drużynie komplet punktów. Dzięki ten wygranej FC NaNkacu awansowali na najniższy stopień podium, „Dziki” pomimo porażki utrzymały natomiast fotel lidera.

Szansy na doścignięcie lidera nie wykorzystały Marchewki Zagłady, które w ligowym szlagierze podzieliły się punktami z Old Young, remisując 6:6. Po pierwszym kwadransie, wygranym przez drugi z zespołów 3:0 wydawało się jednak, że to oni sięgną po wygraną. „Pomarańczowi” obudzili się natomiast bardzo szybko, a doprowadzenie do remisu zajęło im ledwie 4 minuty. Potem na murawie trwała zażarta walka, z której zwycięsko mogli ponownie wyjść OY, którzy na niespełna 10 minut przed końcem prowadzili 6:4. Gole Banaszka i Gajdy pozbawiły ich tego triumfu, a mecz finalnie zakończył się sprawiedliwym remisem.

Tuż za podium wciąż znajduje się Horda, która tym razem okazała się lepsza od FC Devs, zwyciężając 6:4. Mecz ten świetnie zaczął się natomiast dla gości, którzy objęli prowadzenie po golu Dudzica. Rywal bardzo szybko odpowiedział jednak trafieniami Żurawskiego oraz Króla i do przerwy mieliśmy wynik 2:1. W drugą odsłonę znakomicie weszli gospodarze, którzy po 39’ prowadzili aż 5:1 i – tak się wówczas wydawało – pewnie zmierzają po pełną pulę. Tę udało im się ostatecznie wywalczyć, choć ambitnie grający przeciwnik nieco ich w końcówce postraszył, zmniejszając dzielący je dystans do dwóch goli.

Cenny triumf odnieśli też gracze Kyrgyz Global, którzy dzięki pokonaniu 5:3 BKS-u 04 Górki wciąż liczą się w walce o miejsca medalowe. Tuż po pierwszym gwizdku arbitra tego meczu mieliśmy do czynienia z małym „trzęsieniem ziemi” – już w 2’ prowadzenie gospodarzom dał Sattorov, a kilkadziesiąt sekund później wyrównał Sidorowicz. W dalszej części spotkania wyraźnie dominowali już natomiast gracze z Kirgistanu, którzy dzięki konsekwentnej grze na niespełna kwadrans przed końcem prowadzili aż 5:1. W końcówce BKS zdołał co prawda dwukrotnie odpowiedzieć, ale była to jedynie „kosmetyka” rezultatu końcowego.

Ze spadkiem muszą już powoli godzić się zawodnicy Jager Masters, którzy w starciu „o sześć punktów” zostali zmasakrowani przez Chlejsów FC, przegrywając aż 0:14. Nominalni goście byli w tym meczu wyraźnie lepsi w absolutnie każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, odnosząc pewne i efektowne zwycięstwo, a do tego imponując regularnością – zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie po siedem razy umieszczali piłkę w bramce rywali. Przodował w tym Jan Gromnicki, który zapisał na swoim koncie 5 goli i 1 asystę. Chlejsy dzięki tej wygranej wciąż mogą marzyć o zachowaniu ligowego bytu.

zima2024_kolejka7_liga6.png

 

7. Liga Szóstek:

Na siódmym szczeblu rozgrywkowym cała czołówka solidarnie wygrała swoje mecze, a liderem pozostał Retro Sqaud, który pokonał 10:4 Reytana. Gospodarze tego meczu mieli co prawda przejściowe problemy – w pierwszej odsłonie przegrywali nawet 1:2 – ale finalnie wyszli z nich obronną ręką. Jeszcze przed przerwą udało im się wyjść na prowadzenie, a w drugiej odsłonie nie pozostawili już wątpliwości, kto tego dnia bardziej zasługuje na pełną pulę. Do triumfu tym razem poprowadził ich Damian Augustyniak, który do hat-tricka dorzucił także jedną asystę.

Tuż za plecami RS znajdują się FC Obłupani, którzy w najciekawszym meczu tej serii gier wygrali 8:6 z Kindybałami FC. Oczekiwaliśmy tutaj wyrównanego pojedynku i – przynajmniej w pierwszej połowie – taki otrzymaliśmy. Obie drużyny toczyły zacięty bój, schodząc na przerwę przy rezultacie 2:2. W drugą odsłonę zdecydowanie lepiej wszedł jednak wicelider, który – prowadzony przez Macieja Sabę (4 gole i 1 asysty) – w pewnym momencie prowadził już 7:3. KFC do końca uparcie walczyli o odwrócenie losów spotkania, ale stać ich było jedynie na zmniejszenie rozmiarów porażki.

Fenomenalną pierwszą połowę zanotował z kolei RKS Pendrachy, który finalnie pokonał FC Torpedo 10:5. Nominalni goście w pierwszych 25’ prezentowali się fenomenalnie, czego dowodem niech będzie fakt, że na przerwę schodzili przy prowadzeniu 8:2. Świetny mecz rozgrywał zwłaszcza Filip Jarosiewicz, który był motorem napędowym poczynań ofensywnych swojej drużyny. Po zmianie stron częściej do głosu zaczęli dochodzić gospodarze, ale rzecz jasna nie byli już w stanie odwrócić losów meczu. Na niekorzyść obu zespołów działa natomiast fakt, że arbiter pokazał w tym meczu aż trzy czerwone kartki – dwie dla zawodników Torpedo, jedną dla gracza RKS-u.

Na czwartej lokacie zameldował się FC Desant, który – występując w roli gościa – pokonał 11:6 KS Na Pełnej. Także i w tym przypadku o losach meczu zadecydowała pierwsza połowa, wygrana przez zespół w błękitnych trykotach 7:2. W drugiej odsłonie temperatura meczu z wiadomych względów spadła, a gracze rodem z Ukrainy nie dążyli za wszelką cenę do windowania rozmiarów zwycięstwa. Ostatecznie obie ekipy strzeliły po przerwie po 4 gole, co w szerszej perspektywie oznaczało pewny triumf Desantu, w którego szeregach brylował tym razem Volodymyr Kharin (5 bramek i asysta).

