Warsaw United, Haratacze, Legion i KTS Chimera mistrzami swoich lig!

Poznaliśmy już większość kluczowych rozwiązań w poszczególnych ligach, choć wciąż czekamy na te najważniejsze. Dopiero w ostatniej kolejce, w bezpośrednich starciach rozstrzygną się losy tytułów mistrzowskich zarówno w lidze szóstek, jak i lidze siódemek. Jednak w miniony weekend końcowy tryumf w siódemkach zapewnili sobie: FC Warsaw United w drugiej, Haratacze w trzeciej oraz Legion w czwartej lidze, zaś na szóstkach, tytuł na trzecim poziomie rozgrywek przyklepała KTS Chimera. Poznaliśmy też kilka ekip, które wywalczyły awanse szczebel wyżej. Zapraszamy na obszerne podsumowanie zmagań w miniony weekend na boiskach Ligi Bemowskiej, bo działo się bardzo dużo!

1. Liga Siódemek:

W ten weekend poznaliśmy trzech mistrzów ligi siódemek przy Obrońców Tobruku, ale by wyłonić tego najważniejszego, w pierwszej lidze musimy poczekać do ostatniej serii. Pewnym jest jednak, że na podium może zmienić się już tylko kolejność. Pierwsza trójka w ósmej serii pokonała swoich rywali, a więc w czołówce tabeli zachowany został status quo. Najpierw Moszna Squad nie bez problemów pokonał Victorię Grochów 4:2. Ekipa Michała Burzyńskiego w obliczu całego meczu była drużyną lepszą, ale waleczni goście dwukrotnie łapali kontakt, zmuszając faworyzowanego rywala do wysiłku. Lidera do kolejnego triumfu tym razem poprowadził autor dwóch goli, Bartek Adamiak, choć jak zwykle w ich przypadku, na wynik zapracował cały, dobrze rozumiejący się kolektyw. Wiadome zatem było, że MS pozostanie na pozycji lidera. Teraz czekał na potkniecie wicelidera. Chemik Bemowo na mecz ze Zmarnowanymi Talentami stawił się bardzo mocną paką, ale dobrze zorganizowani rywale zdołali do przerwy utrzymać bezbramkowy remis. Dopiero po zmianie stron ekipa Adriana Bery zdołała przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, a potrzebowała do tego raptem pięciu minut, by ustalić wynik spotkania na 3:0. To z kolei oznacza, że za tydzień będziemy świadkami batalii o mistrzostwo Pierwszej Ligi Siódemek właśnie pomiędzy Moszna Squadem, a Chemikiem Bemowo. Komfort jednak będzie po stronie lidera, który ma trzy punkty przewagi, a więc wystarcza mu remis. Gracze w zielonych trykotach będą jednak musieli uważać na tyły, bo jak już wspomnieliśmy wygrało także trzecie w stawce Dynamo, które ma trzy punkty straty do wicelidera, ale wygrany z nim bezpośredni bój, a więc przy swoim zwycięstwie i porażce Chemika skończy sezon na drugim miejscu. Tymczasem Dynamo w niedzielne popołudnie bez najmniejszych problemów pokonało FC Zaborów 9:2. Gracze z Ukrainy świetnie weszli w ten mecz, prowadząc po dziesięciu minutach już 4:0, a do przerwy podwyższając prowadzenie do sześciu goli. Po zmianie stron gospodarze kontrolowali już przebieg meczu. Do zwycięstwa poprowadził ich autor hattricka i dwóch asyst, Włodek Frantyk, ale warto wyróżnić także Bohdana Tokarchyka, który także wbił rywalowi trzy gole, do których dołożył jedno ostatnie podanie. Co bardzo istotne pierwszy z wymienionej dwójki umocnił się na prowadzeniu wśród najlepszych asystentów ligi, drugi zaś wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów. Tymczasem szanse na medale miała jeszcze czwarta w stawce przed tą kolejką Argentina FC i nadrabiający zaległości Gladiatorzy. Jedni i drudzy jednak trafili na fenomenalnie dysponowaną ekipę Zjazdu, która najpierw w sobotnie popołudnie rozbiła aktualnych jeszcze mistrzów z wiosny, a następnie w niedzielny poranek odprawiła z kwitkiem drużynę z Ameryki Południowej. Gladiatorzy w sobotę stawili się bardzo wąskim i okrojonym składem, co w konfrontacji z silnym tego dnia Zjazdem okazało się za mało. Wprawdzie gospodarze otworzyli wynik tego meczu, ale jak się potem okazało było to trafienie honorowe, bo ekipa Tomka Drzała wbiła rywalowi pięć goli, wygrywając jak najbardziej zasłużenie. Dzień potem gracze w żółtych trykotach podejmowali Argentinę FC i niesieni niespodziewanym zwycięstwem poszli za ciosem, ogrywając ją 2:1. Tutaj emocji było już znacznie więcej. Do przerwy Zjazd prowadził jednym golem, ale po zmianie stron to goście byli stroną dominującą, co po sześciu minutach udokumentowali golem na 1:1. Rozstrzygnięcie padło dziewięć minut przed końcem meczu, gdy jedną z kontr wykorzystał Marek Szczepanik, zapewniając swojej drużynie kolejne trzy punkty. Pozostał nam drugi mecz w tej serii Gladiatorów, którzy mieli przedłużyć swoje szanse na medal. Mieli, gdyby wygrali mecz sobotni, a tak pozostała im gra o honor. Ta wyszła im bez zarzutu, gdyż dość spokojnie, mimo wielu luk w składzie, pokonali wciąż walczący o utrzymanie BKS 04 Górki 5:2.

