Podsumowanie sezonu 14. Liga Szóstek!

W futbolu sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie, a idealnym przykładem na potwierdzenie tej tezy jest drużyna Elektrowoźniaka. Jesienią zespół z Ukrainy znalazł się poza strefą medalową, wyciągnął jednak mityczne wnioski i zimą nie tylko zakotwiczył na podium, ale także finiszował na szczycie tabeli! Gracze zza naszej wschodniej granicy mieli natomiast godnego siebie rywala, srebrnych medalistów – Legosłowian – wyprzedzili bowiem jedynie dzięki lepszej różnicy bramek. Na najniższym stopniu podium rozgrywki zakończył Gur-Bud, a bezsprzecznie największymi przegranymi tej kampanii były St. Varsovia oraz Po Gwarancji, które nawet nie powąchały medali.

 

Elektrowoźniak do zimowej kampanii przystępował z mocnym postanowieniem poprawy i trzeba przyznać, że cel ten udało się zrealizować w 110 procentach! Gwoli ścisłości, początek sezonu był dla drużyny rodem z Ukrainy średnio udany. Na inaugurację podzielili się oni punktami z Legosłowianami (5:5), a choć tydzień później przyszło pierwsze zwycięstwo (8:3 z St. Varsovią), równie szybko nadeszła pierwsza porażka. Pogromcami okazali się Po Gwarancji, ale przegrana 2:5 była – jak się później okazało – jedynym tak przykrym momentem podczas całego sezonu. W kolejnych tygodniach Elektrowoźniak wszedł na nieosiągalny dla konkurencji poziom, wygrywając sześć kolejnych spotkań. Gracze w granatowo-żółtych trykotach odprawiali z kwitkiem Sigmę Strikers (6:1), Skepton Bonito (12:4), Futgol Academy (8:1), Gur-Bud (12:5), KS Partyzanta Włochy (10:3) oraz Huragan Old Boys (5:2). Ten ostatni triumf dał im w efekcie upragniony tytuł mistrzowski, co z pewnością jest dla nich ogromnym sukcesem. Dodajmy przy tym, że triumf ten był w pełni zasłużony, drużyna z Ukrainy w przekroju całych rozgrywek zwyczajnie prezentowała się bowiem najlepiej. Choć ich ogromną siłą był kolektyw, nie sposób nie zwrócić uwagi na dokonania indywidualne Oleha Martsyniuka. Zawodnik ten zgromadził 15 goli, 10 asyst i 4 tytułu MVP meczu, co doprowadziło go do zgarnięcia statuetki dla MVP Sezonu. Oprócz niego świetnymi liczbami mogą pochwalić się również Taras Zozulyn (11 goli i 3 asysty) czy Yurij Radkevych (8 goli i 8 asyst), choć – tak jak napisaliśmy – bez wątpienia jest to przede wszystkim wielki triumf drużynowy.

Złoci medaliści mieli natomiast równorzędnego rywala w postaci Legosłowian, którzy tytuł mistrzowski przegrali jedynie gorszą o pięć różnicą goli. Gracze w białych trykotach już na starcie sezonu zaakcentowali swoją obecność, remisując 5:5 z Elektrowoźniakiem, a następnie wysoko ogrywając Po Gwarancji (7:3). Apetyty rosły jednak w miarę jedzenia, nie mogły zatem dziwić kolejne wygrane mecze – przeciwko Sigmie Strikers (3:1), Skepton Bonito (6:3) i Futgol Academy (8:0). Kluczowy dla losów tytułu okazał się pojedynek w ramach szóstej kolejki, w którym Legosłowianie ulegli 1:3 Gur-Budowi. Gdyby udało im się wywalczyć tu choćby remis, to oni cieszyliby się z końcowego triumfu. Tak się jednak nie stało, „Biali” musieli zatem dalej wygrywać i liczyć na potknięcie rywala. Pierwszy punkt udało im się spełnić bez większych problemów, po wygranych nad Huraganem Old Boys (7:3), St. Varsovią (6:2) i Partyzantowi Włochy (17:6). Na ich nieszczęście nie wystarczyło to do złota i ostatecznie musieli oni zadowolić się wicemistrzostwem. Nie zmienia to natomiast faktu, że za nimi doprawdy kapitalny sezon, w którym oprócz medali zgarnęli także nagrody indywidualne. Najlepszym asystentem oraz najlepszym obrońcą został bowiem Robert Krzywkowski, który popisał się aż 20 decydującymi podaniami! Oprócz niego na wiele ciepłych słów zasługuje również Dominik Sędrowski, który zimową kampanię zakończył z dorobkiem 19 trafień i 5 asyst. Bramkarzem sezonu zdecydowaliśmy się z kolei wybrać Krzysztofa Szymborskiego, który walnie przyczynił się do tego, że Legosłowianie zakończyli rozgrywki z najmniejszą liczbą straconych goli.

