Obrodziło niespodziankami!

Niespodzianki - to one sprawiają, że futbol jest tak pięknym sportem! Nie zawsze drużyna lepsza „na papierze” wygrywa, a dobry przykład na potwierdzenie tych słów mieliśmy w miniony weekend na boiskach przy ul. Obrońców Tobruku. O tej bolesnej prawdzie przekonali się chociażby Gladiatorzy Eternis, którzy – choć do starcia z Połczyn Brothers przystępowali w roli faworyta – musieli uznać wyższość rywala. Do niespodziewanych rezultatów doszło także w innych ligach – na drugim poziomie rozgrywkowym porażkę poniósł bezbłędny Team Ivulin Rabona, na trzecim taki sam los spotkał Mosznę Squad, a na piątym Inferno Team. Nie są to jednak wszystkie niespodzianki, którymi zawodnicy uraczyli nas w ostatnich dniach – o tym przekonacie się z przygotowanego przez nas podsumowania. Zapraszamy!

SuperLiga6:

W SL6 bezbłędne są wciąż ekipy Fair Partnera oraz eXc Mobile Ochoty, które w miniony weekend zgodnie zgarnęły po 3 pkt. Liderem pozostaje jednak pierwsza z wymienionych drużyn, która – po niełatwym meczu – pokonała 10:5 Altusa. Trzeba przyznać, że nominalni gospodarze wysoko zawiesili faworytowi poprzeczkę. Dopóki wystarczało im sił, byli dla FP równorzędnym przeciwnikiem, o czym najlepiej świadczy fakt, że jeszcze na 10 minut przed końcem mieliśmy remis 5:5. W końcówce zespół z Ukrainy wrzucił jednak piąty bieg i wyraźnie odjechał rywalowi. Na szczególne wyróżnienie w szeregach gości zasłużył zwłaszcza Roman Ryshchak, który miał bezpośredni udział aż przy 5 golach.

Zespół Kamila Jurgi – także nie bez problemów – pokonał z kolei Amigos Lindegos 7:3. Początek był bardzo wyrównany, co więcej to nominalni goście dwukrotnie wychodzili na prowadzenie. eXc Mobile Ochota w obu przypadkach potrafiła jednak odpowiedzieć, a niedługo przed przerwą po raz pierwszy tego dnia wyszła na prowadzenie. AL nie mieli jednak zamiaru się poddawać i krótko po zmianie stron znów mieliśmy remis. Od tego momentu na murawie istniała już tylko jedna ekipa – dwukrotni mistrzowie Polski SL6 w ostatnim kwadransie zdobyli aż 4 bramki, nie tracąc przy tym żadnej i finalnie dość pewnie – m.in. dzięki świetnej grze Karola Bieniasa – sięgając po wygraną.

Pierwsze punkty tej zimy stracili natomiast Gladiatorzy Eternis, którzy w ligowym hicie ulegli 4:8 Połczyn Brothers. Zespół Michała Dryńskiego ponownie stawił się na mecz w wąskim zestawieniu personalnym i tym razem poniósł za to karę. Przed przerwą – pomimo wyrównanego starcia – wiele wskazywało jednak na to, że finalnie to faworyt zgarnie pełną pulę. Niedawni zwycięzcy memoriału im. Przemka Sawickiego prowadzili 2:1, a krótko po zmianie stron podwyższyli prowadzenie. Wraz z upływem czasu coraz więcej do powiedzenia mieli jednak PB (w których szeregach świetne zawody rozegrał Mikołaj Randak), którzy bezlitośnie punktowali przeciwnika, sięgając ostatecznie po niezwykle cenny triumf.

Potknięcie Gladiatorów Eternis wykorzystały Wilki, które po bezproblemowym zwycięstwie 8:2 nad Klaunfiestą wskoczyły na ligowe podium. Nominalni goście zanotowali progres względem dwóch poprzednich, fatalnych w ich wykonaniu meczów, ale i tak nie możemy powiedzieć, by nawiązali z przeciwnikiem równorzędną walkę. Już po pierwszych 25 minutach Wilki prowadziły bowiem 4:0, co niejako zamykało nam rywalizację. Po zmianie stron Klaunfiesta zdobyła co prawda 2 bramki, ale w tym samym czasie rywal uczynił to czterokrotnie, pewnie i zasłużenie dowożąc wygraną do ostatniego gwizdka.

Pierwsze punkty w obecnej kampanii zdobyła wreszcie Drużyna Bez Nazwy, która po szalonym spotkaniu pokonała SS Cyrkulatkę 7:5. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do drugiej z wymienionych ekip – nominalni gospodarze byli szybsi, bardziej zdecydowani i kreatywni, dzięki czemu prowadzili do przerwy 3:0. Po zmianie stron obraz gry diametralnie się jednak zmienił – do głosu coraz częściej dochodzili goście, którzy na niespełna 5 minut przed końcem doprowadzili do remisu 5:5. Nie było to natomiast ich ostatnie słowo – w decydujących momentach zwycięstwo DBN zapewnili Piotr Jamróz i Bartosz Suchora.

zima2024_kolejka4_superliga6.png

2. Liga Szóstek:

Na zapleczu SL6 świetne humory towarzyszą z pewnością graczom FK Almaz, którzy w hicie czwartej serii gier pokonali 3:2 Team Ivulin Rabona. Przed rozpoczęciem meczu w roli faworyta stawiani byli Białorusini, ale ekipa rodem z Ukrainy zadała kłam tym teoriom. Pierwsza odsłona była w wykonaniu zespołu Ihara Bakuna popisowa, Almaz schodził na przerwę przy prowadzeniu 3:0, a dubletem popisał się najlepszy na placu Volodymyr Kulnyk. Z czasem do głosu zaczął dochodzić lider, który po trafieniach Basovicha i Zhuka złapał nawet kontakt, ale nie wystarczyło mu już czasu, aby uniknąć pierwszej porażki. Almaz wciąż traci do TIR 3 pkt, ale ma przy tym rozegrany jeden mecz mniej.

Pierwsze punkty w sezonie zimowym stracili także Union of Boys, którzy po świetnym meczu zremisowali 3:3 z Gramy Czasami. Początek tego starcia zdecydowanie należał do gospodarzy, którzy szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie (gole Nowakowskiego i Goździewskiego). Potem do głosu zaczął jednak dochodzić rywal – gola kontaktowego strzelił Dębski, tuż przed przerwą do wyrównania doprowadził Adamiak, a chwilę po przerwie prowadzenie GC dał ponownie Dębski. UoB potrzebowali nieco czasu na otrząśnięcie się po tych ciosach, co udało im się tylko połowicznie. W 42’ znakomite dogranie Nowakowskiego wykorzystał Goździewski, ustalając wynik meczu.

Tuż za „pudłem” znalazła się z kolei Galicia, która po ostrej wymianie ciosów, rzutem na taśmę pokonała Husarię Mokotów III 4:3. Sytuacja w trakcie całego spotkania zmieniała się zresztą jak w kalejdoskopie – zespół z Ukrainy jako pierwszy stracił gola, potem wyszedł na prowadzenie, by po upływie pół godziny ponownie przegrywać (2:3). Końcówka zdecydowanie należała jednak do Galicii, a konkretnie do duet Mor Bałysz. Pierwszy z nich zaliczył bowiem dwa trafienia – w tym to decydujące, w ostatniej akcji meczu, drugi z kolei zapisał na swoim koncie dwie świetne asysty.

Zdecydowanie najwięcej goli w czwartej serii gier oglądaliśmy w meczu pomiędzy FC Prykarpattią a Contrą, zakończonym rezultatem 7:7. Pierwsza połowa przebiegała pod wyraźne dyktando gości (Contra prowadziła 4:2), ale po zmianie stron do roboty wzięli się zawodnicy zza naszej wschodniej granicy. Jeszcze na niespełna dwie minuty przed końcem przegrywali oni 5:6, ale gole strzelone w odstępie kilkudziesięciu sekund przez Kosovycha i Knisha (MVP meczu) sprawiły, że znaleźli się oni na autostradzie do zwycięstwa. W dosłownie ostatniej chwili zawrócić z tej drogi nakazał im jednak Stajniak, który zapewnił Contrze cenny i wywalczony po heroicznej walce punkt.

zima2024_kolejka4_szostki2.png

3. Liga Szóstek:

Także na trzecim poziomie rozgrywkowym nie mamy już żadnej drużyny z kompletem punktów, w minioną niedzielę status ten stracił bowiem Moszna Squad, który uległ Ukrainian Vikings 4:7. Zespół Michała Burzyńskiego przystępował do tego pojedynku w roli faworyta, ale rywal bardzo wysoko (jak się potem okazało – zbyt wysoko) zawiesił poprzeczkę. Do przerwy mieliśmy remis 2:2, ale po zmianie stron inicjatywa była już po stronie UV. Gracze tego zespołu roztrwonili co prawda ciężko wypracowane, dwubramkowe prowadzenie, ale dzięki 3 golom wbitym w ostatnich 6’ mogli cieszyć się z tyleż nieoczekiwanego, co zasłużonego triumfu.

