Fair Partner o krok od mistrzostwa SL6!

Jak dobrze było was znowu zobaczyć! Po nieplanowanej, dwutygodniowej przerwie powróciliście na boiska przy ul. Obrońców Tobruku i śmiało możemy napisać, że byliście niezwykle spragnieni gry. Liczba meczów stojących na wysokim poziomie i obfitujących w emocje sięgające zenitu była naprawdę ogromna, uświadczyliśmy przy tym również kilku niespodzianek. Bezsprzecznie najważniejszą informacją minionego weekendu jest fakt, iż Fair Partner po pokonaniu 8:4 Gladiatorów Eternis jest już tylko o jeden mały kroczek od zdobycia tytułu mistrzowskiego w SuperLidze6. Zażarta rywalizacja trwa jednak także na innych poziomach rozgrywkowych, o czym przekonacie się czytając poniższe podsumowanie dziewiątej serii gier. Zapraszamy!

SuperLiga6:

Szlagier dla Fair Partnera! Lider SL6 w absolutnym hicie tej serii gier pokonał 8:4 Gladiatorów Eternis i jest już tylko o jeden mały krok od zdobycia tytułu mistrzowskiego. Obie drużyny podczas tego meczu dość długo wzajemnie się badały, ale jako pierwsza do ataku przystąpiła drużyna z Ukrainy, która szybko objęła trzybramkowe prowadzenie, które udało jej się utrzymać do przerwy. Po zmianie stron byliśmy już świadkami bardziej otwartej gry, ale i tym razem więcej po stronie zysków zapisali nominalni goście, których do tego niezwykle cennego triumfu poprowadził autor hat-tricka – Maksym Kochubei. Po stronie rywala warto z kolei wyróżnić Jakuba Jóżwiaka, który także trzykrotnie trafiał do siatki.

Niemal pewna srebrnych medali jest eXc Mobile Ochota, która dzięki dwóm zwycięstwom odniesionym w miniony weekend mocno oddaliła się od reszty stawki. Zespół Kamila Jurgi w sobotnim meczu pewnie pokonał 9:4 SS Cyrkulatkę, choć mecz ten zaczął się zgoła nieoczekiwanie – w 3’ golkiper rywala Norbert Szmit pięknym uderzeniem z własnego pola karnego otworzył rezultat. Później na murawie niepodzielnie rządzili już dwukrotni mistrzowie Polski SL6, w barwach których brylował zwłaszcza Sebastian Dąbrowski. Dzień później ekipa z Ochoty nie miała z kolei problemów z zamykającą stawkę Klaunfiestą. Trudno zresztą oprzeć się wrażeniu, że – pomimo ambitnej postawy nominalnych gospodarzy – zawodnicy eXc Mobile nie zagrali na sto procent swoich możliwości. Wystarczyło to jednak do wygranej 13:4, a w tym przypadku największy wpływ na taki rezultat miał niewątpliwie Krystian Nowakowski.

Dla wspomnianej SS Cyrkulatki miniony weekend nie był natomiast taki zły, gracze z Zamojszczyzny porażkę z Ochotą powetowali sobie bowiem dzień później, pokonując 10:5 Altusa. Trzeba przyznać, że nominalni goście – którzy w tym sezonie pozostają z zerowym dorobkiem punktowym – przez długi czas starali się nawiązywać z przeciwnikiem wyrównaną walkę. Do przerwy Cyrkulatka prowadziła 5:3, co zwiastowało nam emocje w drugiej odsłonie. Po zmianie stron gospodarze nie tylko utrzymali jednak przewagę, ale udało im się ją jeszcze powiększyć. Triumf ten sprawia, że SSC jest już pewna utrzymania, Altus z kolei znajduje się w piekielnie trudnej sytuacji.

Coraz bliżej zakończenia rozgrywek na podium są Połczyn Brothers, którzy nie dali najmniejszych szans Amigos Lindegos, gromiąc ich aż 13:1. Mecz ten od pierwszego gwizdka przebiegał pod dyktando nominalnych gospodarzy, czego najlepszym potwierdzeniem jest fakt, że już do przerwy prowadzili oni 5:0. Po zmianie stron najlepszy na murawie Mikołaj Randak (2 gole i 5 asyst) kontynuowali dzieła zniszczenia, finalnie zdobywając więcej niż tuzin bramek. Gości stać było jedynie na trafienie honorowe, którego autorem był Tymon Pichla, ale w najmniejszym stopniu nie wpłynęło to na końcowe rozstrzygnięcie.

Tyle samo punktów co Połczyn Brothers ma Drużyna Bez Nazwy, która po najbardziej wyrównanym w tej kolejce meczu pokonała 5:4 Wilki. Początek spotkania zdecydowanie należał jednak do drugiej z wymienionych drużyn, która prowadziła najpierw 2:0, następnie 3:1, aż wreszcie 4:2. O losach spotkania zadecydowało ostatnie 10 minut, w których gospodarze strzelili aż 3 gole. Sygnał do odrabiania strat dał najlepszy na placu Bartosz Suchora, a na niespełna 3’ przed końcem do wyrównania doprowadził Franek Walczak. W ostatniej minucie triumf DBN zapewnił z kolei wspomniany Suchora.

kolejka8_ligasuper.png

2. Liga Szóstek:

Na zapleczu SL6 po tytuł mistrzowski pewnie zmierzają Union of Boys, którzy tym razem pokonali 7:4 zawsze groźny FK Almaz. Nominalni goście dużo lepiej weszli w ten mecz, a swoją przewagę udokumentowali trzema trafieniami na przestrzeni zaledwie 6 minut – ich autorami byli Nowakowski i dwukrotnie Goździewski. Taki rezultat utrzymał się do przerwy i choć w drugiej odsłonie walka była zdecydowanie bardziej zażarta, nowy lider nie dał już odebrać sobie prowadzenia. Do triumfu po raz kolejny poprowadził ich popularny „Goździu”, który swój występ okrasił hat-trickiem.

Świetny weekend mają za sobą gracze Husarii Mokotów III, którzy po zdobyciu 6 pkt są już pewni utrzymania w lidze. W sobotę zespół Tomka Hubnera wygrał bez wychodzenia na boisko – walkowera oddała bowiem Contra – w niedzielę spisał się już natomiast znakomicie, pokonując 9:5 Team Ivulin Rabona. Co ciekawe, pierwszy kwadrans zdecydowanie należał do gości, którzy prowadzili już 3:0. Ekipa z Mokotowa jeszcze przed przerwą zniwelowała jednak stratę do jednego gola, a po zmianie stron nie pozostawiła już wątpliwości, kto bardziej zasługuje na wygraną. Szczególnie dobry mecz zanotował Wiktor Kruczyński, który zanotował 2 bramki i 2 asysty.