08 01 8pheb

 

2. Liga Siódemek:

FC Warsaw United mistrzem Drugiej Ligi Siódemek! Gratulujemy! Niestety dla atrakcyjności rozgrywek ekipa Patryka Kozickiego, która aż paliła się do gry, musiała zostać w domach, gdyż w ostatniej chwili mecz walkowerem oddał jej Pohybel. Zatem na szampany przyjdzie czas za tydzień podczas ostatniej kolejki. Tymczasem niesamowite emocje czekają nas w walce o dwa pozostałe miejsca na podium, w której pozostały trzy ekipy: Los Lamusos, Defenders oraz FC Casuals. Cała trójka mają na koncie po szesnaście punktów. Taki obrót sprawy to zasługa potknięcia wicelidera, który po niezłych zawodach zremisował bezbramkowo z Agilem at Agordem. Robert Różycki i spółka byli stroną, która stworzyła zdecydowanie więcej dogodnych sytuacji, ale gospodarze mieli w bramce niezawodnego Daniela Grynczela, a do tego zmarnowali piłkę meczową, gdy w samej końcówce Janek Śmigielski nie trafił na pustą już bramkę. Taki wynik tylko skomplikował sytuacje LL, którzy stracili komfort dwóch punktów przewagi, bo grupa pościgowa skrupulatnie wykorzystała potknięcie oponenta. FC Casuals pewnie pokonał Bemovię 7:2. Mecz rozstrzygnął się praktycznie po pierwszej połowie, po której „Błękitni” prowadzili już 5:0. Po zmianie stron zaś kontrolowali już przebieg boiskowych wydarzeń. Tym razem najlepszy na placu był autor dwóch goli i takiej samej liczby asyst, Łukasz Pruszyński, ale nie możemy przejść obojętnie wobec postawy Krystiana Nowakowskiego i Przemka Kostrzyckiego, którzy po trzy razy zapisali się w statystykach. Mimo zwycięstwa FCC spadł tuż za podium, a to wszystko przez zwycięstwo Defendersów nad St. Varsovią 3:1, które doprowadziło do „małej tabeli. Najciekawsze jest to, że każda w bezpośrednich starciach ma na koncie zwycięstwo i porażkę, a zatem o kolejności decyduje różnica goli. Wracając do starcia „Obrońców” z Varsovią, to trzeba oddać, że obejrzeliśmy zacięte i wyrównane zawody, w których zdecydowała skuteczność po przerwie graczy w czerwonych trykotach. Najlepszy na placu był filar defensywy, Justyn Król, którego z przodu wsparli Jarek Jachna i Mateusz Nyśk. Pozostał nam mecz zasadniczo o przysłowiową „pietruszkę”, w którym jednak działo się najwięcej. W szranki stanęli Wariaty Kuchara oraz FC Zielony Alkobus, a my obejrzeliśmy zawody pełne zwrotów akcji oraz pogoń kapitana gospodarzy za liderem wyścigu po koronę króla strzelców drugiej ligi. Początek należał do WK, którzy wyszli na dwubramkowe prowadzenie, ale po szalonej końcówce na przerwę schodziliśmy przy jednobramkowym prowadzeniu FC ZA. Ci poszli za ciosem i po zmianie stron podwyższyli prowadzenie do trzech trafień (5:2). Potem jednak byliśmy świadkami szalonej pogoni Wariatów, która mimo próby odparcia przez rywala zakończyła się remisem 6:6. Kapitalne zawody rozegrał Stanisław Kędzierski, który wbił pięć z sześciu goli dla swojej drużyny, doganiając tym samym Karola Mroczkowskiego na czele klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów drugiej ligi. Gwoli ścisłości. wśród asystentów prowadzi jego kolega z drużyny, Michał Matynia do spółki z Krystianem Nowakowskim z FCC, ale za nimi jest aż dziewięciu graczy z jednym zagraniem mniej.