Brązowe medale zawisły na szyjach graczy Gur-Budu, którzy do wyprzedzającej ich dwójki stracili ledwie punkt. Długo wydawało się zresztą, że to ekipa w czarnych trykotach wyrosła na najpoważniejszego kandydata do zdobycia mistrzostwa. G-B w pierwszej fazie sezonu nie pozostawiał złudzeń rywalom, kolejno odprawiając z kwitkiem Skepton Bonito (7:4), Futgol Academy (8:3), St. Varsovię (9:0), a także Huragan Old Boys (5:2). Kluczowy dla losów sezonu okazał się okres pomiędzy piątą a siódmą kolejką, gdy przyszły porażki z Partyzantem Włochy (0:6) oraz Elektrowoźniakiem (5:12). Co prawda w między czasie udało im się wygrać starcie na szczycie z Legosłowianami (3:1), ale w praktyce okazało się to być pyrrusowym zwycięstwem. Podobnie jak mecze przeciwko Sigmie Strikers (7:1) i Po Gwarancji (5:2), które pozwoliły jedynie na bardzo pewne przypieczętowanie lokaty na najniższym stopniu podium. Patrząc na całokształ, zawodnicy Gur-Budu mają prawo czuć rozczarowanie, ale trzeba podkreślić, że czołówka była w tym sezonie niezwykle wyrównana, a niestety nie mogliśmy przydzielić trzech pierwszych miejsc. Ktoś musiał zgarnąć brązowe krążki i tym razem padło na G-B. Znając jednak tę ekipę, mamy pełną świadomość, że nie zadowolą się tym rezultatem i już wiosną zechcą go poprawić. Jeśli na murawie nieco częściej będzie pojawiał się Maciej Jurczak (12 goli i 6 asyst w zaledwie 5 meczach), jest to jak najbardziej możliwe!

Na czwartej lokacie zmagania kończy St. Varsovia, której zawodnicy do „pudła” stracili jednak aż siedem punktów. Jest to w dużej mierze efekt słabego początku sezonu, w którym oprócz wygranej na inaugurację z Futgol Academy (3:2) miały też miejsce wstydliwe porażki z Elektrowoźniakiem (3:8) i Gur-Budem (0:9). Punktem zwrotnym zdawał się być wygrany mecz z Po Gwarancji (8:5), po którym ekipa Korneliusza Troszczyńskiego ewidentnie złapała wiatr w żagle, zwyciężając następnie w starciach przeciwko Huraganowi Old Boys (11:3), Sigmie Strikers (6:2), a także Partyzantowi Włochy (5:3). W decydującej fazie rozgrywek drużynie w złotych koszulkach ponownie czegoś jednak zabrakło. Niezmiernie ważny mecz przeciwko Legosłowianom przegrali bowiem dość wyraźnie – 2:6, tracąc tym samym jakiekolwiek szanse na zakończenie sezonu w czołowej trójce. To sprawiło, że w ostatniej serii gier nie udało im się zmobilizować na starcie ze Skepton Bonito i finalnie zmuszeni byli oddać walkowera. Zimy 2024 nie skończyli natomiast z pustymi rękoma, nagrodę dla króla strzelców otrzymał bowiem Kamil Łukasik, który w 6 meczach aż 21-krotnie pokonywał golkiperów rywali. Nie zmienia to natomiast faktu, że drużynowo stać ich na zdecydowanie lepszy wynik.