Wobec wpadki MS nowym liderem został MixAmator, który po nieprawdopodobnym meczu pokonał 7:5 Harataczy. Pierwsza połowa zupełnie nie zwiastowała natomiast takiego obrotu spraw – to goście wyraźnie dominowali na murawie, schodząc na przerwę przy czterobramkowym prowadzeniu. W drugiej odsłonie na murawie zobaczyliśmy jednak zupełnie inny zespół gospodarzy – ekipa Michała Fijołka rzuciła się do odrabiania strat i – głównie dzięki duetowi Solomiichuk i Artenuk – udało jej się z nawiązką odrobić straty. Dodajmy również, że dwa ostatnie gole, przesądzające o zwycięstwie, padły w samej końcówce meczu.

Na pozycję wicelidera awansowali po minionej kolejce Gracze Gorszego Sortu, którzy – występując w roli gościa – wygrali 9:5 z Bad Boys Zielonki. Pierwsza odsłona nie zwiastowała jednak takiego gradu goli – obie ekipy dwukrotnie pokonywały golkipera przeciwników, co zwiastowała nam zażartą walką o komplet pkt do samego końca. Tak niestety nie było – po zmianie stron GGS wyraźnie przejęli inicjatywę i choć to oni jako pierwsi w drugiej odsłonie stracili gola, szybko odrobili straty z nawiązką, konsekwentnie powiększając swoją przewagę. Świetny mecz w ich barwach rozegrał Łukasz Kulesza, który zapisał na swoim koncie 4 bramki i asystę.

Sporo działo się także w meczach pomiędzy drużynami z dolnej połówki tabeli, a największym wygranym minionej serii gier jest z pewnością Tornado UA. Gracze tej ekipy ograli 10:7 Upgrade, dzięki czemu wydostali się poza strefę spadkową. O wyniku w dużej mierze zadecydowała pierwsza połowa, wygrana przez gospodarzy 5:2. Po zmianie stron oglądaliśmy bardziej zacięte widowisko, ale nominalni goście nie byli w stanie odrobić trzybramkowej straty. Duża w tym zasługa Ruslana Kuchera, autora 3 goli i asysty. W Upgradzie musimy z kolei pochwalić Jakuba Łojka, który aż pięciokrotnie trafiał do siatki rywala.

Bardzo ważny triumf odnieśli również Los Aspirantos, którzy w starciu o „sześć punktów” pokonali 5:4 Team Ivulin Wola. Niewątpliwym bohaterem tego meczu był Stanisław Królikiewicz, który najpierw asystował przy bramce na 1:1, a następnie sam dwukrotnie trafiał do siatki TIW. Gospodarze za każdym razem potrafili jednak odpowiedzieć, co sprawiało, że w decydującą fazę meczu wchodziliśmy przy wyniku remisowym. Ten nie utrzymał się do końcowego gwizdka, triumf „Aspirantom” zapewnili bowiem Mariusz Lewandowski i Antoni Niemyjski. Taki rezultat sprawia, że sytuacja w dole tabeli jest bardzo interesująca – cztery ostatnie ekipy mają w dorobku po 3 pkt.

zima2024_kolejka4_szostki3.png

4. Liga Szóstek:

Mnóstwo grania mieliśmy na poziomie czwartej ligi, gdzie w miniony weekend rozegraliśmy podwójną kolejkę. Zdecydowanie najwięcej powodów do radości mają niewątpliwie Chłopcy z Bielan, którzy po dwóch kolejnych zwycięstwach zameldowali się na szczycie tabeli. Zespół Tomka Miziurkowskiego prawdziwy pokaz siły dal zwłaszcza w sobotę, gdy rozbił w pył przewodzących do tej pory stawce FC Wtorków. Imponujący jest zarówno wynik końcowy (17:5), jak i postawa Bartka Gwoździa. Zawodnika tego zdecydowanie częściej mamy możliwość oglądać między słupkami, zimą „Gwoździu” występuje natomiast w polu, a swój fantastyczny występ przypieczętował strzeleniem aż 10 (!) goli. Dzień później, w starciu z King Style, nie był już co prawda tak skuteczny („zaledwie” dublet), ale i tak przyczynił się do wygranej swojego zespołu 7:5.

Na drugą lokatę w tabeli spadły wspomniane FC Wtorki, które zrehabilitowały się jednak za sobotni blamaż, dzień później wysoko pokonując Drink Team (13:3). Pierwsza połowa tego starcia była jeszcze w miarę wyrównana – zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 5:2 – ale z każdą kolejną minutą rywal ewidentnie opadał z sił. Znalazło to odzwierciedlenie w wyniku końcowym – Wtorki konsekwentnie podwyższały prowadzenie, wbijając ostatecznie DT aż 13 goli. Gracze w czerwono-niebieskich trykotach także nie zakończyli tego weekendu z zerowym dorobkiem, w sobotę – po arcyciekawym starciu – pokonali bowiem FC Lunan 7:6. W tym starciu od pierwszego do ostatniego gwizdka oglądaliśmy walkę o każdy centymetr boiska, a sytuacja zmieniała się bardzo dynamicznie. Nieco więcej zimnej krwi pod bramką rywala zachowali jednak zawodnicy Drink Teamu, którzy zapisali na swoim koncie bardzo cenną wygraną.

Także FC Lunan w miniony weekend mógł zapisać na swoim koncie zwycięstwo i porażkę. Zespół z Ukrainy w niedzielne popołudnie bez większych problemów rozprawił się bowiem z Zielonym Stolikiem, wygrywając 11:4. Zespół w żółto-niebieskich strojach od samego początku był w tym spotkaniu wyraźnie lepszy, już do przerwy prowadząc 5:1 i rozstrzygając w zasadzie kwestię tego, kto zgarnie pełną pulę. Ekipa Michała Burzyńskiego zagrała chyba najsłabszy mecz w tym sezonie, ale i ona miała podczas tej podwójnej kolejki powody do radości. W sobotę „Orły Burzy” po emocjonującym starciu pokonały 8:5 Los Blancos, a kluczowy dla takiego obrotu spraw okazał się sam kapitan, który dzięki hat-trickowi sumiennie zapracował na tytuł MVP meczu.

Wspomniani Los Blancos są kolejną ekipą, która w trakcie minionych dni zapisała na swoim koncie trzy „oczka”. Gracze w białych trykotach w sobotę – o czym już pisaliśmy – ulegli Zielonemu Stolikowi, dzień później zdobyli jednak premierowe tej zimy punkty, wygrywając 5:4 z Teamem BM. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nominalni gospodarze wygraną zapewnili sobie dopiero w ostatniej minucie meczu, gdy decydującego gola strzelił Ausama. Ich rywal mógł natomiast pluć sobie w brodę, nie wykorzystał bowiem dobrej okazji, aby zakończył ten weekend z kompletem punktów. Dzień wcześniej Team BM pokazał się bowiem ze znakomitej strony, gromiąc 9:0 Maghreb United i nabierając apetytu na rozpoczęcie marszu w górę tabeli.

Na najniższy stopień podium wskoczyli natomiast gracze Unatletico, którzy mogą jednak mieć pewne poczucie niedosytu. Zespół ten w niedzielę otrzymał walkowera od Maghreb United, w sobotę natomiast nieoczekiwanie zaledwie zremisował 6:6 z King Stylem. Rozczarowanie jest zapewne tym większe, ze do przerwy gospodarze prowadzili aż 5:2 i nic nie wskazywało na to, że ostatecznie stracą punkty. Gości musimy natomiast pochwalić za ogromną ambicję, która pozwoliła im odwrócić losy tej rywalizacji. Unatletico z 8 pkt jest obecnie trzecie, ale przy wygraniu zaległego meczu może zameldować się na pozycji wicelidera, ze stratą zaledwie jednego „oczka” do ChZB.

zima2024_kolejka4_szostki4.png

 

5. Liga Szóstek:

Rywalizacja niesamowicie rozgorzała nam dla odmiany na piątym szczeblu rozgrywkowym. Wszystko z uwagi na zwycięstwo UKS-u Południa Czosnów z liderem – Inferno Teamem. Musimy natomiast zaznaczyć, że pierwsza odsłona raczej nie wskazywała na takie rozstrzygnięcie. To zespół Igora Patkowskiego był aktywniejszy i – co najistotniejsze – skuteczniejszy, prowadząc do przerwy 3:1. Po zmianie stron gracze z Czosnowa dali jednak prawdziwy popis, odwracając losy spotkania i zapisując na swoje konto niezwykle cenny i prestiżowy triumf. Bez wątpienia taki rezultat to w dużej mierze zasługa Damiana Krężlewicza, który strzelił aż 4 z 5 goli dla swojego zespołu.

Potknięcie lidera wykorzystała Laga Warszawa, która po pokonaniu 4:1 Zmarnowanych Talentów zrównała się punktami z Inferno Teamem. Spodziewaliśmy się tutaj wyrównanego starcia i takie w istocie otrzymaliśmy. Nominalni goście kwestię trzech punktów zamknęli na dobrą sprawę dopiero w samej końcówce, gdy najpierw w 46’ do siatki trafił najlepszy na murawie Hubert Szalski, a trzy minuty później dzieła zniszczenia ZT dopełnił Antoni Wykurz. Laga robi tą wygraną potężny krok ku medalom, Zmarnowane Talenty stawiają się z kolei w dość trudnej sytuacji.