Mieszane nastroje mogą mieć z kolei Gramy Czasami, którzy najpierw wyraźnie ulegli Dynamo (2:8), a dzień później w identycznych rozmiarach (7:1) ograli FC Prykarpattię. Oba te mecze wyglądały niemal bliźniaczo, z tą tylko różnicą, że w sobotę to GC byli wyraźnie słabsi od przeciwnika, w niedzielę natomiast to oni nie pozwolili Prykarpattii praktycznie na nic. W pierwszym z tych spotkań moglibyśmy wyróżnić całą ekipę w granatowych trykotach, ale na szczególne słowa uznania zasłużył Kostya Didenko. W niedzielę błyszczał z kolei Mateusz Sieciechowicz, który maczał palce przy 6 z 7 goli strzelonych przez zespół w czerwonych strojach.

kolejka8_liga2.png

3. Liga Szóstek:

W trzeciej lidze w grze o mistrzostwo tak naprawdę pozostały już tylko dwa zespoły – Moszna Squad oraz MixAmator. Jak na razie wyżej w tabeli znajduje się pierwsza z wymienionych ekip, która rywala wyprzedza jednak tylko dzięki większej liczbie strzelonych goli. W miniony weekend Michał Burzyński i spółka odnieśli natomiast bardzo ważne zwycięstwo, pokonując w meczu na szczycie Graczy Gorszego Sortu 7:4. Przez ok. pół godziny mecz ten był bardzo wyrównany, czego najlepszy dowodem jest utrzymujący się wówczas rezultat – 3:3. Potem inicjatywę na murawie przejęli natomiast gospodarze, którzy – dowodzeni przez Krystiana Lewandowskiego – odjechali rywalom na odległość 4 trafień. Gol strzelony w końcówce przez Mateusza Przybysza niewiele już zmienił i to MS mógł cieszyć się z wygranej.

Bardzo pewnie swoje spotkanie wygrał także wicelider – wspomniany MixAmator – który ograł Tornado UA 7:2. Także i w tym przypadku do pewnego momentu byliśmy świadkami wyrównanej walki, ale świetna końcówka pierwszej i udane rozpoczęcie drugiej połowy sprawiło, że to goście wyszli na prowadzenie 4:1. To wyraźnie wybiło z rytmu zespół z Ukrainy, który w kolejnych minutach nie był już w stanie wytrzymać tempa narzuconego przez przeciwnika. Taki wynik sprawia, że na dwie kolejki przed końcem Moszna Squad i MixAmator mają nie tylko identyczny dorobek punktowy (18 pkt), ale i bramkowy (+31). O wyższej lokacie MS decyduje obecnie większa liczba strzelonych goli.

Porażkę Graczy Gorszego Sortu wykorzystali Haratacze, którzy po rozgromieniu 12:1 Los Aspirantos zameldowali się na najniższym stopniu podium. Na początku tego starcia druga z wymienionych drużyn starała się jeszcze dotrzymywać kroku rywalowi – po 10’ mieliśmy zaledwie 2:1 – ale z każdą kolejną minutą napór rywala wzrastał. Gracze w granatowych koszulkach już do przerwy prowadzili 5:1, a w drugiej odsłonie konsekwentnie dobijali przeciwnika. Ostatecznie skończyło się na tuzinie goli, a największy udział w tak efektownym triumfie miał autor 4 goli i asysty – Radosław Parszewski.

W walce o „pudło” nie ustają również Ukrainian Vikings, którzy w minionej serii gier pokonali 10:6 Upgrade. Także i w tym przypadku możemy śmiało napisać, że nominalni gospodarze postawili się faworytowi, ale opór stawiali jedynie do pewnego momentu. W pierwszej odsłonie na murawie trwała bowiem zażarta walka, a jednobramkowe prowadzenie UV (5:4) zwiastowało emocje po zmianie stron. Tak się jednak nie stało – ekipa zza naszej wschodniej granicy dość szybko odskoczyła na bezpieczne prowadzenie, którego nie oddała do końcowego gwizdka. Po tej wygranej „Wikingowie” tracą do trzecich Harataczy ledwie punkt, mając w dodatku do rozegrania mecz zaległy.

Widmo spadku bardzo mocno oddalili od siebie Bad Boys Zielonki, którzy wygrali 8:5 z „czerwoną latarnią” – Teamem Ivulin Wola. Także i w tym przypadku długo trwała natomiast wyrównana walka, czego najlepszym potwierdzeniem jest fakt, że do przerwy to Białorusini prowadzili jednym golem. Kluczowa dla losów meczu okazała się postawa duetu Szczepaniak Stanicki, który w drugiej odsłonie zapewnił swojej ekipie triumf. Pierwszy z nich zanotował dublet, drugi popisał się natomiast „karetą” (łącznie w całym meczu notując aż 5 trafień) i bezapelacyjnie zostając zawodnikiem meczu.

kolejka8_liga3.png

4. Liga Szóstek:

Czwarta liga szóstek w miniony weekend pauzowała.

 

5. Liga Szóstek:

Sporo działo się również na piątym poziomie rozgrywkowym, ale jedno pozostało niezmienne – na szczycie tabeli wciąż znajduje się Inferno Team, który pokonał 7:3 East Crew. Zespół Igora Patkowskiego miał co prawda przejściowe problemy z drużyną z Ukrainy – w pewnym momencie mieliśmy bowiem remis 3:3 – ale znakomita końcówka pozwoliła na sięgnięcie po niezwykle cenne trzy punkty. Bohaterem spotkania został Stanisław Tymiński, który zdobył dwa pierwsze gole dla swojej ekipy, walnie przyczyniając się do końcowego rozstrzygnięcia.

W meczu na szczycie górą był natomiast Dream Team Warsaw, który – występując w roli gościa – pokonał 5:3 Lagę Warszawa. Taki rezultat sprawia, że mistrza wyłoni nam bezpośredni mecz pomiędzy DTW a Inferno Teamem. Wracając jednak do niedzielnych zawodów, świetnie zaczęli je gospodarze (szybki gol Szalskiego), ale wraz z upływem czasu coraz więcej do powiedzenia miał zespół Maćka Szpakowskiego. DTW jeszcze przed przerwą wyszedł na dwubramkowe prowadzenie, a po zmianie stron nie dał się dogonić rywalom. Wygląda więc na to, że za niespełna 2 tygodnie czekać nas będzie wielkie, piłkarskie święto!

Szansy na wskoczenie na podium nie wykorzystały natomiast UKS Południe Czosnów oraz Czumy, które w bezpośrednim meczu podzieliły się punktami, remisując 6:6. Ogromne rozczarowanie takim wynikiem mogą odczuwać zwłaszcza gospodarze, którzy w pierwszej połowie zupełnie zdominowali boiskowe wydarzenia, schodząc na przerwą z prowadzeniem 6:2. Wydawało się wówczas, że losy spotkania są przesądzone, ale ambitnie grający goście nie pogodzili się z tym i w zaledwie kwadrans udało im się doprowadzić do remisu. Pomimo szans z obu stron, żadnej z drużyn nie udało się już przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Nieco nieoczekiwanie do walki o brązowe medale włączyli się zawodnicy Zmarnowanych Talentów, którzy w ostatniej kolejce wygrali 5:3 z FC Shadows. Równie dobrze mecz ten mógł skończyć się jednak odwrotnym rezultatem, starcie było bowiem bardzo wyrównane, a żadna z drużyn nie potrafiła osiągnąć bezpiecznej przewagi. Na niespełna kwadrans przed końcem mieliśmy remis 3:3, ale ostatnie fragmenty należały już do ZT, które dzięki golom Wiwegera i A. Jarosza sięgnęli po niezwykle cenny triumf. Rezultat ten sprawia, że przed epilogiem sezonu szansę na zajęcie miejsca na najniższym stopniu podium wciąż mają aż cztery drużyny.

