Podsumowanie sezonu Wiosna 2020: 4. liga siódemek

To był bez wątpienie sezon debiutantów. Wiosenne rozgrywki wygrał absolutny "żółtodziób” w Lidze BemowskiejLyreco. Tryumfatorzy późno przystąpili do rozgrywek, co sprawiło, że do ostatniej serii, w której grali dwa mecze, emocjonowaliśmy się walką o złoto i awans do trzeciej ligi. Na drugim miejscu także premiowanym awansem finiszowała ADP Wolska Ferajna, czyli kolejny debiutant w lidze siódemek. Najniższy stopień podium z kolei przypadł Chyżym Rosomakom, które miały wielką szansę na historyczne złoto, ale nie wytrzymały presji i skończyły ostatecznie z i tak znakomitymi, brązowymi medalami. Zapraszamy na pierwszą część podsumowań wiosennych rozgrywek Ligi Bemowskiej przy Obrońców Tobruku.

 

Debiutanci zrobili robotę, choć trzeba przyznać, że ich droga po medale i awans nie była usłana różami. Mistrzami Czwartej Ligi Siódemek zostali gracze Lyreco, którzy zaczęli rozgrywki od trzeciej kolejki i mimo początkowych, pewnych zwycięstw długo próżno ich było szukać w strefie medalowej, bo cały czas mieli dwa mecze straty do rywali. Co więcej, na własne życzenie skomplikowali sobie sytuacje. Po trzech zwycięstwach bowiem przyszła sensacyjna porażka z przedostatnim finalnie TS Kopernikiem, a tydzień później remis z Legionem. Na ich szczęście nie dość, że rywale również gubili punkty, to gracze w granatowych trykotach szybko wrócili na zwycięskie tory. Wygrali dwa kolejne mecze i po dziewiątej kolejce pierwszy raz zameldowali się na podium, a dokładnie na jego najniższym stopniu. Przed ostatnią kolejką mieli dwa punkty straty do Rosomaków i pięć do ADP, ale do rozegrania dwa mecze. W piekielnym upale Łukasz Wieczorek i spółka najpierw ograli rozpędzonych Harataczy, a potem tych, którzy mogli im jeszcze odebrać medal, Nie Ma Mocnych. Ba zrobili to bardzo efektownie, aplikując oponentom siedem goli i zachowując przy tym czyste konto. W sumie Lyreco w dziewięciu meczach zdobyło dwadzieścia dwa punkty, legitymując się przy tym drugim atakiem i najlepszą defensywą ligi. Tak szczelna obrona to z pewnością zasługa najlepszego bramkarza sezonu, Damiana Cichego jak i aktywnego w defensywie Łukasza Wieczorka. Za liczby z przodu zaś odpowiadało już dużo więcej graczy, gdyż cała drużyna złotych medalistów tworzyła świetnie rozumiejący się kolektyw, ale najlepszy z nich był Tomasz Uzarski. Napastnik „granatowych” strzelił dziesięć goli, przy ośmiu asystach, a do tego pięć razy okazał się najlepszy na placu.