Szansę na zrównanie się punktami z prowadzącą dwójką – w przypadku wygrania zaległego meczu – ma East Crew, które w minioną niedzielę po trudnym boju pokonało 5:4 Bulbulantus. Trzeba natomiast przyznać, że gracze „czerwonej latarni” ligi postawili rywalowi czynny opór i nawet prowadzili w pewnym momencie 1:0 (gol Machnickiego). Wówczas obudził się jednak Valerii Handiak – jeszcze przed przerwą zdobył on dwie bramki, a po zmianie stron skompletował hat-tricka. Do siatki gospodarzy trafiali jeszcze także Roshchyk i Mosentsev, co oznaczało, że bramki zdobyte w międzyczasie przez Lipę, ponownie Machnickiego i Snopkiewicza na nic się zdały.

Na najniższym stopniu podium dość nieoczekiwanie zameldował się Dream Team Warsaw, który pomimo sporych problemów kadrowych ograł 8:5 Czumy. Warto przy tym zaznaczyć, że było to bardzo wyrównane starcie, w którym zwycięstwo ekipie Maćka Szpakowskiego wcale nie przyszło łatwo. O końcowym rezultacie zadecydował okres pomiędzy 42’ a 49’, w którym gracze DTW aż czterokrotnie pakowali piłkę do bramki rywali. Ostatni z tych goli był dziełem Oskara Góreckiego, który w całym meczu popisał się 2 golami i 2 asystami, co dało mu w efekcie tytuł MVP meczu.

Premierowe punkty tej zimy zdobył Walec, który po fenomenalnej drugiej połowie wygrał 7:3 z FC Shadows. Początek meczu zupełnie nie zwiastował natomiast takiego zakończenia. Przed przerwą to goście prezentowali się lepiej, co miało swoje odzwierciedlenie w wyniku – Shadows prowadzili 3:1 i mogli z optymizmem patrzeć na drugą odsłonę. Ta okazała się dla nich katastrofą. Walec długo się rozkręcał, ale gdy już to się stało, wszystko poszło lawinowo. Ostatni kwadrans meczu to w wykonaniu gospodarzy aż pół tuzina strzelonych goli, które finalnie dały im cenną wygraną. Indywidualnie warto wyróżnić w ich szeregach Illię Dehodę, który do gola dołożył aż 3 asysty.

zima2024_kolejka4_szostki5.png

 

6. Liga Szóstek:

W szóstej lidze bezbłędne pozostają wciąż FC Dziki z Lasu, które mają za sobą poważne wyzwanie w postaci zwycięstwa 4:2 nad Kyrgyz Global. Chociaż zawodnicy rodem z Kirgistanu zawiesili poprzeczkę naprawdę wysoko – m.in. dwukrotnie prowadząc do przerwy – gospodarze pokazali mistrzowski charakter. Dwukrotnie udawało im się szybko znaleźć odpowiedź na gole strzelane przez przeciwników, a jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie. Po zmianie stron temperatura meczu wcale nie spadła, choć ostatnie słowo należało do „Dzików” – w 39’ czwarte zwycięstwo tej zimy przypieczętował Alek Janiszewski.

Zaskakująco jednostronny przebieg miało natomiast inne spotkanie zapowiadane przez nas jako hit, w którym Marchewki Zagłady rozniosły Hordę aż 15:3. Nominalni goście stawili się na to spotkanie „gołą” szóstką, a dysponujący szeroką ławką rywal szybko ich za to skarcił. Nominalni gospodarze już do przerwy prowadzili 7:0, a po zmianie stron kontynuowali swój koncert. Kilka chwil rozluźnienia w defensywie sprawiło, że rywal także trzykrotnie trafiał do siatki, ale dla końcowego rozstrzygnięcia nie miało to najmniejszego znaczenia. A choć w MZ każdy z zawodników zasłużył na duże brawa, zdecydowanie warto wyróżnić występ autora 5 goli i asysty – Kacpra Banaszka.

Podium po czwartej serii gier uzupełnia BKS 04 Górki, który w meczu dwóch niezwykle zasłużonych dla Ligi Bemowskiej drużyn wygrał 5:2 z FC NaNkacu. Choć spotkanie to było generalnie bardzo wyrównane, niemal od samego początku „na plusie” znajdowali się gospodarze, którzy wypracowali sobie minimalną przewagę. „Kace” nie miały jednak zamiaru łatwo odpuszczać, w efekcie czego na 3 minuty przed końcem wynik wciąż był sprawą otwartą. Decydujący fragment zawodnicy BKS-u rozegrali natomiast po mistrzowsku – najpierw do siatki trafił Antonov, a rezultat ustalił Sidorowicz.

Niewątpliwie aspiracja medalowe mają również Old Young, którzy dzięki zwycięstwu 5:3 nad Jager Masters zameldowali się tuż za ligowym podium. Nominalni goście po 4 kolejkach wciąż legitymują się zerowym dorobkiem punktowym, ale w tym starciu długo byli dla faworyta równorzędnym rywalem. Dość powiedzieć, że po 30’ to oni znajdowali się na minimalnym prowadzeniu. Decydujące fragmenty należały już jednak do gospodarzy, którzy dzięki golom Zhmurina, Mexy i Bałysza wyszarpali finalnie 3 pkt. Warto zauważyć, że przy wszystkich wspomnianych golach asystował Mark Kachno, który zakończył ten mecz z bilansem 1 bramki, 4 decydujących podań i tytułem MVP meczu.

Od strefy spadkowej oddalili się natomiast FC Devs, którzy w starciu o „sześć punktów” wygrali 6:3 z Chlejsami FC. Bezsprzecznie największy udział w takim rozstrzygnięciu miał Bartłomiej Piwowarczyk. Motor napędowy ofensywnych poczynań nominalnych gości zaliczył fantastyczne spotkanie, strzelając aż 5 z 6 goli dla swojej drużyny i prowadząc ją tym samym po pierwszy triumf w zimowej kampanii. Dzięki temu zwycięstwu „Devsi” – choć wciąż zajmują ostatnie bezpieczne miejsce – mają już 4 „oczka” przewagi nad strefą spadkową. Tam z kolei znajdują się Chlejsy, które – jeśli marzą o utrzymaniu – muszą wreszcie zacząć wygrywać.

zima2024_kolejka4_szostki6.png

 

7. Liga Szóstek:

Na siódmym poziomie rozgrywkowym zdecydowanie najlepsze humory mają obecnie gracze FC Obłupanych, którzy pomimo zaległego meczu do rozegrania zasiadają na fotelu lidera. Zespół ten miał co prawda przejściowe problemy w pojedynku z FC Desantem, ale finalnie zasłużenie i – nie ukrywajmy – dość pewnie sięgnął po pełną pulę. O wyniku końcowym w dużej mierze zadecydowała dyspozycja duetu Bartosz Trojanowski i Kacper Kuliński – obaj z nich ustrzelili po hat-tricku, a ten pierwszy zanotował dodatkowo 2 asysty, zasłużenie zgarniając nagrodę dla gracza meczu.

Ostrze strzelanie urządził sobie z kolei zajmujący pozycję wicelidera Retro Sqaud, który nie dał najmniejszych szans KS-owi Na Pełnej, zwyciężając 13:4. Przyznajmy natomiast, że pierwsza połowa nie była w wykonaniu gospodarzy przesadnie efektowna. Niemniej jednak prowadzenie 3:1 sprawiało, że RS mógł czuć się w miarę komfortowo i w drugiej odsłonie konsekwentnie podwyższać prowadzenie. Prym w tym ponownie wiódł Grzegorz Pański, który dopisał do swojego dorobku 5 goli i asystę. Po stronie gości warto z kolei wyróżnić Rafała Jochemskiego, który zdobył wszystkie 4 bramki dla swojego zespołu.

Podium uzupełniają Kindybały FC, które nie miały najmniejszych problemów z ograniem Reytana. Nominalni goście sprawę rozstrzygnęli zresztą już przed przerwą, „do szatni” obie ekipy schodziły bowiem przy wyniku 0:5. Po zmianie stron najlepszy na placu Maciej Lulka i jego koledzy mocno zwolnili tempo, choć i tak byli w stanie dorzucić do swojego dorobku ofensywnego kolejne dwie „sztuki”. Gospodarzy stać było jedynie na trafienie honorowe, którego autorem był w 41’ Paweł Zarzycki. Taki rezultat sprawia, że Kindybały wciąż mocno liczą się w walce o tytuł mistrzowski. Reytana pomimo porażki także nie powinniśmy zresztą spisywać na straty.