Ostre strzelanie urządzili sobie z kolei gracze Walca i Bulbulantusa. Przed meczem typowaliśmy nieznaczny triumf gospodarzy, tymczasem to drużyna Adama Dobromysławskiego niemal od początku była zespołem lepszym. „Czerwona latarnia” 5. Ligi Szóstek już przed przerwą wypracowała sobie zaskakująco dużą przewagę (6:2), a po zmianie stron kontynuowała swój koncert. Dotyczy to zwłaszcza Marcina Banasiaka (4 gole i 2 asysty), który poprowadził swój zespół do wygranej 15:8. Szkoda, że Bulbulantus obudził się tak późno, z taką grą jak w miniony weekend zespół ten nie miałby bowiem problemów z utrzymaniem. Walec z kolei przybliżył się tą porażką do relegacji.

kolejka8_liga5.png

 

6. Liga Szóstek:

Także na szóstym szczeblu w grze o mistrzostwo pozostały już tylko dwie drużyny. Na dwie kolejki przed zakończeniem zimowych zmagań na czele wciąż znajdują się FC Dziki z Lasu, które po bardzo trudnym boju pokonały Hordę 5:3. Dość powiedzieć, że przed przerwą zdecydowanie lepiej prezentował się drugi z wymienionych zespołów, który zasłużenie prowadził 3:1. Po zmianie stron lider szybko doprowadził jednak do wyrównania, a w ostatnim kwadransie – za sprawą goli strzelonych przez Kacpra Kasprzyckiego i najlepszego na murawie Igora Rucińskiego – przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Broni w walce o złoto nie składają jednak Marchewki Zagłady, które pokonały 8:3 BKS 04 Górki i wciąż tracą do lidera zaledwie dwa „oczka”. Losy tego starcia na dobrą sprawę zostały rozstrzygnięte już w pierwszej połowie, wygranej przez nominalnych gości aż 6:1. Druga odsłona z wiadomych względów nie obfitowała już w większe emocje – goście niespecjalnie byli w stanie nawiązać wyrównaną rywalizację, mający komfortowe prowadzenie gospodarze niespecjalnie kwapili się z kolei do szaleńczych ataków. Ostatecznie obie ekipy zdobyły w tym czasie po 2 bramki, co w praktyce oznaczało wysoką wygraną „Pomarańczowych”.

Sensacyjnie zakończył się z kolei mecz pomiędzy zamykającymi tabelę Jager Masters a trzecimi w stawce FC NaNkacu. Gospodarze, którzy do tej pory nie zdobyli jeszcze choćby punktu, zagrali świetne zawody i w pełni zasłużenie pokonali faworyta 5:2. Do tego nieoczekiwanego, choć odzwierciedlającego przebieg boiskowych wydarzeń sukcesu poprowadził ich Łukasz Pyrka, który swój występ okrasił dwoma golami i asystą. JM dzięki takiemu rezultatowi wciąż mają jeszcze szanse na zachowanie ligowego bytu, „Kace” pomimo porażki utrzymały z kolei miejsce na najniższym stopniu podium.

Znakomitej szansy na wskoczenie na ligowe podium nie wykorzystali Kyrgyz Global, którzy zaledwie zremisowali z walczącymi o utrzymanie FC Devs (6:6). Gościom trzeba natomiast oddać, że rozgrali naprawdę dobre zawody i postawili czynny opór faworytowi. Tyczy się to szczególnie Bartłomieja Piwowarczyka, który miał bezpośredni udział przy każdym golu dla swojej ekipy, notując 5 trafień oraz asystę. Taki rezultat tak naprawdę nie satysfakcjonuje jednak żadnej z drużyn – gospodarze przegapili możliwość wskoczenia na „pudło”, goście z kolei pomimo remisu znaleźli się w strefie spadkowej.

Stało się tak dlatego, że drugie kolejne zwycięstwo odniosły Chlejsy FC, które tym razem okazały się lepsze od Old Young, wygrywając 4:2. Przed meczem typowaliśmy triumf nominalnych gospodarzy, ale to goście prezentowali się zdecydowanie lepiej, co miał swoje odzwierciedlenie w wyniku – po pierwszej połowie Chlejsy prowadziły 3:0. Po zmianie stron OY próbowali jeszcze nawiązać walkę, ale udało im się jedynie zmniejszyć rozmiary porażki. Gracze w granatowych trykotach są zatem kolejną drużyną, która zmarnowała szansę na zameldowanie się na podium, goście z kolei – poprowadzeni do wygranej przez Krzysztofa Gromnickiego – opuścili wreszcie strefę spadkową.

kolejka8_liga6.png

 

7. Liga Szóstek:

Nowym-starym liderem siódmej ligi zostali FC Obłupani, którzy w miniony weekend komplet punktów zgarnęli bez wychodzenia na murawę, otrzymując walkowera od Land of Fire. FCO zrównali się dzięki temu punktami z Retro Squadem, który zaledwie zremisował 6:6 z FC Desantem. Z przebiegu spotkania trzeba natomiast przyznać, że jest to rezultat zasłużony. Obie ekipy pokazały się z bardzo dobrej strony, dzięki czemu byliśmy świadkami dobrego i toczonego w szybkim tempie meczu. Bliżej wygranej byli gracze z Ukrainy, którzy w 48’ wyszli na prowadzenie 6:5, ale chwilę później remis RS uratował Kamil Ryński. FCO i RS mają obecnie po 16 pkt, ale lider rozegrał o jeden mecz mniej od rywala.

Pierwszą porażkę w obecnych rozgrywkach odniósł RKS Pendrachy, który uległ 5:8 Kindybałom FC. O końcowym rozstrzygnięciu w dużej mierze zadecydowała pierwsza część gry, wygrana przez nominalnych gospodarzy 3:0. W drugiej odsłonie gracze RKS-u ambitnie próbowali odwrócić losy meczu – momentami udawało im się niwelować stratę – ale doświadczony rywal za każdym razem potrafił w odpowiednim momencie podkręcić tempo, co okazało się kluczem do sukcesu. Podobnie jak postawa Jeremiasza Morawieckiego, który ustrzelił hat-tricka, dorzucając przy okazji 3 asysty.

Zdecydowanie mniej goli oglądaliśmy w pojedynku pomiędzy Reytanem a Drużyną Actimela, zakończonym rezultatem 0:3. Gospodarze wcale nie zagrali złego meczu, ale ich skuteczność wołała tego dnia o pomstę do nieba. Goście z kolei bardzo szybko wypracowali sobie dwubramkowe prowadzenie (gole Macieja Burlewicza w 2’ i Mateusza Piskorskiego w 5’), dzięki czemu w kolejnych fragmentach meczu mogli kontrolować boiskowe wydarzenia. Ostatecznie udało im się utrzymać czyste konto, a gospodarzy dobił w 35’ Piotr Ziółkowski.

Pierwszym spadkowiczem z tego poziomu rozgrywkowego zostało KS Na Pełnej, które po porażce 4:8 z FC Torpedo nie ma już choćby matematycznych szans na utrzymanie. Gospodarze rozpoczęli ten mecz znakomicie – po 2’ prowadzili już 2:0 – ale wraz z upływem czasu coraz więcej do powiedzenia mieli rywale. Zespół zza naszej wschodniej granicy jeszcze w pierwszej połowie odrobił straty z nawiązką, a po przerwie bez większych problemów udało mu się dowieźć wygraną do końcowego gwizdka. Duży udział w takim rozstrzygnięciu miał autor dubletu – Kyrylo Kud.

kolejka8_liga7.png

 

8. Liga Szóstek:

Na ósmym poziomie rozgrywkowym w miniony weekend odbyły się zaledwie dwa spotkania, a pauzę konkurencji wykorzystali gracze FC Mriji, którzy po rozgromieniu 12:0 Fuszerki zameldowali się na pozycji wicelidera. Mecz ten od pierwszego do ostatniego gwizdka przebiegał pod dyktando zespołu rodem z Ukrainy, choć trzeba przyznać, że do przerwy nominalni gospodarze jeszcze jakoś się trzymali, przegrywając 0:3. Po zmianie stron najlepszy na placu Max Moldobov i jego koledzy nie pozostawili już złudzeń, kto tego dnia jest lepszy i 9 kolejnymi trafieniami przypieczętowali efektowną wygraną.

