Podsumowanie sezonu - 6. Liga Szóstek!

Ogrom emocji towarzyszył w sezonie jesiennym rozgrywkom 6. Ligi Szóstek. Poziom wszystkich drużyn był naprawdę wysoki, a stawka wyrównana, dzięki czemu regularnie byliśmy świadkami mniejszych lub większych niespodzianek. Ostatecznie najlepsza okazała się drużyna FC Allians, która dzięki lepszemu wynikowi osiągniętemu w bezpośrednim meczu wyprzedziła FC Albatrosa. Podium uzupełnili 1926, którzy po świetnej końcówce – dość nieoczekiwanie, przyznajmy – zdystansowali konkurencję. Zaciekła walka trwała także w dolnych rejonach tabeli, gdzie do ostatniej, „dogrywkowej” kolejki nie wiedzieliśmy, kto spadnie z ligi, a kto wywalczy utrzymanie. Finalnie z szóstym szczeblem rozgrywkowym pożegnały się drużyny Alea Iacta Est i AC Podhace, które jednak – mamy taką nadzieję – szybko udowodnią, że był to jedynie wypadek przy pracy. O szczegółach sezonu jesiennego 6. Ligi Szóstek przeczytacie w przygotowanym przez nas podsumowaniu. Zapraszamy!

 

Choć – jak wspomnieliśmy w nagłówku – liga stawka w sezonie jesiennym była bardzo wyrównana, zdecydowanie największą regularnością  mogli pochwalić się zawodnicy FC Allians. Zespół ten rozgrywki rozpoczął spokojnie, od dwóch nieznacznych zwycięstw nad FC Albatrosem (4:3) oraz 1926 (4:3). Następnie gracze w granatowych trykotach po prawdziwym piłkarskim horrorze wygrali z Byczkami Otousa (10:9), co najwyraźniej dało im „pozytywnego kopa”, który poskutkował rozgromieniem Alea Iacta Est (8:0). Tydzień później – w meczu na szczycie – walkowera oddała im ekipa Na Chodzonego FC i wydawało się, że Allians ma autostradę do tytułu. Gracze lidera postanowili jednak potknąć się na stosunkowo prostej drodze, ulegając w szóstej serii gier walczącym o utrzymanie FC Screamersom (3:4). Jak pokazała przyszłość, ta wpadka nie miała znaczenia w kontekście walki o złoto – zwycięstwo 3:2 nad Raptusami Ursus II oraz rozgromienie AC Podhaców (24:1) sprawiły, że FC Allians na kolejkę przed zakończeniem zmagań mógł cieszyć się z mistrzostwa. Ostatni, przegrany mecz przeciwko Copaninie (2:6) nie miał już dla końcowego układu tabeli najmniejszego znaczenia. Ekipa rodem z Ukrainy w przekroju całych rozgrywek zaliczyła najmniej wpadek, dzięki czemu na niedawnej gali w Spin City mogła świętować zdobycie głównego trofeum. Zapewne trudno byłoby pokusić się o ten sukces, gdyby nie Pavlo Nerovnia i Volodymyr Holovchenko. Pierwszy zamurował wręcz swoją bramkę, dzięki czemu został przez nas uhonorowany statuetką dla Najlepszego Golkipera. Drugi z kolei zakończył sezon z bilansem 17 goli, 7 asyst i aż 5 tytułów gracza meczu, dzięki czemu zgarnął nagrody zarówno dla Króla Strzelców, jak i Piłkarza Sezonu. Ten duet w ogromnej mierze przyczynił się do końcowego triumfu, choć cała drużyna zasłużyła na ogromne brawa.

Tuż za plecami FC Allians finiszował FC Albatros. Gracze w żółtych koszulkach na dobrą sprawę tytuł mistrzowski przegrali… w pierwszej kolejce. Ulegli wówczas późniejszemu triumfatorowi 3:4, co w praktyce pozbawiło ich złotych medali. Trzeba natomiast przyznać, że po małym falstarcie prezentowali się już znakomicie, tylko raz w kolejnych ośmiu meczach tracąc punkty. Stało się to w siódmej kolejce, gdy po bardzo dobrym, ale i obfitującym w liczne spięcia meczu przegrali 3:5 z Na Chodzonego FC. Oprócz tego „Albatrosy” zanotowały jednak siedem zwycięstw, część z nich bardzo efektownych – 9:1 z AC Podhacami, 6:1 z 1926 czy 8:3 z Raptusami Ursus II. Warto także zauważyć, że nowi wicemistrzowie 6. Ligi Szóstek mogą pochwalić się najlepszą defensywą całych rozgrywek, która dopuściła do straty zaledwie 19 bramek. Nic zatem dziwnego, że w naszej opinii na nagrodę dla Najlepszego Obrońcy zasłużył Krzysztof Górecki, który z niesamowitą regularnością trzymał w ryzach defensywę swojego zespołu. W tym miejscu warto także pochwalić kilku graczy formacji ofensywnej, bez których tak dobry wynik nie byłby możliwy. Mamy tu na myśli przede wszystkim Marka Pietrzaka (9 goli i 9 asyst) oraz Jakuba Hemperka (5 goli i 6 asyst), którzy „wykręcili” najlepsze liczby, choć w Albatrosie odpowiedzialność za zdobywanie bramek rozkładała się na zdecydowanie większą liczbę zawodników. Być może ta „różnorodność” doprowadzi ich w kolejnym sezonie do tytułu?