Premierowe punkty w sezonie zimowym wreszcie mogli zapisać na swoje konto zawodnicy Land of Fire, którzy po niesamowitym spotkaniu wygrali 6:5 z Drużyną Actimela. Jeszcze niespełna kwadrans przed końcowym gwizdkiem wszystko wskazywało natomiast na dość pewny triumf gości, którzy prowadzili wówczas 5:2. Ostatnie fragmenty należały jednak do rywali, którzy dość szybko złapali kontakt po golach Shalvina i Abishova, a w samej końcówce przechylili losy meczu na swoją korzyść. Na 5:5 w 49’ ponownie trafił Abishov, a „złoty gol” padł po strzale z ostatniej minuty Sahila.

 

zima2024_kolejka7_liga7.png

8. Liga Szóstek:

FC Screamers wciąż nie poddają się w walce o tytuł mistrzowski! Ekipa w czarnych trykotach wykorzystała w miniony weekend pauzę Warsaw Bad Boys i po zwycięstwie 7:3 nad Drink Men traci do nich już tylko 3 pkt. Niedzielny mecz znakomicie rozpoczęli co prawda goście (błyskawiczny gol Sienkiewicza), ale w kolejnych minutach wyraźnie lepsi byli już „Krzykacze”. Do przerwy wicelider prowadził 3:1, a po zmianie stron konsekwentnie powiększali swoją przewagę. Ostatecznie skończyło się na czterobramkowej wygranej, w czym największy udział miał autor hat-tricka – Olek Borowski.

Na najniższym stopniu podium wciąż znajduje się FC Mrija, która w minionej serii gier tylko zremisowała 4:4 z Agilem At Agord. Co więcej, to niżej notowany zespół gości był w tym meczu bliżej wygranej – drużyna Damiana Metryki w pierwszej połowie dwukrotnie wychodziła na prowadzenie, a po zmianie stron (po chwilowym „zawieszeniu”) zrobiła to po raz trzeci, gdy w 42’ na 4:3 trafił Michał Kulpiński. Ostatnie słowo należało jednak do drużyny z Ukrainy, której punkt zapewnił w ostatniej minucie Kyrylo Shavshyn.

Dla Agilu At Agord był to zresztą całkiem udany weekend, dwie godziny przed meczem z FC Mriją zespół ten pokonał bowiem 9:5 Fuszerkę. Pierwszy z wymienionych zespołów był w tym starciu wyraźnie lepszy, choć musimy podkreślić, że w niektórych fazach meczu miał przejściowe problemy. Dobra dyspozycja strzelecka duetu Damian Metryka Grzegorz Kowerski (oba strzelili łącznie 7 z 9 goli dla gości) sprawiła jednak, że mogli dopisać do swojego dorobku kolejne 3 pkt. Rezultat ten pozwala AAA wciąż walczyć o zachowanie ligowego bytu, dla Fuszerki oznacza niestety przypieczętowanie spadku z ligi.

Szansy na wskoczenie na podium nie wykorzystali gracze KP Koziej, którzy tylko zremisowali 4:4 z Hiszpanią. Biorąc jednak pod uwagę przebieg meczu - także i w tym przypadku pierwsza z wymienionych ekip może być zadowolona z takiego rezultatu. Po remisowej pierwszej odsłonie (1:1), w drugiej inicjatywę przejęli bowiem zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego, którzy na 10 minut przed końcem prowadzili 4:2 i wydawałoby się, że są na autostradzie do zwycięstwa. Kozia pokazała w końcówce charakter, ale gole Piotra Stępniewskiego i Mateusza Remeza dały im jedynie punkt.

Coraz lepiej w naszych rozgrywkach radzą sobie za to zawodnicy GLK, którzy po zaskakująco łatwej wygranej nad ADS-em Scorpion’s (11:3) zameldowali się w górnej połowie tabeli. Wyższość nominalnych gospodarzy od pierwszego gwizdka nie podlegała w tym przypadku dyskusji, a szybko strzelone 5 bramek sprawiło, że losy spotkania były w praktyce przesądzone. Tak też w rzeczywistości było – po zmianie stron gospodarze kontynuowali świetną grę i bez najmniejszych problemów dowieźli wygraną do końcowego gwizdka. Ogromna w tym zasługa Sebastiana Dominiaka, który miał bezpośredni udział aż przy 8 golach, notując 5 trafień i 3 asysty.

 

zima2024_kolejka7_liga8.png

9. Liga Szóstek:

Na dziewiątym szczeblu rozgrywkowym coraz bliżej tytułu mistrzowskiego są Crimson Boys, dla których zwycięstwo nad Orłami Leszka (6:3) było siódmym kolejnym triumfem w tym sezonie. Choć wynik końcowy być może na to nie wskazuje, mecz ten przebiegał pod pełną kontrolą nominalnych gości. Lider już do przerwy prowadził 3:0 (gol Zielińskiego, a następnie dublet Miłońskiego), a po przerwie podwyższył prowadzenie o kolejne dwa trafienia – najpierw hat-tricka skompletował Miłoński, a następnie bramkę zdobył Bindulski. Choć w końcówce ambitnie grający rywal zdołał zmniejszyć rozmiary porażki, kwestia rozstrzygnięcia była już dawno przesądzona.

Minimum srebrne medale zapewnili już sobie gracze Finansovej, którzy w miniony weekend wysoko pokonali Inter Warszawa – 11:3. Faworyt potrzebował co prawda nieco czasu na wejście na właściwe obroty, ale gdy już mu się to udało, przeciwnik nie był w stanie im dorównać. Nominalni goście w trakcie ostatniego kwadransa pierwszej połowy strzelili pół tuzina goli, w praktyce zapewniając sobie wygraną, po przerwie natomiast konsekwentnie podwyższali prowadzenie. Do zwycięstwa ponownie poprowadził ich Łukasz Rysz (5 goli i 3 asysty), którego dzielnie wspierał autor 4 bramek i asysty – Bartosz Borys.