Swoje szanse na ugranie medali przedłużyli z kolei gracze KP Koziej, którzy po świetnej drugiej połowie wygrali 6:1 z ADS-em Scorpion’s. Do przerwy o jednego gola lepsi byli jednak nominalni goście, którym prowadzenie dał w 9’ Paweł Poniatowski. Taki rezultat zwiastował nam spore emocje, ale w drugiej odsłonie na murawie istniała już tylko jedna drużyna. Gospodarze zdobyli w tej odsłonie aż pół tuzina goli, zachowując w tym czasie czyste konto i odnosząc finalnie efektowny triumf. Zwycięstwo to sprawia, że KPK wciąż liczą się w grze o „pudło”, choć nie będziemy ukrywać, że nie jest to specjalnie prawdopodobny scenariusz.

 

9. Liga Szóstek:

W dziewiątej lidze rozegraliśmy tylko jeden mecz, po którym z tytułu mistrzowskiego mogli cieszyć się Crimson Boys! Gracze w bordowych trykotach pokonali 6:2 Semper Victorię, odnosząc ósmy kolejny triumf i w wielkim stylu sięgając po złoto. Trzeba natomiast przyznać, że mecz przeciwko „Pomarańczowym” długo nie przebiegał po ich myśli. Ekipa grająca o utrzymanie prowadziła do przerwy 1:0, mając w dodatku kilka znakomitych okazji na podwyższenie wyniku. Nowo koronowany mistrz obudził się dopiero po upływie 30’, a do triumfu po raz kolejny w tym sezonie poprowadził ich Damian Kucharczyk – zdobywca 2 goli i autor takiej samej liczby asyst.

 

10. Liga Szóstek:

Świadkami niezwykle interesującej sytuacji jesteśmy w dziesiątej lidze, gdzie szanse na tytuł zachowują wciąż aż cztery drużyny. Nowym liderem został natomiast Sokil, który w meczu na szczycie pokonał 6:4 Spartę. O takim rozstrzygnięciu w dużej mierze zadecydowała pierwsza połowa, wygrana przez nominalnych gości 4:1. W drugiej odsłonie zespół w zielonych trykotach próbował odrobić straty, a gdy w 48’ gola kontaktowego strzelił Burzyński, wydawało się, że jest to możliwe. „Spartanie” rzucili wszystkie siły do ataku, ale ich działania przyniosły skutek odwrotny od zamierzonego – w ostatniej minucie meczu triumf Ukraińców przypieczętował Martsyniuk.

Szansy na odskoczenie od peletonu nie wykorzystał z kolei Team Ivulin TUT, który w innym szlagierze tej serii gier uległ 3:4 FC Alliansowi. Nominalni goście znakomicie rozpoczęli to spotkanie, po zaledwie 4’ prowadząc już 2:0. W kolejnych minutach byliśmy natomiast świadkami powtarzającego się schematu – najpierw Białorusini strzelali gola kontaktowego, a następnie rywal ponownie odskakiwał na dwubramkową przewagę. To nie zmieniło się aż do końcowego gwizdka, wobec czego Allians odniósł niezwykle cenny triumf, pozwalający mu realnie myśleć o zdobyciu mistrzostwa. Bohaterem meczu został zdobywca dwóch goli – Oleksandr Ivanchuk.

Prawdziwą kanonadę urządzili sobie gracze KS-u Syfon, którzy rozgromili Oldboys Derby aż 17:2! Tak naprawdę komentarz jest w tym przypadku zbędny – nominalni goście zagrali świetne zawody, zupełnie dominując boiskowe wydarzenia i bez najmniejszych kłopotów sięgając po wygraną. Fenomenalne zawody rozegrał zwłaszcza Aleksander Opolski, który swój występ uświetnił strzeleniem 8 goli, do których dorzucił też asystę. Syfon dzięki wygranej może jeszcze po cichu marzyć o zakończeniu sezonu na podium, OD muszą z kolei zacząć punktować, jeśli nie chcą zakończyć rozgrywek na miejscu spadkowym.

Szans na zajęcie lokaty na podium nie mają już zawodnicy Meksyku 16, którzy w miniony weekend pokazali się jednak z bardzo dobrej strony, pokonując 10:4 X Force For Ever. Warto jednak zauważyć, że początek meczu należał do gości, którzy po 10’ prowadzili różnicą dwóch goli. Im dłużej trwał jednak mecz, tym większą przewagę zyskiwali „Meksykanie”, w których szeregach jak zwykle brylował Władysław Oryszczuk, który zanotował tym razem 5 goli i asystę. Ekipa w zielonych trykotach przypieczętowała tym rezultatem swoje utrzymanie, XFFE wiedzą już natomiast, że kolejny sezon spędzą na niższym poziomie rozgrywkowym.

Coraz bliżej utrzymania są z kolei Warsaw Gunners FC, dla których wygrana 4:2 nad Razamem była trzecim triumfem z rzędu. W meczu „o sześć punktów” nominalni goście od początku zaznaczyli swoją dominację, po niespełna kwadransie prowadząc już 3:0 i znajdując się na dobrej drodze do zwycięstwa. Ambitnie grająca ekipa z Białorusi jeszcze przed przerwą otworzyła swoje konto bramkowe, ale po zmianie stron nie poszła za ciosem. Na murawie przez długi czas trwał impas, który dopiero w 46’ przerwał Sebastian Lisocki. W ostatniej minucie spotkania rozmiary porażki zmniejszył jeszcze Aleksandr Sauko, ale triumf „Kanonierów” pozostał niezagrożony.

kolejka8_liga10.png

11. Liga Szóstek:

 W jedenastej lidze na czele wciąż znajdują się FC Dziki z Lasu II, które w minionej kolejce otrzymały walkowera od AJS Parts, który tym samym przypieczętował swój spadek z ligi. O mistrzostwo wciąż twardo walczy natomiast Virtualne Ń, które dzięki dwóm wygranym meczom zrównało się punktami z liderem. Gracze w zielonych trykotach w sobotni wieczór nie dali najmniejszych szans Abnegatowi, zwyciężając 8:2, a dzień później w meczu na szczycie okazali się lepsi od TS-u Ameba, triumfując 5:3. W pierwszym z tych meczów niekwestionowaną klasę pokazał autor 4 goli i 2 asyst – Michał Płotnicki, w drugim pałeczkę przejął od niego Filip Giełczewski, który popisał się hat-trickiem. Virtualne Ń ma obecnie tyle samo pkt co „Dziki”, ale jeden mecz rozegrany więcej.

Dla wspomnianego Abnegata miniony weekend był wybitnie nieudany, dzień po porażce 2:8 z Virtualnym Ń zawodnicy w granatowych koszulkach zanotowali jeszcze bardziej bolesną przegraną, ulegając Cool Teamowi aż 1:11. Mecz ten od samego początku przebiegał pod dyktando drużyny Andrzeja Krawczyka, ale rezultat do przerwy (3:0) mógł sugerować, że po przerwie czekają nas jeszcze jakieś emocje. Nic z tego, nominalni gospodarze – których do triumfu poprowadził Tomasz Secer – nie mieli dla rywala litości, aplikując mu w drugiej połowie aż 8 goli i pieczętując tym samym efektowne zwycięstwo.