Brązowe medale zgarnęli ostatecznie zawodnicy 1926, choć – przyznamy szczerze – na półmetku rozgrywek nie postawilibyśmy na to złamanego grosza. Zawodnicy w niebieskich trykotach sezon jesienny rozpoczęli co prawda od wygranej (4:1 z Raptusami Ursus II), ale w kolejnych trzech meczach za każdym razem schodzili z boiska pokonani. Nic więc dziwnego, że zaczęliśmy rozpatrywać ich kandydaturę w kontekście gry o utrzymanie. Tymczasem im dłużej trwały rozgrywki, tym lepszą dyspozycję prezentował Tomek Świderski i jego koledzy. Sygnały, że wszystko idzie w dobrą stronę, dali już w trakcie meczów przeciwko AC Podhacom (8:3) i Byczkom Otousa (9:6). Prawdziwy popis dali natomiast w siódmej serii gier, gdy w bezpośrednim – jak się później okazało – pojedynku o podium zdeklasowali Na Chodzonego FC (8:2). Końcówka ligi należała już do nich, dzięki czemu po wygranych nad FC Screamersami (11:0) i Alea Iacta Est (7:5) zapewnili sobie brązowe medale. Patrząc z perspektywy fatalnej w ich wykonaniu pierwszej części sezonu, jest to niewątpliwy sukces. Z drugiej strony sami mają zapewne świadomość, że seria trzech kolejnych porażek po prostu im nie przystoi. Mamy nadzieję, że – pomni o to doświadczenie – w przyszłości wyciągną odpowiednie wnioski i realnie włączą się do walki o tytuł. Mając w składzie takich graczy jak wspomniany Świderski, Mateusz Piątek czy Radosław Rogalski są do tego wręcz zobligowani.

Rozczarowaniem jest z kolei dopiero czwarta pozycja Na Chodzonego FC. Przed rozpoczęciem rozgrywek typowaliśmy tę drużynę jako jednego z faworytów do końcowego triumfu i do pewnego momentu nasze przypuszczenia znajdowały odzwierciedlenie w rzeczywistości. Zespół Marcina Podsiadlika znakomicie wszedł bowiem w sezon, wygrywając cztery pierwsze spotkania i zadomawiając się dzięki temu w ścisłej ligowej czołówce. Tym bardziej zszokowani byliśmy faktem, że zespół ten nie zebrał składu na niezwykle istotny w kontekście walki o mistrzostwo mecz przeciwko FC Alliansowi. NCh FC oddali wówczas walkowera, który mocno utrudnił im grę o najwyższe cele. Co prawda dwa kolejne spotkania udało im się wygrać – 5:1 z Copaniną i 5:3 z FC Albatrosem – ale w samej końcówce złapali nieoczekiwaną zadyszkę, która zaprzepaściła ich szanse na medale. Najpierw bardzo wyraźnie ulegli oni 1926 (2:8), a następnie zaledwie podzielili się punktami z walczącymi o utrzymanie Byczkami Otousa (5:5). To wszystko sprawiło, że zespół w granatowych koszulkach finiszował poza „pudłem”, co bez wątpienia stanowi spory zawód – zarówno dla nich, jak i dla nas. Potencjał tej ekipy jest bowiem zdecydowanie większy i nie mamy wątpliwości, że w przyszłości jeszcze niejednokrotnie to udowodnią. Na pocieszenie zostaje im wyróżnienie indywidualne dla Marcina Dylewskiego, który z dorobkiem 10 ostatnich podań został – ex aequo z innym zawodnikiem – zwycięzcą klasyfikacji na Najlepszego Asystenta.