Porażkę Orłów Leszka wykorzystała Forteca Bielany, która po wygranej 11:6 nad Żoliballem powróciła na najniższy stopień podium. Obie ekipy zdecydowanie postawiły w tym meczu na ofensywę, choć więcej zimnej krwi pod bramką rywala zachowywali nominalni gospodarze. Walcząca ambitnie drużyna gości starała się co prawda wywierać presję na przeciwniku, ale tego dnia ekipa z Bielan zwyczajnie okazała się dla nich zbyt mocna. Słowa te tyczą się szczególnie Bartosza Dawidczyka (2 gole i 4 asysty), którego gracze w zielonych trykotach w żaden sposób nie byli w stanie opanować.

Dość nieoczekiwanie do walki o medale ponownie włączyli się zawodnicy Siopa Strikas, którzy po zwycięstwie 3:2 nad Semper Victorią tracą do podium ledwie dwa „oczka”. Musimy natomiast przyznać, że zespół znajdujący się w strefie spadkowej postawił faworytowi bardzo trudne warunki. „Pomarańczowi” nie zrazili się szybko straconym golem, przeciwnie – po trafieniach Henrycha i Czarnomskiego to oni wyszli na prowadzenie! Nie cieszyli się nim jednak długo, chwilę później po golu Przechowskiego ponownie mieliśmy remis. O losach meczu przesądził Rusztecki, który w 39’ zapewnił komplet pkt swojej ekipie.

Po wygranej 10:5 z Energetykiem niemal pewna utrzymania jest już Munja. Zespół ten szczególnie w pierwszej połowie miał sporo problemów z outsiderem, ale finalnie wyszedł z nich obronną ręką. Nominalni gospodarze sprawę wygranej przesądzili jednak dopiero w ostatnim kwadransie, po 37’ prowadzili bowiem tylko 7:5 i wydawało się, że wciąż wszystko jest możliwe. Gole zdobyte przez Denysova, Białeckiego i Majewskiego przypieczętowały ostatecznie ich triumf i – najprawdopodobniej – utrzymanie. Energetyk znalazł się z kolei w ekstremalnie trudnej sytuacji i do zachowania ligowego bytu będzie potrzebował małego cudu.

 

zima2024_kolejka7_liga9.png

10. Liga Szóstek:

W dziesiątej lidze na fotel lidera powróciła Sparta, która w absolutnym szlagierze tej kolejki pokonała 5:4 Team Ivulin TUT. Mecz ten znakomicie rozpoczął się dla gości, którzy już w 1’ objęli prowadzenie po golu Shyka, który popisał się fenomenalnym uderzeniem z własnego pola karnego. Potem mieliśmy dość długi impas, a następnie obie ekipy zdobyły po jednej bramce – najpierw wyrównał Duk, a chwilę później odpowiedział Pikuła. W kolejnych minutach zdecydowanie lepiej prezentowała się jednak Sparta, która jeszcze przed przerwą wyszła na prowadzenie po golach Kubickiego i ponownie Duka, a po zmianie stron – za sprawą Burzyńskiego – podwyższyła rezultat. Co prawda niebawem stratę ponownie zmniejszył Pikuła, ale chwilę później trafił Diduch i gospodarze ponownie prowadzili różnicą dwóch goli. Ostatecznie TIT stać było jeszcze na strzelenie gola kontaktowego, ale do wywalczenia choćby punktu zabrakło im już czasu.

Pewne zwycięstwo odniósł w ten weekend trzeci w tabeli Sokil, który ograł 11:4 Oldboys Derby. Tak po prawdzie losy tego spotkania rozstrzygnęły się w pierwszych… trzech minutach, w których goście zdobyli aż 3 bramki. To ewidentnie podłamało rywala, który obudził się dopiero pod koniec pierwszej połowy. Do przerwy zespół rodem z Ukrainy prowadził jednak 6:2, a w drugiej odsłonie jedynie powiększał swoje prowadzenie. Ostatecznie zakończyło się na 11 zdobytych i 4 straconych bramkach, a ojcem tego sukcesu niewątpliwie był Dmytro Petriianchuk, który zanotował 5 goli i 2 asysty.

Marzeń o zajęciu miejsca na „pudle” wciąż nie porzucili gracze FC Allians, którzy po wygranej 5:3 nad Razamem znajdują się na czwartej lokacie. Niedzielny mecz lepiej rozpoczęli co prawda gospodarze, ale potem przez długi czas na murawie istniała tylko jedna drużyna. Gracze w granatowych strojach szybko doprowadzili do wyrównania za sprawą Ivanchuka, a gole strzelane w kolejnych minutach przez Panasiuka, Muzykę i Holovchenkę sprawiły, że byli na dobrej drodze do wygranej. Rywal nie miał natomiast zamiaru odpuszczać, ale bramka zdobyta w ostatniej minucie przez Pachkovskyiego sprawiła, że Razam tym razem musiał obejść się smakiem.

W górnej połowie tabeli zameldował się KS Syfon, który wygrał 13:8 z zamykającym tabelę X Force For Ever. Śmiało możemy napisać, że oba zespoły zupełnie nie interesowały się w tym meczu defensywą, co doskonale odzwierciedla rezultat. Od początku wyraźnie skuteczniejsi byli natomiast gospodarze, których do triumfu poprowadził autor 6 goli i 4 asyst – Jakub Grunas. Gracze w czerwonych trykotach dzięki tej wygranej podtrzymali matematyczne szanse na ugranie w tym sezonie podium, XFFE niemal przypieczętowali natomiast swój spadek z ligi (obecnie tracą do bezpiecznej strefy 6 pkt).