W dolnych rejonach tabeli doszło z kolei do niezwykle ciekawego starcia, w którym znajdujący się w strefie spadkowej Nie Ma Mocnych ostatecznie ulegli KK Watasze Warszawa 4:6. Nominalni goście znakomicie rozpoczęli to spotkanie, już po 6’ prowadząc 3:0, ale wraz z upływem czasu to NMM coraz bardziej dochodzili do głosu, a w ciągu zaledwie 13 minut udało im się doprowadzić do wyrównania. Kolejne fragmenty ponownie należały jednak do Watahy, która pomiędzy 22’ a 28’ ponownie trzykrotnie trafiła do siatki. Choć niedługo później dystans zmniejszył Kozakiewicz, jego gol nie wpłynął już na końcowe rozstrzygnięcie.

Po meczu, którego stawką było podtrzymanie nadziei na zdobycie medalu, możemy śmiało napisać o „dwóch rannych” – Na Wariackich Papierach zremisowali bowiem z KTS-em Chimerą 2:2 i finalnie żadna z tych ekip nie zbliżyła się do podium. Z końcowego rezultatu bardziej zadowoleni będą jednak gospodarze, którzy jeszcze na niespełna kwadrans przed końcowym gwizdkiem przegrywali różnicą dwóch goli. Dopiero trafienia autorstwa Bartosza Krajewskiego z 38’ i Sebastiana Roszaka z 43’ sprawiły, że udało im się zdobyć punkt. Punkt, który – podkreślimy to po raz kolejny – żadnej z drużyn nie satysfakcjonuje.

kolejka8_liga11.png

 

12. Liga Szóstek:

W miniony weekend tytuł mistrzowskie w wielkim stylu przypieczętował Legion, który w meczu na szczycie rozgromił BRD Young Warriors aż 12:2, nie pozostawiając wątpliwości, kto zasłużył na triumf. Pierwsza połowa tego starcia była jeszcze w miarę wyrównana – gospodarze prowadzili 3:1 – po zmianie stron zawodnicy z „eLką” na piersi wyraźnie podkręcili jednak tempo, a rywal nie był w stanie temu sprostać. Po raz kolejny świetne zawody rozegrał Szymon Sobiech, który zakończył to spotkanie z bilansem 3 goli i 3 asyst. Legion po 7 meczach ma w dorobku komplet punktów i aż 87 goli strzelonych – trudno o bardziej zasłużone mistrzostwo!

BRD Young Warriors pomimo porażki utrzymali drugie miejsce, ale muszą mieć się na baczności, za ich plecami znajduje się bowiem ambitna grupa pościgowa. Obecnie przewodzi jej Moonfox, który po znakomitej końcówce wygrał 8:4 z KS-em Centrum. Nominalnym gospodarzom, którzy tą porażką przypieczętowali spadek z ligi, musimy natomiast oddać, że przez długi czas prezentowali się świetnie. Dość powiedzieć, że na kwadrans przed końcem to oni prowadzili 4:3. W decydujących fragmentach lepsi byli natomiast goście, których do zwycięstwa poprowadził tym razem Kamil Siatkowski.

W walce o „pudło” wciąż znajduje się także FC Melange, który w minionej serii gier pokonał 4:2 Raptusy Ursus. Niekwestionowanym bohaterem tego meczu został Łukasz Krysiak, który już przed przerwą ustrzelił dublet, a krótko po zmianie stron skompletował hat-tricka. Przeciwnik nie pozostawał jednak dłużny, a gole Stanisław Łabasiewicza i Pawła Nykytczyna sprawiły, że zapowiadała nam się emocjonująca końcówka. Tak też było, a mecz „zabił” dopiero w 49’ Bartek Podobas, który zapewnił swojej drużynie niezwykle cenną wygraną.

Świetny mecz mają za sobą Lisy Bez Polisy, które – pisząc kolokwialnie – przejechały się po Beasts, zwyciężając aż 11:1. Dominacja nominalnych gospodarzy ani przez moment nie podlegała dyskusji, a od pierwszego do ostatniego gwizdka byliśmy świadkami bardzo jednostronnego pojedynku. Gracze w pomarańczowych trykotach zdobyli w pierwszej odsłonie 5 goli, w drugiej – 6. Gości stać było z kolei tylko na honorowe trafienie, które w 38’ zanotował Javokhir Rasulov. Po stronie „Lisów” na wyróżnienie indywidualne z pewnością zasłużył Damian Borkowski, autor 4 goli i asysty.

Bardzo ważne zwycięstwo zanotowali z kolei gracze FC Cały Czas Bomba, którzy dzięki pokonaniu GKS-u Tachimetr Warszawa wydostali się – kosztem rywala – ze strefy spadkowej. Obie ekipy miały świadomość wagi tego meczu, ale zupełnie nie wpłynęło to na jakość widowiska. Przeciwnie, od samego początku oglądaliśmy wymianę ciosów, w której do pewnego momentu lepiej odnajdywał się drugi z wymienionych zespołów, który prowadził do przerwy 4:3. Niedługo po przerwie Tachimetr zdobył gola na 5:3, ale ostatni kwadrans wyraźnie należał już do „Bombowców”, którym triumf w ostatniej minucie meczu zapewnił Kacper Chimczuk.

kolejka8_liga12.png

 

13. Liga Szóstek:

Ostre strzelanie urządził sobie w minionej kolejce lider trzynastej ligi – FC Po Nalewce, który rozgromił FC Yelonki aż 15:0! Rozmiar dominacji nominalnych gości trudno oddać słowa, a najlepiej świadczy o tym chyba rezultat końcowy. Zawodnicy w błękitnych trykotach byli dużo lepsi w absolutnie każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, a w ich szeregach szczególnie brylował Ruslan Yakubiv, który popisał się aż 9 strzelonymi golami, do których dorzucił 3 asysty. FCPN mają obecnie trzy punkty przewagi nad wiceliderem, ale w przeciwieństwie do rywala był to ich ostatni mecz w sezonie zimowym.

Na drugiej pozycji znajduje się natomiast NKS Piotrovia, który w absolutnym szlagierze tej serii gier pokonał 8:5 FC Albatrosa. Obie drużyny zdecydowanie postawiły w tym meczu na atak, ale od początku nieco lepiej w takiej grze odnajdywali się gospodarze, którzy prowadzili do przerwy 6:3. Gracze w żółtych trykotach w drugiej odsłonie ambitnie starali się gonić wynik, ale sztuka ta im się nie udała i musieli pogodzić się z porażką, która zamyka im szanse na mistrzostwo. Albatros jest już natomiast pewien trzeciej lokaty na koniec sezonu, NKS Piotrovia natomiast – o ile wygra za 2 tygodnie ze Stadem Szakali – sięgnie po złote medale.

Wspomniane Stado Szakali nie dało z kolei najmniejszych szans Teamowi Ivulin 2023, wygrywając 9:2. Nominalni goście potrzebowali co prawda nieco czasu na wejście na właściwe obroty, ale gdy już im się to udało – nie pozostawili złudzeń, kto tego dnia zasługuje na komplet „oczek”. Do wygranej poprowadził ich Kamil Ceran, który maczał palce przy 6 z 9 goli strzelonych przez jego zespół, notując 4 gole i 2 asysty. „Szakale” szans na medale już nie mają, ale to właśnie ich mecz zadecyduje o tym, kto sięgnie po tytuł mistrzowski. TI 2023 już wcześniej był natomiast pewien utrzymania w lidze.