Pierwszą połowę tabeli zamyka Copanina, dla której miniony sezon z pewnością ma słodko-gorzki smak. Z jednej strony zespół ten z sezonu na sezon czyni progres, co po raz kolejny udowodnił w rozgrywkach jesiennych. Z drugiej jednak do zdobycia brązowych medali zabrakło im ledwie trzech punktów, niedosyt musi być zatem potężny. Zacznijmy jednak od początku, gdyż Copanina rywalizację rozpoczęła od dwóch zwycięstw – 8:2 nad AC Podhacami i 6:2 nad 1926. Potem przyszła jednak zadyszka, która w praktyce kosztowała ich brązowe krążki. Zespół w czarnych strojach najpierw podzielił się punktami z Byczkami Otousa (4:4), a następnie poniósł dwie porażki – 5:6 z Alea Iacta Est i 1:5 z Na Chodzonego FC. Trzy kolejne wygrane sprawiły natomiast, że przed kolejką zaległych meczów wciąż mieli oni szansę na zdobycie nawet srebrnych medali. Warunkiem było pokonanie FC Albatrosa. Sztuka ta finalnie im się nie udała – to „Żółci” zwyciężyli 4:1, dzięki czemu zakończyli sezon z wicemistrzostwem, Copanina musiała z kolei zadowolić się piątą lokatą. Jak już jednak wspomnieliśmy, zespół ten z sezonu na sezon wchodzi na coraz wyższy poziom i pokusimy się o stwierdzenie, że zimą mogą z powodzeniem walczyć o czołowe lokaty. Tym bardziej, że mają w swoich szeregach tak znakomitych graczy jak Davonbrek Sattorov (5 goli i 8 asyst) czy Imamidin Galdarov (11 goli i 2 asysty).

Na szóstej pozycji rozgrywki zakończyły Raptusy Ursus II, które jesienią prezentowały się „w kratkę”. Zespół ten zdecydowanie lepszą miał natomiast pierwszą część sezonu, gdy zwyciężył w 4 z 6 meczów, dając sygnał, że mogą pokusić się o niespodziankę w postaci wywalczenia miejsca „na pudle”. Decydujące spotkania nie przebiegały jednak po ich myśli. Najpierw po bardzo wyrównanym boju ulegli 2:3 późniejszemu mistrzowi – FC Allians, a tydzień później – także minimalnie – przegrali z Copaniną (3:4). Te rezultaty sprawiły, że przed ostatnią serią gier nie mieli już najmniejszych szans na podium, co niestety widać było po ich grze. Nieco zrezygnowani zawodnicy z Ursusa wyraźnie ulegli walczącym o najwyższe cele „Albatrosom”, nieudanie kończąc całkiem dobry w ich wykonaniu sezon. Musimy bowiem pamiętać, że dla drugiej drużyny Raptusów był to debiut w Lidze Bemowskiej. I choć szóstego poziomu rozgrywkowego nie zawojowali, udowodnili, że drzemią w nich spore możliwości. Jeśli ten skład – w którym możemy podziwiać umiejętności choćby Roberta Grzesiaka czy Pawła Nykytyczyna – zdoła nieco mocniej się zgrać, Raptusy Ursus II będą niewygodnym przeciwnikiem absolutnie dla każdego.

Siódma lokata przypadła w udziale FC Screamersom, którzy w zakończonych rozgrywkach byli do pewnego momentu niezwykle konsekwentni, na przemian notując przegrane i remisy. Taka sytuacja trwała aż do siódmej kolejki! „Krzykacze” sezon rozpoczęli od porażki z Byczkami Otousa (3:4), ale w drugiej serii gier bardzo pewnie pokonali Alea Iacta Est (7:3). Kolejne komplety punktów udało im się ugrać w kolejkach nr 4 (4:2 z AC Podhacami) oraz 6 (4:3 z FC Allians). Szczególnie duże słowa uznania należą im się za to drugie spotkanie, ograć późniejszego mistrza to bowiem nie lada sztuka. Problem jednak w tym, że w międzyczasie zespołowi w czarnych trykotach przytrafiały się także porażki – 4:7 z Na Chodzonego FC (3. Kolejka), 2:3 z Raptusami Ursus II (5. Kolejka) oraz 5:6 z Copaniną (7. Kolejka). Wówczas dobiegła zresztą końca „naprzemienna seria” – w przedostatniej serii gier Screamersi oddali walkowera FC Albatrosowi, a na koniec sezonu zebrali bolesną lekcję futbolu od 1926, przegrywając aż 0:11. Warto natomiast zauważyć, że zespół ten – poza ostatnią kolejką – przegrywał swoje spotkania nieznacznie, po walce. To pokazuje, że do czołowych lokat nie brakuje im wiele. Nieco większa dyscyplina w obronie, trochę lepsza skuteczność i być może FC Screamers w kolejnym sezonie będą cieszyć się z medali? Szczególnie, że mają oni w swoich szeregach Tomasza Cyryłowskiego, który – choć wystąpił w zaledwie 5 meczach – i tak był najlepszym strzelcem swojej ekipy.