Nieoczekiwanej porażki doznał w miniony weekend Meksyk 16, który uległ 5:8 Warsaw Gunners FC. Spodziewaliśmy się w tym przypadku wyraźnej przewagi gospodarzy, tymczasem to „Kanonierzy” od samego początku wykazywali się ogromną aktywnością i chęcią gry, odbierając za to zasłużoną nagrodę w postaci 3 pkt. Pierwsza połowa była niezwykle wyrównana i zakończyła się rezultatem 4:4, po przerwie wyraźnie lepsi byli już jednak prowadzeni przez Patryka Szerszenia goście, którzy tą wygraną na poważnie włączyli się do walki o utrzymanie. Co ciekawe, to samo możemy powiedzieć o „Meksykanach”, których przewaga nad strefą spadkową wynosi już tylko 3 pkt.

 

zima2024_kolejka7_liga10.png

11. Liga Szóstek:

W jedenastej lidze obyło się bez większych niespodzianek – cała prowadząca trójka solidarnie wygrała swoje mecze, a liderem pozostają FC Dziki z Lasu II, które pokonały 6:5 Cool Team. Dla gospodarzy było to jednak bardzo trudne spotkanie – CT zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko i niewiele brakowało, by to ekipa Andrzeja Krawczyka po ostatnim gwizdku cieszyła się z wygranej. Ostatecznie o jedną bramkę lepsza była ekipa „Dzików”, którą do tego triumfu poprowadził Michał Ossowski, który zapisał na swoim koncie 3 gole i asystę. Wśród gości warto wyróżnić za to Łukasza Dworakowskiego, który także popisał się hat-trickiem.

Większych problemów z odniesieniem zwycięstwa nie miał z kolei wicelider – Virtualne Ń, który pokonał 7:2 KK Watahę Warszawa. Gospodarze od pierwszego gwizdka arbitra byli w tym meczu stroną dominującą, ale dość długo nie przekładało się to na wymierne liczby – do przerwy prowadzili zaledwie 2:1. Worek z golami rozwiązał się w drugiej odsłonie, gdy na przestrzeni 18 minut gracze w zielonych trykotach aż 5-krotnie umieszczali piłkę w bramce rywala, rozstrzygając tym samym kwestię trzech punktów. Warto podkreślić, że kolejny kapitalny mecz w ich barwach rozegrał Szymon Kolasa (3 bramki i 3 asysty).

Na trzeciej lokacie wciąż znajduje się TS Ameba, która po niełatwym meczu pokonała KTS Chimerę 5:3. Kluczowa dla losów tego spotkania okazał się Filip Dubel, który pomiędzy 16’ a 29’ skompletował hat-tricka, wspaniale odpowiadając na wcześniejsze trafienie KTS-u. Potem do siatki trafił jeszcze Adrian Pęter i wydawało się, że jest po sprawie. „Chimeryczni” nie mieli natomiast zamiaru się poddawać i jeszcze dwukrotnie trafiali do siatki, napędzając tym samym przeciwnikowi nieco stracha. W między czasie gola strzelił też jednak Mateusz Ciupek, dzięki czemu TS ze względnym spokojem przetrwał końcówkę tego starcia.

Tuż za podium zameldowali się zawodnicy Na Wariackich Papierach, którzy bardzo pewnie pokonali 11:2 AJS Parts. Nominalni goście w pierwszej połowie próbowali jeszcze dotrzymywać kroku rywalowi – przez pewien czas mieliśmy nawet remis, a na przerwę obie ekipy zeszły przy wyniku 3:1 – po zmianie stron wyraźnie zabrakło im już jednak argumentów, co znalazło swoje odzwierciedlenie w wyniku. Dowodzeni przez Illię Marchenko gracze NWP pomimo czwartej lokaty mają natomiast niewielkie szanse na ugranie medalu (do trzeciej lokaty tracą aż 4 pkt), AJS po tej porażce jest już z kolei w ekstremalnie trudnej sytuacji.

Bardzo blisko utrzymania jest natomiast Abnegat, który w spotkaniu „o sześć punktów” nie pozostawił złudzeń ekipie Nie Ma Mocnych, wygrywając 6:2. Nominalni gospodarze tak naprawdę mieli w tym meczu tylko jeden dobry moment – na początku drugiej połowy, gdy w odstępie 4’ strzelili dwa gole. Nawet wówczas dali sobie jednak wbić jedną „sztukę”, a przez resztę spotkania nie byli w stanie dorównać do poziomu Abnegata. Gości do zwycięstwa poprowadził Bartosz Wierzbicki (autor hat-tricka), ale na słowa uznania zasługuje w tym przypadku cały zespół. NMM na dobre ugrzęźli z kolei w strefie spadkowej, a ich sytuacja robi się mocno niewesoła.

 

zima2024_kolejka7_liga11.png

12. Liga Szóstek:

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że mistrzem 12. Ligi Szóstek zostanie Legion, który odniósł w minionej kolejce szóste kolejne zwycięstwo i pomimo zaległego meczu do rozegrania powrócił na fotel lidera. Tym razem na rozkładzie ekipy Michała Buczaka i Wojtka Starożyka znalazły się Lisy Bez Polisy, choć gościom trzeba oddać, że zaprezentowali się bardzo korzystnie. Po pierwszej połowie faworyt prowadził 5:3, ale wynik ten nie sprawiał, że mógł ze spokojem myśleć o drugiej odsłonie. Górę wzięło natomiast doświadczenie lidera, który bardzo spokojnie wypunktował przeciwnika, sięgając ostatecznie po pewny triumf. Świetne zawody w ich barwach rozegrał zwłaszcza Kamil Ceran (3 gole i asysta).

Nieoczekiwanie punkty stracił natomiast wicelider – BRD Young Warriors, który zaledwie zremisował 3:3 z GKS-em Tachimetr Warszawa. Z przebiegu meczu nominalni goście mogą być jednak zadowoleni z takiego rezultatu – jeszcze na niespełna 10 minut przed końcem to GKS prowadził 2:0. Choć „Wojownikom” doprowadzenie do remisu zajęło ledwie 2’ (gole Saneckiego i Karczewskiego), po chwili trafił Olędzki i ponownie to gospodarze byli bliżej wygranej. Chwilę później dublet ustrzelił co prawda Sanecki, ale na więcej faworytowi nie wystarczyło już czasu i musiał on pogodzić się z nieoczekiwaną stratą pkt.