Niemal pewni zachowania ligowego bytu są już Mistrzowie Chaosu, którzy w kluczowym dla układu dolnej części tabeli meczu wygrali 6:3 z FC KBDB. Gościom trzeba w tym przypadku oddać, że przez pół godziny byli równorzędnym rywalem i to oni prowadzili wówczas 3:2. Ostatni kwadrans wyraźnie należał już jednak do gospodarzy – najpierw w ciągu 2 minut dublet ustrzelił najlepszy zawodnik tego meczu – Kacper Owczarek, a triumf MCh przypieczętowali Jakub Spławski i Piotr Wójtowicz. Rezultat ten oznacza zresztą, że poznaliśmy pierwszego spadkowicza na tym poziomie – został nim zespół rodem z Wietnamu.

kolejka8_liga13.png

 

14. Liga Szóstek:

W czternastej lidze bardzo blisko tytułu mistrzowskiego jest Elektrowoźniak, który bez większych problemów pokonał 10:3 Partyzanta Włochy. Lider rozgrywek dość szybko zaakcentował w tym meczu swoją przewagę, prowadząc po kwadransie już 4:0. Potem co prawda dwukrotnie trafili goście, ale to zespół z Ukrainy dominował w kolejnych minutach, wyraźnie odjeżdżając przeciwnikowi i pieczętując tym samym efektowny triumf. Ogromna w tym zasługa autora aż 7 trafień – Tarasa Zozulyna. Dzięki tej wygranej Elektrowoźniak jest pewien, że 3 pkt w ostatniej kolejce zapewnią mu złote medale.

W grze o najcenniejszy skalp pozostają Legosłowianie, którzy w szlagierze tej serii gier wygrali 6:2 z St. Varsovią. Pierwsza odsłona tego meczu zdecydowanie spełniła nasze oczekiwania – obie drużyny prezentowały się bardzo dobrze, a efektem wyrównanego starcia był wynik remisowy do przerwy (1:1). W 10’ prowadzenie dał gościom Mroczkowski, a na krótko przed przerwą do wyrównania doprowadził MVP tego meczu – Krzywkowski. W drugiej odsłonie na murawie istniała już jednak tylko jedna drużyna – Legosłowianie kompletnie zdominowali rywala, odnosząc finalnie pewne zwycięstwo.

Na trzeciej lokacie – ze stratą zaledwie jednego punktu do wspomnianego duetu – znajduje się Gur-Bud, który w ósmej kolejce nie pozostawił złudzeń Sigmie Strikers, wygrywając 7:1. Nominalni goście bardzo szybko objęli w tym starciu dwubramkowe prowadzenie, a gdy na 3:0 podwyższył najlepszy tego dnia Maciej Jurczak (łącznie 2 gole i 3 asysty), wydawało się, że jest pozamiatane. Gracze Sigmy jeszcze przed przerwą zdołali co prawda zmniejszyć straty, ale – jak się później okazało – było to jedynie trafienie honorowe. Po zmianie stron to G-B strzelił jeszcze 4 gole, którymi postawił swoistą pieczęć na trzech punktach.

Fatalny okres przeżywają zawodnicy Po Gwarancji, którzy po porażce z Futgol Academy, tym razem musieli uznać wyższość innej drużyny ze strefy spadkowej – Huraganu Old Boys. Zespół Pawła Gałązki ponownie nie przypominał tak efektownej i wyrachowanej drużyny z zeszłego sezonu, a rywale skrzętnie to wykorzystali. Meczu tego nie można byłoby jednak pokazać młodym adeptom futbolu – często na murawie było bardzo gorąco, dochodziło również do licznych utarczek słownych. Gracze PG nie potrafili w 100% skupić się na wydarzeniach boiskowych, za co ponieśli zasłużoną karę w postaci czwartej już porażki w bieżących rozgrywkach.

Wspomniany zespół Futgol Academy tym razem musiał z kolei uznać wyższość Skepton Bonito, przegrywając dość wyraźnie – 5:11. Od pierwszego gwizdka arbitra drugi z wymienionych zespołów wyraźnie górował nad przeciwnikiem, wypracowując sobie stosunkowo bezpieczną przewagę. Po zmianie stron gracze FA uparcie dążyli do odwrócenia losów spotkania, ale tym razem rywal okazał się zbyt silny. Być może stałoby się inaczej, gdyby nie genialny występ Kamila Cerana, który dzięki 6 golom i asyście został przez nas uznany za najlepszego zawodnika tych zawodów. SB zapewniło sobie tym zwycięstwem utrzymanie, „Zieloni” z kolei znaleźli się w bardzo, bardzo trudnym położeniu.

kolejka8_liga14.png

15. Liga Szóstek:

W lidze nr piętnaście o jeden mały kroczek od tytułu mistrzowskiego są Marchewki Zagłady II, które w bezpośrednim starciu o złoto pokonały 9:5 Bizony FC. Spotkanie to nieco lepiej zaczęli nominalni goście, którzy dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ale wraz z upływem kolejnych minut to „Pomarańczowi” przejmowali coraz większą inicjatywę, co miało swoje odzwierciedlenie w wyniku. MZ II jeszcze przed przerwą udało się wyjść na prowadzenie, a po zmianie stron, przy ogromnym udziale duetu Ordyniak Banaszek, udało im się jeszcze powiększyć przewagę, notując kluczowy w kontekście walki o złoto triumf.

Czysto matematycznie szanse na mistrzostwo mają jeszcze Borowiki, które w ósmej kolejce nie dały szans RKS-owi Pendrachy II, wygrywając 11:3. Nominalni goście od pierwszego gwizdka arbitra narzucili rywalowi twarde warunki gry, a na murawie szalał zwłaszcza Piotr Jankowski, który może pochwalić się 2 golami i 3 asystami. Gracze w granatowych trykotach już do przerwy wypracowali sobie bardzo pewne prowadzenie (7:2), co w praktyce kończyło nam emocje w tym meczu. Po zmianie stron wynik ten został jeszcze wyśrubowany, a Borowiki wskoczyły dzięki takiemu rezultatowi na podium. Trzeba natomiast podkreślić, że ich szanse na tytuł są jedynie iluzoryczne.

Podobnie przedstawia się sytuacja Cool Teamu II, który po zwycięstwie 5:4 nad Szybkim Shotem znalazł się tuż za „pudłem”, mając identyczny dorobek punktowy co wspomniane Borowiki. Zespół Andrzeja Krawczyka w swoim ostatnim spotkaniu dość szybko wypracował sobie bardzo solidną zaliczkę (4:1), ale rywal wcale nie miał zamiaru odpuszczać. Gracze w żółtych koszulkach uparcie dążyli do celu, a gdy w 40’ gola strzelił Jakub Majewski (wcześniej hat-trickiem popisał się Maciej Medyński), wydawało się, że prowadzący wówczas 5:4 CT II może mieć w tym meczu problemy. Na więcej gościom zabrakło jednak czasu i to „Czerwoni” – dowodzeni przez Cezarego Kuka – zgarnęli pełną pulę.