08 02 w65dz

 

3. Liga Siódemek:

Tej jesieni nie mieli sobie równych, a w ten weekend tylko to potwierdzili. Haratacze na kolejkę przed końcem sezonu w kapitalnym stylu przyklepali złote medale Trzeciej Ligi Siódemek oraz awans poziom wyżej! Zadanie przynajmniej w połowie nie było łatwe. Ekipa Patryka Rosłańca w sobotni poranek stanęła w szranki z trzecią siłą ligi, Lyreco. Spodziewaliśmy się, że przynajmniej ekipa Łukasza Wieczorka postawi liderowi twarde warunki i zasadniczo tak było, ale Haratacze potwierdzili, że w tej kampanii nie mają sobie równych, a do zwycięstwa poprowadziło ich ukraińskie trio Trotsko – Frantisov – Frantyk. Świeżo upieczony mistrz świetnie wszedł w ten mecze, obejmując w jedenastej minucie prowadzenie 3:0. Goście próbowali, szarpali, ale rywal utrzymał taką właśnie przewagę triumfując finalnie 4:1. Taki wynik sprawił, że gracze w białych trykotach już praktycznie mogli świętować majstra. Wprawdzie potrzebowali jeszcze chociażby niedzielnego remisu, ale mierzyli się z ekipą Więcej Sprzętu Niż Talentu, czyli przedostatnią drużyną w tabeli. Nazajutrz Haratacze tylko postawili kropkę nad „i”, gromiąc rywala 10:0. Tym razem także brylowała trójka graczy, a dwóch z nich wyróżniło się w ten weekend dwukrotnie, mowa o Romanie Trotsko i Włodku Frantyku do których dołączył najlepszy na placu, Mariusz Tarnowski. Warto zatrzymać się przy świeżo upieczonym złotym medaliście, Włodku Frantyku, który dzięki trzem trafieniom i dwóm asystom w meczach tej serii objął prowadzenie w wyścigu po tytuł króla strzelców oraz umocnił się na czele klasyfikacji najlepszych asystentów trzeciej ligi. Haratacze zatem mogli odpalać szampany, a okazja jest wielka, bo póki co legitymują się kompletem ośmiu zwycięstw. Tymczasem drugie miejsce w tabeli nie wychodząc nawet na murawę utrzymał Drink Men, który dopisał do swojego konta trzy punkty za walkower od Orła Ząbki. Roszadę mamy za to na najniższym stopniu podium, gdzie porażkę Lyreco skrupulatnie wykorzystała ADP Wolska Ferajna, która nie bez problemów pokonała Więcej Sprzętu Niż Talentu 3:2. Generalnie. ekipa Kamila Jagiełło była drużyną lepszą, o czym najlepiej świadczy przewaga trzech goli jaką wypracowali sobie do trzydziestej czwartej minuty. Taki wynik utrzymywał się niemal do końca meczu, ale w samej końcówce dekoncentrację i nerwową atmosferę wśród gości wykorzystali rywale, wbijając dwa gole i doprowadzając do kontaktu. Ostatnie minuty były bardzo nerwowe, ale graczom w „miętowych” trykotach udało się dowieźć prowadzenie do końca meczu. To oznaczało, że zespół z Woli przed ostatnią serią ma wprawdzie tyle samo punktów co czwarte Lyreco, ale ma też w zanadrzu do zagrania jeden mecz więcej. Co za tym idzie ma także wielkie szanse na srebro, gdyż do wicelidera traci trzy punkty i także ma komfort jednego meczu więcej. Tymczasem sześć punktów po tej serii dopisał do swojego konta Walec, który także otrzymał trzy oczka za mecz z ekipą z Ząbek, a ponadto stanął w szranki z sąsiadem z tabeli, PRE Wwa. Obejrzeliśmy zacięte zawody, w których zdecydowała postawa Walca w drugiej połowie meczu. Do przerwy było bowiem tylko 3:2 dla ekipy Grzegorza Leszczyńskiego, ale tuż po zmianie stron gospodarze podwyższyli prowadzenie do trzech goli i dali się już rywalowi dogonić, wygrywając ostatecznie 6:4. Kolejne świetne zawody rozegrał autor hattricka i dwóch ostatnich podań, Mateusz Izdebski. W pozostałym starciu ósmej kolejki KP Kozia zremisowała z Orłami Leszka 2:2. Tutaj mecz rozstrzygnął nam się tuż po przerwie gdy do dwubramkowego remisu doprowadziły Orły. Trzeba jednak zaznaczyć, że z przebiegu meczu to właśnie drużyna Pawła Przyborskiego była stroną aktywniejszą, ale Kozia miała między słupkami fenomenalnie tego dnia dysponowanego Piotra Szymańskiego, który swoją postawą zapracował na miano gracza meczu.