Ostatnie bezpieczne miejsce zajęły Byczki Otousa, które do samego końca musiały jednak drżeć o utrzymanie. Inauguracja sezonu zupełnie na to zresztą nie wskazywała, ten młody zespół w 1. Kolejce pokonał bowiem FC Screamersów (4:3). Potem było już niestety zdecydowanie gorzej – zaledwie punkt zdobyty w pięciu następnych meczach sprawił, że BO uwikłały się w walkę o zachowanie ligowego bytu. Kluczowy w tym kontekście okazał się pojedynek w szóstej serii gier, wygrany 9:6 z AC Podhacami. „Byczki” co prawda tydzień później mocno skomplikowały sobie sytuację, przegrywając 2:9 z Alea Iacta Est, ale remis wywalczony na finiszu sezonu z Na Chodzonego FC (5:5) sprawił, że ostatecznie znaleźli się punkt „nad kreską”. Nie zmienia to natomiast faktu, że ich postawa w jesiennej kampanii jest dla nas sporym rozczarowaniem. Byczki Otousa dały się bowiem poznać jako zespół nieco chimeryczny, ale o sporej jakości i mogący pokusić się o zajęcie czołowych lokat. Tymczasem w minionych rozgrywkach niewiele szło po ich myśli, a jednym z niewielu pozytywów jest znakomita postawa Kacpra Krzyta (7 goli i 10 asyst), który zajął pierwsze miejsce w klasyfikacji na Najlepszego Asystenta.

Z szóstym szczeblem rozgrywkowym ostatecznie pożegnali się zawodnicy Alea Iacta Est. O tym niepowodzeniu w ogromnej mierze zadecydował bardzo słaby początek sezonu, gdy w czterech meczach nie udało im się zgromadzić choćby punktu. Złą passę przerwali dopiero w piątej serii gier, pokonując 6:5 Copaninę. Potem przyszła co prawda porażka z faworyzowanym Albatrosem (1:4), ale tydzień później AIE rozgromili 9:2 Byczki Otousa, czyniąc – tak się wówczas wydawało – potężny krok w kierunku utrzymania. Kluczowy okazał się pojedynek przeciwko „czerwonej latarni” ligi – AC Podhacom. Doświadczeni gracze AIE nie byli w stanie pokonać ostatniej drużyny w tabeli i po remisie 3:3 oraz podziale punktów w meczu Na Chodzonego FC – Byczki Otousa wiedzieli już, że w starciu z 1926 będą potrzebowali przynajmniej punktu. Pomimo dobrego w ich wykonaniu spotkania to rywal okazał się lepszy, wywalczając brązowe medale i pozbawiając jednocześnie Alea Iacta Est szans na zachowanie ligowego bytu. Jest to z pewnością negatywne zaskoczenie, gracze w białych koszulkach dali się bowiem poznać jako naprawdę solidna ekipa, która nie powinna raczej plątać się w dole tabeli. Tak czy inaczej spadek stał się faktem i teraz od ich postawy zależy, jak szybko wrócą na poprzedni poziom.

Ostatnie miejsce w 6. Lidze Szóstek zajęła jesienią drużyna AC Podhace. Nie będziemy w tym przypadku ukrywać, że młodzi adepci futbolowego rzemiosła wyraźnie odstawali od reszty stawki, zdobywając w trakcie całych rozgrywek zaledwie jeden punkt. Co więcej, zdecydowana większość ich porażek nie podlegała dyskusji, a w miarę równorzędną walkę byli w stanie nawiązać jedynie w pojedynkach przeciwko Na Chodzonego FC (3:7), FC Screamersom (2:4) oraz Byczkom Otousa (6:9). Gracze w biało-czarnych trykotach mają również na swoim koncie niezwykle bolesny blamaż, jakim niewątpliwie była przegrana aż 1:24 z późniejszym mistrzem – FC Alliansem. Podhacom fatalną serię udało się przełamać dopiero na zakończenie sezonu, gdy dość nieoczekiwanie zremisowali 3:3 z Alea Iacta Est. Być może ten wynik będzie dla nich swego rodzaju pozytywnym bodźcem, który – już na niższym szczeblu rozgrywkowym – pozwoli im punktować ze zdecydowanie większą regularnością. Wydaje nam się bowiem, że gdy ten młody zespół nieco okrzepnie, stać go na to.

NAGRODY INDYWIDUALNE

Król Strzelców: VOLODYMYR HOLOVCHENKO 

Król Asyst: ADRIAN DYLEWSKI | KACPER KRZYT

Najlepszy Obrońca: KRZYSZTOF GÓRECKI

Bramkarz:  PAVLO NEROVNIA

MVP:  VOLODYMYR HOLOVCHENKO 

 

Drużyna Sezonu:

PODSUMOWANIE_SEZONU_6_LIGA.png

 

Sponsorzy