Miejsce tuż za podium zajmuje obecnie RKS Pendrachy, który efektownie rozprawił się z Land of Fire, zwyciężając 11:2. Wyższość nominalnych gospodarzy tak naprawdę od pierwszego gwizdka arbitra nie podlegała dyskusji. RKS szybko wypracował sobie bezpieczną przewagę, którą z biegiem czasu zaczął coraz bardziej powiększać. W ich formacji ofensywnej ponownie świetne zawody rozegrał Olaf Orełko (3 gole i asysta), choć tym razem jego dokonania przyćmił Wiktor Dawidziuk, który oprócz identycznego dorobku znakomicie organizował również ofensywną grę swojej ekipy, zasłużenie zgarniając nagrodę dla gracza meczu.

Szansy na wskoczenie do górnej połówki tabeli nie wykorzystały z kolei Drużyna Actimela i FC Torpedo, które w bezpośrednim pojedynku podzieliły się punktami, remisując 4:4. Trzeba natomiast przyznać, że z perspektywy całych 50 minut jest to wynik zasłużony. Żadna z ekip nie potrafiła w tym czasie odskoczyć rywalowi na bezpieczną odległość i tak naprawdę przez niemal cały mecz „śmierdział” remisem. Bardziej zadowoleni z takiego rezultatu mogą być jednak goście, którzy jeszcze w 43’ przegrywali 2:4 i dopiero skuteczna końcówka zapewniła im jedno „oczko”.

zima2024_kolejka4_szostki7.png

 

8. Liga Szóstek:

Po czwartej serii gier w 8. Lidze Szóstek zdecydowanie największe powody do zadowolenia mają zawodnicy Warsaw Bad Boys. Ekipa Bartka Podobasa po naprawdę trudnym meczu pokonała 10:5 GLK, dzięki czemu umocniła się na fotelu lidera. Warto przy tym zaznaczyć, że goście – dopóki pozwalały im na to siły – napytali faworytowi sporo biedy. Dość powiedzieć, że na przerwę obie ekipy schodziły przy wyniku 3:4, co zapowiadało nam ostrą walkę o pełną pulę do ostatnich chwil. W drugiej odsłonie na murawie niepodzielnie rządzili już jednak WBB, których po raz kolejny do wygranej poprowadził Konrad Kozłowski (3 gole i 2 asysty).

Warsaw Bad Boys samotnym liderem zostali z uwagi na fakt, że dzień wcześniej Screamers ulegli KP Koziej 3:7. Możemy śmiało napisać, że nominalni goście wreszcie zagrali na miarę swoich możliwości. Gracze w białych trykotach byli dobrze zorganizowani w obronie i kreatywni w ataku, co przyniosło im w efekcie zasłużone zwycięstwo. Jego ojcem był bez wątpienia autor 3 bramek i 2 asyst – Paweł Chróstowski, ale cały zespół zasłużył na duże brawa. Rezultat ten sprawia, że Kozia wciąż ma realną szansę na zakończenie sezonu na podium. „Krzykacze” z kolei tracą obecnie 3 pkt do lidera, ale mają rozegrany od niego o jeden mecz mniej.

Na najniższym stopniu podium zakotwiczyła FC Mrija, która po zaciętym meczu pokonała 5:3 ADS Scorpion’s. Zespół z Ukrainy bardzo szybko wyszedł w tym meczu na prowadzenie (w 4’ było już 2:0), ale rywal wcale nie zwiesił z tego powodu głów – ekipa Artura Kałuskiego jeszcze przed przerwą zdobyła bramkę kontaktową, a niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy wyrównała. Decydujący okazał się fragment pomiędzy 32’ a 41’, gdy goście strzelili aż 3 gole – dublet „wykręcił” wówczas najlepszy na placu Moldobov, a jedno trafienie dorzucił Ganczar. Gospodarzy stać już było tylko na gola „na otarcie łez”, autorstwa Boguszewskiego.

Myśli o zakończeniu sezonu na „pudle” wciąż zaprzątają również głowy zawodników Drink Men, którzy w czwartej serii gier, po bardzo równym meczu pokonali 4:3 Agil At Agord. „Czerwona latarnia” ligi postawiła czynny opór faworytowi i niewiele brakowało, abyśmy byli świadkami potężnej niespodzianki. Za potwierdzenie tych słów uznajmy fakt, że jeszcze na niespełna 10’ przed końcem to AAA znajdowali się na prowadzeniu (3:2). Właśnie wtedy do akcji wkroczył jednak Claudio Ascani. Gracz DM najpierw doprowadził do wyrównania, a w ostatniej minucie ustrzelił dublet, który zapewnił jego drużynie cenną wygraną, a jemu tytuł MVP meczu.

Ambitne plany ma także Hiszpania, która rozgromiła Fuszerkę aż 8:1. Gracze z Półwyspu Iberyjskiego chcieli zadać tym meczem kłam teoriom, wg których znaleźli się w dołku i trzeba przyznać, że udało im się to w stu procentach. W starciu z rywalem z dołu tabeli dominowali niemal od samego początku, szybko wypracowując sobie bezpieczną przewagę i odnosząc w efekcie wysoki i efektowny triumf. W ich szeregach ponownie błyszczał Samuel Garcia (3 gole i 2 asysty), choć i pozostali gracze wykonali świetną robotę. Fuszerka na dobre ugrzęzła z kolei w strefie spadkowej i jeśli marzy o utrzymaniu, musi jak najszybciej zacząć punktować.

zima2024_kolejka4_szostki8.png

9. Liga Szóstek:

Piąte kolejne zwycięstwo odnieśli na dziewiątym szczeblu rozgrywkowym Crimson Boys, którzy w miniony weekend stoczyli jednak zdecydowanie najtrudniejszy pojedynek z dotychczas rozegranych. Ich rywalem była Forteca Bielany, która za wszelką cenę chciała udowodnić swoje wysokie aspiracje. Możemy śmiało napisać, że – pomimo porażki – udało jej się to. Gracze z Bielan nawiązywali przez większość meczu wyrównaną walką z liderem, przegrywając nieznacznie. Kluczowy dla końcowego rezultatu ponownie okazał się Damian Kucharczyk, który tym razem zapisał na swoim koncie 5 goli i asystę.

Wobec porażki Fortecy na drugą lokatę wskoczyła Finansova, która nie bez problemów pokonała Energetyka (9:6). Także i w tym przypadku teoretyczny „underdog” mocno postawił się faworytowi – gracze w granatowych trykotach mieli naprawdę dobry dzień i do przerwy to oni znajdowali się na minimalnym prowadzeniu. W drugiej odsłonie gospodarzom zabrakło chyba nieco sił, co skrzętnie wykorzystał rywal, odrabiając straty z nawiązką. W szeregach Finansovej ponownie w ataku szalał Łukasz Rysz (5 goli i 2 asysty), któremu dzielnie sekundował Filip Szewczyk (gol i 4 asysty). W Energetyku warto z kolei docenić Kacpra Woźniaka, który aż czterokrotnie trafiał do siatki rywala.

Szansy na zbliżenie się do czołówki nie wykorzystali Siopa Strikas, którzy zaledwie zremisowali 2:2 z Interem Warszawa. Gracze w czarnych strojach byli wyraźnie rozczarowani przebiegiem poprzednich meczów, ale nie do końca przełożyło się to na ich postawę na murawie. Co prawda dwa razy obejmowali oni prowadzenie za sprawą trafień Jakuba Ruszteckiego, ale rywal za każdym razem potrafił znaleźć na to odpowiedź. Konkretnie znajdywał ją Dmytro Isymbasevych, który – podobnie jak Rusztecki – zakończył to spotkanie z dubletem. Wydaje się zresztą, że remis ten bardziej urządza gości.

Z zimowego snu ewidentnie obudził się Żoliball, który odniósł w niedzielę drugie kolejne zwycięstwo. Tym razem na rozkładzie ekipy w zielonych trykotach znalazły się Orły Leszka, które musiały pogodzić się z porażką aż 0:4. Pierwsza połowa tego meczu była dość zamknięta, czego najlepszym potwierdzeniem jest fakt, że zobaczyliśmy w niej tylko jednego gola (autorstwa Stanisława Womeli). Po zmianie stron nominalni gospodarze byli już zdecydowanie bardziej skuteczni – do siatki trafiali kolejno Przemysław Chojnacki, Bartek Matejczuk i Jakub Grzeszczak, który przypieczętował efektowny triumf.

Niezwykle cenny triumf odnieśli także zawodnicy Semper Victorii, którzy dzięki pokonaniu 5:4 Munji opuścili ostatnie miejsce w tabeli. Do tego sukcesu poprowadził ich kapitan – Krzysztof Henrych, który przez całe spotkanie z zadziwiającą regularnością nękał defensywę rywala, kończąc je z bilansem 3 goli. Świetne zawody rozegrał również Maciej Beręsewicz, który zanotował aż 3 decydujące podania. Dzięki tej wygranej SV zbliżyła się do Munji na zaledwie 2 pkt. W przypadku gości dobry początek sezonu niestety jest już jedynie wspomnieniem, a trzy porażki z rzędu mocno przybliżyły tę ekipę do strefy spadkowej.

zima2024_kolejka4_szostki9.png

10. Liga Szóstek:

Mistrzowski charakter pokazała w miniony weekend Sparta, która dzięki odniesionemu rzutem na taśmę zwycięstwu nad Oldboys Derby (7:6) pozostała liderem 10. Ligi Szóstek. Choć niewątpliwym bohaterem tego spotkania był strzelec 4 goli – Stanisław Kędzierski, to nie on w decydujących momentach trafiał do siatki. Gdy na niespełna 5’ przed końcem „Zieloni” przegrywali 5:6, najpierw pięknym uderzeniem z woleja popisał się Michał Brewczuk, a następnie – po bardzo składnej akcji – piłkę do bramki zapakował z najbliższej odległości Marcin Napierski. Warto przy tym dodać, że „Stasiek” maczał palce przy obu tych golach, pieczętując nagrodę dla najlepszego gracza meczu.