08 03 xdue2

 

4. Liga Siódemek:

Old Legion mistrzem Czwartej Ligi Siódemek! Wielkie Gratulacje! Świeżo upieczony złoty medalista nadrabiał w tą niedzielę zaległości i choć zadanie miał bardzo trudne poradził sobie bez zarzutu. Zacznijmy jednak od jednego z dwóch sobotnich meczów, w którym bardzo ważne trzy punkty zdobyli Złotopolscy Warszawa i to oni do niedzielnych zmagań Legionu byli liderem rozgrywek. Ekipa Bartka Michalskiego bez problemów odprawiła z kwitkiem FC Yelonki w stosunku 7:1. Po raz kolejny formą błysnął najlepszy na placu Michał Wasil, obecnie drugi strzelec rozgrywek. Prowadzenie w tabeli gracze w żółtych trykotach utrzymali do starcia Old Legionu z Nie Ma Mocnych, którego stawką był fotel lidera. Spodziewaliśmy się zaciętej rywalizacji tymczasem ekipa w zielonych trykotach już po pierwszej połowie zapewniła sobie cztery bramki przewagi, którą ostatecznie podwyższyła do pięciu trafień, triumfując finalnie 7:2. Kapitalne zawody rozegrał autor czterech goli, Paweł Grzela, a świetnie w sukurs przyszedł Bartek Adamiak, który z kolei skończył zawody z czterema asystami. Obaj panowie to liderzy klasyfikacji indywidulanych. Taki wynik sprawił, że Legion powrócił na pozycje lidera, natomiast ekipę Piotra Burdacha ostatecznie wysłał tuż za podium. Legioniści mieli jednak nie lada zadanie, bo chwile potem podejmowali Złotopolskich Warszawa i znów stawką było prowadzenie w tabeli, ale nie tylko, bo zwycięstwo gospodarzy dawało im złote medale sezonu jesień 2020. Legion nie wypuścił takiej okazji z rąk, a główne rolę odegrał znów wspomniany duet, Grzela – Adamiak, który bezpośrednio odpowiadał za wszystkie trzy gole jakie padły w tym meczu. Zdecydowała zimna krew w końcówkach obu połów. Prowadzenie gospodarze uzyskali tuż przed przerwą, a dobili rywala w końcowej fazie meczu. Tym samym na kolejkę przed końcem rozgrywek Old Legion w świetnym stylu zapewnił sobie mistrzostwo Czwartej Ligi Siódemek oraz awans szczebel wyżej. Tymczasem Złotopolscy przed finałową serią pozostali w tabeli na drugim miejscu w punktem przewagi nad TSP Szatańskim Pętem, które wykorzystało porażkę NMM i zameldowało się na najniższym stopniu podium. Ekipa Bartka Ochmana na zakończenie kolejki bez większych problemów pokonała Czupakabry Warszawa 4:0, zapewniając sobie zwycięstwo już w pierwszej połowie, w której padły wszystkie gole. Niezwykle ciekawie zapowiada się ostatnia kolejka, w której w bezpośrednim meczu o podium zagrają Złotopolscy z Nie Ma Mocnych, natomiast swojej pozycji na „pudle” będzie broniło TSP, a przy sprzyjających wiatrach może sięgnąć po srebro i awans. Pozostały nam dwa mecze, które nie mają znaczenia w kontekście walki o medale. Najpierw, w sobotę KAC Drink Team zdobył swój drugi punkt tej jesieni, urywając punkty faworyzowanemu TS Kopernikowi. Bliżej zwycięstwa byli jednak goście, którzy prowadzili po golu w pierwszej połowie Krzysztofa Kowalczyka. Remis gospodarzom zapewniła akcja braci Zioło, Grzegorza i Bartosza na cztery minuty przed końcem meczu. Ten punk pozwolił drużynie KAC- om wygrzebać się z ostatniego miejsca w tabeli. Na koniec Chyże Rosomaki nie bez problemów, ale pewnie pokonali Izbę Wytrzeźwień 9:3. Problemy ekipa Jacka Dobraczyńskiego miała tylko do przerwy, gdy prowadziła raptem jednym golem. Po zmianie stron nie było już wątpliwości kto jest lepszy. Najlepszy na placu okazał się Karol Galimski. Najlepszy asystent minionego sezonu tym razem wcielił się w rolę egzekutora i zaliczył cztery gole, dokładając do tego dwie asysty.