Pierwszą połowę tabeli zamyka Skepton Bonito i – przyznamy zupełnie szczerze – na trzy kolejki przed końcem rozgrywek nie postawilibyśmy na takie rozstrzygnięcie złamanego grosza. Zespół w czarnych koszulkach rozpoczął co prawda od pewnego triumfu nad Huraganem Old Boys (9:4), ale w kolejnych tygodniach ugrał zaledwie punkt w pięciu meczach (remis 4:4 z Partyzantem Włochy), grzęznąc w okolicach strefy spadkowej. Co więcej, część z porażek była bardzo wyraźna, że wspomnimy jedynie o meczach przeciwko Elektrowoźniakowi (4:12) czy Po Gwarancji (1:8). Im bliżej było jednak końca sezonu, tym lepiej prezentowali się „Czarni”. Najpierw okazali się lepsi od Sigmy Stikers (8:4), następnie od Futgol Academy (11:5), a na dodatek w ostatniej serii gier otrzymali komplet „oczek” bez wychodzenia na boisko, ponieważ walkowera oddała im St. Varsovia. To wszystko złożyło się na bardzo solidny, trzynastopunktowy dorobek, który dał im w efekcie piątą lokatę. Do medali zabrakło sporo, ale niewątpliwie jest to dobry prognostyk na przyszłość. Ekipa ta ma bowiem potencjał, a jeśli dorzuci do tego powtarzalność i nieco pragmatyzmu, może już niebawem pokusić się o grę o wyższe cele. Indywidualnie warto wyróżnić Jakuba Kowalika (7 goli i 4 asysty) i Karola Górskiego (7 goli i 3 asysty), którzy byli najlepszymi strzelcami swojego zespołu.

Dopiero na szóstym miejscu rozgrywki zakończyli Po Gwarancji, co bez dwóch zdań stanowi największe rozczarowanie minionych rozgrywek. Mistrzowie 10. Ligi Szóstek z jesieni przystąpili z zamiarem powtórzenia tego sukcesu, ale już na starcie otrzymali potężnego „gonga”, ulegając 3:7 Legosłowianom. Potem przyszły co prawda zwycięstwa nad Partyzantem Włochy (11:5) i Elektrowoźniakiem (5:2), ale ponownie na ziemię sprowadziła ich St. Varsovia (5:8). Pewne wygrane nad Sigmą Strikers (8:3) i Skepton Bonito (8:1) sprawiły, że ta doświadczona ekipa wciąż mogła liczyć na zakończenie sezonu w czołowej trójce. Ostatnia faza rozgrywek była jednak w ich wykonaniu fatalna, czego najlepszym dowodem są porażki z Futgol Academy (7:8), Huraganem Old Boys (4:6) i Gur-Budem (2:5). To wszystko sprawiło, że drużyna w seledynowych trykotach zakończyła zmagania w drugiej połowie tabeli. Stanowi to dla nich potężne rozczarowanie, ale uczciwie musimy przyznać, że jest to wynik realnie odzwierciedlający ich postawę w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Zbyt dużo było w ich szeregach braków – pomimo niezłych liczb Paweł Staniszewski (7G + 5A) i Marcin Napierski (8G + 8A) nie mieli już tak dużego wpływu na grę zespołu, zawiedli również napastnicy – Krzysztof Sobolewski i Mariusz Kretkiewicz. Tak naprawdę trudno wskazać zawodnika, który zagrałby na swoim poziomie. Przed PG sporo pracy, o ile rzecz jasna chcą powrócić na tron mistrzowski.

„Oczko” niżej kończy KS Partyzant Włochy, który – podobnie jak Po Gwarancji – zanotował bardzo rozczarowującą końcówkę sezonu. Gwoli ścisłości musimy natomiast dodać, że także początek rozgrywek nie był w ich wykonaniu idealny. Partyzant już na inaugurację uległ 5:11 PG, a dwa kolejne mecze kończyły się remisami 4:4 – zarówno przeciwko Sigmie Strikers, jak i Skepton Bonito. Potem przyszła jednak seria trzech kolejnych zwycięstw (4:3 z Futgol Academy, 6:0 z Gur-Budem i 9:6 z Huraganem Old Boys), która pokazała, że zespół ten stać na wiele. Wydaje się, że decydujący wpływ na tak niską lokatę miała porażka w siódmej kolejce z St. Varsovią (3:5), która w praktyce pozbawiła ich jakichkolwiek szans na „pudło”. Zrezygnowani gracze Partyzanta w ostatnich dwóch starciach nie pokazali już tego hartu ducha, którym emanowali w poprzednich meczach. Biorąc pod uwagę, że mierzyli się przeciwko ligowej czołówce, nie mogą zatem dziwić wysokie porażki – 3:10 z Elektrowoźniakiem i 6:17 z Legosłowianami. Osiągnięty przez nich wynik nie jest pewnie zadowalający, ale widzimy u nich potencjał, dzięki któremu będą w stanie w krótkim czasie zanotować spory progres. Jeśli dodatkowo w równie dobrej dyspozycji pozostawał będzie Antoni Radko (zimą 12 goli i 7 asyst), plan ten może się ziścić.