Potknięcie BRD Young Warriors wykorzystały Raptusy Ursus, które dzięki wygranej 10:6 nad FC Cały Czas Bomba zniwelowały stratę do wicelidera. Mecz ten miał dwie fazy – w pierwszej połowie obie ekipy prowadziły wyrównaną walkę, a faworyt schodził na przerwę z zaledwie jednobramkowym prowadzeniem. W drugiej odsłonie wyraźnie lepsza była już natomiast ekipa z Ursusa, która konsekwentnie odjeżdżała rywalowi, odnosząc finalnie względnie pewne zwycięstwo. Do triumfu poprowadził ich bezwzględny MVP tych zawodów – Robert Krzywkowski – autor gola i 5 asyst.

Dobre tygodnie notuje Moonfox, który po pokonaniu Raptusów Ursus, tym razem pozostawił w tyle innego faworyta – FC Melange, wygrywając 5:4. Pierwsza odsłona tego starcia była prawdziwą jazdą bez trzymanki i zakończyła się sprawiedliwym skądinąd rezultatem 3:3. Po zmianie stron dość szybko prowadzenie dał Melanżowi Pietrzykowski, a taki rezultat utrzymywał się aż do końcowych minut. Wówczas dwa ciosy zadali jednak goście – najpierw do wyrównania doprowadził Beniamin Kuligowski (42’), a 3 minuty później wygraną zapewnił Moonfoxowi Kamil Siatkowski.

Niemal do zera spadły z kolei szanse na utrzymanie KS Centrum, które w piekielnie istotnym meczu okazało się wyraźnie gorsze od Beasts, przegrywając 2:7. Goście jeszcze przed upływem 10’ wypracowali sobie dwubramkowe prowadzenie (dublet Fatikha), a w kolejnych minutach jedynie odjeżdżali rywalom, nie pozostawiając złudzeń, kto tego dnia zasługuje na zgarnięcie pełnej puli. Ambitni gracze w żółtych trykotach także dwukrotnie trafili do siatki, ale tego dnia na nic więcej nie było ich stać. A taki rezultat oznacza, że na 3 kolejki przed końcem ich strata do bezpiecznej strefy wynosi aż 5 pkt.

 

zima2024_kolejka7_liga12.png

13. Liga Szóstek:

Prawdziwy pokaz siły dała czołówka na trzynastym szczeblu rozgrywkowym. Każda z ekip zajmujących lokaty na podium efektownie i przekonująco wygrała swoje mecze, a to sprawia, że liderem pozostają FC Po Nalewce, którzy rozgromili TSP Szatańskie Pęto 9:1. Trzeba natomiast przyznać, że gospodarze potrzebowali sporo czasu, aby na dobre się w tym meczu rozkręcić. Po tym jak w 19’ gola strzelił Ruslan Yakubiv, wszystko poszło już jak z płatka. Snajper FC PN był niewątpliwym bohaterem tego meczu, notując 5 trafień, dwa kolejne dorzucił Miłosz Suchta, jedno – Krzysztof Mamiński, a dziewiąty gol padł po strzale samobójczym jednego z rywali.

Jeszcze efektowniej triumfował drugi w tabeli FC Albatros, który – występując w roli gościa – rozgromił FC Yelonki aż 12:1. Gracze w żółtych trykotach swoją moc pokazali jednak dopiero po przerwie, w pierwszej połowie bardzo mocno męczyli się bowiem z niżej notowanym rywalem, na przerwę schodząc przy wyniku 2:1. Druga połowa była już natomiast stuprocentową dominacją „Albatrosów”, których do zwycięstwa poprowadził autor 2 goli i 2 asyst – Marek Pietrzak. Goście dzięki takiemu wynikowi wciąż liczą się w walce o tytuł, gospodarzom coraz mocniej zagląda z kolei w oczy widmo spadku.

Najbardziej efektowna wygrana w tej kolejce przypadła jednak w udziale graczom NKS-u Piotrovia, którzy roznieśli Team Ivulin 2023 18:3! Nominalni goście nie mieli w tym spotkaniu absolutnie nic do powiedzenia i już po pierwszej połowie – przegranej przez nich 0:10 – nie mogli mieć złudzeń co do zdobycia jakichkolwiek punktów. Druga odsłona była już troszkę bardziej wyrównana, choć i tak NKS powiększył swoje prowadzenie o kolejnych 5 trafień. Brylował jak zwykle Władysław Oryszczuk, a taki rezultat sprawia, że trzy pierwsze drużyny w tabeli mają niemal identyczne szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Zapowiada nam się pasjonująca końcówka sezonu!

Szans na ugranie medali nie ma już FC Samand, który po pewnej wygranej 9:3 nad FC KBDB umocnił się jednak na czwartej lokacie. Także i w tym przypadku kwestia zwycięzcy została rozstrzygnięta jeszcze przed przerwą, gospodarze prowadzili bowiem już 6:0. Po zmianie stron także obejrzeliśmy 6 bramek, z tą tylko różnicą, że obie ekipy trzykrotnie pokonywały golkiperów rywali. Wygrana Samandu ani przez moment nie była natomiast zagrożona i zespół prowadzony tym razem przez Hikmatullo mógł dopisać do swojego dorobku kolejny komplet pkt. Zespół z Wietnamu pozostał z kolei na ostatniej pozycji w tabeli.

Widmo spadku poważnie zagląda w oczy Mistrzom Chaosu, którzy po porażce 4:5 ze Stadem Szakali zajmują bezpieczną lokatę jedynie dzięki nieco lepszemu bilansowi bramek. Gospodarze po ostatnim meczu mogą zresztą mocno pluć sobie w brodę – do przerwy prowadzili 3:2, a jeszcze na kilkadziesiąt sekund przed końcem mieli w rękach cenny remis 4:4. W jednej z ostatnich akcji dali się jednak zaskoczyć, a gościom komplet punktów zapewnił Jakub Myszór. Taki rezultat sprawia, że MCh do końca będą drżeli o utrzymanie, „Szakale” z kolei niemal zapewnili już sobie ligowy byt.