08 04 usi4q

 

1. Liga Szóstek:

W Pierwszej Lidze Szóstek na „Irzyku”, co było wiadome jeszcze przed tą kolejką, na mistrza będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. W grze o złoto pozostały już tylko dwa zespoły. FC Ochota, jedna z ekip walcząca o najwyższe laury, miała do rozegrania w minioną już niedzielę dwa starcia. Tak się złożyło, że pierwsze z nich, zaplanowane na 8:00, wygrali walkowerem, gdyż Kasztany, ich rywale, nie zameldowali się na placu. Dodatkowo drużyna Patryka Abramczyka nie stawiła się na swój następny mecz, z New Greenback, co przesądziło o ich spadku z ligi i szkoda, że w taki sposób kończy się przygoda tej sympatycznej ekipy z naszą ligą. Wróćmy jednak do ekipy z Ochoty. Drużynę Marka Jurgi po łatwych trzech punktach, czekało następne zadanie, czyli rywalizacja z Bad Boys Zielonki o godzinie 14:00. Jednak zanim do tego doszło, grali też inni. W spotkaniu Dzików Futbolu z Drink Teamem zobaczyliśmy ciekawe widowisko, w którym obie strony postawiły na wymianę ciosów. Efekt? Wygrana 6:4 beniaminka, który akurat nie był faworytem tego starcia. Największa w tym zasługa Macieja Stanickiego, a jak zwykle nie zawiódł też kapitan Dzików, Daniel Kościński. Jego team, mimo że większą część piłkarskiej jesienni spędził blisko strefy spadkowej, udanie finiszował w naszych rozgrywkach, awansując aż na szóstą pozycję. DT zaś przez zadyszkę i problemy kadrowe w końcowej fazie sezonu stracił szansę na pudło, ale i tak Norbert Taras i spółka zanotowali bardzo duży progres, zdobywając prawie dwa razy więcej punktów niż na wiosnę, meldując się ostatecznie na piątej pozycji. Niemal pewne już brązowych medali All4One było pewniakiem w konfrontacji z Yelonkersami i rzeczywiście znakomicie wywiązali się z tej roli, pokonując oponentów różnicą aż 16 (!) goli. Niekwestionowanym bohaterem tych zawodów był Stanisław Kędzierski, który zdobył aż 11 bramek. Stasiek dzięki temu stał się ex-aequo najskuteczniejszym strzelcem ligi wraz z Krystianem Nowakowskim (obaj mają na koncie 26 trafień). O samym widowisku najlepiej świadczy wynik. Maciej Rataj i jego świta kompletnie zdominowali przeciwnika, potwierdzając swoją świetną formę z ostatnich tygodni. Ekipa z Jelonek nie miała nic do powiedzenia i po tej potyczce będzie musiała pożegnać się z grą w elicie. A4O z kolei tym efektownym triumfem zapewnili sobie obecność na najniższym stopniu podium. Powróćmy teraz do zespołów walczących o tytuł mistrzowski. AnonyMMous miał przed sobą spore wyzwanie, gdyż ich przeciwnikiem było zawsze groźne FC NaNkacu. „Anonimowi” nie pomylili się, od samego początku byli bardzo skupieni i już do przerwy prowadzili 4:1. Zdarzało się już w tym sezonie, że Maciej Miękina z kolegami tracili koncentrację, dając się dogonić rywalom, ale teraz tak się nie stało. AnonyMMous do końca zagrali bardzo pewnie i ostatecznie zwyciężyli 6:3. Warto zaznaczyć, że dobry występ zanotował Damian Borowski, jeden z „cichych” bohaterów tego sezonu. Po tym meczu było już wszystko jasne, drużyna w czarnych trykotach o mistrza zagra za tydzień z FC Ochotą. A „Kace” mimo porażki, finalnie zakończyły zmagania na bardzo dobrej, czwartej pozycji. Wspomnieliśmy o FC O, więc czas do nich powrócić. Obrońcy tytułu, po wygranej „Anonimowych”, także nie mogli pozwolić sobie na wpadkę i po prostu musieli ograć Bad Boys Zielonki, by przed decydującym starciem w najbliższą niedzielę, mieć komfortową sytuację. I zespół Marka Jurgi spokojnie poradził sobie z presją, wysoko triumfując nad Bad Boysami 11:2. To był prawdziwy show Krystiana Nowakowskiego, który sześciokrotnie wpisywał się na listę strzelców, dokładając do tego dwa ostatnie podania. To pozwoliło mu utrzymać się w obu klasyfikacjach indywidualnych (na najskuteczniejszego snajpera i najlepszego asystenta) na czele. Dodatkowo pamiętajmy, że Nowakowski ma jeszcze jedno spotkanie w zapasie. Lecz nie tylko on był obecny na murawie. Tradycyjnie już cała ekipa z Ochoty wyglądała kapitalnie, doskonale w bramce spisał się Przemek Korycki, aktywni byli Kamil Jurga i Damian Pawłowski. Jak wspomnieliśmy wcześniej, Ochota zmierzy się w rywalizacji o złoto z AnonyMMous. Obrońcom tytułu do sukcesu wystarczy remis, „Anonimowi” muszą po prostu wygrać. To nie będzie jeszcze koniec zaległości, gdyż zaległe mecze rozegrają też pewni już utrzymania New Greenback z FC NaNkacu. Ta potyczka nie będzie miała już praktycznie żadnego wpływu na układ tabeli.