Rzutem na taśmę utrzymanie zapewnili sobie Huragan Old Boys, którzy ósmą lokatę zajęli jedynie dzięki lepszej o dwa różnicy bramek. Drużyna ta zanotowała dobre wejście w sezon (wygrana 5:4 z Sigmą Strikers), ale w kolejnych tygodniach wyglądało to już zdecydowanie gorzej. Zaledwie punkt zdobyty w sześciu kolejnych spotkaniach sprawił, że HOB stali się poważnym kandydatem do spadku z ligi. Kluczowy w ich przypadku okazał się pojedynek ósmej kolejki, przeciwko Po Gwarancji. Zawodnicy w czarnych trykotach nieoczekiwanie pokonali wówczas wyżej notowanego rywala 6:4, wydostając się na powierzchnię. Nieznaczna porażka w ostatniej kolejce przeciwko Elektrowoźniakowi (2:5) sprawiła, że ostatecznie udało im się zachować ligowy byt. Niemniej jednak trudno tutaj mówić o pozytywnym zakończeniu, ambicje tego zespołu sięgają bowiem wyżej niż rozpaczliwa walka o utrzymanie. Trzeba natomiast wziąć „na klatę” to co się wydarzyło i nie dopuścić, aby taki sezon przytrafił im się ponownie. Znając ambicję i charakter zawodników tej ekipy, nie mamy wątpliwości, że wyciągną mityczne wnioski i już na wiosnę pokażą, na co naprawdę ich stać!

Na dziewiątej pozycji, oznaczającej spadek do niższej klasy rozgrywkowej, zimową kampanię zakończyła ekipa Futgol Academy. W ich przypadku możemy śmiało napisać, że zbyt późno obudzili się z zimowego snu. Choć gracze w zielonych koszulkach nie prezentowali się tak źle jak wskazywałyby na to wyniku, fakty były takie, że po sześciu seriach gier mieli w dorobku zaledwie punkt, po remisie 5:5 z Huraganem Old Boys. Dorobek ten co prawda mógł być większy – w meczach z St. Varsovią (2:3) czy Partyzantem Włochy (3:4) byli równorzędnym przeciwnikiem – za każdym razem brakowało jednak konkretów, które pozwoliłyby przechylić szalę na swoją stronę. Przebudzenie nadeszło w siódmej kolejce, gdy FA sensacyjnie pokonali 8:7 Po Gwarancji. Wydawało się, że ten triumf doda im skrzydeł, już tydzień później na ziemię sprowadził ich jednak Skepton Bonito (5:11). Wygrana na zakończenie sezonu z Sigmą Strikers (4:2) jest oczywiście powodem do optymizmu, ale finalnie nie dała niestety utrzymania. Do osiągnięcia tego celu zabrakło… dwóch goli. Właśnie o tyle lepszy bilans bramkowy miał bowiem Huragan Old Boys. „Zieloni” muszą zatem pogodzić się z relegacją i jak najszybciej oczyścić głowy przed kolejnym – oby lepszym – sezonem.

Miano „czerwonej latarni” dzierżą natomiast gracze Sigmy Strikers, którzy – nie będziemy ukrywać – byli zdecydowanie najsłabszą ekipą z całej stawki. Dobitnie świadczy o tym dorobek punktowy – zaledwie jedno „oczko” uzbierane  w dziewięciu meczach i aż sześć punktów straty do bezpiecznej strefy. Aby oddać sprawiedliwość, musimy podkreślić, że w kilku meczach ten młody zespół potrafił nawiązać wyrównaną rywalizację. Tak było choćby w meczach z Huraganem Old Boys (4:5), Legosłowianami (1:3) czy Futgol Academy (2:4). Niestety, tylko raz w trakcie trwania całej kampanii udało im się nie przegrać. Było to w drugiej serii gier, gdy podzielili się punktami z Partyzantem Włochy, remisując 4:4. W ogólnym rozrachunku okazało się to zdecydowanie zbyt mało, aby realnie myśleć o uniknięciu degradacji. Plusy niedawno zakończonego sezonu? Nie stwierdzono.

zima_2024_sezon_14.png

 

Sponsorzy