Z kompletem punktów pozostaje także Team Ivulin TUT, który zaskakująco łatwo uporał się z Meksykiem 16, wygrywając aż 9:3. Nominalni goście stawili się na ten mecz bez zmienników, za co szybko zostali skarceni. Ekipa rodem z Białorusi bardzo szybko przeszła do ofensywy, choć pierwszego gola strzeliła dopiero w 17’. Gdy to nastąpiło, worek rozwiązał się na dobre – jeszcze przed przerwą TIT dorzucił kolejne 3 trafienia, po przerwie natomiast jeszcze pięciokrotnie zmuszał bramkarza rywali do kapitulacji. Szczególnie aktywny był Ihar Pikuła, który zapisał na swoim koncie 2 gole i 3 asysty.

Z tygodnia na tydzień coraz lepiej prezentuje się z kolei Sokil, który w czwartej serii gier nie miał większych problemów z pokonaniem Warsaw Gunners FC. Co prawda to goście jako pierwsi trafili do siatki, ale ekipa z Ukrainy bardzo szybko z nawiązką odrobiła straty, prowadząc do przerwy 4:2. Także w drugiej odsłonie jako pierwsi trafili do siatki „Kanonierzy”, a zaledwie jedna bramka straty zwiastowała, że możemy być świadkami ciekawej końcówki. Nic z tego – Sokil szybko opanował nerwy i, dowodzony przez Zakhariiego Mora, dokładał kolejne trafienia, wygrywając ostatecznie 8:3.

Do górnej połówki tabeli powrócił KS Syfon, który – występując w roli gościa – wygrał 7:6 z FC Allians. Gracze w czerwonych strojach wciąż nie przypominają jeszcze drużyny z poprzednich sezonów, ale w tym spotkaniu dało się już dostrzec pewne optymistyczne przesłanki. Napędzani przez duet Cyryłowski Kucharek zanotowali bardzo solidne 40 minut, po których prowadzili 7:4 i – tak się przynajmniej zdawało – pewnie zmierzają po wygraną. W końcówce zbytnie rozluźnienie sprawiło, że rywal złapał kontakt, dzięki czemu mieliśmy duże emocje. Do wywalczenia choćby remis Alliansowi zabrakło jednak nieco czasu i sił.

W bardzo ważnym dla układu dolnych rejonów tabeli meczu pełną pulę zgarnęli gracze Razam, którzy po kapitalnym starciu pokonali 8:7 X Force For Ever. Obie drużyny miały świadomość wagi tego spotkania, mimo to od początku byliśmy świadkami ciekawych, intensywnych zawodów. Do przerwy na minimalnym prowadzeniu znajdowali się goście, ale początek drugiej połowy należał do XFFE, którzy po 38’ prowadzili 5:3. Wówczas decydujące natarcie przeprowadzili jednak Białorusini, którzy zdobyli aż 5 bramek, co sprawiło, że nawet dwie „sztuki” w ich sieci nie pozbawiły ich zwycięstwa. Do triumfu poprowadził ich autor 3 goli i 2 asyst – Samsonov.

zima2024_kolejka4_szostki10.png

 

11. Liga Szóstek:

W jedenastej lidze wciąż nie mają sobie równych FC Dziki z Lasu II, które odniosły w miniony weekend czwarte kolejne zwycięstwo, tym razem pokonując 11:5 Na Wariackich Papierach. Trzeba natomiast przyznać, że nominalni goście – przynajmniej do przerwy – trzymali się bardzo dzielnie, nawiązując z faworytem dość wyrównaną walkę. Po zmianie stron zabrakło już jednak sił, co skrzętnie wykorzystał dowodzony przez Kacpra Ceflina rywal – „Dziki” skrupulatnie wykorzystywały każdy, nawet najmniejszy błąd defensywy NWP, zasłużenie sięgając po wygraną.

Tuż za plecami lidera dzielnie trzyma się TS Ameba, która pozostaje jedną z dwóch drużyn bez choćby jednej porażki na koncie. W minioną sobotę gracze tej ekipy musieli się jednak sporo napocić, aby wyszarpać wygraną nad Nie Ma Mocnych. Nominalni goście naprawdę wysoko postawili poprzeczkę, czego efektem była sytuacja, w której na nieco ponad 5 minut przed końcem wciąż mieliśmy wynik remisowy. Decydujące momenty bezsprzecznie należały już natomiast do gospodarzy – najpierw gola strzelił najlepszy na placu Kuligowski, a triumf wicelidera w stosunku 5:3 przypieczętowali Dubel oraz Pęter.

Kontaktu ze ścisłą czołówką nie tracą zawodnicy Virtualnego Ń, którzy bez większych kłopotów ograli 10:5 Cool Team. Nominalni goście – prowadzeni przez duet Kolasa i Płotnicki – od samego początku prezentowali się lepiej, co znajdowało swoje odzwierciedlenie w liczbie zdobywanych bramek. „Wirtualni” już do przerwy prowadzili bowiem 5:1, a w drugiej połowie kontynuowali swoje dzieło, prowadząc w pewnym momencie już 10:2. Dopiero w końcówce CT wykorzystał ich rozluźnienie w szeregach defensywnych, strzelając 3 gole i zmniejszając nieco rozmiary porażki.

Pierwszą porażką w zimowych rozgrywkach poniósł Abnegat, który uległ 4:8 KTS-owi Chimera. Goście zagrali zdecydowanie swój najlepszy mecz w tym sezonie, od pierwszego gwizdka będąc drużyną aktywniejszą i otrzymując za to zasłużoną nagrodę w postaci premierowej wygranej. „Chimeryczni” jeszcze przed przerwą wypracowali sobie dwubramkowa przewagą, a w drugiej odsłonie – pomimo aktywnego naporu ze strony rywala – udało im się jeszcze ją powiększyć. Duży udział mieli w tym Sylwester Gwiazda, Maksym Yakobchuk oraz Jakub Soliński, który w samej końcówce dwukrotnie trafiał do siatki gospodarzy.

Bardzo ważne zwycięstwo, pozwalające na uspokojenie nastrojów, odniosła KK Wataha Warszawa, która – występując w roli gościa – pokonała 3:2 AJS Parts. Początek zdecydowanie należał natomiast do zajmujących ostatnią lokatę gospodarzy, którzy po trafieniach Krzemińskiego i Węglarskiego dość szybko objęli dwubramkowe prowadzenie. Goście zareagowali jednak bardzo szybko, jeszcze przed przerwą zdobywając 3 bramki – autorstwa Woźniaka, Kuszki, a także Janiaka. Pomimo ambitnej postawy AJS-u i wielu szans z obu stron, po przerwie gole już nie padły i to zawodnicy Watahy wracali do domów znacznie bardziej ukontentowani.

zima2024_kolejka4_szostki11.png

 

12. Liga Szóstek:

W dwunastej lidze pierwszy poważniejszy opór napotkał Legion, który ostatecznie wyszedł z tego testu obronną ręką, pokonując 8:6 GKS Tachimetr Warszawa. Gracze lidera rozpoczęli to spotkanie od dwubramkowego deficytu, ale w kolejnych minutach wszystko przebiegało już po ich myśli – w ich szeregach szalał Bartek Adamiak, a i pozostali zawodnicy rozgrywali dobre zawody. Efekt? 6:2 i – wydawałoby się – rozstrzygnięte spotkanie. Nic bardziej mylnego, zawodnicy GKS-u podjęli bowiem decydującą próbę odwrócenia losów spotkania. I choć sztuka ta finalnie im się nie udała, i tak warto docenić ich szaleńczą pogoń.

Dwa punkty za prowadzącym Legionem wciąż znajdują się Raptusy Ursus, które w minioną sobotę pokonały 8:4 KS Centrum. Suchy wynik mógłby sugerować, że było to zwycięstwo odniesione w sposób pewny, ale wcale tak nie było. Goście podjęli rękawicę i pomimo tego, że przegrywali do przerwy 1:4, zdołali odrobić straty, dzięki czemu na nieco ponad 10 minut przed końcem mieliśmy remis. W końcówce zdecydowanie więcej sił zachowała jednak ekipa z Ursusa, która po golach Nykytczyna i Zalewskiego oraz dublecie Kornatki mogła finalnie dopisać sobie kolejny komplet „oczek”.