09 05 b57oi

 

2. Liga Szóstek:

Prawdziwe cuda działy się na drugim szczeblu Ligi Szóstek. Dość powiedzieć, że mieliśmy okazję zobaczyć rekordową wygraną w historii Ligi Bemowskiej. Lecz zanim do tego dojdziemy, to krótko opiszemy pozostałe pięć spotkań. W pierwszym z nich na murawie zameldowali się Truskawki na torcie wraz z nowo koronowanymi złotymi medalistami, ASPN -em Bemowo. Było to klasyczne starcie z kategorii „bij mistrza”. Truskawki nie przestraszyły się faworyta i po świetnych zawodach w ich wykonaniu ograli ASPN 7:3. Już po pierwszej połowie było 5:0, a największa w tym zasługa jak zawsze skutecznego Kamila Siatkowskiego i bezbłędnego w bramce Mirosława Koska. Po zmianie stron oglądaliśmy już bardziej wyrównane zawody, ale doskonale dysponowani zawodnicy w błękitnych trykotach dowieźli wygraną, co pozwoliło im awansować na szóstą pozycję na finiszu rozgrywek. TnT w imponujący sposób zakończyły piłkarską jesień, ale, mimo małej wpadki, ASPN Bemowo i tak nie ma prawa narzekać, gdyż miniona już kampania należała do nich. Następnie na zielonej murawie zameldowali się W1nners i Gramy Czasami. Obie ekipy biły się o podium (W1 także o awans), więc ciężar gatunkowy tego widowiska był naprawdę spory. Od początku lepiej prezentowali się „Zwycięzcy” i to oni prowadzili po pierwszej odsłonie 3:1. Po zmianie stron GC próbowali odrabiać straty, ale tego dnia „Granatowo-czerwoni” byli wymagającym rywalem. A w ostatnich 10 minutach pokazali, że zasłużyli na trzy punkty. Wtedy to hattrickiem popisał się najlepszy na placu Sylwester Osiński, co pozwoliło jego drużynie w pełni zasłużenie wygrać 7:3. Takie rozstrzygnięcie sprawiło, że W1nners byli już pewni brązowego medalu, a przy porażce Fast Transu mogli nawet liczyć na srebro. Tak się jednak nie stało, ale o tym napiszemy trochę później, gdyż wcześniej swoje spotkanie rozegrali Kindybały FC i Chaos Ochota, którzy także byli uwikłani w walkę o pudło. Spodziewaliśmy się tutaj zaciętego widowiska, ale tutaj od pierwszego gwizdka przewagę wypracowała sobie jedna ekipa. Byli to K FC, którzy prowadzeni przez Jeremiasza Morawieckiego i Macieja Czaplę już na przerwę schodzili przy stanie 4:0. Po zmianie stron ten sam duet nadal brylował na placu. Zwłaszcza ten pierwszy, który w tym meczu zdobył cztery gole, co pomogło jego drużynie wygrać 7:2. I, jak się okazało, nie był to koniec jego popisów tego dnia. K FC po tej wygranej mogli liczyć jeszcze na medale, ale musieli trzymać kciuki za stratę punktów Fast Transu i dodatkowo triumfować w zaległej potyczce. Chaos Ochota zaś po tej porażce zakończył zmagania na piątej pozycji. Wróćmy do