 

zima2024_kolejka7_liga13.png

14. Liga Szóstek:

Niesamowitą walkę o mistrzostwo obserwujemy w 14. Lidze, gdzie pierwszą i czwartą drużynę dzieli zaledwie punkt! Nowym liderem została po ostatniej kolejce ekipa Elektrowoźniaka, która w meczu na szczycie nie dała szans Gur-Budowi, wygrywając 12:5. Gospodarze od samego początku byli w tym starciu drużyną bardziej aktywną, goście z kolei już od 1’ musieli gonić wynik. Były takie momenty, gdy wydawało się, że sztuka ta może im się udać. Po chwili do głosu ponownie dochodzili jednak Ukraińcy, którzy dzięki znakomitej końcówce (5 goli w ostatnich 7’) przypieczętowali niezwykle cenną wygraną. Największy wpływ na taki obrót spraw miał zdecydowanie Oleh Martsyniuk (7 goli i asysta).

Tyle samo punktów co lider mają Legosłowianie, którzy pokonali 7:3 Huragan Old Boys. Mecz ten miał zresztą bardzo niecodzienny przebieg, do przerwy mieliśmy w nim bowiem bezbramkowy remis! Worek z golami rozwiązał się dopiero po przerwie, a zdecydowanie skuteczniejsi okazali się gracze faworyta, którzy nie pozostawili przeciwnikowi złudzeń, kto tego dnia zasługuje na wygraną. Świetne zawody rozegrał zwłaszcza Robert Krzywskowski, który zapisał na swoim koncie aż 4 asysty, umiejętnie prowadząc grę swojego zespołu i będąc głównym architektem tego sukcesu.

Za plecami wymienionej trójki znajduje się St. Varsovia, która po wygranej 5:3 nad Partyzantem Włochy wciąż ma szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Triumf ten nie przyszedł nominalnym gościom łatwo, a duży udział w nim ponownie miał Kamil Łukasik, który miał bezpośredni udział przy 4 z 5 goli strzelonych przez jego zespół, notując 3 gole i asystę. Wśród gospodarzy klasycznie wyróżniał się Antoni Radko, który zakończył mecz z dubletem na koncie. Było to jednak za mało, aby wywalczyć choćby remis z ekipą Korneliusza Troszczyńskiego, dla której była to czwarta kolejna wygrana.

Do ogromnej sensacji doszło natomiast w starciu Po Gwarancji z Futgol Academy, przegranym przez faworyta 7:8. Nominalni goście, którzy w dotychczasowych meczach zdobyli ledwie 1 pkt, wyszli na to spotkanie bez najmniejszych kompleksów, bez najmniejszych skrupułów wykorzystując liczne błędy w szeregach rywala. FA do przerwy prowadzili 5:2, a po zmianie stron udało im się nawet wywindować rezultat na 8:4. Duży udział miał w tym autor hat-tricka – Sebastian Bielecki. W końcówce PG rzucili się do wściekłych ataków i udało im się zniwelować różnicę do jednego gola, ale na więcej zabrakło już czasu i ogromna niespodzianka stała się faktem.

W ekstremalnie trudnej sytuacji są z kolei gracze Sigmy Strikers, którzy po porażce ze Skepton Bonito (4:8) spadli na ostatnią lokatę w tabeli. Przed pierwszym gwizdkiem gospodarze mogli mieć nadzieję na ugranie jakichś punktów, ale boiskowe wydarzenia dość szybko pozbawiły ich złudzeń. Goście grali składniej, szybciej i mądrzej, w efekcie czego na przerwę schodzili przy prowadzeniu 5:1. Po zmianie stron Sigma uparcie dążyła co prawda do odwrócenia losów meczu, ale udało im się jedynie nie przegrać drugiej połowy (obie ekipy strzeliły w niej po 3 gole). Dzięki tej wygranej SB oddalili się od strefy spadkowej, Sigma Strikers znajdują się z kolei w coraz trudniejszym położeniu.

 

zima2024_kolejka7_liga14.png

15. Liga Szóstek:

Rozgrywki 15. Ligi Szóstek w miniony weekend pauzowały.

 

16. Liga Szóstek:

Nowym liderem szesnastej ligi została Brygada 75, która bez najmniejszych problemów pokonała 9:2 PAOK Syfoniki. Nominalni goście mecz ten rozpoczęli co prawda od delikatnego falstartu, ale dość szybko udało im się opanować boiskowe wydarzenia. Na gola Szewczyka z 8’ dość szybko odpowiedział Skrzek, a trafienia Szczepanika, Machnickiego i ponownie Skrzeka sprawiły, że na przerwę „Brygadziści” schodzili z komfortowym prowadzeniem. Po zmianie stron udało im się jeszcze bardziej je powiększyć, a w ich szeregach wciąż brylował Skrzek, który zakończył mecz z dorobkiem 4 goli.

Pierwsze punkty w tym sezonie stracił dotychczasowy lider – Szybka Piłka Młociny, który po bardzo dobrym z obu stron meczu zremisował 5:5 z Młodymi Perspektywicznymi. Gracze w niebieskich trykotach postawili faworytowi bardzo mocny opór i prowadzili nawet w tym starciu 2:0. Potem trzy gole strzelili jednak rywale i wydawało się, że wszystko wraca do normy. Po zmianie stron zespół Tomka Muszyńskiego uparcie dążył jednak do odrobienia strat, a misja ta zakończyła się powodzeniem – w 48’ remis uratował gospodarzom Marcin Plenzler. SPM spadła przez ten remis na drugie miejsce, ale wciąż ma w zanadrzu jeden zaległy mecz do rozegrania.