Na drugim miejscu także z awansem do trzeciej ligi zakotwiczyła ADP Wolska Ferajna, która finiszowała za mistrzem tylko jeden punkt. To był bardzo dobry sezon w wykonaniu ekipy Kamila Jagiełło, która w dziewięciu meczów wygrała siedem, natomiast w dwóch przypadkach musiała uznać wyższość rywali, Lyreco oraz Rosomaków. Już po pierwszej kolejce „Zieloni” zameldowali się na podium i spadli z niego tylko raz, po piątej serii, czyli dokładnie po drugiej swojej porażce. Drugą połowę sezonu ADP zagrało jednak perfekcyjnie, zaliczając komplet pięciu zwycięstw, a na podium wróciło tydzień potem i pozostało do końca kampanii. Po dziewiątej kolejce objęło prowadzenie w tabeli i już wiedziało, że sezon skończy w najgorszym wypadku na drugim miejscu. Awans zatem był już kieszeni. Niestety w dziesiątej serii już nie grali, ale zjawili się przy grillu dopingować rywali Lyreco. Jak doskonale wiemy mistrz wytrzymał presję i Wolskiej Ferajnie pozostało zadowolić się medalami koloru srebrnego oraz awansem, co w naszym odczuciu jak na debiut na „dużym placu” było wynikiem bardzo dobrym. Tym bardziej, że ADP strzeliło w całej kampanii zdecydowanie najwięcej goli, a do tego wykazało się drugą najszczelniejszą obroną. Pierwsza statystyka to bez wątpienia zasługa duetu: Cezary Majewski – Daniel Guba, przy czym drugi z wymienionej dwójki do tego wygrał wyścig po miano najlepszego asystenta ligi, a klasyfikacji snajperów był drugi. Taka postawa wystarczyła by Guba zgarnął tytuł najbardziej wartościowego gracza czwartej ligi.

Brązowe medale wiosennej edycji czwartej ligi wywalczyły Chyże Rosomaki, co z jednej strony jest dla nas niespodzianką, a z drugiej niedosytem, bo ekipa Jacka Dobraczyńskiego była o krok od historycznego wyniku, jakim byłyby złote medale. Rosomaki zagrały bowiem fenomenalny sezon, który zaczęły od zwycięstwa. Chwile potem przyszła wprawdzie porażka, ale potem Rosomaki zaliczyły serię pięciu kolejnych zwycięstw, co wobec postawy rywali dało im prowadzenie w tabeli przez pięć kolejek z rzędu. Niestety nie wytrzymali presji. Przegrali dwa ostatnie mecze, w tym z przyszłym mistrzem i musieli obejść się smakiem. Mimo to gracze w niebieskich trykotach pozostawili jedne z najlepszych wrażeń tej wiosny. Wsparci nowymi bombardierami: Maciejem Walusem oraz Mateuszem Smorczewskim wygrywali niemal z każdym. Pierwszy został królem strzelców rozgrywek, drugi zaś potrzebował raptem trzech meczów by strzelić dziesięć goli, czyli cztery mniej od króla strzelców. Mało tego na drugim miejscu wśród asystentów finiszował Karol Galimski, najlepszy obrońca sezonu, który z kolei wybiegł na murawę tylko pięć razy. Wydaję się, że gdyby Jacek Dobraczyński mógł skorzystać z tych graczy częściej to złoto byłoby murowane.

Dwa punkty za podium finiszowała Izba Wytrzeźwień, która zagrała bardzo nierówny sezon. W pierwszych pięciu meczach „czerwoni” wywalczyli dziesięć punktów, co pozwoliło im po raz pierwszy i jedyny zameldować się na podium. Wtedy Izba grała naprawdę dobrze i wydawało się, że może nawet rozdawać karty w dalszej części sezonu. Gdyby Michał Krawczyk utrzymał skład to może i by tak było, tymczasem potem przyszły dwie porażki z rzędu, które wobec postawy innych drużyn przekreśliły definitywnie ich szanse na medal. Nie pomogły nawet dwa zwycięstwa na koniec sezonu. Wśród graczy w czerwonych koszulkach wyróżnić należy Wojtka Dziurdziaka, który zakończył sezon z dorobkiem dziewięciu goli i pięciu asyst.

Piąte miejsce zajął Old Legion, który zagrał sezon kratkę. Prześladowana kontuzjami ekipa Michała Buczaka zwycięstwa przeplatała remisami oraz porażkami, kończąc sezon z dorobkiem czternastu punktów. Tylko raz po ósmej kolejce zameldowała się na podium, dokładnie na najniższym jego stopniu, ale pożegnała się z nim już tydzień potem. Jeżeli mielibyśmy kogoś wyróżnić, to jest to Artur Perekitko w obronie oraz Jakub Lipa, Kamil Ceran oraz wspomniany Buczak, którzy ciągnęli zespół do przodu jak tylko mogli. Mamy nadzieję, że Legion ustabilizuje skład na jesień, bo ta lokata jest zdecydowanie poniżej jego potencjału i umiejętności.