Fast Transu. Zespół Michała Fijałkowskiego był faworytem konfrontacji z Anteniarzami i nie zawiódł. FT, by zapewnić sobie awans i srebro musieli okazać się lepsi od przeciwnika i udało im się to na dużym luzie, bo zakończyło się na 3:14. Kluczem do tego była postawa dwójki Filip Błoński i Karol Mroczkowski. Ten pierwszy głównie strzelał (pięć trafień), ten drugi podawał (sześć asyst), co pozwoliło obu Panom wywindować się na liderów indywidualnych klasyfikacji. Filip Błoński zakończył sezon z 32 bramkami, co na tamten moment dawało mu tytuł króla strzelców, Mroczkowski z kolei był najlepszy w rankingu asystentów (z dorobkiem 24 podań zakończonych bramkami). Mieliśmy jednak potężny zwrot akcji w jednej z tych klasyfikacji (do czego jeszcze dojdziemy), ale zespołowo Fast Trans potwierdził klasę, przypieczętowując drugie miejsce premiowane awansem. Takie rozstrzygnięcie zapewniło brąz W1nnersom. Anteniarze za to z hukiem spadli z ligi. To jednak nie był koniec smutnych dla nich wydarzeń tego weekendu. Bo musieli jeszcze zmierzyć się w drugim swoim starciu z rozpędzonymi Kindybałami FC. I trzeba przyznać, że „Antenki” zebrały tutaj srogi łomot. Mianowicie: 5:38 (!!!). Ten wynik trafi do annałów Ligi Bemowskiej, gdyż to najwyższa wygrana w historii naszych rozgrywek. Co tu dużo mówić, był to po prostu pogrom. A największy łup zgarnął wspomniany wcześniej Jeremiasz Morawiecki. Snajper Kindybałów zdobył aż 22-krotnie dziurawił siatkę przeciwników (!), co dało mu tytuł króla strzelców z fantastycznym bilansem 41 trafień (dzięki czemu wyprzedził Filipa Błońskiego z FT). Ale wróćmy jeszcze do samego meczu, bo naprawdę warto. Kindybały FC dały prawdziwy popis i za samo to widowisko należą im się medale. K FC może i do podium trochę zabrakło (finalnie czwarci w ligowej stawce), ale ten ich występ zapamiętamy na długo. Na długo też zapamiętają go popularne „Antenki”, które w tragicznym stylu kończą fatalny dla nich sezon. Mamy nadzieję, że po tej przykrej porażce się podniosą i jeszcze pokażą trochę dobrego futbolu, z którego są zresztą znani. Na koniec jeszcze słowo o rywalizacji RKS Argus z Synami Gmocha. Obie drużyny na sam koniec piłkarskiej jesieni postawili na otwartą piłkę, co dało nam ciekawy i pełen zwrotów akcji spektakl. Ostateczny rezultat 7:7 tego najlepszym świadectwem. Dzięki temu Synowie Gmocha pozostali na drugim szczeblu, RKS spadł, ale ekipa w białych barwach na samym finiszu pozostawiła po sobie dobre wrażenie. Zwłaszcza Jakub Polak, który zanotował kolejne dobre zawody. W SG na plus zapracował niezawodny Grzegorz Kowerski, skutecznością błysnął też Michał Burzyński.