Tyle samo punktów co Raptusy mają też BRD Young Warriors, którzy bez najmniejszych skrupułów rozprawili się z Moonfoxem, triumfując aż 10:2. Pierwsza połowa nie wskazywała natomiast na aż tak wysoki wynik – gospodarze prowadzili co prawda 3:1, ale na murawie byliśmy świadkami stosunkowo wyrównanych zawodów. Po przerwie różnica z każdą minutą się jednak powiększała, a „Wojownicy” bezlitośnie punktowali swojego rywala. Ostatecznie skończyło się na 10 bramkach, z których przy co drugiej udział miał MVP tego spotkania – Rafał Dobrosz. Gościom sprawy zdecydowanie nie ułatwiła z kolei czerwona kartka, którą już w 13’ obejrzał Beniamin Kuligowski.

Tuż za „pudłem” ponownie wylądowali gracze FC Melange, którzy w czwartej serii gier rozprawili się z Lisami Bez Polisy, wygrywając 5:3. Nie było to natomiast dla nich łatwe spotkanie – gospodarze pomimo straty dwóch bramek przed przerwą nie poddali się i na niespełna kwadrans przed końcem to oni – po dublecie Górskiego i trafieniu Borkowskiego – znaleźli się bliżej wygranej. Ostatni kwadrans wyraźnie należał już jednak do gości – do wyrównania doprowadził Kapczyński, potem hat-tricka skompletował Słowik, a wynik ustalił Podobas.

Premierowe zwycięstwo w Lidze Bemowskiej wreszcie mogli zapisać na swoje konto także Beasts, którzy po świetnej pierwszej połowie pokonali 6:5 FC Cały Czas Bomba. Nominalni gospodarze wyszli na to spotkanie niezwykle zmotywowani, dzięki czemu w pierwszej połowie wyraźnie dominowali nad rywalem, prowadząc po 25’ aż 4:0. Po zmianie stron goście wzięli się ostro do roboty, ale strata była już zbyt duża, aby pokusić się o wywalczenie choćby punktu. Spora w tym zasługa Umara Turana, który z bilansem 2 goli i 2 asyst został przez nas wybrany najlepszym graczem tego meczu.

zima2024_kolejka4_szostki12.png

 

13. Liga Szóstek:

Świadkami niezwykle interesującej walki jesteśmy na trzynastym poziomie rozgrywkowym, gdzie na szczycie mamy aż trzy drużyny z dorobkiem 12 pkt. Liderem pozostaje NKS Piotrovia, który jednak musiał w minioną sobotę uznać wyższość FC Yelonek, sensacyjnie przegrywając 5:7. Początek meczu zupełnie nie wskazywał na taki przebieg – gospodarze prowadzili 3:1 i zdawali się być na dobrej drodze do kolejnego triumfu. Wraz z upływem czasu coraz częściej do głosu zaczęli jednak dochodzić goście, którzy dzięki znakomitemu ostatniemu kwadransowi (aż 5 strzelonych goli) mogli cieszyć się z pierwszej wygranej w trwającym sezonie.

Tyle samo punktów co NKS – tyle, że przy jednym meczu rozegranym mniej – ma FC Albatros, który w pokonał w niedzielę FC KBDB 11:3. Nominalni gospodarze wyraźnie górowali tego dnia nad rywalem, bardzo szybko pozbawiając go złudzeń, kto zasługuje w tym starciu na pełną pulę. W pierwszej fazie meczu w rolę egzekutora wcielił się Michał Kowalczyk, który ustrzelił hat-tricka, w kolejnych fazach meczu ciężar zdobywania goli wziął na swoje barki Marek Pietrzak (łącznie 4 gole). Najjaśniejszym punktem „Albatrosów” był jednak autor 5 asyst – Michał Rzeczkowski. Warto podkreślić, że zwycięzca tego meczu jest jedyną drużyną na tym poziomie, która nie straciła jeszcze choćby punktu.

Podium uzupełniają FC Po Nalewce, którzy po bardzo dobrej drugiej połowie wygrali 8:4 ze Stadem Szakali. Aby rozwiać wątpliwości, także przed przerwą gracze w błękitnych trykotach prezentowali się dobrze, „do szatni” zeszli bowiem przy prowadzeniu 2:1. Prawdziwy popis dali jednak dopiero po zmianie stron, gdy na przestrzeni niespełna 10 minut strzelili aż 5 goli, zamykając tym samym rywalizację o trzy punkty. Dopiero w końcówce FC PN lekko spuścili z tonu, co dwukrotnie wykorzystał Heppen, zmniejszając rozmiary porażki. W zwycięskiej ekipie świetne zawody rozegrał z kolei Dima Balysch (4 gole i 3 asysty).

Do dyspozycji z początku sezonu wciąż nie może nawiązać FC Samand, który tym razem podzielił się punktami z Teamem Ivulin 2023, remisując 5:5. Nominalni goście znakomicie weszli w to spotkanie, prowadząc w pewnym momencie 3:0 i – pomimo przejściowych trudności – utrzymując tę przewagę do 39’ (5:2). Wówczas w ich grze coś ewidentnie się popsuło, co skrzętnie wykorzystał Malinovski. Snajper TI2023 już wcześniej zdobył 2 bramki, w ostatnich minutach dorzucił natomiast 3 kolejne trafienia, kompletując tym samym „pokera” i bezsprzecznie zgarniając tytuł MVP meczu.

Premierową wygraną w zimowej kampanii odnieśli w miniony weekend Mistrzowie Chaosu, którzy tyleż niespodziewanie, co zasłużenie pokonali 3:1 TSP Szatańskie Pęto. Jako pierwsi do siatki trafili co prawda nominalni gospodarze (gol Andrulewicza), ale już chwilę później do wyrównania doprowadził Chamera. Co więcej, jeszcze przed przerwą to MCh wyszli za sprawą Rosińskiego na prowadzenie. W drugiej odsłonie na murawie trwała zażarta walka o zwycięstwo, ale to goście zadali decydujący cios – w 46’ rezultat spotkania ustalił Owczarek. Dzięki tej wygranej Mistrzowie Chaosu awansowali aż na szóste miejsce w tabeli.

zima2024_kolejka4_szostki13.png

 

14. Liga Szóstek:

W czternastej lidze świetną dyspozycję utrzymuje Gur-Bud, który tym razem okazał się lepszy od Huraganu Old Boys, zwyciężając 5:2. Gospodarze od początku narzucili swoje warunki gry, w efekcie czego stosunkowo szybko objęli trzybramkowe prowadzenie. Rywal nie chciał pogodzić się z porażką i wciąż starał się wywierać na faworyta presję. Ilekroć HOB odrabiał jednak część strat, niedługo później rywal odpowiadał im kolejnym golem. Ostatecznie trzybramkowa przewaga lidera utrzymała się do końcowego gwizdka, w czym niemały udział miał autor 2 goli i asysty – Maciej Jurczak.

Tempa liderowi całkiem skutecznie próbują dotrzymać Legosłowianie, którzy po wygranej 6:3 nad Skepton Bonito umocnili się na pozycji wicelidera. Nominalni goście swoją wyższość udowodnili jednak dopiero po przerwie. W pierwszej odsłonie to rywal prezentował się bowiem nieznacznie lepiej, czego efektem było jego prowadzeni 3:2. W drugiej odsłonie nie było już natomiast wątpliwości, która z tych ekip zasługuje na 3 pkt – najpierw do wyrównania doprowadził Laskus, potem odpowiednio trzecią i czwartą bramkę tego dnia zapisał na swoim koncie Sędrowski, a wynik w samej końcówce ustalił Yesayan.

Fatalny weekend mają z kolei za sobą gracze Po Gwarancji, którzy po porażce 5:8 z St. Varsovią spadli poza ligowe podium. Trzeba natomiast podkreślić, że wygrana nominalnych gości była w pełni zasłużona – dowodzeni przez duet Łukasik i Mroczkowski już przed przerwą wypracowali sobie pięciobramkową przewagę, którą – choć z pewnymi problemami udało im się obronić. W ekipie gospodarzy dwoił się i troił Staniszewski (2 gole i asysta), ale w ogólnym rozrachunku było to zbyt mało, aby wywalczyć choćby punkt ze znakomicie zorganizowaną i świetnie dysponowaną Varsovią.

Wpadkę Po Gwarancji wykorzystał Elektrowoźniak, który ograł 6:1 Sigma Strikers. Pierwsze słowo w tym meczu należało jednak do nominalnych gospodarzy, którzy już w 3’ objęli prowadzenie za sprawą Szustaka. Potem na murawie niepodzielnie rządzili już goście – jeszcze przed przerwą dublet ustrzelił Martsyniuk, choć losy spotkania rozstrzygnęły się w samej końcówce. Właśnie wtedy do siatki najpierw trafił Radkevych, a następnie – i to dwukrotnie – uczynił to Baibukh. Wcześniej jeden z zawodników Sigmy niefortunnie skierował też futbolówkę do własnej bramki. Elektrowoźniak melduje się zatem na podium, Sigma Strikers wciąż okupują z kolei ostatnie miejsce w tabeli.