Aż na piątą lokatę spadł po ostatniej kolejce Hiszpański Galeon, który niespodziewanie uległ 2:4 FC Obłupanym II. Goście nie byli stawiani w tym meczu w roli faworyta i początek zdawał się to potwierdzać, już w 2’ prowadzenie HG dał bowiem Mrysz. FCO II szybko wzięli się jednak w garść i zaledwie 5 minut później – po dublecie Trojanowskiego – byli już na prowadzeniu. Co więcej, jeszcze przed przerwą rezultat podwyższył Szlubowski, a w 40’ emocje na dobre zamknął Kuliński. Gospodarze niedługo później trafili co prawda do siatki po raz drugi (bramka Fijałka), ale było to wszystko, na co tego dnia było ich stać. Obłupani II tą wygraną zapewnili sobie utrzymanie w lidze.

Świadkami fantastycznego meczu byliśmy z kolei w starciu Galicii II z Walcem II, zakończonego rezultatem 5:5. Niedosyt czuć mogą obie drużyny – goście, gdyż do przerwy prowadzili 4:2 i mieli wszystko w swoich rękach; gospodarze, ponieważ udało im się odwrócić losy meczu i jeszcze na 7 minut przed końcem to oni byli bliżej zwycięstwa. Ostatecznie mecz zakończył się jednak remisem, który – patrząc po przebiegu – nie krzywdzi żadnej z drużyn. Walec zapewnił sobie tym wynikiem utrzymanie, Galicia wciąż zajmuje natomiast ostatnią lokatę. Na sam koniec słówko musimy poświęcić MVP tego meczu – Michał Padała dokonał bowiem nie lada sztuki, strzelając wszystkie 5 goli dla nominalnych gości.

kolejka8_liga15.png

 

16. Liga Szóstek:

Wygląda na to, że na szesnastym szczeblu rozgrywkowym nikt nie będzie już w stanie powstrzymać Szybkiej Piłki Młociny. Gracze tego zespołu pokonali w ligowym hicie Brygadę 75 8:4 i są już naprawdę blisko zdobycia mistrzostwa. Szlagierowe starcie rozpoczęło się dla nich niezbyt dobrze (szybkie 0:1 po trafieniu Damiana Kucharczyka), ale bardzo szybko swój koncert rozpoczął duet Oskar Zaks i Piotr Wielgosz. Pierwszy z wymienionych panów zanotował 5 goli i asystę, drugi z kolei zapisał na swoim koncie 3 trafienia i 5 asyst, mając bezpośredni udział przy każdym golu dla swojego zespołu. SPM tytuł ma zatem na wyciągnięcie ręki, „Brygadziści” pomimo porażki pozostali na pozycji wicelidera.

Na najniższym stopniu podium znalazła się natomiast FC Stała Gwardia, która po dobrym i zaciętym spotkaniu zremisowała 3:3 z Ojcami RKS-u. Trzeba zresztą oddać obu drużynom, że jest to wynik zasłużony, żadna z nich na przestrzeni 50 minut nie potrafiła bowiem odskoczyć rywalowi nad dystans większy niż jedna bramka. Nieco bliżej wygranej byli Ojcowie, którzy w 48’ objęli prowadzenie po golu Adriana Wrońskiego, ale ich radość trwała bardzo krótko – zaledwie minutę później wyrównał Kamil Kwadrans. Rezultat remisowy utrzymał się aż do końcowego gwizdka arbitra.

Tuż za podium nieoczekiwanie znaleźli się Młodzi Perspektywiczni, którzy mogą chyba żałować, że sezon zimowy dobiega już końca. W minioną niedzielę ekipa Tomka Muszyńskiego pokonała 7:5 Rzursów, notując trzecie zwycięstwo w czterech ostatnich meczach, a do wygranej po raz kolejny poprowadził ją kapitan. Doświadczony napastnik maczał palce aż przy 5 golach, trzy strzelając samemu, a przy dwóch kolejnych asystując i w pełni zasłużenie zgarniając dzięki temu nagrodę MVP meczu. MP awansowali na czwarte miejsce, choć – patrząc obiektywnie – szanse na ugranie medali mają niewielkie. Rzursi tą porażką przypieczętowali z kolei spadek z ligi.

Ostrą kanonadę urządził sobie z kolei inny spadkowicz – PAOK Syfoniki, który rozbił TS Amebę II aż 19:2! Nominalni gospodarze rozegrali zdecydowanie najlepszy mecz w tym sezonie i aż żal, że dopiero teraz pokazali swoje najlepsze oblicze. Rywal absolutnie nie był w stanie im dorównać, a licznie strzelane gole są tego najlepszym dowodem. Świetne zawody rozegrał zwłaszcza Aleksander Opolski, który swój występ okrasił zdobyciem aż 6 bramek, do których dorzucił dodatkowo 4 asysty. Tak efektowny triumf nie zmienia natomiast faktu, że PAOK zakończy rozgrywki na miejscu spadkowym. Drugi zespół Ameby już wcześniej był z kolei pewien utrzymania.

kolejka8_liga16.png

 

17. Liga Szóstek:

W siedemnastej lidze mistrzowską formę potwierdziła Copanina, która zwycięstwo 6:4 nad FC Bez Nazwy odniosła jednak po naprawdę trudnym meczu. Nowo koronowany mistrz przystąpił do tego starcia zmobilizowany, ale także grający o medale rywal nie miał zamiaru odpuszczać. W efekcie tego oglądaliśmy znakomitą, zakończoną wynikiem 3:3 pierwszą połowę. W drugą odsłonę lepiej weszli nominalni gospodarze, gdy hat-tricka skompletował Dzięgielewski, ale odpowiedź Copaniny była piorunująca – po chwili do wyrównania doprowadził Pęter, a wygraną gościom zapewnili Szałankiewicz i Mikayilov.

Bardzo blisko zgarnięcia srebrnych medali są gracze Ajaksu W-wa, który w minionej serii gier okazali się lepsi od Drogi, zwyciężając 7:5. Gościom musimy natomiast oddać, że postawili faworytowi czynny opór i przez większość meczu byli dla niego równorzędnym rywalem. W decydujących momentach górę wzięła jednak klasa piłkarska gospodarzy, których do triumfu poprowadził autor 2 bramek i asysty – Adam Bogusz. Ajaksowi do wywalczenia wicemistrzostwa wystarczy zwycięstwo w ostatniej kolejce, Droga najprawdopodobniej rozgrywki zimowe zakończy z kolei na przedostatniej pozycji.

Bardzo blisko zakończenia sezonu na najniższym stopniu podium jest Bonifikarta Enjoyers, której zawodnicy w starciu dwóch drużyn z medalowymi aspiracjami wygrali 5:3 z Zespołem R. Spodziewaliśmy się w tym przypadku wyrównanego starcia i takie też otrzymaliśmy – przed przerwą żadna z ekip nie potrafiła zdominować rywala, w efekcie czego „do szatni” oba zespoły zeszły przy remisie 2:2. W drugiej odsłonie rywalizacja wciąż była zażarta, ale nieco więcej zimnej krwi zachowywali pod bramką rywala goście, wśród których fantastyczne zawody rozegrał Kacper Rutkowski, który popisał się dubletem.

Choćby matematyczne szanse na zdobycie medali stracili gracze Zielonych Bielan, którzy sensacyjnie i bardzo wyraźnie ulegli Gentleman Warsaw Teamowi – aż 2:8. Dodajmy natomiast, że wygrana nominalnych gospodarzy była w pełni zasłużona – to oni szybko objęli dwubramkowe prowadzenie (dublet Piotra Loze) i pomimo jego późniejszej utraty nie zwiesili głów. Ostatnich 20 minut był natomiast w ich wykonaniu prawdziwym popisem – dowodzeni przez Sebastiana Bartosika GWT strzelili w tym czasie aż pół tuzina goli, nie pozostawiając wątpliwości, kto tego dnia zasłużył na pełną pulę.