09 06 pihe2

 

3 Liga Szóstek:

W Trzeciej Lidze Szóstek, podobnie jak na pierwszym i drugim szczeblu, dużo się działo. Poznaliśmy mistrza, skład strefy medalowej, do końca trwała też walka o zwycięstwo w klasyfikacjach indywidualnych. Zaczęliśmy meczem o podium pomiędzy Starą Gwardią i Chłopcami do Bicia. Jak na starcie o taką stawkę, nie zawiedliśmy się, bo obie strony stworzyły dobre widowisko. Zaczęliśmy od wymiany ciosów. Już po 11 minutach było 2:2 (dwa gole zdobył bijący się o króla strzelców Maciej Dubicki), a po nieco ponad kwadransie na 3:2 wyszli „Gwardziści”. Ten stan utrzymywał się aż do 37 minuty, gdy do wyrównania doprowadził Piotr Idzikowski. Końcówka jednak należała do SG, którzy prowadzeni przez najlepszego na murawie Roberta Kamińskiego wygrali 5:3, zapewniając sobie brązowe medale. Ten rezultat był na pewno sporym rozczarowaniem dla ChdB, gdyż przepadło im miejsce na „pudle”, ale na pocieszenie wpadły dwie statuetki indywidualne. Piotr Idzikowski był najlepszy w klasyfikacji asyst (12 ostatnich podań), najskuteczniejszy w lidze został Maciej Dubicki (wraz z jeszcze jednym zawodnikiem, o czym później), z dorobkiem 29 trafień. W następnym meczu miała się rozstrzygnąć się kwestia tytułu i mieliśmy poznać odpowiedź, czy KTS Chimera sprosta presji i ogra OKS Spartakus? Jak się okazało jednak, zabawę popsuli ci drudzy, nie stawiając się na placu, co dało walkowera, a w konsekwencji złoto drużynie Pawła Janasa. Wielkie brawa, gdyż był to sukces w pełni zasłużony. Na większe podsumowania przyjdzie jeszcze pora, ale KTS sięgnął po mistrzowski wazon zwyciężając w 8 z 9 swoich potyczek i prezentując naprawdę efektowny futbol. Czapki z głów zatem. Stara Lama przed tą kolejką trzymała pewnie kciuki za wpadkę Chimery, bo w takim wypadku mogła jeszcze sięgnąć po najważniejsze trofeum. Tak się, jak wiemy już, nie stało, zatem białorusko – polska ekipa mogła podejść do potyczki z ACL Zerwane na większym luzie, bo i tak mieli zapewnioną drugą pozycję i awans. Jednak ich dwóch zawodników walczyło w klasyfikacjach indywidualnych. Denis Boluts mógł sięgnąć po koronę króla strzelców, dodatkowo bił się też o najlepszego asystenta ligi wraz z kolegą z zespołu, Oleksandrem Yaremenko. Przeciwnicy jednak SL za bardzo nie pomagali, bo tego dnia ACL pokazał klasę i pokonał faworyta 5:9. Kluczem do sukcesu była postawa w drugiej połowie (po pierwszej prowadziła Stara Lama 4:2) i szersza ławka. A także dobre występy Tomasza Roczniaka i Mariusza Teitonidisa, bohaterów tego starcia. ACL dzięki temu triumfowi wskoczyło do górnej połówki tabeli na finiszu rozgrywek. SL z kolei, jak wiemy, zdobyli wicemistrzostwo. Dodatkowo Denis Boluts został wraz z Maciejem Dubickim najlepszym strzelcem ligi z wynikiem 29 goli. Do wygrania klasyfikacji asyst jemu, wraz z kapitanem drużyny, Yaremenko, zabrakło po jednym ostatnim podaniu. Zarówno Teraz Kolska jak i FC Yelonki mocno rozczarowały w tej kampanii. Lecz na koniec w lepszym humorach sezon kończą Sebastian Małczyński i spółka. Zespół z Jelonek po ciekawym, pełnym emocji widowisku wygrał 5:8. Na pięć minut przed ostatnim gwizdkiem było 5:5, ale wtedy przypomniał o sobie najlepszy snajper wiosny, Patryk Kutra i finalnie trzy oczka powędrowały na konto FC Y. Dało im to awans na szóstą pozycję, Kolska zameldowała się dwa oczka niżej.

09 07 a55fj

 

Sponsorzy