Kolejna pozycja przypadła ekipie Piotra Burdacha, która tej „wiosny” pokazała dwa oblicza. W pierwszych pięciu meczach Nie Ma Mocnych zdobyli aż trzynaście punktów, co dało im silną pozycję wicelidera. Może ich styl nie powalał na kolana, ale skuteczność braci Mazurków, Przemysława i Daniela mogła imponować. Niestety druga część sezonu to starcia z czołówką i same porażki. Mimo to przed dziesiątą kolejką gracze w seledynowych koszulkach mieli jeszcze szanse ma brąz, z tym że grające dwa mecze Lyreco najpierw musiałoby ulec Harataczom, a następnie właśnie im. Jak wiemy przyszły mistrz wygrał oba starcia, a to oznaczało, że NMM zakończyli sezon na szóstym miejscu.

Lokatę niżej finiszowali Haratacze, którzy podobnie jak Legion mieli potencjał na podium, ale wobec niestabilnej kadry zagrali sezon w kratkę. Ekipa Patryka Rosłańca zaczęła wiosnę od zwycięstwa ale potem przyszły dwie porażki. Gracze w białych trykotach próbowali wrócić na zwycięskie tory, ale po jednej wygranej przyszły kolejne dwie porażki i pozostała im walka o honor. Ta wyszła im bardzo dobrze bo w końcówce edycji pokonali medalistów, Rosomaków oraz walczących jeszcze o brąz NMM, komplikując im sytuacje.

Ósma pozycja na koniec sezonu przypadła Synom Gmocha, których poniekąd także widzieliśmy wyżej w tabeli. W tym przypadku także Michał Rosochowicz nie mógł korzystać z pełnej kadry, co odbiło się na wynikach. Tylko trzy zwycięstwa i jeden remis, to zdecydowanie za mało. Tym bardziej gdy wygrywa się z dwiema najgorszymi drużynami w tabeli, choć na ich usprawiedliwienie trzeba przyznać, że trzy porażki w stosunku 3:2 były minimalne, a bramki tracili często w ostatnich minutach). Słabo funkcjonowała obrona, a jeszcze gorzej atak Niedźwiedzki – Burzyński, który nie tak dawno między sobą ścigał się o koronę króla strzelców, natomiast w tej kampanii razem strzelił raptem czternaście goli. Panowie zewrzeć szyki, naładować akumulatory, wyregulować celowniki i do boju już jesienią!

Przedostatnie miejsce zajął TS Kopernik, który jako w zasadzie debiutant (precyzyjnie rzecz ujmując chłopaki wrócili do gry po blisko 10 latach!) płacił frycowe jak leci, ale trzeba przyznać, że jak żadna drużyna potrafił uprzykrzać życie faworytom. Mało tego, to właśnie Kopernik sprawił największą sensację sezonu, pokonując będącego w drodze po tytuł, późniejszego mistrza, Lyreco. Warto wyróżnić postawę ich kapitana, Piotra Urbańskiego, który z sześcioma asystami uzyskał czwarty rezultat w lidze.

Na szarym końcu tabeli finiszowały Czupakabry Warszawa, które w tej edycji nie zdobyły nawet punktu. Dwa razy byli bliscy remisu, gdy ulegli jednym golem Kopernikowi oraz NMM, jednak ten sezon jest w ich przypadku zdecydowanie z gatunku tych „do zapomnienia”. Czupakabrom, podobnie jednak jak reszcie drużyn, doskwierały problemy kadrowe związane z okresem urlopowym, ale wiemy, że ten zespół stać na więcej i liczymy, że pokażą to już tej jesieni!

00 04

 

Sponsorzy