Na pierwszą wygraną wciąż czekają także zawodnicy Futgol Academy, którzy w minioną niedzielę nieznacznie ulegli Partyzantowi Włochy (3:4). Nominalni goście bardzo szybko wypracowali sobie w tym meczu dwubramkową przewagę (trafienia Młynarczyka i Niewiadomskiego), którą udało im się utrzymywać przez większość meczu. Sytuacja zmieniła się dopiero w 37’, gdy FA zdołało zbliżyć się na dystans zaledwie jednego gola. Dzięki temu mieliśmy naprawdę interesującą końcówkę, choć niestety goli w niej nie uświadczyliśmy. Oznaczało to, że pierwszy raz w tym sezonie pełną pulę zgarnął Partyzant.

zima2024_kolejka4_szostki14.png

 

15. Liga Szóstek:

Na piętnastym poziomie rozgrywkowym znakomitą dyspozycję po raz kolejny potwierdziły Marchewki Zagłady II, które bardzo efektownie pokonały Walec II – aż 14:3. Nominalni goście bardzo szybko objęli w tym meczu dwubramkowe prowadzenie, dzięki czemu mogli spokojnie kontrolować boiskowe wydarzenia. Przed przerwą udało im się wbić jeszcze dwie „sztuki”, a prawdziwy koncert rozegrali po przerwie, aplikując rywalowi aż 10 goli! Prym w tym wiódł Mateusz Nyśk, który zanotował aż 5 asyst. Rzadkie chwile niefrasobliwości w defensywie MZ II w drugiej połowie wykorzystali jednak także gospodarze, którym trzykrotnie udało się pokonać bramkarza rywali.

Tyle samo punktów – tyle że przy jednym meczu rozegranym więcej – mają Bizony FC, które w minioną niedzielę zaskakująco łatwo rozprawiły się z Borowikami, wygrywając 10:2. Spodziewaliśmy się tutaj dość wyrównanego starcia, tymczasem goście bardzo szybko przejęli kontrolę nad meczem i jeszcze przed przerwą – na którą zeszli przy prowadzeniu 5:0 – udowodnili, kto tego dnia zasługuje na pełną pulę. Po zmianie stron Bizony – dowodzone przez Jakuba Godlewskiego – dołożyły kolejne 5 trafień, a różnica względem pierwszej odsłony polegała tylko na tym, że i gospodarze dwukrotnie potrafili trafić do siatki.

Wysoką porażkę Walca II wykorzystali gracze Hiszpańskiego Galeonu, którzy po zaciętym starciu wygrali 5:4 z RKS-em Pendrachy II, awansując tym samym na najniższy stopień podium. Bardzo długo nic nie wskazywało jednak na takie rozstrzygnięcie. Goście co prawda jako pierwsi zdobyli bramkę, ale potem swój koncert rozpoczął Igor Owramko. Snajper RKS-u jeszcze w pierwszej połowie dał swojej ekipie prowadzenie, a po zmianie stron skompletował hat-tricka. Wówczas do roboty wziął się HG, który w niespełna 10’ ustrzelił 4 gole, które w praktyce dały mu wygraną. W końcówce – po raz czwarty tego dnia – do siatki trafił jeszcze Owramko, ale był to jedynie gol na otarcie łez.

Drugą wygraną w bieżących rozgrywkach odniósł Cool Team II, który pokonał po interesujących zawodach Galicię II 7:4. Pierwsza połowa to niezwykle wyrównany mecz, w którym obie drużyny prezentowały zbliżony poziom – nie mogło zatem dziwić, że na przerwę obie ekipy zeszły przy wyniku 3:3. Druga odsłona zdecydowanie należała już do gospodarzy, którzy – prowadzeni przez Cezarego Kuka – strzelili 4 gole, torując sobie drogę do wygranej. Rozmiary porażki w samej końcówce zmniejszył jeszcze co prawda Volodymyr Matishchuk, ale gol ten nie miał już wpływu na końcowe rozstrzygnięcie.

Ostatnie miejsce w tabeli opuścili tymczasem FC Obłupani II, którzy dość pewnie ograli Szybkiego Shota – 7:3. Przed meczem wydawało nam się, że to nominalni gospodarze będą nieznacznym faworytem tej rywalizacji, tymczasem było zupełnie odwrotnie. To FCO II bardzo szybko przeszli do ofensywy, wychodząc na trzybramkowe prowadzenie. Potem wszystko zdawało się jednak wracać do normy – Szybki Shot jeszcze przed przerwą doprowadził do wyrównania i zabawa zaczynała nam się od początku. Druga część gry zdecydowanie należała już natomiast do gości, którzy zdobyli w niej aż 4 bramki, nie tracąc przy tym żadnej i zgarniając zasłużony komplet pkt.

zima2024_kolejka4_szostki15.png

 

16. Liga Szóstek:

Doprawdy niesamowitą sytuację mamy w szesnastej lidze, gdzie pięć pierwszych drużyn legitymuje się identycznym dorobkiem punktowym! Pozycję lidera zajmuje po tej kolejce Szybka Piłka Młociny, która w hicie tej serii gier pokonała 3:2 Le Cabaret. Był to naprawdę zacięty pojedynek, w którym jednak cały czas o krok z przodu znajdowali się gospodarze. SPM dwukrotnie wychodziła bowiem na prowadzenie, które następnie traciła. W 48’ – za sprawą Piotra Wielgosza – udało jej się to po raz trzeci, a rywal nie miał już czasu na wyrównanie. Gracze z Młocin zostali zatem nowym liderem, spychając „Kabareciarzy” na drugą pozycję.

Na trzecie miejsce awansowała FC Stała Gwardia, która dzięki wygranej 3:1 nad Brygadą 75 nie tylko zrównała się z nią punktami, ale jeszcze wyprzedziła ją w ligowej tabeli. Także i to spotkanie możemy zresztą uznać za bardzo wyrównane, obie ekipy prezentowały bowiem naprawdę dobry, zbliżony poziom. Zdecydowanie więcej zimnej krwi pod bramką rywali zachowywali natomiast goście, którzy szybko strzelili dwa gole (autorstwa Kuciuszkiewicza i Musiała), a krótko po zmianie stron zadali decydujący cios w postaci bramki najlepszego na placu Smolenia. „Brygadziści” do końca walczyli o odwrócenie losów rywalizacji, ale sztuka ta nie udała im się.

W gronie drużyn z 9-punktowym dorobkiem znajdują się również Ojcowie RKS-u, którzy w minioną sobotę rozgromili Rzursów aż 14:2. Co ciekawe, jako pierwsi na prowadzenie wyszli gospodarze, dla których w 11’ gola strzelił Englert. Potem na murawie niepodzielnie rządził już przeciwnik – Ojcowie RKS-u jeszcze przed przerwą zdołali zdobyć pół tuzina bramek, a po zmianie stron kontynuowali swój koncert. Pierwsze skrzypce w ich drużynie grał tym razem Adrian Wroński, który zakończył mecz z bilansem 4 goli i asysty. Dzięki tej wygranej gracze w czarnych trykotach na poważnie włączyli się do walki o mistrzostwo, Rzursi wciąż okupują z kolei ostatnią lokatę w tabeli.

Kolejne rozczarowanie przeżyli z kolei Młodzi Perspektywiczni, którzy – ponownie po wyrównanym meczu – przegrali 5:7 z TS-em Ameba II. Zespół Tomka Muszyńskiego znakomicie rozpoczął te zawody (po 10’ prowadził 2:0), ale rywal jeszcze przed przerwą zdołał wyrównać. Po zmianie stron obie ekipy szybko dołożyły po „sztuce”, co zwiastowało ogromne emocje do samego końca. Tak się jednak nie stało – kluczowy okazał się fragment pomiędzy 36’ a 46’, w którym goście potrafili odjechać aż na 4 bramki. Trafienia Czuby i Grosickiego w samej końcówce były już jedynie na pocieszenie dla MP, którzy znaleźli się niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. Ameba jest z kolei szósta.

Pierwszą, w dodatku bardzo cenną wygraną odnieśli zawodnicy WAP-u ’07, którzy w meczu o „sześć punktów” pewnie pokonali PAOK Syfoniki – 10:4. Gościom trzeba natomiast oddać, że początek meczu był w ich wykonaniu bardzo obiecujący. Im dłużej trwał jednak mecz, tym większą przewagę zyskiwał WAP, ponownie prowadzony przez Patryka Mazura (aż 5 goli). Gracze Warszawskiej Akademii Piłkarskiej już przed przerwą znaleźli się na dwubramkowym prowadzeniu, a po zmianie stron ich przewaga była już bardzo wyraźna. Zwycięstwo to pozwoliło im mocno oddalić się od strefy spadkowej, jednocześnie mocno utrudniając PAOK-owi kwestię utrzymania w lidze.

zima2024_kolejka4_szostki16.png

17. Liga Szóstek:

Na siedemnastym szczeblu rozgrywkowym kolejny pokaz siły zaprezentowali gracze Copaniny, którzy bez najmniejszych problemów ograli 12:3 Czupakabry Warszawa. Już pierwsza połowa – wygrana przez gospodarzy 7:0 – pokazała, kto w tym starciu będzie rozdawał karty. Gracze w czarno-złotych trykotach byli szybsi, bardziej zdecydowani i wykazywali się większą kreatywnością, a wynik doskonale to odzwierciedlał. Po zmianie stron mecz nieco się wyrównał, ale wygrana lidera ani przez moment nie była zagrożona. Na osobne słówko zasługuje niewątpliwie postawa Adriana Pętera, który z bilansem 5 goli i 2 asyst zasłużył na miano MVP tego spotkania.