Dla Młodych Perspektywicznych był to zresztą bardzo udany weekend, dzień wcześniej pokonali bowiem Ojców RKS-u 6:3. Niekwestionowanym bohaterem tego spotkania był tym razem kapitan – Tomasz Muszyński, który aż trzykrotnie trafiał do siatki przeciwnika, dorzucając także do tego dwie asysty. Jego kolegom trzeba natomiast oddać, że dostosowali się do narzuconych przez niego standardów i także rozegrali świetny mecz, notując tyleż nieoczekiwaną, co zasłużoną wygraną. Dzięki 4 pkt zdobytym w miniony weekend MP są już niemal pewni utrzymania, podobnie zresztą jak Ojcowie RKS-u.

Fatalną passę kontynuuje niestety Le Cabaret, dla którego porażka 6:13 z TS-em Ameba II była już czwartą z rzędu. Nominalni gospodarze wyszli na ten mecz bardzo zmobilizowani i w pierwszej połowie z powodzeniem dotrzymywali kroku rywalowi. Na przerwę obie ekipy schodziły przy wyniku 2:3, ale po zmianie stron wyraźnie lepsi byli już goście, którzy bardzo szybko wzięli sprawy w swoje ręce. Szczególnie mamy tu na myśli duet Wojciech Kucharek i Mateusz Ciupek – pierwszy zanotował 5 trafień, drugi popisał się 4 golami i asystą. Czy tak grający TS ma szansę zakotwiczyć na ligowym podium? Niewykluczone.

zima2024_kolejka7_liga16.png

 

17. Liga Szóstek:

„Mistrz, mistrz, Copanina mistrz!” – niosło się w minioną niedzielę na boisku przy ul. Obrońców Tobruku. Gracze w czarno-złotych trykotach pokonali 9:4 Ajaks W-wa, notując siódme zwycięstwo z rzędu i pieczętując tym samym ze wszech miar zasłużony tytuł mistrzowski. Świeżo upieczeni złoci medaliści problemy mieli jedynie w pierwszej połowie, którą i tak udało im się wygrać 4:3. Druga odsłona należała już w pełni do nich, a zwłaszcza do Konrada Szałankiewicza, który w przekroju całego meczu zanotował gola i 2 asysty. Teraz celem Copaniny będzie zapewne wygranie dwóch ostatnich meczów i skończenie sezonu z kompletem punktów. Patrząc na ich dyspozycję, jest to bardzo prawdopodobne.

Z porażki Ajaksu W-wa nie skorzystali FC Bez Nazwy, którzy ulegli 4:6 Zespołowi R. Goście wyszli na to spotkanie niezwykle zmobilizowani i od samego początku narzucili swoje reguły gry. Do przerwy „eRka” prowadziła 3:1, a w drugiej odsłonie – za sprawą trafień Pucka i Jaszczuka – znalazła się aż o cztery gole przed rywalem. W końcówce świetne minuty po stronie gospodarzy notował Dzięgielewski, który w 8 minut ustrzelił hat-tricka, ale było to zbyt mało aby wyszarpać choćby punkt. Tym bardziej, że w między czasie szóstą bramkę dla gości zdobył najlepszy na placu Krzysztof Rogacin.

Tyle samo punktów co FC Bez Nazwy mają po tej serii gier zawodnicy Bonifikarty Enjoyers, którzy pokonali 5:1 Old Stars. Nominalnym gospodarzom musimy natomiast oddać, że – zwłaszcza w pierwszej połowie – mocno postraszyli faworyta. To oni dość szybko objęli prowadzenie po golu Karwowskiego, a wynik taki utrzymywał się przez niemal kwadrans – dopiero w 18’ do remisu doprowadził Mateusz Jasztal. To właśnie ten zawodnik był niewątpliwym bohaterem tego meczu, po przerwie jeszcze trzykrotnie trafiał bowiem do siatki. Swoją bramkę zdobył też Adrian Ciechański, co finalnie złożyło się na dość pewną wygraną BE.

Świadkami ostrej strzelaniny byliśmy w starciu pomiędzy Drogą a Zielonymi Bielanami, zakończonym rezultatem 6:7. Po pierwszej połowie wydawało się natomiast, że to gospodarze są bliżej zgarnięcia pełnej puli. Droga prezentowała się bowiem bardzo solidnie i zasłużenie prowadziła 3:1. W drugiej odsłonie ewidentnie zabrakło im jednak sił, co skrzętnie wykorzystał rywal, nie tylko odrabiając straty, ale i wyszarpując finalnie pełną pulę. Ogromny udział w takim rozstrzygnięciu miał Robert Litawa, który dopisał do swojego dorobku 2 gole i asystę. Warto odnotować, że po tej porażce Droga znalazła się w strefie spadkowej.

„Na powierzchnię” wynurzyli się natomiast gracze Gentleman Warsaw Teamu, którzy dzięki pewnej wygranej nad Czupakabrami Warszawa (8:2) wreszcie wydostali się ze strefy spadkowej. Mecz ten rozstrzygnął się już w pierwszej połowie, wygranej przez gospodarzy 5:0. Rezultat ten w dużej mierze determinował to, co działo się po zmianie stron – GWT nie forsowali tempa, a do głosu nieco częściej zaczął dochodzić przeciwnik. Ostatecznie goście dwukrotnie umieszczali futbolówkę w bramce „Dżentelmenów”, ale wygrana gospodarzy ani przez moment nie była zagrożona. MVP tego meczu wybraliśmy Sebastiana Bartosika, który miał bezpośredni udział przy 4 bramkach dla swojej ekipy.

 

zima2024_kolejka7_liga17.png

Jak zwykle nie zabrakło też mocnych wrażeń na parkietach przy ulicy Felińskiego. Na pierwszym szczeblu do zabawy dołączył In Plus i, mimo drobnych perturbacji, na dzień dobry wygrał swoje dwa spotkania. Swoją formę potwierdził też lider, Pro Serwis, zgarniając szósty komplet punktów z rzędu. Walki o mistrzostwo nie opuszcza FC Legion, który rzutem na taśmę pokonał Chłopców z Ferajny. Na drugim levelu zaś w meczu na szczycie Świniobicie zremisowało z Futsal Teamem, a w drugiej potyczce XYZ w efektowny sposób zrewanżowali się Mehisto za porażkę sprzed tygodnia. Zapraszamy na podsumowanie 6. kolejki Ligi Futsalu!