Bardzo efektowny triumf odnieśli także Old Stars, którzy ograli zamykające tabelę Czupakabry Warszawa 14:4. Gospodarze przystąpili do tego starcia z jasno określonym celem, którym było zwycięstwo i już od pierwszej minuty widać było, że chcą wprowadzić swój plan w życie. Udało im się to znakomicie – już do przerwy prowadzili 6:1, a po zmianie stron jeszcze wyśrubowali ten rezultat. Królem polowania okazał się tym razem Wojciech Kalata, który oprócz hat-tricka zapisał na swoim koncie aż 7 asyst.

kolejka8_liga17.png

Na parkietach przy Felińskiego mieliśmy emocji aż po sufit. Przed wszystkim najważniejszą informacją weekendu była dominacja In Plusa w starciami z Pro Serwisem i FC Legioniem w Pierwszej Lidze. Na drugim froncie trójka faworytów, czyli Ukraine United, Świniobicie i Futsal Team zgodnie z planem zwyciężali w swoich meczach, ale wbrew pozorom wszystkie te trzy ekipy musiały się sporo namęczyć. Zapraszamy na podsumowanie 8. kolejki Ligi Futsalu!

 

1. Liga Futsal:

W Pierwszej Lidze Futsalu zmagania otworzyli Dakafil i FC United, którzy zainaugurowali Grupę Spadkową. I tutaj w końcu nastąpiło przełamanie brązowych medalistów z zeszłego sezonu. Zespół w żółtych trykotach w udany sposób zrewanżował się FC U za porażkę w pierwszym starciu. Największy udział mieli w tym Artur Antecki, który odpowiadał za ofensywę, świetnie w „klatce” spisał się Karol Sławiński, który oprócz kilku znakomitych interwencji, popisał się też efektownym golem. Dakafil triumfował 10:2 i była to dla nich premierowa victoria tej zimy.

Następnie obejrzeliśmy w akcji Chłopców z Ferajny i Team Ivulin Exile. W pierwszej połowie byliśmy świadkami klasycznej wymiany ognia (3:3), ale w drugiej nominalni gospodarze dowodzeni przez Daniela Kaczyńskiego odskoczyli dość szybko komandzie z Białorusi i potem spokojnie kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Co przyniosło im zasłużoną wygraną 7:3 i pozwoliło przełamać złą passę trzech potyczek bez żadnych zdobyczy.

Potem, w ramach rozgrywania zaległości jeszcze z rundy zasadniczej, czekał nas wielki hit, czyli konfrontacja Pro Serwisu z In Plus. Lecz dość nieoczekiwanie było to całkowicie jednostronne widowisko. Wpływ miało na to kilka czynników. Pierwszym z nich był brak kilku kluczowych zawodników Zielonych. Drugim – fakt, że w pierwszej części goście po profesorsku wykorzystali wszystkie swoje okazje, co dało im prowadzenie 0:4 do przerwy. A to wpłynęło na obraz gry po zmianie stron (wówczas Niebiescy wprost wypunktowali podejmujących ryzyko oponentów). Do tego, co najważniejsze, kapitalna postawa IP z kwartetem Rafał Barzyc – Jan Skotnicki – Bartek Przyborek – Daniel Gomulski na czele. To wszystko złożyło się na rezultat 1:11.

In Plus po tak spektakularnym występie nie mógł pozwolić sobie na dekoncentracje, gdyż w następnym ich spotkaniu mierzyli się z zawsze groźnym FC Legionem. I tutaj występujący w roli gości IP sprawę załatwili w pierwszych 20 minutach, w których po koncercie Jana Skotnickiego było 0:4. Po wznowieniu gry Legioniści starali się odgryzać i gonić faworytów, ale In Plus to zbyt doświadczona załoga, by roztrwonić taką przewagę. Ostatecznie IP pokonali Legion 2:5 i to pozwoliło im zostać nowym liderem.

Na sam koniec, Grupę Mistrzowską otworzyli Atlet oraz Pro Serwis, który nie mógł pozwolić sobie na tratę punktów, jeśli nie chciał wypaść z wyścigu o złoto. Zieloni po 8 minutach prowadzili 0:2 i wydawało się, że osiągną swój cel. W pierwszej połowie po tych dwóch trafieniach nie działo się za dużo, ale w drugiej czekały nas duże emocje dzięki gospodarzom. W 24 minucie po uderzeniu Oleksandra Ananchenko Atleci złapali kontakt, ale najlepszy na placu Uladzislau Kosovec w 33 minucie po raz drugi znalazł drogę do sieci i było 1:3. Po niespełna minucie odpowiedział Ananchenko i mieliśmy już tylko 2:3. Atlet na finiszu robili wszystko, by zremisować i byli od tego o włos, gdyż w ostatnich sekundach Taras Mysko obił słupek. Finalnie jednak trzy oczka powędrowały do Pro Serwisu, który wciąż liczy się w walce o mistrza.

 1_futsal_kol8.png

 

2. Liga Futsal:

Przeskakujemy do Drugiej Ligi Futsalu, gdzie trójka faworytów mierzyła się z ekipami z dołu stawki. W pierwszym spotkaniu XYZ podejmował Ukraine United. Lider w pierwszej odsłonie męczył się z rywalami, na co wpływ miała postawa ich golkipera Kamila Gajewskiego, ale tak naprawdę cały zespół prezentował się naprawdę nieźle. Stąd też po pierwszej części było tylko 1:2. W drugiej trio Eugenii Buhajenko – Danil Bohman – Rostyslav Rudyi podkręcili tempo i odskoczyli XYZ na 2:7, ale wbrew pozorom nie była to łatwa wygrana Pomarańczowych.

Trzy punkty dla pierwszego w tabeli Ukraine United oznaczały, że Świniobicie nie mogli sobie pozwolić na wpadkę z Kartofliskami, by podtrzymać swoje nadzieje na złoto. I drużyna w białych koszulkach triumfowała 6:1, ale ten wynik może być nieco mylący. A to dlatego, że do przerwy to goście mieli więcej okazji i wyglądali naprawdę dobrze. Wicelider co prawda w pierwszych 20 minutach zdobył jedynego gola, ale przeciwnicy nadal sprawiali im sporo problemów. I tak było przez większą część tych zawodów, ale w końcówce Kartofliska „spuchły”, co wykorzystał duet Bartłomiej Fabisiak – Hubert Fela.

Nie zawiódł też Futsal Team, chociaż i oni nie mieli lekko w potyczce z Mehisto. Po pierwszej połowie Czerwoni po hat-tricku asyst Emila Gadomskiego prowadzili 1:3, a tuż po zmianie stron poprawili na 1:4. Ale na finiszu zespół w żółtych koszulkach nieco postraszył FT i po 36 minutach, w czym największy udział miał Przemek Długokęcki, zrobiło się 3:5. Lecz tuż przed ostatnią syreną Mateusz Marcinkiewicz po raz trzeci tego dnia wpisał się na listę strzelców, ustalając rezultat na 3:6. I dzięki temu Futsal Team wciąż może myśleć o złocie (bo podium dla nich oraz Świniobicia z Ukraine United jest już pewne).

 futlsa_2_kolejka_8.png

 

 

 

Sponsorzy