Nowym wiceliderem został natomiast Ajaks W-wa, który w meczu na szczycie – po świetnej drugiej połowie – pokonał 4:1 FC Bez Nazwy. Bardzo długo wydawało się jednak, że to gospodarze zgarną pełną pulę. FCBN objęli prowadzenie w 11’ za sprawą Igora Białkowskiego, a rezultat taki utrzymywał się aż do 41’. Wówczas swój show rozpoczął Bartosz Kopacz, który w nieco ponad 5 minut ustrzelił hat-tricka, prowadząc w efekcie swój zespół do wygranej. W między czasie do siatki trafił także Volodymyr Havrylyshyn, dzięki czemu triumf Ajaksu był jeszcze bardziej okazały.

Tuż za podium znaleźli się zawodnicy Bonifikarty Enjoyers, którzy rozgromili Drogę 12:3. Także i w tym przypadku faworyt bardzo szybko udokumentował swoją wyższość, schodząc na przerwę z pięciobramkowym prowadzeniem. W drugiej odsłonie najlepszy na murawie Kacper Rutkowski (2 gole i 4 asysty) kontynuowali dobrą grę, a rywal jedynie sporadycznie potrafił im odpowiedzieć. Finalnie BE wbiła drodze aż tuzin goli, odnosząc efektowny triumf, dający im nadzieję na zajęcie na koniec sezonu miejsca na „pudle”. Goście osiedli z kolei niebezpiecznie blisko strefy spadkowej.

Aspiracje medalowe wciąż ma także Zespół R, który po odrobieniu w miniony weekend zaległości zameldował się na piątej lokacie, ze stratą zaledwie 2 pkt do podium. Gracze w błękitnych trykotach ze swoich występów mogą być jednak umiarkowanie zadowoleni. O ile w starciu przeciwko Gentleman Warsaw Teamowi udało im się wyszarpać wygraną 2:1 (świetny mecz Adama Wownysza), o tyle w pojedynku z Old Stars musieli zadowolić się remisem. W tym przypadku warto z kolei docenić charakter graczy „eRki”, którzy w pewnym momencie przegrywali już 1:3. Odwrócenie losów spotkania to w dużej mierze zasługa duetu Wszawa Kucek: pierwszy zapisał na swoim koncie hat-tricka, drugi zanotował z kolei 3 asysty.

Dla Old Stars wynik meczu z Zespołem R być może był nieco rozczarowujący, ale prawdziwy „policzek” przyszedł dzień później, po przegranej z Zielonymi Bielanami aż 2:9. Do pewnego momentu mecz ten był bardzo wyrównany, nominalni goście przegrywali co prawda do przerwy 0:2, ale krótko po zmianie stron zdobyli bramkę kontaktową i wydawało się, że wynik wciąż jest sprawą otwartą. Fragment pomiędzy 32’ a 48’ był jednak popisem graczy z Bielan, którzy strzelili w tym czasie aż 7 goli, rozwiewając wątpliwości dotyczące zwycięzcy tego meczu. „Gwiazdom” pozostało jedynie trafienie na otarcie łez, które w 49’ zanotował Pomorski. W barwach gospodarzy brylował natomiast Litawa, którego dorobek wyniósł 5 bramek i 2 asysty.

zima2024_kolejka4_szostki17.png

Przenosimy się płynnie z zielonej murawy na parkiety przy ulicy Felińskiego. Za nami trzeci tydzień zmagań w rozgrywkach futsalowych. W minioną niedzielę w obu klasach odbyły się mecze na szczycie. W pierwszej lidze Pro Serwis w fantastycznym stylu pokonał obrońców tytułu Chłopców z Ferajny. Na drugim froncie zaś Świniobicie dość niespodziewanie, ale w pełni zasłużenie wygrali z Ukraine United. Oprócz tego sporo działo się też w pozostałych spotkaniach, zatem nie pozostało nam nic innego, jak zaprosić na podsumowanie 3. kolejki Futsal Zima 2024!

 

1. Liga Futsal:

 

W Pierwszej Lidze Futsalu zaczęliśmy starciem dwóch ekip, które dotychczas nie punktowały, czyli Atlet i FC United. Od początku inicjatywę przejęli Atleci, co zaowocowało prowadzeniem po pierwszej połowie 2:0. W drugiej odsłonie FC U próbowali atakować, ale napotykali mur w postaci golkipera Volodymyra Slobozheniuka. A do tego nominalni gospodarze w przodzie byli niezwykle skuteczni, zwłaszcza po zmianie stron (za co odpowiadali głównie Taras Mysko i Igor Petlyak). Finalnie Atlet w świetnym stylu zaliczyli przełamanie, pokonując FC U aż 7:0.

Znacznie bardzie wyrównane spotkanie obejrzeliśmy, gdy na parkiecie zameldowali się Team Ivulin Exile oraz Dakafil. Lepiej w te zawody weszli goście, którzy po ładnym golu zza połowy Karola Jankowskiego wyszli na 0:1. Z czasem jednak Białorusini dowodzeni przez Antona Narynskiego i Hermana Rutkouskiego zaczęli się rozkręcać i dzięki temu jeszcze w pierwszej części trzykrotnie znajdowali drogę do siatki. Po wznowieniu gry zespół w żółtych trykotach miał swoje okazje, ale Leanid Isayenia bronił jak w transie. A do tego w przodzie wpadły jeszcze dwa gole i ostatecznie Team Ivulin zwyciężył 5:2.

Na sam koniec czekał nas hit, czyli konfrontacja Chłopców z Ferajny z Pro Serwisem. Pierwsza połowa to był popis pragmatycznego futbolu w wykonaniu Zielonych. PS wykorzystali wszystkie 3 sytuacje, jakie sobie stworzyli (w czym największy udział miał duet Dawid Brewczyński – Dominik Michałowski) i do przerwy było 0:3. Po zmienia stron Szymon Szymańczuk i jego świta mieli pod kontrolą boiskowe wydarzenia i nie pozwolili przeciwnikom rozwinąć za mocno skrzydeł. Pro Serwis dołożył jeszcze dwa trafienia (tracąc tylko jedno) i pewnie wygrał 1:5. A to pozwoliło im awansować na pierwsze miejsce.

 zima2024_kolejka3_futsal11.png

2. Liga Futsal:

 

Przeskakujemy do Drugiej Ligi Futsalu, gdzie 3. tydzień zmagań otworzyliśmy rywalizacją XYZ z Futsal Teamem. Było to ciekawe, emocjonujące, chociaż nieco za ostre widowisko. Pierwsza część to obustronny festiwal nieskuteczności, zwłaszcza w wykonaniu nominalnych gości. Dopiero tuż przed zejściem do szatni obejrzeliśmy dwa gole (1:1). Po wznowieniu gry FT wyszli na 1:2, a potem miała miejsce wymiana ognia. W tej lepsi okazali się gospodarze, na co największy wpływ mieli bramkarz Piotr Sikorski, a także ludzie od ofensywy, czyli Marcin Borzęcki i Przemysław Prusaczyk. Ostatecznie XYZ po zaciętym boju rzutem na taśmę ograli Futsal Team 5:3.

Następnie obejrzeliśmy mecz na szczycie pomiędzy Świniobiciem i Ukraine United. Nominalni gospodarze szybko objęli prowadzenie po bramce niezawodnego Bartłomieja Fabisiaka, a potem szczelnie bronili się przed ostrzałem rywali. I tutaj niesamowite rzeczy wyczyniał Damian Fabisiak. Golkiper za Świniobicia tylko raz dał się pokonać, po strzale Oleha Rozhuka z 26 minuty. Później UU starali się zadać decydujący cios, ale to gospodarze w końcówce okazali się lepsi. W 34 minucie Michał Kaczyński po kontrze trafił na 2:1, a na 120 sekund przed końcem fantastyczną bramką z własnego pola karnego popisał się Grzegorz Grzelak i to wystarczyło do niezwykle cennego zwycięstwa 3:1. Ten wynik pozwolił gospodarzom zostać samodzielnym liderem.

Na koniec czekało nas starcie Mehisto z Kartofliskami. Pierwsza połowa była wyrównana (2:1 dla drużyny w żółtych trykotach), przez znaczną część czasu obie ekipy szły łeb w łeb, ale wtedy sprawy w swoje ręce (a raczej nogi) wziął Kostya Stsiazhko. Zawodnik gospodarzy nie tylko zanotował 3 asysty, ale do tego dorobku dołożył też gola. Stsiazhko do pomocy miał Rafała Hołubickiego i Mateusza Reicha i to trio zrobiło w tej potyczce różnicę. Kartofliska pod presją wspomnianej trójki w drugiej połowie zaczęli taśmowo popełniać błędy, co miało swoje odzwierciedlenie w końcowym rezultacie (8:4).

zima2024_kolejka3_futsal2.png

 

Sponsorzy