 

1. Liga Futsal:

Zmagania w Pierwszej Lidze Futsalu otworzyliśmy hitem, czyli starciem FC Legionu z Chłopcami z Ferajny. W pierwszej części lepiej wyglądali nominalni gospodarze, którzy udokumentowali to prowadzeniem 2:0. Po wznowieniu gry przebudzili się goście, po pół godzinie tych zawodów złapali kontakt, a potem wykorzystali błąd rywali i zrobiło się 2:2. Na finiszu obie ekipy miały swoje okazje na zwycięskie trafienie, ale udało się to Legionistom, którzy rzutem na taśmę, na 2 sekundy przed ostatnią syreną, wbili piłkę do siatki po golu najlepszego na parkiecie Aleksii Panarada. A to sprawiło, że FC Legion utrzymał się w wyścigu o tytuł.

Do zabawy dołączył też In Plus. I zaczął to w bardzo halinowym stylu, gdyż w rywalizacji z FC United gospodarze przez całą pierwszą odsłonę grali w osłabieniu. A mimo tego przegrywali tylko 2:3. Po uzupełnieniu składu, mimo ambitnej postawy FC U z Andrzejem Vertunem na czele, IP zaczęli robić swoje. Drużyna w biało-niebieskich trykotach dowodzona przez Daniela Gomulskiego i Daniela Smoczyńskiego zaczęła punktować oponentów i finalnie wygrała 8:4, zaliczając, mimo drobnych przeciwności losu, udany start rozgrywek.

Po krótkiej przerwie In Plus powrócił na plac, tym razem bez perturbacji, by zmierzyć się z Dakafilem. I tutaj już wszystko odbywało się według prognoz. Halina dominowała na boisku (ponownie błyszczał Daniel Gomulski), chociaż goście, głównie za sprawą Filipa Domagalskiego, starali się odgryzać. Niemniej, gospodarze do szatni schodzili przy wyniku 5:2. Po zmianie stron duet Filip Góral i podłączający się do ofensywy bramkarz Kamil Wójcik, jak to się mówi, robili z przodu robotę, a to zaowocowało drugą tego dnia victorią, tym razem 11:5.

Następnie zobaczyliśmy w akcji Atlet i Team Ivulin Exile. Ta konfrontacja zapowiadała się na bardzo zaciętą i taka była w pierwszej połowie. Do przerwy obie komandy wbiły sobie po dwie sztuki, ale w drugich 20 minutach Atleci przejęli inicjatywę i kierowani przez Dimę Stetsiuka z Igorem Petlyakiem zaczęli odskakiwać przeciwnikom. W efekcie z 2:2 zrobiło się 8:3. Załoga rodem z Białorusi nie grała tu źle, kreowała sobie sytuacje, ale świetnie między słupkami spisywał się Volodymyr Slobozheniuk, który zanotował kolejny kapitalny występ.

Na koniec niedzielnego wieczoru prowadzący w tabeli Pro Serwis mierzył się z Dakafilem, który miał już w nogach mecz z In Plusem. W przeciwieństwie do biblijnego pojedynku Dawida z Goliatem, tu nie mieliśmy żadnej niespodzianki, chociaż przez blisko kwadrans ekipa w żółtych koszulkach stawiała dzielny opór. Z czasem jednak brakło im sił, a Zieloni, którzy stawili się szeroką i silną kadrą, tylko na to czekali. Michał Madej z Dawidem Brewczyńskim podkręcili tempo i gości nie mieli sposobu na tę dwójkę. Pro Serwis zgodnie z planem zgarnął szósty skalp z rzędu (triumf 9:2) i, rzecz jasna, pozostał na szczycie stawki.

 

zima2024_kolejka7_futsal1.png

2. Liga Futsal:

 Przeskakujemy do Drugiej Ligi Futsalu, gdzie z zaplanowanych trzech spotkań rozegraliśmy dwa (Kartofliska oddały walkowera liderowi Ukraine United).

W pierwszym z tych meczów Mehisto podejmowało XYZ. Przed tygodniem lepsza była drużyna w żółtych trykotach (5:3), ale tym razem Maciej Zarzycki i jego świta wzięli rewanż. Goście szybko, bo już w 2 minucie objęli prowadzenie, a potem blisko byli zdobycia kolejnych bramek. Lecz wynik 0:1 utrzymał się do przerwy. Po zmianie stron swój koncert zaczął Saul Green, który kiwał, strzelał, asystował i cały czas stanowił zagrożenie dla rywali. A do pomocy miał jeszcze Piotra Ułasiuka z Dominikiem Szustkiewiczem. Efekt? Pewne i w pełni zasłużone zwycięstwo 1:5.

Następnie na parkiecie stawili się Świniobicie i Futsal Team. W zeszłej kolejce, co było wówczas małą niespodzianką, górą byli Czerwoni (1:6), ale teraz, w meczu na szczycie, spodziewaliśmy się bardziej zaciętego boju. I tak też było w istocie. Od samego startu nieco więcej z gry mieli goście, ale to gospodarze po akcji duetu Hubert Fela – Piotr Ignatowski wyszli na 1:0. Ale tuż przed przerwą gola na 1:1 zdobył Emil Gadomski i po pierwszej odsłonie było 1:1. W drugiej połowie sporo było okazji, dobrze bronili obaj golkiperzy (Grzegorz Grzelak i Wiktor Koc), ale dopiero w 34 minucie po strzale z rzutu wolnego Mateusza Marcinkiewicza mieliśmy przełamanie. Wydawało się, że FT dowiozą wygraną, tymczasem w końcówce na 2:2 uderzył Michał Kaczyński i mieliśmy remis.

zima2024_kolejka7_futsal2.png

 

Sponsorzy